Mery2Sery pisze: ↑22 października 2018, o 08:19
Hej
Cześć
Przede wszystkim sama widzisz i piszesz, że notujesz postępy, rozumiesz lękowy charakter swoich myśli, a gdy trafiałaś na psychoterapię byłaś na granicy psychozy. Teraz ponoć jesteś z zewnątrz widziana jako zdecydowana i uśmiechnięta osoba - jasne, bardzo często jest zupełnie odwrotnie i pewnie wiele osób stąd też jest w podobnej sytuacji, ALE to też wymaga siły i odwagi żeby po prostu żyć poza zaburzeniem. I choćby najpierw było to okupione dużym wydatkiem energii, to jednak jest zbudowaną całkiem dobrą podstawą do tego, by nie unikać życia i kiedy trzeba po prostu potrafić się zaprzeć i działać. Więc gratulacje i trzymaj tak dalej, bo już do pewnego etapu doszłaś i na pewno przebyłaś długą drogę
Wydaje się, z tego co piszesz, że również sporo o samym zaburzeniu i technikach radzenia sobie z nim przeczytałaś i pogłębiasz swoją wiedzą, co oczywiście jest jak najbardziej potrzebne. Zebranie informacji, ułożenie ich w głowie, wypracowanie mechanizmów reakcji na różne sytuacje. Tylko czy przypadkiem nie masz wrażenia, że ciągle czytasz, doszukujesz się kolejnych metod, gonisz za innymi, bo stare wydają się przy nich mniej atrakcyjnie? Tutaj jest trochę jak z odchudzaniem - najprościej jest mniej jeść i więcej się ruszać. Tak samo w zaburzeniu - najlepiej jest akceptować i działać pomimo. Niekoniecznie coraz bardziej wymyślne nazwy i efektowne metody będą tymi najlepszymi. Często nic nie zastąpi snu, spokojnego spaceru po lesie czy kwadransa odpoczynku w łóżku i świadomego oddychania dla uspokojenia nerwów. To konsekwencja tych najprostszych elementów jest kluczem - tak przynajmniej było w moim przypadku. Poszukiwanie coraz to nowych sposobów, witamin, ziół, technik jest trochę jak życie zaburzeniem. Myślimy o nim ciągle - nawet jeśli wydaje nam się, że robimy wszystko żeby się go pozbyć to nie do końca świadomie wrzucany na pierwszy plan, poświęcamy masę uwagi.
No i kontynuując, co idzie za powyższą wiedzą i Twoją świadomością - a może trochę Ci gdzieś w słabszym momencie schodzi na bok - nie można porównywać się do innych. Każdy ma swoje własne przeżycia, zakorzenione w nas traumy, złe wzorce. Ktoś będzie w stanie pokonać je w rok, ktoś w dwa, a ktoś po 5 dopiero zacznie żyć pełnią życia, ale co z tego? Nie wszyscy zaczynają w tym samym punkcie i z takim samym bagażem doświadczeń. Każdy ma swoją drogę i tak długo jak stawia kolejne kroki i dąży do celu to jest dobrze i warto to dalej robić. Słyszałaś kiedyś pewnie kiedyś takie powiedzonko "you never see the end of dynasty coming". Podobnie jest z nami - będąc latami w stanie nerwicowym wydaje się, że to jest takie naturalne, że tak będzie, ale działaniem i uporem jesteśmy w stanie wszystko zmienić. Tylko nie nakładaj na siebie presji - nie licz czasu, nie porównuj się do innych, bo to bez sensu. Presja i stawianie przed sobą dat dodatkowo nas nakręcają, łatwiej popaść w dołek kiedy coś się nie uda, kiedy przychodzi TEN dzień, a nam jeszcze coś dolega.
Terapia indywidualna (prawie) zawsze będzie miała przewagę nad grupową, to zupełnie normalne kiedy czas poświęcany jest tylko i wyłącznie Tobie, Twoim problemom, rozterkom, wątpliwością. Więc może pomyśl nad terapią indywidualną znów skoro dawała efekty? Tylko wydaje mi się, że jesteś dość dobrze zaznajomiona z tym, co było u Ciebie motorem napędowym zaburzenia i chyba nie jest konieczne już wałkowanie po raz n-ty tego samego. Zaburzony stan emocjonalny to złe reakcje na bodźce z otoczenia. Niemożność zaakceptowania, że coś jest nieprzewidywalne, że coś jest nieidealne, ze nie mamy pełnej kontroli. Brak nauczenia się, że człowiek musi odpoczywać, brak takich naturalnych sposobów ujścia i rozładowania emocji. Jeśli nie nauczyliśmy się tego w trakcie naszego życia, albo co gorsza zostało nam to źle wpojone to rośniemy tacy nieprzystosowani do końca do stresów i pędu dnia codziennego. Wtedy trzeba się ich nauczyć, a jeśli chodzi o identyfikację i przestawianie błędnych schematów postrzegania rzeczywistości to zdecydowanie najlepszym środkiem będzie psychoterapia poznawczo-behawioralna gdzie razem z terapeutą znajdziesz te braki w swoim podejściu i zachowaniu oraz wspólnie naprowadzicie je na dobry tor tak, by więcej nie były problemem. Rozważ to, proszę.
No i oczywiście materiały z forum. Dobrze jest je znać, przesłuchać, przygotować sobie wspomniane (działające na nas) techniki panowania nad emocjami kiedy trzeba, a czasami wręcz przeciwnie - pozwolenia sobie na emocje, bo to też ważne. Najważniejsze jest działanie, stosowanie się do rad i wskazówek osób, które już to przeszły. Tylko pamiętaj, że najważniejszą w hierarchii jest akceptacja - tak się czuję teraz, tak się mogę czuć jutro, trudno. Nie wyczekiwanie poprawy na już, na za chwilę, bo wtedy nie akceptujemy, czekamy z utęsknieniem na zmianę, a trzeba zawierzyć procesowi, działać i nie oczekiwać, że już się coś zmieni. Po prostu dzień po dniu wprowadzać w życiu zmiany, ot tak.