Co mi jest?? dajcie jakies slowo...
: 30 października 2013, o 14:57
Nie wiem sama co mam robic i przegladam wasze forum od paru dni i dlatego postanowilam zapytac o rade. Bo nie wiem juz co sie ze mna dzieje. Choc wiem ze wy wszyscy tez cierpicie i znacie to i to pewno to samo ale potrzebuje z siebie wyrzucic to co mi jest. Gdybym mogla prosilabym tez o slowo psychologa z forum jesli mozna.
w kwietniu tego roku moja babcia miala wylew i zmarla, bylam z nia bardzo zyta i zaloba trwala dosc dlugo, po 3 miesiacach nadal czulam sie ciagle smutna i nie mialam w sobie nic zycia. Nawet w tym czasie zwolniono mnie z pracy bo bylam zbyt rozkojarzona. Lekarz stwierdzil depresje i dal mi leki ktorych jednak nie bralam bo myslalam ze po prostu to zaloba jest i mi przejdzie. I rzeczywiscie w sierpniu poculam sie lepiej ale niestety ktoregos wieczora dostalam silnego napadu serca to znaczy nie zawalu ale bardzo szybkiego pulsu plus wypieki na twarzy i dretwien jezyka. Zadzwonilam po pogotowie bo bylam wtedy sama po godzinie (!) przyjechali i posluchali, zbadali, zabrali i po 2 godzinach wypisali mowiac zebym na drugi raz sie powstrzymywala przed niepotrzebnym wzywaniem karetki...jakby to bylo takie proste...
caly sierpien i wrzesien mialam dziwne lęki ze nie moge zostawac sama w domu, mama ze mna zamieszkala, balam sie byc, sama, balam sie zasypiac ze mi sie cos z sercem stanie, do tego ciagle serce mi wariowalo. do tej pory zreszta wariuje. psychiatra do ktorego sie wybralam powiedzial ze to od depresji i tej zaloby wpadlam w nerwice...depresji jako takiej nie mam choc nie czuje sie szczeliwa to jednak bardziej dobija mnie lęk i to co trzyma mnie od 3 tygodni. Od 3 tygodni dostalam dziwnych mysli ze nie wiem co to jest swiat, zycie, zaczelo mnie zastanawiac jak to mozliwe ze my tu zyjemy a gdzies sa inne planety, albo jak to mozliwe ze ja wogole moge mowic myslec. Bardzo mnie to przerazilo i zadzwonilam do psychiatry nawet ale ten powiedzial zebym brala leki, bo dostalam od niego nowa recepte. Lekow nadal nie biore i nadal mam te mysli...ktorych sie panicznie boje. Boje sie ze to oznaka ze wariuje ze te mysli traz beda mnie przesladowac, do tego mam uczucie ze zatracilam swoja osobowosc, ze nie wiem kim jestem a zycie jest jakby nieprawdziwe.
Bardzo wiele z tego pasuje do derealizacji, widzialam ze wiele osob tez tak sie meczy z tymi pytaniami ale czy takie pytania moga sie pojawiac calymi dniami w glowie? Tak caly czas?? Ja nawet jak cos probuje robic to je mam. I czuje wielki lęk sama nie wiem przed czym.
w kwietniu tego roku moja babcia miala wylew i zmarla, bylam z nia bardzo zyta i zaloba trwala dosc dlugo, po 3 miesiacach nadal czulam sie ciagle smutna i nie mialam w sobie nic zycia. Nawet w tym czasie zwolniono mnie z pracy bo bylam zbyt rozkojarzona. Lekarz stwierdzil depresje i dal mi leki ktorych jednak nie bralam bo myslalam ze po prostu to zaloba jest i mi przejdzie. I rzeczywiscie w sierpniu poculam sie lepiej ale niestety ktoregos wieczora dostalam silnego napadu serca to znaczy nie zawalu ale bardzo szybkiego pulsu plus wypieki na twarzy i dretwien jezyka. Zadzwonilam po pogotowie bo bylam wtedy sama po godzinie (!) przyjechali i posluchali, zbadali, zabrali i po 2 godzinach wypisali mowiac zebym na drugi raz sie powstrzymywala przed niepotrzebnym wzywaniem karetki...jakby to bylo takie proste...
caly sierpien i wrzesien mialam dziwne lęki ze nie moge zostawac sama w domu, mama ze mna zamieszkala, balam sie byc, sama, balam sie zasypiac ze mi sie cos z sercem stanie, do tego ciagle serce mi wariowalo. do tej pory zreszta wariuje. psychiatra do ktorego sie wybralam powiedzial ze to od depresji i tej zaloby wpadlam w nerwice...depresji jako takiej nie mam choc nie czuje sie szczeliwa to jednak bardziej dobija mnie lęk i to co trzyma mnie od 3 tygodni. Od 3 tygodni dostalam dziwnych mysli ze nie wiem co to jest swiat, zycie, zaczelo mnie zastanawiac jak to mozliwe ze my tu zyjemy a gdzies sa inne planety, albo jak to mozliwe ze ja wogole moge mowic myslec. Bardzo mnie to przerazilo i zadzwonilam do psychiatry nawet ale ten powiedzial zebym brala leki, bo dostalam od niego nowa recepte. Lekow nadal nie biore i nadal mam te mysli...ktorych sie panicznie boje. Boje sie ze to oznaka ze wariuje ze te mysli traz beda mnie przesladowac, do tego mam uczucie ze zatracilam swoja osobowosc, ze nie wiem kim jestem a zycie jest jakby nieprawdziwe.
Bardzo wiele z tego pasuje do derealizacji, widzialam ze wiele osob tez tak sie meczy z tymi pytaniami ale czy takie pytania moga sie pojawiac calymi dniami w glowie? Tak caly czas?? Ja nawet jak cos probuje robic to je mam. I czuje wielki lęk sama nie wiem przed czym.