Odstawianie marichuany czyli jak spieprzyłem sobie 2 lata
: 1 czerwca 2014, o 23:40
Witam. Na wstępie się przedstawię, bo jestem tu nowy. Mam na imię Filip i w tym roku uderzy mi 21-dynka. Będzie mi miło jeśli ktoś wypowie się w tym temacie. W sumie nie wiedziałem gdzie umieścić ten post bo działów jest od groma, a sam do końca nie wiem co mi jest, a nerwica jako tako została wykluczona przez specjalistów do których się udałem,udaje. Jak sam temat wskazuje. Problem będzie dotyczył marichuany tj.trawki. Moja zła przygoda zaczęła się dokładnie 2 lata temu kiedy z małego miasta przeprowadziłem się do Poznania. Zawsze lubiłem żyć na krawędzi i bawić się jak tylko mogłem, uciekałem od dorosłości. Miałem często skłonności do sprawiania problemów czy to w liceum, czy w gimnazjum. Pod koniec liceum odkryłem swoją pasję - śpiewanie. Zostałem wokalistą rockowego bandu z mojego małego miasta i tak jakoś płynęło.... KOncerty, marzenia - ale liceum się skończyło i zaczął się czas wyborów, rodzice wywierali presję, żebym poszedł na studia. Wybrałem się do POznania, bo było to daleko od mojej "wiochy" której szczerze nienawidzę nie tyle za mentalność ludzi, bo niektórzy do dziś witają mnie z bananem jak zjeżdżam, ale za brak perspektyw... Byłem przeszczęśliwy. Możliwość swobody, życia na własną rękę. Dostałem kasę, bilet i dowidzenia. Niestety. Byłem na tyle marzycielem, że nie marzyłem o ciepłe posadzce za biurkiem, ani o dobrej pensji tylko o muzyce... NIgdy nie myślałem nad studiami, to też wybrałem sobie kierunek historia sztuki bo wydawał mi się bardzo artystyczny. Szybko ogarnąłem , że się myliłem. Zamieszkałem z kumplem z liceum co też się okazało błędem. Gdy przyjechałem miałem dziewczyne ze swojej wioski. Szybko jednak zawróciła mi w głowie inna dziewczyna. Kumpel który przeprowadził się z wioski do POznania pare lat temu wcześniej, bo jego mama poznała jakiegoś faceta, też chciał zostać moim kolegą. Wpadał do mnie do pokoju, i dziewczyna też. I tak się zaczęło . Po 1 . jego ojciec okazał się dillerem. MIeliśmy trawę praktycznie na telefon 24h na dobę. Pierwszy machh. i wciągnęło mnie. W dziewczynie się zakochałem. ZAmieszkaliśmy razem, ten kumpel który ze mną mieszkał nie wyrobił, bo za ścianą ciągłe melanże, granie na gitarze, muzyka do rana. A on. No cóż chciał się uczyć. JA też powinienem. Dziewczyna straciła rodziców w wypadku. Ojciec był wojskowym i miała rente ok 4 tysięcy złoty. Zamknęliśmy się w pokoju, w naszym małym świecie. Wszystko za jej pieniądze. Odcięliśmy się od dorosłego życia . I jaraliśmy. Rzuciłem studia po 2 miesiącach, odciąłem się od rodziców, nie mieli nademną kontroli, bo przecież nie mogli mi powiedzieć "synu,bo nie damy ci pieniędzy". No cóż. Zachowałem się jak pipa, teraz wiem, że życie za pieniądze dziewczyny nie było dobrym pomysłem. KUpiliśmy dobre auto którym zjeżdżaliśmy na wieś i szpanowaliśmy, pieniędzy od groma, olałem połowe znajomych głównie tych co nie palili, moimi kolegami zostali oczywiscie ci co palili, no i ten wcześniej wspomniany kumpel z Poznania , który z koleii bardzo LUBIŁ JEJ pieniądze
I tak pokrótce. WIele się działo. Parę przeprowadzek bo sąsiedzi na wytrzymywali hałasu, ci ągłe imprezy. KIedy już nasze życie się ustabilizowało i miałem dosyć palenia. Ona też powiedziała że daje spokój i doszło do tego, że tylko ja nie dawałem rady bez palenia, paliłem i paliłem kiedy mi było źle, topiłem w trawie smutki... Aż w końcu DOSTAŁEM ZŁEJ FAZY. spaliłem się i chyba mój mózg zaczął oponować mówić mi dość miałem skurcze mięśni, szybsze bicie serca, osrałem się. Oddaliłem zioło. POtem przeszliśmy na inne zabawki kiedy doszli nowi koledzy. Dwa razy próbowałem euforyki, raz 3mmc stymulant, pare razy amfe i raz lsd. PO lsd i moim przejściu przez granicę śmierci, gdzie miałem tak złą fazę że umrę. POWIEDZIAŁEM KONIEC. I skończyło się. DOdam tylko , że nawet przy tych wymienionych dragach prym wiodła marichuana, to były epizody na przełomie całego roku. 5 epizodów. I zaczęło coś innego. Moje życie wydało mi się puste. Powrót na studia. Życie bez palenia, szare, smutne. WIele problemów których nie mogłem teraz "przepalić" . Musiałem stawić im czoła. Wyprowadzka od dziewczyny. Rodzice dali mi pieniądze na utrzymanie, ale teraz zmiana systemu życia z paru tysięcu na 400 zł miesięcznie. Na początku byłem podjarany, że zaczynam od początku, chciałem tego. CIeszyłem się jak głupi. Kończe właśnie pierwszy rok studiów - trwa sesja. Niestety, zaczęło ze mną dziać się coś dziwnego. ZAczęło się od pojedyńczych epizodów. Bóli w szyji i dziwnych myśli typu coś mi jest coś mnie boli, doszukiwaniu sie chorób, potem lęki z wyjściem z domu, wyjśćie po na uczelnie to było dla mnie wygranie życia, było mi bardzo ciężko, dziewczyna pomagała ale też nie chciałem jej wejść na głowe. Rozpadł mi się zespół w POznaniu, w mojej wsi również. ZOstałem bez pasji. ZAłamałem się jeszcze bardziej. Ale powiedziałem sobie nie, zacząłem walczyć wychodzić, jednak bóle były tak silne w tej szyji że aż się mi nogi uginały ! mówie wam to było dla mnie przerażające bo nie wiedziałem co mi jest. Wtedy pomyślałem, że może to od jakiś dragów... Może od.. TRAWY ! TAK!. Dziewczyna zaproponowała mi, żebym poszedł do psychologa i zobaczymy co mi powie. Gadałem też z kolegą ze wsi który również przyznał się że cierpi na nerwice, mam też koleżankę (obecnie chyba przyjaciółkę) która reguralnie bywa u psychiatry.WIęc poszedłem na wizytę 120 zł na moją kieszeń masakra, ale mówie pójde zobacze, kiedyś chodziłem już do psychologa, w pierwszy rok palenia rodzice chcieli mi pomóc i chodziłem ,ale skończyło się na odstawieniu trawy na 2 miesiące. Psycholog powiedziała, że to nie jest nerwica, że mam objawy somatyczne, ale tyczy się do głównie marichuany której paliłem tyle, że mój mózg długo będzie dochodzić do siebie, zaproponowała terapie i powiedziała, że sukces już jest , że chce z tym skończyć. PO tej wizycie zaczęła się inna rzecz. Zacząłem czuć obcość ciała . OBcość świata. ZNalazłem na waszym forum wątek depersonalizacji, derealki. No i objawy sie zgadzały. Co dziwne, przeszły po ok.. hm 5 dniach? i wróciły tylko napady lęków że coś mi jest i bóle szyji, problemy z zasypianiem. Zgodziłem sie na terapie obecnie powiem wam że bardzo pomaga, tak jakby odkrywam na nowo to siebie czyli to co utraciłem przez 2 lata. NO i kolejny kamień milowy to było pójście do psychiatry, czego nie konsultowałem z terapeutom, bardziej sam z dziewczyną zastanawiałem się, rodzicą też nie mówiłem. POszedłem do takiego specjalizującego się w uzależnianiach no i . POTWIERDZIŁ uzależnienie od maryśki. I objawy odstawienia. ODrzucił też możliwość uzależnienia się od innych dragów których próbowałem pare razy. Mam objawy odstawienia nie nerwicę. ZApisał mi tegratol i pinexet na sen (tego na sen nie biorę, wolę się pomęczyć i zasnąć samemu, tak stwierdziłem że zbuduje swoją siłę, że zasypiać będę o własnych siłach) .Tegratol zaczyna robić ze mną różne rzeczy. Utrudnia przedewszystkim denerwowanie się. SPłaszcza lęki, umożliwia koncentracje. I wiele innych rzeczy. Narazie czuje się po nim trochę nie swoje. NIe wiem czy wierzyć psychiatrze. Po paru tygodniach miesiącach ma być widać znaczącą różnice, nie wiem czy to placebo, ale lęki są mniejsze, natomiast ucisków w szyji i róznego typu dziwnych bólów praktycznie nie ma. Na terapię oczywiście chodzę dalej. I teraz moje pytanie. CO WY O TYM MYŚLICIE DRODZY ZABURZENI? CZY JEST SZANSA ŻE ZACZNĘ ŻYĆ NORMALNIE TAK JAK NORMALNI LUDZIE KTÓRZY NIE WPADLI W SZAMBO UZALEŻNIEŃ? POWIEM WAM JESZCZE JEDNO. ZNAM WIELU NARKOMANÓW I ONI JEDNO MI ZAWSZE MÓWILI. MARICHUANA TO NAJGORSZE GÓWNO. WSZYSCY MYŚLĄ ŻE RESZTA TWARDYCH NARKOTYKÓW UZALEŻNIA. ALE TYLKO MARICHUANA POTRAFI TAK ZNISZCZYĆ CZŁOWIEKOWI JEGO PSYCHIKE. i na jeszcze jeden koniec dodam to co mówił psychiatra - " Twój układ nerwowy to teraz poszarpana konstrukcja, musisz go na nowo zbudować" . Terapia pozwala mi zacząć żyć, wychodzić z domu. Leki uśmierzyły bóle. Lęki są w mniejszych ilościach. Wracam do zespołu i śpiewania. ALe tak jakby, czuję że ta osoba która stoi przed lustrem, jest jakaś obca. Jestem nią, ale chciałbym znać siebie na tyle co kiedyś. WIęc co myśliicie, brał ktoś kiedyś stąd tegratol ? Odstawiał coś i zaczęły się jego problemy. Pamiętajcie też, że nigdy wczesniej takowych problemów jako dzieciak nie miałem. Mój ojciec za to boryka się z nerwicą od paru dobrych lat. Pozdrawiam !
