Kolejne pytanie...czy to derealizacja?
: 29 sierpnia 2013, o 19:26
Duzo tu na forum podobnych pytan i odpowiedzi i w sumie wiem juz sporo ale ciagle czuje ze nie podolam temu wszystkiemu. Prosze Was o opinie czy to jest derealizacja i czy potrzeba mi jakis badan aby to stwierdzic.
Od pol roku albo i dluzej wali mi sie w zyciu, mam 32 lata i praca nie sprawia mi juz przyjemnosci bo zmienilo sie szefostwo i jest straszne cisnienie. Nie daje rady w pracy to po pierwsze, po drugie, nie daje rady w domu gdzie nie daje rady sobie z 2 przybranymi synami, dlugie to wszystko sa historie. Dwa miesiace temu bylem w szpitalu na badaniu serca bo odczuwalem dziwne kolatania, ale serce mam zdrowe i zasugerowano psychologa...
Problemem jednak jest cos innego co zaczelo sie okolo 2 moze 3 tygodniu temu, nagle w pewnej chwili stracilem sens zycia, i przestalem czuc w zasadzie wszystko co czulem, z poczatku powiem szczerze ze stan ten mnie wcale nie zmartwil, bo czulem ze wszystko mam wreszcie w dupie! Problemy przestaly mnie jakby interesowac a ja poczulem sie luzniejszy, jednak to trwalo krotko, bo na drugi dzien rano, pojelem ze nie czuje ogolnie niczego, i poczulem sie jakbym nie wiedzial po co ja zyje, nic mi nie bylo potrzebne, nie rozumialem po co sie golic mam i isc do pracy, po co mam robic kanapki do pracy i wszystko jakby mnie gowno obchodzilo.
Teraz jestem na zwolnieniu i do pracy tej juz nie wracam bo wykonczyli mnie tam mobingiem. Wiem ze w domu sytuacje tez musze prostowac choc na ten moment to chyba niewykonalne.
Wieczorami lapia mnie okresy obcosci ciala, i chyba najbardziej ucieszyl mnie fakt ze tu ludzie tez tak maja, (ucieszyl bardzo kiepskie slowo ale...) bo uczucie ze moje cialo jest nue moje bardzo mi smierdzialo oddzialem zamknietym.
Teraz wiem ze nie musze sie obawiac i troche poczulem spuszczenia cisnienia ale nadal nie wiem co dalej. Myslicie ze to moze byc depresja? Czy derealizacja czyli ta obcosc i zanik uczuc moze byc wynikiem depresji i tylko depresji?
Nie wiem co mam zrobic, czy isc do psychiatry? Po jakies leki? Do psychologa nie bardzo chce isc bo nie przemawia do mnie ten tryb leczenia.... psychologiczny punkt widzenia zawsze mnie rozdraznial.
Uczucia moglyby mi wrocic choc troche mi to pomaga w sensie ze sie tak juz wszystkim nie martwie i jak czytalem o derealizacji to niby to tak ma byc ale co z tymi innymi objawami? Boje sie tego ze tak juz bede sie czul, ze cialo calkiem mi sparalizuje wiem ze to chyba nie mozliwe ale w glowie mam a moze jednak?
Podpowiedzcie cos.
Pozdrawiam
Mariusz
Od pol roku albo i dluzej wali mi sie w zyciu, mam 32 lata i praca nie sprawia mi juz przyjemnosci bo zmienilo sie szefostwo i jest straszne cisnienie. Nie daje rady w pracy to po pierwsze, po drugie, nie daje rady w domu gdzie nie daje rady sobie z 2 przybranymi synami, dlugie to wszystko sa historie. Dwa miesiace temu bylem w szpitalu na badaniu serca bo odczuwalem dziwne kolatania, ale serce mam zdrowe i zasugerowano psychologa...
Problemem jednak jest cos innego co zaczelo sie okolo 2 moze 3 tygodniu temu, nagle w pewnej chwili stracilem sens zycia, i przestalem czuc w zasadzie wszystko co czulem, z poczatku powiem szczerze ze stan ten mnie wcale nie zmartwil, bo czulem ze wszystko mam wreszcie w dupie! Problemy przestaly mnie jakby interesowac a ja poczulem sie luzniejszy, jednak to trwalo krotko, bo na drugi dzien rano, pojelem ze nie czuje ogolnie niczego, i poczulem sie jakbym nie wiedzial po co ja zyje, nic mi nie bylo potrzebne, nie rozumialem po co sie golic mam i isc do pracy, po co mam robic kanapki do pracy i wszystko jakby mnie gowno obchodzilo.
Teraz jestem na zwolnieniu i do pracy tej juz nie wracam bo wykonczyli mnie tam mobingiem. Wiem ze w domu sytuacje tez musze prostowac choc na ten moment to chyba niewykonalne.
Wieczorami lapia mnie okresy obcosci ciala, i chyba najbardziej ucieszyl mnie fakt ze tu ludzie tez tak maja, (ucieszyl bardzo kiepskie slowo ale...) bo uczucie ze moje cialo jest nue moje bardzo mi smierdzialo oddzialem zamknietym.
Teraz wiem ze nie musze sie obawiac i troche poczulem spuszczenia cisnienia ale nadal nie wiem co dalej. Myslicie ze to moze byc depresja? Czy derealizacja czyli ta obcosc i zanik uczuc moze byc wynikiem depresji i tylko depresji?
Nie wiem co mam zrobic, czy isc do psychiatry? Po jakies leki? Do psychologa nie bardzo chce isc bo nie przemawia do mnie ten tryb leczenia.... psychologiczny punkt widzenia zawsze mnie rozdraznial.
Uczucia moglyby mi wrocic choc troche mi to pomaga w sensie ze sie tak juz wszystkim nie martwie i jak czytalem o derealizacji to niby to tak ma byc ale co z tymi innymi objawami? Boje sie tego ze tak juz bede sie czul, ze cialo calkiem mi sparalizuje wiem ze to chyba nie mozliwe ale w glowie mam a moze jednak?

Podpowiedzcie cos.
Pozdrawiam
Mariusz