moja derealizacja
: 2 maja 2015, o 12:37
Witam.mam na imie Martyna.mam 30 lat.jestem obecnie w 7 miesiacu ciazy.kochani jest zle.nasililo sie wszystko I nie wiem w co wierzyc co jest prawda.poczucie snu na jawie efektu jak po znieczuleniu nie potrafie zniesc wszystko co znam oddalabym za to by wrocic.poczuc siebie.poczuc ze zyje ze jestem.problem polega na tym ze jestem cholerna perfekcjonalistka I nie potrafie docenic Nic dopoki to mam.jestem zmeczona zyciem.wole umrzec biz to ciagnac I tak nie czuje ludzi I czy Tu jestem.co chwile takie uczucia wylaczenia z myslami egzystencjalnymi typu ja Tu jestem.to sie dzieje.jak to jest ze ja pisze przeciez zanikam.jak to sie dzieje.? Moja choroba zaczela sie 15 lat temu.kiedy jako mama dziewczynka bylam rozerwana miedzy dziadkami I rodzicami.rodzicami ktorzy czulam zawsze woleli brata.tego wieczora po weekendzie kiedy dziadek mnie odprowadzil do domu I mialam tam zostac mialam rozerwane serce walczylam z myslami chyba nie dokonca chcialam Tu zostac.dziadek pozostal AZ zasnelam.i w snie uslyszam jego glos ze idzie.zerwalam sie ale wszystko bylo dziwne.nie ogarnialam otoczenia dezorientacja.jakbym tylko w pol sie obudzila.jakby cos dokonca nie pracowalo w mozgu.odprowadzilam dziadka I Stan ten nie mijal.przerazona nikomu Nic nie mowiac polozylam sie spac.i to chyba jest najgorsze poczucie ze nie minelo ze zasnelam z tym ze sie w tym tamtego wieczora zatracilam.i przez 15 lat w tym tkwie ze wtedy cos sie wylaczylo albo zniklam z tej rzeczywistosci albo snie o tym.nie jestem Tu.nie potrafie wyjasnic co to bylo.nie mialam oparcia w nikim.nikt mi nie potrafil tego wyjasnic trwalo to AZ do mojej pelnoletnosci gdzie poszlam po Pomoc do psychiatry ktory chyba na moje nieszczescie zamiast terapii wpedzil w leki.ktore bralam 12 lat zycie umknelo mi przez palce.a chociaz bylam dziwnie obojetna nigdy przenigdy efekt DD nie ustapil .i Tu strasznie cierpie ze ja juz nie wiem jak jest normalnie ze nigdy nie doswiadcze ulgi Bo nie wiem o jakim stanie normalnosci mysle ja sie z tym rozwinelam.utknelam I nie wiem jak czuja normali ludzie rzeczywistosc?I ciezko mi uwierzyc ze tyle to trwa I jest to nerwica a nie jakas zle zdiagnozowana zatajona choroba mozgu.mialam eeg tydzien temu ok ale nie wierze lekarza juz raz obrzeku mozgu nie zdiagnozowali po wypadku w 2000 roku.sama wiedzialam ze jest cos nie tak ale potem rezonanse I przeswiwtlenia glowy ok tyle ze ostatni mialam 2 lata temu I podczas brania lekow czyli zaklocenia jakies by wyszly teraz moze? Badanie DNA oka ok.laryngolog.ok mam niestabilnosc kregow szyji I tylko przeswietlenie zrobione czytalam ze rezonans wykazalby ucisk na nerw a nie to zwykle przeswietlenie.ekg w normie.ale holtera nie mialam.badania krwi co miesiac teraz wszystko ok pierwiastki tarczyca.chcialabym aby mnie przebadali przeswietlili od glowy do stop mam wrazenie ze mam ucisk w szyji I stad Te utraty swiadomosci.no Bo tyle lat mimo 10 letniej terapii poznawxzej tkwie w tym.co mi jest.nie man sily szukac.moze to padaczka.czemu ja.czuje ze Ta ciaza to pomylka co mnie czeka ze umre przy porodzie I tak nie bede mogla uzyc zycia z dzieckiem .i co najgorsze przekazalam mu juz Ta tendencje w genach? Teraz wszystko sie nasililo nie wychodze nigdzie nie dojde do sklepu Bo nie czuje siebie.mam taka slabosc.nie wiem wogole czy to istnie I nie znikne.pomozcie w mojej beznadziejii. 
