Dziwne nocne napady
: 13 czerwca 2013, o 12:59
Witam, mój pierwszy post, od około miesiąca miewam nocne napady chyba są to napady paniki, jednak tym co mnie najbardziej niepokoi jest ogromna depersonalizacja, która temu towarzyszy, napad jest zawsze około 1,5h-3h po zaśnięciu, zaczęło się od tego, że miesiąc temu zarwałem nockę, był to weekend, całą noc spędziłem przed komputerem, później trzeba było wyjść z psem i pójść do sklepu więc wyszło na to, że położyłem się spać dopiero po 9 rano, około 12 przebudziłem się nagle, śniło mi się coś związanego z grą, w którą grałem zeszłej nocy, przez ułamek sekundy nie wiedziałem czy to sen czy jawa i dostałem bardzo silnego napadu paniki, poczułem się totalnie oderwany od własnego ciała i od własnego umysłu, wiedziałem kim jestem i gdzie jestem, nawet wstałem i poszedłem do kuchni poszukać matki, poinformowałem ją, że się bardzo źle czuje i może będzie musiała zadzwonić po karetkę, kojarzyłem fakty ale byłem totalnie rozbity i nie mogłem zebrać myśli, panika narastała a ja dostałem silnych dreszczy i zrobiło mi się zimno, cały atak trwał może z 20 minut a po nim byłem wycieńczony, wypiłem kilka melis i poszedłem się położyć do salonu, bałem się z powrotem zasnąć myśląc, że znów dostanę ataku ale jakoś udało się przespać kilka godzin przerywanym snem, reszta dnia to było szukanie na wikipedii objawów, cukrzyca? padaczka? schiza? trafiłem na nerwicę i uświadomiłem sobie, że mam to od 14 roku życia, kiedy zapaliłem marihuanę, będąc spalonym wkręciłem sobie, że to nie jest rzeczywistość jedyna i dostałem ataku paniki, który wtedy szybko minął, po kilku dniach pojawiły się myśli egzystencjalne, przewlekły lęk, uczucie derealizacji i bardzo sporadycznie lekka depersonalizacja, nie pamiętam dokładnie ile czasu się z tym męczyłem bo to było dawno, myślę, że około 2 lata, byłem nawet u psychiatry bo myślałem, że mam schizofrenię skoro mam tak chore myśli ale psychiatra stwierdził tylko zaburzenia adaptacji kojarząc to wszystko ze śmiercią mojego Ojca około rok wcześniej, dostałem jakieś tabletki, które brałem tylko przez kilka dni, potem to olałem i zacząłem wychodzić wszystkiemu na przeciwko dużo czasu spędzając ze znajomymi, uprawiając sport itd. z biegiem czasu pozbyłem się większości objawów, sporadycznie odczuwając lekkie dd przez krótki czas, jedyne czego się nie pozbyłem to nerwica natręctw ale nie uprzykszało mi to aż tak życia, ogólnie miałem dość długo spokój i żyłem normalnie aż do tego napadu paniki, który miał miejsce miesiąc temu...
teraz w ciągu miesiąca miałem kilka tych napadów, co mnie nie pokoi to fakt, że napady są zawsze 1,5h-3h po zaśnięciu, tak jakbym wchodził w jakąś fazę snu lub z jakiejś wychodził, zeszłej nocy położyłem się około 3 a o 5 obudziłem się z uczuciem totalnego oderwania i rozbicia znów kojarzyłem fakty wiedziałem kim jestem, gdzie jestem i co robię ale czułem się jakbym nie wiedział kim jestem, odnosiłem wrażenie, że mój umysł jest rozbity na części a ja nie mogę się odnaleźć, że zapadłem się w sobie, że zniknąłem albo się rozmyłem, nie wiem, to jest nie do opisania i jest przeżyciem traumatycznym, dostałem ogromnego ataku paniki i silnych dreszczy przez chwilę pomyślałem, że tym razem chyba nie obejdzie się bez karetki i podania czegoś silnego bo zaraz zwariuję, pojawiła się też myśl, że to już chyba nie minię i czeka na mnie szpital psychiatryczny, w ogóle nie pojęte jest dla mnie, że potrafiłem cokolwiek pomyśleć będąc w tym stanie, zaparzyłem herbatę z 6 torebek melisy i usiadłem do forum bo czytanie mnie zawsze lekko uspokaja, w sumie spędziłem przed komputerem dwie godziny zanim się uspokoiłem na tyle żeby pójść się położyć do salonu, oczywiście bałem się, że znów będę miał atak jak zasnę ale udało mi się przespać kilka godzin przerywanym snem. Oprócz tego w ciągu dnia czasami towarzyszy mi uczucie oderwania od ciała lecz nie jest to tak silne jak podczas ataku oraz uczucie nierealności świata ale to jest niczym w porównaniu do tego co czuję podczas ataku, oczywiście też przewlekły lęk przed tym wszystkim, raz silniejszy raz słabszy, czasami zanika jak się czymś zajmę, niepewność co do podejmowania decyzji i czasem pojawi się jakaś myśl egzystencjalna. Teraz jestem 2h po przebudzeniu i czuję się w miarę dobrze pomijając przygnębienie całą tą sytuacją, niepewność oraz zmęczenie bo ciężko nazwać snem to co miało miejsce w ciągu ostatnich godzin. Zarejestruję się dzisiaj do psychiatry a jutro do rodzinnego może przydałaby się wizyta u neurologa, poza tym biorę leki na alergię w tym glikokortykosteroid, który może oddziaływać na nadnercze i przeciwhistaminowy, którego jednym z objawów ubocznych są koszmary senne, więc będę musiał to też skonsultować z lekarzem.
Jeżeli ktoś dotrwał do końca to dzięki, i tu jest moje pytanie, czy ktoś przerabiał nocne ataki paniki? albo tak silną depersonalizację?
na prawdę myśląc o tym teraz to mam wrażenie, że podczas ataku tracę świadomość albo jej nie odzyskuję do końca po przebudzeniu bo czuję się jakbym nie istniał, totalna pustka umysłowa ale przecież kojarzę fakty i logicznie wiem kim jestem chociaż tego nie czuję, nie rozumiem tego zupełnie.
teraz w ciągu miesiąca miałem kilka tych napadów, co mnie nie pokoi to fakt, że napady są zawsze 1,5h-3h po zaśnięciu, tak jakbym wchodził w jakąś fazę snu lub z jakiejś wychodził, zeszłej nocy położyłem się około 3 a o 5 obudziłem się z uczuciem totalnego oderwania i rozbicia znów kojarzyłem fakty wiedziałem kim jestem, gdzie jestem i co robię ale czułem się jakbym nie wiedział kim jestem, odnosiłem wrażenie, że mój umysł jest rozbity na części a ja nie mogę się odnaleźć, że zapadłem się w sobie, że zniknąłem albo się rozmyłem, nie wiem, to jest nie do opisania i jest przeżyciem traumatycznym, dostałem ogromnego ataku paniki i silnych dreszczy przez chwilę pomyślałem, że tym razem chyba nie obejdzie się bez karetki i podania czegoś silnego bo zaraz zwariuję, pojawiła się też myśl, że to już chyba nie minię i czeka na mnie szpital psychiatryczny, w ogóle nie pojęte jest dla mnie, że potrafiłem cokolwiek pomyśleć będąc w tym stanie, zaparzyłem herbatę z 6 torebek melisy i usiadłem do forum bo czytanie mnie zawsze lekko uspokaja, w sumie spędziłem przed komputerem dwie godziny zanim się uspokoiłem na tyle żeby pójść się położyć do salonu, oczywiście bałem się, że znów będę miał atak jak zasnę ale udało mi się przespać kilka godzin przerywanym snem. Oprócz tego w ciągu dnia czasami towarzyszy mi uczucie oderwania od ciała lecz nie jest to tak silne jak podczas ataku oraz uczucie nierealności świata ale to jest niczym w porównaniu do tego co czuję podczas ataku, oczywiście też przewlekły lęk przed tym wszystkim, raz silniejszy raz słabszy, czasami zanika jak się czymś zajmę, niepewność co do podejmowania decyzji i czasem pojawi się jakaś myśl egzystencjalna. Teraz jestem 2h po przebudzeniu i czuję się w miarę dobrze pomijając przygnębienie całą tą sytuacją, niepewność oraz zmęczenie bo ciężko nazwać snem to co miało miejsce w ciągu ostatnich godzin. Zarejestruję się dzisiaj do psychiatry a jutro do rodzinnego może przydałaby się wizyta u neurologa, poza tym biorę leki na alergię w tym glikokortykosteroid, który może oddziaływać na nadnercze i przeciwhistaminowy, którego jednym z objawów ubocznych są koszmary senne, więc będę musiał to też skonsultować z lekarzem.
Jeżeli ktoś dotrwał do końca to dzięki, i tu jest moje pytanie, czy ktoś przerabiał nocne ataki paniki? albo tak silną depersonalizację?
na prawdę myśląc o tym teraz to mam wrażenie, że podczas ataku tracę świadomość albo jej nie odzyskuję do końca po przebudzeniu bo czuję się jakbym nie istniał, totalna pustka umysłowa ale przecież kojarzę fakty i logicznie wiem kim jestem chociaż tego nie czuję, nie rozumiem tego zupełnie.