Strona 1 z 1

Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 15:01
autor: Adkomuzykant
Cześć. Chciałbym wiedzieć czy też tak macie że im dłużej z kimś rozmawiacie i słuchacie siebie to coraz bardziek czujecie sie nierealnie .Ja mam tak niestety i pomimo że wiem ze to dd yo boje sie ze kiedyś całkowicie strace poczucie siebie .creeepy..Chcoiaz wiem ze tak nie będzie.Ktoś ma lub miał podobnie?🤐

Re: Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 15:02
autor: znerwicowany123
Chyba mam rozwiązanie, mówiąc zaczynasz się hiperwentylować co pogłębia DD :)

Re: Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 15:16
autor: Adkomuzykant
znerwicowany123 pisze:
12 lutego 2018, o 15:02
Chyba mam rozwiązanie, mówiąc zaczynasz się hiperwentylować co pogłębia DD :)
Hiperwentylować?

Re: Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 21:03
autor: Victor
Ja też tak miałem.
Wynika to zwykle z takich rzeczy:
- rozmawiając z kimś często patrzymy na daną osobę, powoduje to pewnego rodzaju trans i jest to normalne zjawisko, nieodczuwalne wcale kiedy nie mamy zaburzeń ale przy derealizacji jest odczuwane.
- możemy mieć obawy, że stracimy kontrolę nad sobą i rozmowa z kimś powoduje napięcie, że to się właśnie teraz stanie, stąd zwiększenie odrealnienia
- rozmawiając z kimś chcemy się dobrze czuć i/lub dobrze wypaść, i skupiamy się bardziej na sobie jak się czujemy, a skupianie się na wnętrzu może zwiększać derealizację

To takie główne.
Najlepiej przetrzymać ten okres maksymalnego odrealnienia i mimo wszystko rozmawiać dalej. Na obawy ryzykując.
Można zmienić pozycję ciała, spróbować zrobić coś wtedy aby odwrócić uwagę od siebie.

Re: Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 21:21
autor: szpagat
Ja tak miałam. U mnie to wynikało z tego, ze ja się w ogóle nie czułam jak ja. Swoich poglądów, racji, jestestwa jakbym nie miała i dystansu do tego co mówię. Tak jakby to co mówię i myśle było prawda ostateczna, nawet ciężko wytłumaczyć jak to odczuwałam :) dziwnie mi się rozmawiało z innymi mamami w przedszkolu np bo kompletnie „nie wiedziałam” jakie ja mam poglądy na dany temat, a zawsze lubiłam sobie gadać z ludźmi, chodźby o pierdołkach. Nie miałam tego swojego luzu, żartu, swojego sposobu zagadywanie. No i do wszystkiego mi się dd dopalało, a to „może złe to powiedziałam, może to znaczy, ze nie mam swojego zdania, a może to znaczy ze to, a może ze sro”. Mi strasznie brakowało poczucia właśnie siebie i swoich poglądów i dlatego tak miałam.
Jeśli chodzi o ten rodzaj transu, o którym pisał Victor to taz miałam to bardzo odczuwalne. Zapytałam właścicielkę przedszkola kiedy najlepiej zapisać do Nich dziecko, a Ona patrzyła mi w oczy mówiąc, no to ja jej tez i tak się czułam jak pierdolnieta, bo nawet dobrze gadać nie umiałam jakby, swoich argumentów mieć nie miałam, jąkała się jak nie ja i się zastanawiałam czy Ona widzi, ze ze mną nie jest do końca okej :) ale teraz już tego nie odczuwam, gadam normalnie, zagaduje, jak palne coś głupiego to się nie przejmuje, po prostu jest większy dystans do wszystkiego. W w dd ja się nawet bałam powiedzieć czy pomyśleć, bo jak pomyślałam, żeby isc na zakupy to się bałam, ze już muszę to zrobić bo tak pomyślałam i to ostateczna ostateczność ;d taki kosmos.

Re: Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 23:16
autor: Adkomuzykant
szpagat pisze:
12 lutego 2018, o 21:21
Ja tak miałam. U mnie to wynikało z tego, ze ja się w ogóle nie czułam jak ja. Swoich poglądów, racji, jestestwa jakbym nie miała i dystansu do tego co mówię. Tak jakby to co mówię i myśle było prawda ostateczna, nawet ciężko wytłumaczyć jak to odczuwałam :) dziwnie mi się rozmawiało z innymi mamami w przedszkolu np bo kompletnie „nie wiedziałam” jakie ja mam poglądy na dany temat, a zawsze lubiłam sobie gadać z ludźmi, chodźby o pierdołkach. Nie miałam tego swojego luzu, żartu, swojego sposobu zagadywanie. No i do wszystkiego mi się dd dopalało, a to „może złe to powiedziałam, może to znaczy, ze nie mam swojego zdania, a może to znaczy ze to, a może ze sro”. Mi strasznie brakowało poczucia właśnie siebie i swoich poglądów i dlatego tak miałam.
Jeśli chodzi o ten rodzaj transu, o którym pisał Victor to taz miałam to bardzo odczuwalne. Zapytałam właścicielkę przedszkola kiedy najlepiej zapisać do Nich dziecko, a Ona patrzyła mi w oczy mówiąc, no to ja jej tez i tak się czułam jak pierdolnieta, bo nawet dobrze gadać nie umiałam jakby, swoich argumentów mieć nie miałam, jąkała się jak nie ja i się zastanawiałam czy Ona widzi, ze ze mną nie jest do końca okej :) ale teraz już tego nie odczuwam, gadam normalnie, zagaduje, jak palne coś głupiego to się nie przejmuje, po prostu jest większy dystans do wszystkiego. W w dd ja się nawet bałam powiedzieć czy pomyśleć, bo jak pomyślałam, żeby isc na zakupy to się bałam, ze już muszę to zrobić bo tak pomyślałam i to ostateczna ostateczność ;d taki kosmos.
Hehehe baaardzooo rozumieeem ehhh Fajnie ze sa ludzie podobni do mnie

Re: Życie towarzyskie a Dd

: 12 lutego 2018, o 23:19
autor: Adkomuzykant
Adkomuzykant pisze:
12 lutego 2018, o 23:16
szpagat pisze:
12 lutego 2018, o 21:21
Ja tak miałam. U mnie to wynikało z tego, ze ja się w ogóle nie czułam jak ja. Swoich poglądów, racji, jestestwa jakbym nie miała i dystansu do tego co mówię. Tak jakby to co mówię i myśle było prawda ostateczna, nawet ciężko wytłumaczyć jak to odczuwałam :) dziwnie mi się rozmawiało z innymi mamami w przedszkolu np bo kompletnie „nie wiedziałam” jakie ja mam poglądy na dany temat, a zawsze lubiłam sobie gadać z ludźmi, chodźby o pierdołkach. Nie miałam tego swojego luzu, żartu, swojego sposobu zagadywanie. No i do wszystkiego mi się dd dopalało, a to „może złe to powiedziałam, może to znaczy, ze nie mam swojego zdania, a może to znaczy ze to, a może ze sro”. Mi strasznie brakowało poczucia właśnie siebie i swoich poglądów i dlatego tak miałam.
Jeśli chodzi o ten rodzaj transu, o którym pisał Victor to taz miałam to bardzo odczuwalne. Zapytałam właścicielkę przedszkola kiedy najlepiej zapisać do Nich dziecko, a Ona patrzyła mi w oczy mówiąc, no to ja jej tez i tak się czułam jak pierdolnieta, bo nawet dobrze gadać nie umiałam jakby, swoich argumentów mieć nie miałam, jąkała się jak nie ja i się zastanawiałam czy Ona widzi, ze ze mną nie jest do końca okej :) ale teraz już tego nie odczuwam, gadam normalnie, zagaduje, jak palne coś głupiego to się nie przejmuje, po prostu jest większy dystans do wszystkiego. W w dd ja się nawet bałam powiedzieć czy pomyśleć, bo jak pomyślałam, żeby isc na zakupy to się bałam, ze już muszę to zrobić bo tak pomyślałam i to ostateczna ostateczność ;d taki kosmos.
Hehehe baaardzooo rozumieeem ehhh Fajnie ze sa ludzie podobni do mnie
Dokładnie.Ja teraz jestem na etapie akceptacji zaburzeń i uczenia sie robienia wszytskiego co chce pomimo tych stanów.😅Najgorzej ze mam w koncu dzien calkiem niezly i zaczymam z kims gadac i sie załamuje bo czuje to tak jak napisalem powyżej. Jak ja chce kiedyś Normalnie pogadac z kims bez takich rozkmin☺