Strona 1 z 1

Do odburzonych :)

: 29 maja 2017, o 08:41
autor: Mery2Sery
Hej
Jak u Was wyglądało już samo odburzanie? Czy to było zwykłe 'pstryk' i koniec z dd, czy jakaś dłuższa historia?
Potrzebuję inspiracji :) Ostatnio mam trochę przebłysków i naprawdę spore wahania nastrojów, mam nadzieję, że to pogorszenie to po prostu droga do odburzenia.
Pozdrawiam :)

Re: Do odburzonych :)

: 30 maja 2017, o 08:59
autor: Mery2Sery
Nikt nic? :(

Re: Do odburzonych :)

: 30 maja 2017, o 09:00
autor: Kretu

Re: Do odburzonych :)

: 30 maja 2017, o 19:40
autor: Tojajestem
Odpowiem tak: nerwica "faluje". Najpierw wpadasz w ten stan. Nie radzisz sobie, pojawiają sie kolejne objawy i spada odporność na stres. Ten okres może różnie trwać, wnioskuje z tego jak obserwuje to forum. W pewnym momencie chcesz z tego wyjść. Zwczynasz szukać (psycholog, forum, książki) i po jakimś czasie walki pojawia sie zrąb akceptacji. Uspokojenie organizmu powoduje "prześwit" ale nie trwa on długo. Po długim czasie z objawami ta chwila powoduje, ze myślisz ze to juz koniec. Ale niewiele trzeba żaby objaw znów sie pojawił - na skutek czegokolwiek: złej pogody, krzyku żony, a najczęściej oczekiwania z myślą "czy TO nadejdzie?" (lęk przed lękiem). Znów rodzi sie stres i napięcie nad którym nie da sie zapanować. Znów przychodzi trudny okres wypełniony objawami i obawami. Ale fala sie odwraca - chwilowe zapomnienie, akceptacja i znów pojawia sie lepszy dzień. Niestety proporcja jest miażdżąca. Ilość złych dni przeważa, a zbocze krzywej po stronie powrotu do dobrych jest bardzo strome. Tym bardziej im trudniej przychodzi ci akceptacja. Na szczęście prędzej czy później przychodzi, a całość sinusoidy sie zwęża w czasie: np. Dwa tygodnie po złej stronie mocy, dwa dni po dobrej :) Jeśli jesteś sumienny to z czasem dojdziesz do momentu dwa dni / jeden, aż odwrócisz relacje. Ale złe momenty będą sie pojawiać i mogą byc koszmarne: wczoraj było super a dzis masz objawy z samego początku nerwicy (może atak paniniki juz nigdy taki nie jest ale nie wiem bo akurat ich miałem mało). Niektóre objawy mogą sie tez utrzymywać cały czas, ale w dobrych dniach stają sie pomijalne. Jeśli to przejdziesz to dojdziesz do sytuacji kiedy dno trwa godzine, a potem pare dni spokoju, aż po jakimś czasie sinusoida zgaśnie i będziesz na prostej. Wszystko to może trwać dość długo - na to musisz sie przygotować jeśli chcesz z tego wyjść. Tak to wg mnie wyglada.

Re: Do odburzonych :)

: 31 maja 2017, o 15:18
autor: Mery2Sery
Tojajestem pisze:
30 maja 2017, o 19:40
naprawdę dziękuję za odpowiedź :)


dziękuję za link do działu który mnie nie interesuje :) Pytałam o derealizację- i dział ten przekopałam już cały. W moim pytaniu chodziło o to czy osoby podczas wyjścia z derealizacji miały nasilone objawy oraz czy to te 'wyjścia' były nagłe. Ale dziękuję za chęć pomocy.

Re: Do odburzonych :)

: 31 maja 2017, o 15:19
autor: Kretu
Przecież chyba w historiach tych osób jest opisany proces wychodzenia ze stanów derealizacji i depersonalizacji np naszego Administratora Wiktora czy Hewada.

Re: Do odburzonych :)

: 9 czerwca 2017, o 22:02
autor: rubis
Mnie najbardziej ciekawi sam moment zrozumienia, że jest się odburzonym. Jak to jest, czy ktoś idzie ulica i nagle myśli "o kurde czuję się jak kiedyś". Czy jak to w końcu jest :D Nie znalazłem na to dokładnej odpowiedzi na forum.

Re: Do odburzonych :)

: 9 czerwca 2017, o 22:06
autor: schanis22
rubis bo to nie jest tak o czuje się jak kiedyś , tylko nie wierzysz już w myśli lękowe i nie masz objawów somatycznych ani psychicznych nerwicy , poprostu jest tak normalnie .

Re: Do odburzonych :)

: 10 czerwca 2017, o 17:22
autor: rubis
Ja rozumiem, ale nerwica nerwicą, a derealizacja to przecież tylko jeden z objawów. Czyli co? Będe miał derealizację do końca życia tylko nie będę się jej bał? Nie rozumiem tego trochę. Ja nerwicy nie mam, mam tylko derealizację i przez nią zacząłem się bać, nie boję się o zdrowie ani życie itp. Boje się tylko i wyłącznie objawów DD i DP. Czyli jeśli wyjdę z koła lęku, to DD nie minie tylko po prostu nie będę się go bał? Tak mam to rozumieć?

Re: Do odburzonych :)

: 10 czerwca 2017, o 19:18
autor: Guett
Minie wszystko, jeśli dd zejdzie będzie normalnie tak jak kiedyś, zero objawów. To jest wyjście z tego, a nie jakieś tam inne, że będziesz miał objawy i będą one tylko ty ich nie będziesz się bał.

Re: Do odburzonych :)

: 10 czerwca 2017, o 19:58
autor: rubis
O właśnie, dzięki za odpowiedź, o to mi chodziło. Jak słucham nagrań po angielsku i ktoś mówi że wyszedł z DD bo się go nie boi, ale nadal je ma to śmiać mi się chce. No ale skoro wszelkie objawy mijają to super, pozostaje uzbroić się w cierpliwość :D

Re: Do odburzonych :)

: 10 czerwca 2017, o 21:36
autor: marianna
Ja myślę że kazdy ma inna historię i odburzenie co innego dla niego znaczy.
U mnie dd trwało ok 2 lat, więc jak zaczęlam czuć sie normalnie chociaż na chwilę, jak nie miałam objawów
to byłam przeszcześliwa ale i zmeczona. Tak do końca nic mnie nie cieszyło.
I u mnie to trwało miesiącami, to wychodzenie z lęków i marazmu.
Bardzo duzo pomógł mi Victor i to w najgorszych dla mnie chwilach.
Ale co on sie napisal, ile miechów , ile pytań mi to zajęlo.... :)
Dziś dla mnie po tym co przeszłam odburzenie znaczy zupełnie co innego niż przed dd
i atakami paniki i tym co dla mnie nerwica znaczyła pare lat temu.

Z dd i panicznych lęków pamiętam to dokładnie tak... że z czasem rósł dystans do objawów,
niektóre mijały i łapalam sie na tym że jakieś miejsce które kojarzyło mi się z lękami
nagle nic nie znaczyło, czułam sie fajnie, normalnie.
Pamietam że poczatkowo jazda autobusem to była masakra, wydawało mi się że zaraz wpadne w koszmarny atak
paniki i odwale cyrk;)
Potem łapałam sie na tym że moge juz spokojnie jechać ale... miałam niepewność.
A z czasem poczułam że jest po prostu fajnie i nie mam z tym żadnego problemu.
Czyli jakby stopniowo to moje odburzenie szło.
A raczej idzie, bo jeszcze nie skończyłam :)