Moja historia. Jak mam to zaakceptować?
: 26 marca 2015, o 20:59
Mam dd nieprzerwanie od ponad 5 lat, od 11 roku życia. Powrót do normalności utrudnia mi to, że nie pamiętam jak to jest czuć się dobrze. W wieku kilku lat pojawiała się derealizacja na kilka minut/godzin i mijała. Co 5 letnie dziecko może wiedzieć na ten temat? Trochę się tego bałam, ale myślałam, że każdy tak ma gdy jest za długo na świeżym powietrzu. Nigdy nie byłam szczęśliwa, ale też jakoś bardzo nie cierpiałam w dzieciństwie. Tak sobie żyłam cichutko, aż pewnego dnia dd pojawiła się i nie odeszła. Z początku bardzo chciałam żeby to się skończyło i rozmawiałam o tym z mamą. Ona mnie pocieszała i starała się mi pomóc, ale na próżno. Po kilku tygodniach w tym stanie przerodził się on w coś jeszcze gorszego. Były momenty w ciągu dnia, że obraz mi się jakoś dziwnie i przerażająco oddalał, rozciągał, dźwięki były jeszcze bardziej nierealne, nie jestem w stanie opisać tego słowami. Po prostu koszmar. Były też takie dni, w których dodatkowo nie mogłam nawet zasnąć, bo gdy tylko zamknęłam oczy jakby nie miałam pojęcia gdzie się znajduję, a gdy je otwierałam to wcale nie było lepiej. W końcu zasypiałam z wyczerpania. Po 3 latach dd jeszcze się pogorszyło, i pogarsza się do tej pory. Dodatkowo nie poznaję bliskich. To znaczy wiem, że to jest moja rodzina, ale wydają się dziwni, pojawiają się takie pytania "jak to, to jest mój brat?","kim oni w ogóle są?" i inne bzdety. Natręctwa też mam. Lęki, koszmary jakieś z dzieciństwa. Huśtawki nastrojów. Nawarstwiło się to wszystko. Chodziłam po psychologach, psychiatrach, nawet brałam leki. Okłamywałam psychiatrę, że już mi lepiej. Właściwie nie wiem po co. Chyba po to, żeby oszukać samą siebie. I żeby moja mama w końcu przestała się martwić, że ma chore dziecko. Gdy próbuję to olewać i naprawdę o tym nie myśleć, to żyję tak, jakbym wcale nie żyła. Całe życie zlewa mi się w jedną plamę, chodzę jak nieprzytomna, nie da się ze mną rozmawiać, nawet nie myślę do końca racjonalnie, jestem bardziej śpiąca. Do tego częściej mam te "gorsze stany" kiedy obraz się oddala i dźwięki są jak z innego świata. Po prostu czuję jakby to był sen, z którego nie da się obudzić. Bardzo mnie boli to, że tracę najlepsze lata życia przez ten stan, ale mimo wszystko staram się myśleć pozytywnie. Nie zawsze wychodzi, ale może ktoś z Was podobnie przeżywa dd i pomoże mi się z tym uporać? 
