Natrętne myśli, obsesyjne? nie mam pojecia
: 29 grudnia 2024, o 20:58
Witam
Borykam sie z myslami od dlugiego czasu, zawsze bralem to za nadmierne myslenie. Pare lat temu zdarzylo się, że walczylem ze sobą, żeby nie zrobic sobie krzywdy?
Jestem ogólnie po probie ale to juz bylo pare lat wstecz. Po jakims roku czy póltora..przerwałem leczenie gdyż robiło mi to na bani jakąś pustke i czulem jakbym nie byl kompletnie soba. No i tak zyje caly czas, czuje jakbym byl pusty, kazdy dzien to walka ze samym soba. Czesto pije ale nie tak jak wczesniej. Domyslam sie, ze jedynie siebie bardziej rozje*alem ale jakos sobie musialem radzic. Po czasie stosowalem medytacje i proby wyciszania i akceptacji tego co mam w glowie PRZEZ CHWILE POMAGALO I DALEJ TO ROBIE.
Wszystko jakos szlo w dobrą stronę ale nigdy nie miałem ciszy...pewnie przez stres, nerwy i zle sytuacje w ktorych sam z siebie sie znalazlem.
Zauwazylem, ze moj nastroj zawsze ulega zmianie po paru miesiacach na (ten dobry) a zaraz wraca wszystko co zle z podwojoną siłą.
Mega natrętne wręcz obsesyjne (paranoiczne?) mysli o zabiciu sie, zrobieniu głownie sobie krzywdy. Czasami jak jechalem autem z ziomkiem to wbił mi sie do glowy scenariusz, zeby wyskoczyc z rozpedzonego auta i jak sie domyslacie, walczylem tam ze soba, zeby tego nie zrobic! trzymalem sie fotela, opieralem swoje nogi mocniej o schowek. Ogolnie niezla jazda . Móglbym sie bić po głowie... już tak tego dość mam. I ta sytuacja byla nie wiem...rok temu? moze dwa. Dodam, ze bylo to po jaraniu ale zdarzaly sie podobne sytuacje na trzezwo. Pozniej to zniknelo. Mialem za to wrazenie, ze ktos non stop o mnie cos gada (obgaduje?) chce dla mnie zle? Co oczywiscie okazywalo sie nie prawdą. I również to znikneło. Choc mam wrazenie, ze ktos mysli o mnie w inny sposob i nie jest ze mna szczery.
Na poczatku roku. Zaczela mi sie najpewniej nerwica? Jechałem taxi do szpitala bo myslalem, ze zaraz dostane zawału serca. Cisnienie 210/120 bpm 170. ogolnie masakra. Nie moglem sie ogarnac. Dopiero sie uspokoilem po jakiejś kroplówce?? Tam powiedzieli o nadcisnieniu tetniczym. No ale teraz go nie ma. Jedynie raz czy dwa mialem taki atak. Ostatnio we swięta.
Wracalem pare razy do domu po jakiejs imprezie czy spotkaniu ze znajomym nawet. I po przebudzeniu kompletnie przychodzily do mnie mysli, ze moglem komus zrobic krzywde...to chore ale balem sie, ze kogos zabilem i do teraz mnie te mysli trzymaja. Co oczywiscie jest kompletnie złudne bo kazdy mowi, ze na spokojnie wrocilem do domu i w ogole to wszystko bylo dobrze. Jestem osoba co nie lubi krzywdzic innych a te mysli totalnie mnie zabijaja od srodka.
Siedzac u znajomego na chacie mialem mysli o tym, zeby skoczyc z 5 pietra i znowu musialem ze soba walczyc? Mam wrazenie, ze nie zrobilbym tego ale tak mnie to przeraza.
Nie wiem jak sobie radzic. Stracilem robote typowo na swieta. Wszystko mi sie sypie i w dodatku moja glowa (czy ja) robie sobie sam cos takiego.
Mial ktos moze podobnie? Prosze o jakąs odpowiedz. Może znajdzie się ktoś kto chcialby o tym porozmawiac.
Moja codziennosc to tylko smutek.
Pozdrawiam
Borykam sie z myslami od dlugiego czasu, zawsze bralem to za nadmierne myslenie. Pare lat temu zdarzylo się, że walczylem ze sobą, żeby nie zrobic sobie krzywdy?
Jestem ogólnie po probie ale to juz bylo pare lat wstecz. Po jakims roku czy póltora..przerwałem leczenie gdyż robiło mi to na bani jakąś pustke i czulem jakbym nie byl kompletnie soba. No i tak zyje caly czas, czuje jakbym byl pusty, kazdy dzien to walka ze samym soba. Czesto pije ale nie tak jak wczesniej. Domyslam sie, ze jedynie siebie bardziej rozje*alem ale jakos sobie musialem radzic. Po czasie stosowalem medytacje i proby wyciszania i akceptacji tego co mam w glowie PRZEZ CHWILE POMAGALO I DALEJ TO ROBIE.
Wszystko jakos szlo w dobrą stronę ale nigdy nie miałem ciszy...pewnie przez stres, nerwy i zle sytuacje w ktorych sam z siebie sie znalazlem.
Zauwazylem, ze moj nastroj zawsze ulega zmianie po paru miesiacach na (ten dobry) a zaraz wraca wszystko co zle z podwojoną siłą.
Mega natrętne wręcz obsesyjne (paranoiczne?) mysli o zabiciu sie, zrobieniu głownie sobie krzywdy. Czasami jak jechalem autem z ziomkiem to wbił mi sie do glowy scenariusz, zeby wyskoczyc z rozpedzonego auta i jak sie domyslacie, walczylem tam ze soba, zeby tego nie zrobic! trzymalem sie fotela, opieralem swoje nogi mocniej o schowek. Ogolnie niezla jazda . Móglbym sie bić po głowie... już tak tego dość mam. I ta sytuacja byla nie wiem...rok temu? moze dwa. Dodam, ze bylo to po jaraniu ale zdarzaly sie podobne sytuacje na trzezwo. Pozniej to zniknelo. Mialem za to wrazenie, ze ktos non stop o mnie cos gada (obgaduje?) chce dla mnie zle? Co oczywiscie okazywalo sie nie prawdą. I również to znikneło. Choc mam wrazenie, ze ktos mysli o mnie w inny sposob i nie jest ze mna szczery.
Na poczatku roku. Zaczela mi sie najpewniej nerwica? Jechałem taxi do szpitala bo myslalem, ze zaraz dostane zawału serca. Cisnienie 210/120 bpm 170. ogolnie masakra. Nie moglem sie ogarnac. Dopiero sie uspokoilem po jakiejś kroplówce?? Tam powiedzieli o nadcisnieniu tetniczym. No ale teraz go nie ma. Jedynie raz czy dwa mialem taki atak. Ostatnio we swięta.
Wracalem pare razy do domu po jakiejs imprezie czy spotkaniu ze znajomym nawet. I po przebudzeniu kompletnie przychodzily do mnie mysli, ze moglem komus zrobic krzywde...to chore ale balem sie, ze kogos zabilem i do teraz mnie te mysli trzymaja. Co oczywiscie jest kompletnie złudne bo kazdy mowi, ze na spokojnie wrocilem do domu i w ogole to wszystko bylo dobrze. Jestem osoba co nie lubi krzywdzic innych a te mysli totalnie mnie zabijaja od srodka.
Siedzac u znajomego na chacie mialem mysli o tym, zeby skoczyc z 5 pietra i znowu musialem ze soba walczyc? Mam wrazenie, ze nie zrobilbym tego ale tak mnie to przeraza.
Nie wiem jak sobie radzic. Stracilem robote typowo na swieta. Wszystko mi sie sypie i w dodatku moja glowa (czy ja) robie sobie sam cos takiego.
Mial ktos moze podobnie? Prosze o jakąs odpowiedz. Może znajdzie się ktoś kto chcialby o tym porozmawiac.
Moja codziennosc to tylko smutek.
Pozdrawiam