Nagły dramatyczny nawrót po 5 latach
: 22 grudnia 2021, o 20:05
Witajcie,
Pewnie niektórzy mnie pamiętają. Byłam tu bardzo dawno, 2012 - luty 2015 - obecnie mam nawrót po ok 5 latach -pod koniec października nastąpiło gwałtowne odcięcie. Jakbym już kompletnie potraciła zmysły, oszalałam .Umarłam znowu za życia.Obecnie mam 51 lat, nie pracuję od poprzedniego odcięcia gdyż nie znalazłam pracy, a teraz nie jestem w ogóle w stanie pracować. W ogóle nic robić w ciągu dnia.
Być może w związku ze zmianami hormonalnymi premenopauzalnymi pojawiły się tym razem od roku silne skoki ciśnienia, kołatania, bezsenność.
W zasadzie nie jestem w stanie wstać z łóżka, ubrać się i umyć, jakbym miała jakieś blokady w ciele, stoję jak w otępieniu nad ubraniami i jakbym nie wiedziała co jest do czego, to samo w łazience: jakbym nie umiała się już umyć, oporządzić toaletę, a ciało jakby odmawiało posłuszeństwa, mam jakieś drżenia tułowia, jakieś kiwanie się,
NIE JESTEM W STANIE SKLECIĆ ZDANIA, opisać co mi jest, wydobywa się ze mnie prawie jąkanie, bo to nawet nie są słowa/zdania.
Nie znajduję odpowiedzi na najprostrze pytania: praktycznie nie ma ze mną kontaktu. STOJĘ w miejscu i prócz pustki budzi się jakaś potworna agresja z tego stanu. Robiłabym wszystko dookoła i mam myśli aby rzucić się na męża., który 3 miesiące temu miał udar ale na szczęście wrócił do sprawności.
Wróciło prawie wszystko albo jeszcze gorzej. Jedynie percepcja tym razem jest niezmieniona.
Mam pełne oddcięcie od siebie, od jakichkolwiek uczuć wyższych, dobrych, jest we mnie jakby tylko to co obojętne albo wręcz ZŁE -jakbym była psychopatą. Najgorsze okropności / zbrodnie/ cierpienie ludzi/ bliskich nie robią na mnie wrażenia. Cierpienie bliskich nie robi na mnie wrażenia. Jakbym miała odcięte ludzkie instynktowne odruchy w stosunku i do rodziny i do innych żywych ludzi/ istot.
!!!!
WAŻNE: Ale chcę skonsultować tragiczny objaw, który nie wiem czy w takim nasileniu miałam poprzednio:
czy ktoś doświadczył/ doświadcza czegoś, co trudno opisać słowami:
DOŚWIADCZAM TRAGEDII DOŚWIADCZAJĄC NIEWYOBRAŻONEJ MĘCZARNI -nie jestem w stanie w ogóle oglądać, słuchać kogokolwiek - od rodziny począwszy na wszelakich mediach tj. TV, radio, FB media: jakby uszkodził mi się mózg: ledwo cokolwiek rozumiem !!!!, ale w aspekcie CZŁOWIECZEŃSTWA dot. każdej informacji, w szczególności tego co dotyczy CZŁOWIECZEŃSTWA /HUMANITARYZMU ale NORMALNEGO CODZIENNEGO ŻYCIA:
Ledwo rozumiem wszystko co dotyczy codziennego życia gdzie jest jakieś PRAWO, KOLEJNE UCHWAŁY, ZARZĄDZENIA TAKIE CZY INNE , WZROSTU CEN , ZAGROŻEŃ Z KRAJU I ZE ŚWIATA, moich rachunków !!! że trzeba je płacić ??
To co napisałam nie oddaje całości horroru w głowie, którym jestem PRZERAŻONA.JAKBY COŚ TYM RAZEM razem gorszego stało się z mym umysłem bo słowa: odpowiedzialność, uczciwość, wolność mediów, słowa, solidarność, odpowiedzialność, - słucham wiadomości np. TVNu czy słucham rozmów rodziny i mam wyresetowany umysł: ja nie mam rozumienia tego o czym mówią, nie umiem tego opisać słowami. NIE JESTEM JUŻ CŻŁOWIEKIEM, a umysł, rozumienie, pamięc, rozumienie kontekstu jakby nie istniało.
NAJGORSZE OKRUCIEŃSTWA LUDZKIE NIE ROBIĄ NA MNIE WRAŻENIA. WSZYSTKO OBOJĘTNE, mój los, los mej bliskiej mi jeszcze tak niedawno rodziny.
budzi się we mnie agresja potworna, widzę się oszalała za kratkami.
Byłąm u psychiatry, i u tej samej psycholog która kiedyś mi pomogła. Ale teraz NIC DO MNIE NIE DOCIERA nie mam kontaktu ze sobą. Może ja już i logiki nie mam.
Mam kochającą wspierającą rodzinę (dzieci własnych nie posiadam) ale ja już nie mam siły na poradzenie sobie 2-gi raz z tym stanem.
Boję się że stracę panowanie, wezwą pogotowie i wyląduję w pasach w szpitalu, bo już nie kontroluję tego. Rodzice już chcieli to raz zrobić.
i to nieustanne napięcie, niepokój, lęk że coś zrobię złego, zniszczę.
A tu jeszcze ŚWIĘTA. Dramat gdy niczego nie czuje się do bliskich i to wszystko co jest we mnie - muzyka martwa, słowa martwei to trzęsienie się praktycznie zaraz po przebudzeniu.
NIe chce odbierać telefonów od nikogo: rodziny, przyjaciół, znajomych.DRAMAT.
Wysłuchałam i obejrzałam videa VICTORA i DIVOVICA, ale już jakby nic do mnie nie dociera. Tak samo jak od psycholog.
Zdaję sobie jakoś sprawę jak chaotycznie to napisałam. Wierzcie lub nie, ale w normalnym stanie byłam wrażliwcem władającym dobrym słowem pisanym. Nie zostało z tego nic.
Czy ktoś z Was próbował ze sobą skończyć mając myśli "s" ? niestety posunęłam się do tego kilka tygodni temu chciałam już ukrócić to cierpienie - łyknęłam tabletki na depresję w dużej ilości. Niestety przeżyłam.
Teraz Łykam Tritico 1 tabl. aby spać oraz doraźnie Xanax.
Pomóżcie proszę.
Pewnie niektórzy mnie pamiętają. Byłam tu bardzo dawno, 2012 - luty 2015 - obecnie mam nawrót po ok 5 latach -pod koniec października nastąpiło gwałtowne odcięcie. Jakbym już kompletnie potraciła zmysły, oszalałam .Umarłam znowu za życia.Obecnie mam 51 lat, nie pracuję od poprzedniego odcięcia gdyż nie znalazłam pracy, a teraz nie jestem w ogóle w stanie pracować. W ogóle nic robić w ciągu dnia.
Być może w związku ze zmianami hormonalnymi premenopauzalnymi pojawiły się tym razem od roku silne skoki ciśnienia, kołatania, bezsenność.
W zasadzie nie jestem w stanie wstać z łóżka, ubrać się i umyć, jakbym miała jakieś blokady w ciele, stoję jak w otępieniu nad ubraniami i jakbym nie wiedziała co jest do czego, to samo w łazience: jakbym nie umiała się już umyć, oporządzić toaletę, a ciało jakby odmawiało posłuszeństwa, mam jakieś drżenia tułowia, jakieś kiwanie się,
NIE JESTEM W STANIE SKLECIĆ ZDANIA, opisać co mi jest, wydobywa się ze mnie prawie jąkanie, bo to nawet nie są słowa/zdania.
Nie znajduję odpowiedzi na najprostrze pytania: praktycznie nie ma ze mną kontaktu. STOJĘ w miejscu i prócz pustki budzi się jakaś potworna agresja z tego stanu. Robiłabym wszystko dookoła i mam myśli aby rzucić się na męża., który 3 miesiące temu miał udar ale na szczęście wrócił do sprawności.
Wróciło prawie wszystko albo jeszcze gorzej. Jedynie percepcja tym razem jest niezmieniona.
Mam pełne oddcięcie od siebie, od jakichkolwiek uczuć wyższych, dobrych, jest we mnie jakby tylko to co obojętne albo wręcz ZŁE -jakbym była psychopatą. Najgorsze okropności / zbrodnie/ cierpienie ludzi/ bliskich nie robią na mnie wrażenia. Cierpienie bliskich nie robi na mnie wrażenia. Jakbym miała odcięte ludzkie instynktowne odruchy w stosunku i do rodziny i do innych żywych ludzi/ istot.
!!!!
WAŻNE: Ale chcę skonsultować tragiczny objaw, który nie wiem czy w takim nasileniu miałam poprzednio:
czy ktoś doświadczył/ doświadcza czegoś, co trudno opisać słowami:
DOŚWIADCZAM TRAGEDII DOŚWIADCZAJĄC NIEWYOBRAŻONEJ MĘCZARNI -nie jestem w stanie w ogóle oglądać, słuchać kogokolwiek - od rodziny począwszy na wszelakich mediach tj. TV, radio, FB media: jakby uszkodził mi się mózg: ledwo cokolwiek rozumiem !!!!, ale w aspekcie CZŁOWIECZEŃSTWA dot. każdej informacji, w szczególności tego co dotyczy CZŁOWIECZEŃSTWA /HUMANITARYZMU ale NORMALNEGO CODZIENNEGO ŻYCIA:
Ledwo rozumiem wszystko co dotyczy codziennego życia gdzie jest jakieś PRAWO, KOLEJNE UCHWAŁY, ZARZĄDZENIA TAKIE CZY INNE , WZROSTU CEN , ZAGROŻEŃ Z KRAJU I ZE ŚWIATA, moich rachunków !!! że trzeba je płacić ??
To co napisałam nie oddaje całości horroru w głowie, którym jestem PRZERAŻONA.JAKBY COŚ TYM RAZEM razem gorszego stało się z mym umysłem bo słowa: odpowiedzialność, uczciwość, wolność mediów, słowa, solidarność, odpowiedzialność, - słucham wiadomości np. TVNu czy słucham rozmów rodziny i mam wyresetowany umysł: ja nie mam rozumienia tego o czym mówią, nie umiem tego opisać słowami. NIE JESTEM JUŻ CŻŁOWIEKIEM, a umysł, rozumienie, pamięc, rozumienie kontekstu jakby nie istniało.
NAJGORSZE OKRUCIEŃSTWA LUDZKIE NIE ROBIĄ NA MNIE WRAŻENIA. WSZYSTKO OBOJĘTNE, mój los, los mej bliskiej mi jeszcze tak niedawno rodziny.
budzi się we mnie agresja potworna, widzę się oszalała za kratkami.
Byłąm u psychiatry, i u tej samej psycholog która kiedyś mi pomogła. Ale teraz NIC DO MNIE NIE DOCIERA nie mam kontaktu ze sobą. Może ja już i logiki nie mam.
Mam kochającą wspierającą rodzinę (dzieci własnych nie posiadam) ale ja już nie mam siły na poradzenie sobie 2-gi raz z tym stanem.
Boję się że stracę panowanie, wezwą pogotowie i wyląduję w pasach w szpitalu, bo już nie kontroluję tego. Rodzice już chcieli to raz zrobić.
i to nieustanne napięcie, niepokój, lęk że coś zrobię złego, zniszczę.
A tu jeszcze ŚWIĘTA. Dramat gdy niczego nie czuje się do bliskich i to wszystko co jest we mnie - muzyka martwa, słowa martwei to trzęsienie się praktycznie zaraz po przebudzeniu.
NIe chce odbierać telefonów od nikogo: rodziny, przyjaciół, znajomych.DRAMAT.
Wysłuchałam i obejrzałam videa VICTORA i DIVOVICA, ale już jakby nic do mnie nie dociera. Tak samo jak od psycholog.
Zdaję sobie jakoś sprawę jak chaotycznie to napisałam. Wierzcie lub nie, ale w normalnym stanie byłam wrażliwcem władającym dobrym słowem pisanym. Nie zostało z tego nic.
Czy ktoś z Was próbował ze sobą skończyć mając myśli "s" ? niestety posunęłam się do tego kilka tygodni temu chciałam już ukrócić to cierpienie - łyknęłam tabletki na depresję w dużej ilości. Niestety przeżyłam.
Teraz Łykam Tritico 1 tabl. aby spać oraz doraźnie Xanax.
Pomóżcie proszę.