Moja historia
: 8 marca 2023, o 21:16
Cześć, od grudnia jestem zaburzoną jakby to nie zabrzmiało
ołowiem w skrócie swoja historie na poczatku grudnia miałam mieć robiona gastroskopii ponieważ miałam problemy bóle żołądka, oczywiście silny stres płacz i przywiatla mnie derealizacja (teraz juz wiem ze to to) pojechalam na pogotowie ledwo zywa przerażona co się ze mną dzieje, przypisali mi przeciwzapalne i wróciłm do domu z wiedza ze to przewianie glowy, potrzymlo mnie półtorej tygodnia puscilo. Po gastroskopii okazało się ze ma zapalenie dwunastnicy i P. Doktor od razu stwierdzila ze to jest zazwyczaj na tle nerwowym wiec juz cos mi nie pasowało a jednak pasowało
pod koniec grudnia poklocilam się z partnerem silny stres nerwy również przyla derealizacja i wtedy zaczelam doszukiwać się co to jest juz byłam pewna ze to cos jest na tle psychicznym, zaznaczenia również ze de realizacja Przychodziła tez w czasie mojej miesiączki. Zaczęłam doszukiwać się psycholog, psychiatra oczywiście psychiatra stwierdził ze nerwica przypisał lek, przez to ze bardzo nie chciałam go brać dostalam silnych ataków lęku a moja super pseudo p. Psycholog uznała ze muszę je brać skoro Lekarz mi je przepisal. Kiedy zaczęłam je brać po 2,5 tyg brania stan się na tyle.pogorszył ze pierwszy raz miałam tak silny stan depresyjny ze nie wiedziałam co się dzieje, w tym czasie brania leków zaczęła słuchać chłopaków na yt i miałam konsultacje jak radzić sobie z nerwica. Powiedziała nie dość skonsultowalam się z drugim psychiatra i lekarz stwierdzi ze te stany depresyjne natrety jeden za drugim plus silne odrealnienie jest przez lek i po rozmowie ze mną stwierdził ze wyjde z tego bez leków wiec tak zrobolam odstawilam lek jakby to nie zabrzmialo czuje się super i myślę ze jestem juz na dobrej drodze do wyjścia sama na początku tego wszystkiego juz mowilam ze to koniec ze jestem jakimś psycholem ale dzięki filmikom chłopaków zrozumiałym ze nie ze jestem w pełno normalna tylko przegrzaly mi się kable, leci mi 3 miesiąc w zaburzeniu ale dopiero kolo 2-3 tygodniu jestem w nim świadomie bez presji bez nacisku są gorsze dni wiadomo.. Ale staram się akceptować i myśleć ( wiem dla mnie tez jeszcze z miesiąc temu było to przerażające jak w ogóle tak się da teraz myśleć w tym stanie) ze to fajna lekcja w życiu.. Są jeszcze chwile podłamania gdzie nerwica mnie sprawdza i niestety jeszcze uda się jej czasami mnie w swoja chora zabawę wkrecic w analizowanie myśli ale później mowie na głos "po cholerę z nimi rozmawiasz" i robię swoje.. Trzymam za was wszystkich kciuki, za siebie rowniez... I jedyne co od siebie mogę napisać to ze powiedziałam sobie ze juz niech ta nerwica robi sobie co chce niech wali drzwiami i oknami zapraszam.. Przyjme ja z otwartymi ramionami.. Bo wiem juz jak sobie z nią radzic.. I rada od mnie puście ja wolno wiem ze ciężko naprawdę ale pozwólcie jej być niech sobie gada niech serce wali niech ręce drza ale powiedzie okey to jesteś właśnie ty.. A siedz sobie tu..