My story
: 6 stycznia 2014, o 00:00
Więc witam, jestem tu nowy Mam na imię Michał i mam 19 lat.
Czytałem to forum już parę razy, ale dopiero dziś wpisując hasła w google, próbując odkryć co mi jest odnalazłem temat Maksencjusza, a idąc dalej jego wskazówką trafiłem na temat Kazika666.
Postanowiłem napisać żeby się w sumie "wygadać" przed ludźmi którzy rozumieją jaki to jest koszmar z tym DD...
Otóż wszystko zaczęło się pięć miesięcy temu, koledzy poczęstowali mnie marychą... niestety jak się okazało to nie była marihuana a szałwia wieszcza. Totalnie zjechałem, ale zanim to nastąpiło miałem identyczne objawy jak wyżej wymienieni panowie :/
Ostatnia scena która widziałem przed zaciągnięciem się zapętliła się... jakby życie było pierdolonym gifem który się zapętla w nieskończoność. Druga scena też mi się zapętliła a potem odleciałem... byłem cały czas świadom ale nie miałem kontaktu z rzeczywistością... W głowie huczały mi przerażające myśli że może tak wygląda nasza rzeczywistość... że ja jestem jedyną świadomą istotą która dla jakieś kpiny losu zamknięta jest w tej animacji by cierpieć... gdy się ocknąłem miałem nieprzyjemnie efekty upalenia szałwią takie jak "widzenie" siebie z boku. Wróciłem do domu i jak nic położyłem się spać...
Ale jestem debilem. Po tygodniu kolega namówił mnie na zapalenie marihuana... zaufałem mu bo on "znawca" stwierdził ze to wina "brudnego" towaru :/
Zapaliłem marichuanę i miałem podobne efekty jak po tamtym... świat się nie zapętlał ale miałem wrażenie że czas cały czas zaczyna spowalniać lub dzieli się na kilkusekundowe sceny które następują po sobie. Zapaliłem te feralne 2 razy... o dwa za dużo :/
Przeżyłem to jakoś ale dopiero potem zaczęło się moje piekło które pasuje do tego co opisał Kazik, derealizacja, śnieg optyczny, problemy ze snem, i lęk że cały ten świat to bajka, że cały świat to animacja która zakończy się zapętleniem, Przez pierwsze 2- 3 tygodnie zawroty i bule głowy które minęły...
Teraz doszło to pieprzone deja vu, wrażenie jakbym przypominał sobie coś co bardzo dobrze znam ale nie wiem co to...
Moje życie od tamtego czasu to koszmar... zasypiam o 3-4 rano. Ciągła derealizacja i lęk towarzyszą mi przez prawie cały czas. Tak jak wyżej wymienieni użytkownicy napisali, i moje życie się zmieniło... jakbym utracił spokój, teraz nie potrafię się zrelaksować, bo zaraz wracają nieprzyjemne myśli, nie potrafię od tak wyjść na miasto z kumplami bo zaraz wracają myśli.
Zacząłem studia zaoczne i bycie w tym stanie na uczelni przez cały weekend mnie przeraża... boje się że je zawalę :/
Nie wiem czy iść z tym do psychiatry,
Mam nadzieje że wyjdę z tego stanu jak Kazik666, jego historia przywróciła mi w sumie nadzieję
Czytałem to forum już parę razy, ale dopiero dziś wpisując hasła w google, próbując odkryć co mi jest odnalazłem temat Maksencjusza, a idąc dalej jego wskazówką trafiłem na temat Kazika666.
Postanowiłem napisać żeby się w sumie "wygadać" przed ludźmi którzy rozumieją jaki to jest koszmar z tym DD...
Otóż wszystko zaczęło się pięć miesięcy temu, koledzy poczęstowali mnie marychą... niestety jak się okazało to nie była marihuana a szałwia wieszcza. Totalnie zjechałem, ale zanim to nastąpiło miałem identyczne objawy jak wyżej wymienieni panowie :/
Ostatnia scena która widziałem przed zaciągnięciem się zapętliła się... jakby życie było pierdolonym gifem który się zapętla w nieskończoność. Druga scena też mi się zapętliła a potem odleciałem... byłem cały czas świadom ale nie miałem kontaktu z rzeczywistością... W głowie huczały mi przerażające myśli że może tak wygląda nasza rzeczywistość... że ja jestem jedyną świadomą istotą która dla jakieś kpiny losu zamknięta jest w tej animacji by cierpieć... gdy się ocknąłem miałem nieprzyjemnie efekty upalenia szałwią takie jak "widzenie" siebie z boku. Wróciłem do domu i jak nic położyłem się spać...
Ale jestem debilem. Po tygodniu kolega namówił mnie na zapalenie marihuana... zaufałem mu bo on "znawca" stwierdził ze to wina "brudnego" towaru :/
Zapaliłem marichuanę i miałem podobne efekty jak po tamtym... świat się nie zapętlał ale miałem wrażenie że czas cały czas zaczyna spowalniać lub dzieli się na kilkusekundowe sceny które następują po sobie. Zapaliłem te feralne 2 razy... o dwa za dużo :/
Przeżyłem to jakoś ale dopiero potem zaczęło się moje piekło które pasuje do tego co opisał Kazik, derealizacja, śnieg optyczny, problemy ze snem, i lęk że cały ten świat to bajka, że cały świat to animacja która zakończy się zapętleniem, Przez pierwsze 2- 3 tygodnie zawroty i bule głowy które minęły...
Teraz doszło to pieprzone deja vu, wrażenie jakbym przypominał sobie coś co bardzo dobrze znam ale nie wiem co to...
Moje życie od tamtego czasu to koszmar... zasypiam o 3-4 rano. Ciągła derealizacja i lęk towarzyszą mi przez prawie cały czas. Tak jak wyżej wymienieni użytkownicy napisali, i moje życie się zmieniło... jakbym utracił spokój, teraz nie potrafię się zrelaksować, bo zaraz wracają nieprzyjemne myśli, nie potrafię od tak wyjść na miasto z kumplami bo zaraz wracają myśli.
Zacząłem studia zaoczne i bycie w tym stanie na uczelni przez cały weekend mnie przeraża... boje się że je zawalę :/
Nie wiem czy iść z tym do psychiatry,
Mam nadzieje że wyjdę z tego stanu jak Kazik666, jego historia przywróciła mi w sumie nadzieję