Strona 1 z 1

Nienawidzę Swojego Organizmu

: 22 lutego 2018, o 11:04
autor: Rybik w Machinie
Temat na pierwszy rzut oka może się wydawać dziwny, ale z założenia ma on służyć wyżaleniu się na temat naszej anatomii - czyli rzeczach, na które nie mamy za bardzo wpływu i nie są one związane typowo z nerwicą/psychika (ale mogą na nią wpływać). Z nerwicą lekką żyję już pewnie bardzo długo, ale od niedawna jestem jej w pełni świadomy (bo tak mocno się rozwinęła, hehe). W każdym razie rzeczy wypisane poniżej nie wynikają z nerwicy, jedynie ładnie ją teraz podsycają i chcę to z siebie wyrzucić...

No to lecę na pierwszy ogień :D

1. Pectus Excavatum - czyli wklęsła, słaba budowa klatki piersiowej. Dzięki niej mam znacznie mniejszą pojemność klatki, mniej wydajne płuca, no i gorszą kondycję. O problemach z paskudnym wyglądem ciała i kompleksami z tym związanymi nie wspominam. Operować można, ale metalowych elementów w ciele raczej nie chcę mieć.
2. Niedomykalność zastawki trójdzielnej serca. Rzecz dość powszechna, na szczęście tylko lekka. Ale od dziecka często odczuwałem dziwną pracę serca i niepokój z tym związany. Zdarza się też dzisiaj oczywiście, ale przynajmniej wiem teraz, co na to wpływa.
3. Progenia - wystająca, niewłaściwie ustawiona szczęka. Od najmłodszych lat myślałem, że to tylko problem z dziwnym i nieestetycznym wyglądem twarzy - rodzina w sumie do dzisiaj się z tego podśmiewuje. Ale wczoraj u laryngologa dowiedziałem się, że ma to wpływ na niewłaściwe rozdrabnianie pokarmu, problemy z trawieniem oraz ścieraniem zębów/odsłanianiem dziąseł, złym napięciem mięśni twarzy, które mogą prowadzić do częstych bólów głowy. Słodko. Oczywiście rodzina na to, że nie umiem łykać, jestem głupi, psychiczny i wymyślam.
Można to naprawić na NFZ, ale operacja masakryczna związana z paroma miesiącami jedzenia przez słomkę. No cóż.
4. Krzywa przegroda nosowa. Również zdiagnozowana niedawno: albo wcześniej na to nie zwracałem uwagi, albo to po jakimś urazie (którego nie pamiętam), albo po prostu teraz tak wyrosła mocno. Nie wiem. Nigdy dużo nie chorowałem, ale jak już to zatoki zawsze. Bezdechy nocne i budzenie ze zmęczeniem na porządku dziennym, słaba kondycja. Nerwica też mocno do tego ostatnio dołożyła.
5. Tutaj to już typowe kompleksy: niski wzrost, małe stopy. Czasami się czuję głupio przez to, a zakup butów to totalna masakra i ból :D

Czemu o tym piszę? Chciałem to po prostu z siebie gdzieś wyrzucić. Rodzina nigdy mi w tym nie pomagała za bardzo, nawet się śmiała z tego i bagatelizowała. Na wszystkich bilansach w szkole za dzieciaka to wiadomo - piękny i zdrowy oczywiście... Jasne. Mam teraz żal do boga/stwórcy za to wszystko, do rodziców za kiepską pulę genów, do środowiska, że tak wpływa na geny. No generalnie do wszystkiego mam żal za to, ale sobie muszę z tym radzić i żyć w tym paskudnym, zepsutym ciele.

Wiem, że pewnie większość z Was mi powie, że "inni mają gorzej, ktoś tam nie ma nóg, bla bla" - ale po to założyłem ten temat, żeby każdy mógł się wyżalić tylko o sobie. No i poza tym jesteśmy nerwicowymi egocentrykami, nie? ;)

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 11 marca 2018, o 01:03
autor: labraks
Ano, takie forum jak to powinno służyć przede wszystkim wyżalaniu się. Konkretna pomoc - wiadomo, w gabinecie tego czy innego specjalisty.
W Twoim przypadku niech pewnym pocieszeniem będzie fakt, iż na kształt swojego organizmu nie miałeś żadnego wpływu. Jest to zgoła inna sytuacja niż np. u wykolejeńca seksualnego, który co prawda z pewnym brzemieniem się urodził, kolejne liny dołożyli rodzice, ale też w jakiejś części on sam jest sobie winien. Wiem, dla codziennego funkcjonowania w ułomnym ciele to dość marne pocieszenie. W ogóle wartościowanie cierpień już na starcie jest bez sensu. Słusznie "zabezpieczyłeś się", gdyby ktoś chciał wyskoczyć z brakiem nóg czy inną skrajnością. Ty - jak i każdy inny człowiek na świecie - jesteś sobą i do końca życia będziesz tylko sobą, nikim innym. Twoje dolegliwości - nie czyjeś - niosą dla Ciebie cierpienie. To TY i Twój konkretny przypadek liczy się w tym momencie.

Jeśli chodzi o tzw. mnie, na ciało nie mogę narzekać, chociaż od okresu dojrzewania mam problem z cerą. Mam wrażenie, że ta prawdopodobnie hormonalna niedojrzałość "ładnie się zgrywa" z tą emocjonalną. Mógłbym niby chodzić do dermatologa czy innej kosmetyczki, ale ludzi nie straszę, poza tym nie mam dla kogo, a siebie nie lubię.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 11 marca 2018, o 11:27
autor: dankan
labraks pisze:
11 marca 2018, o 01:03
Ano, takie forum jak to powinno służyć przede wszystkim wyżalaniu się. Konkretna pomoc - wiadomo, w gabinecie tego czy innego specjalisty.
Nikt za Ciebie tego nie zrobi.
W Twoim przypadku niech pewnym pocieszeniem będzie fakt, iż na kształt swojego organizmu nie miałeś żadnego wpływu. Jest to zgoła inna sytuacja niż np. u wykolejeńca seksualnego, który co prawda z pewnym brzemieniem się urodził, kolejne liny dołożyli rodzice, ale też w jakiejś części on sam jest sobie winien. Wiem, dla codziennego funkcjonowania w ułomnym ciele to dość marne pocieszenie. W ogóle wartościowanie cierpień już na starcie jest bez sensu. Słusznie "zabezpieczyłeś się", gdyby ktoś chciał wyskoczyć z brakiem nóg czy inną skrajnością. Ty - jak i każdy inny człowiek na świecie - jesteś sobą i do końca życia będziesz tylko sobą, nikim innym. Twoje dolegliwości - nie czyjeś - niosą dla Ciebie cierpienie. To TY i Twój konkretny przypadek liczy się w tym momencie.

Jeśli chodzi o tzw. mnie, na ciało nie mogę narzekać, chociaż od okresu dojrzewania mam problem z cerą. Mam wrażenie, że ta prawdopodobnie hormonalna niedojrzałość "ładnie się zgrywa" z tą emocjonalną. Mógłbym niby chodzić do dermatologa czy innej kosmetyczki, ale ludzi nie straszę, poza tym nie mam dla kogo, a siebie nie lubię.
Wierz mi przyjacielu, że jak będziesz chodził do gabinetu specjalisty i wkoło powtarzał tylko takie negatywne aspekty, to nic i tak nie zmieni tego co o sobie myślisz.
To miejsca nie ma służyć wyżaleniu się tylko i wyłącznie, ale własnie obserwacji tego co mówią inni, ich doświadczeń i odnoszenia tego do siebie. Zupełnie tak jak na terapii grupowej, byłeś kiedyś?
Ja przerobiłem ich sporo i każdy kto tylko się wyżalał, robi to do dnia dzisiejszego na kolejnych sesjach i nic z tego nie wynika.
Zmiany nadejdą obojętnie gdzie jesteś jeśli tylko wyciągniesz wnioski dla siebie, ze słow innych, z relacji z innymi i to nawet internetowych.

Autorze tematu dobrze, ze wyrzuciłeś to z siebie. Kompleksy mocne zawsze wpływały i będa wpływać na zaburzenie, jeśli się je ma, a nawet mogą się do niego przyczyniać.
Nie wiem ile masz lat ale w którymś wieku trzeba powoli zacząć stawiac na siebie, jako na osobe odrębną. nie na rodzinę, nie patrzeć na to z czego się śmiano w dzieciństwie. Tylko zauważyć, ze z tymi wadami można mimo wszystko naprawdę wiele. Ja też mam wiele wad i nigdy się nie kochałem, teraz zupełnie inaczej na to patrzę.
Ale to trzeba coś robić innego niż zawsze, jak to mówią chłopaki w nagraniach.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 12 marca 2018, o 12:23
autor: labraks
dankan pisze:
11 marca 2018, o 11:27
Wierz mi przyjacielu, że jak będziesz chodził do gabinetu specjalisty i wkoło powtarzał tylko takie negatywne aspekty, to nic i tak nie zmieni tego co o sobie myślisz.
No to nie rozumiem, na czym polega terapia. Nie widzę, bym miał przestać mieć negatywne myśli, skoro one tylko opisują stan faktyczny. To po co specjalista, skoro wszystko trzeba samemu? Może bym i próbował, gdybym miał jakiekolwiek poczucie sprawstwa. Moja efektywność kończy się w mojej prymitywnej pracy zarobkowej.

Na grupowej byłem kiedyś, w ramach pobytu w szpitalu na oddziale nerwic. Nie bardzo czaiłem, po kiego grzyba mam wysłuchiwać problemów innych, skoro mam swoje. Rozumiem, gdybyśmy byli przyjaciółmi. Ale nie byliśmy. Byliśmy znajomymi. I to milczenie dwójki terapeutów na samym początku sesji... Zazwyczaj było tak, że to ja nie wytrzymywałem i zaczynałem gadać o pogodzie. A był wówczas przepiękny wrzesień...

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 12 marca 2018, o 12:38
autor: dziwny123
Ja nienawidzę wyłącznie swojego przewodu pokarmowego (czasem tak bardzo, że chce mi się krzyczeć). Mój przewód pokarmowy posiada jednocześnie kilka schorzeń.

- idiopatyczne czynnościowe zaburzenie górnego zwieracza przełyku (taki mięsień pod gardłem) polegające na tym, że mięsień ten ma w bardzo dużym stopniu obniżoną reakcję na ciśnienie powietrza w żołądku i przełyku i nie otwiera się, gdy w żołądku i przełyku jest dużo powietrza. Schorzenie to jest bardzo rzadkie i nieuleczalne, nawet najlepsi lekarze w rozwiniętych krajach na razie nie wiedzą, jak to wyleczyć. Ale można stosować leczenie wspomagające. Najbardziej uciążliwe schrzenie
- idiopatyczne czynnościowe zaburzenie przełyku i żołądka w momencie połykania polegające na tym, że przy połykaniu zasysane są ogromne ilości powietrza (np. przy jednym łyku płynu zasysane jest kilkakrotnie więcej powietrza niż ilość płynu)
- idiopatyczne zaburzenie fizyki wewnątrz żołądka poelgające na tym, że powietrze jest pchane pod treść żołądkową, schorzenie nieuleczalne
- spowolnione opróżnianie żołądka, leczenie niemożliwe w przypadki leczenia wspomagającego pierwszego schrzenia
- refluks - leczenie niemożliwe w przypadku leczenia wspomagającego pierwszego schorzenia, poza tym refluks dodatkowo pomaga w walce z pierwszym schorzeniem
- nadkwaśność żołądka z jednoczesnym niedoborem enzymów trwaiennych, nieprawidłowy skład soku żołądkowego
- przepuklina rozworu przełykowego - leczenie niemożliwe w przypadku leczenia wspomagającego pierwszego schorzenia
- zaburzenie czynnościowe jelit polegające na naprzemiennym nadmiernym oddawaniu stolca (ale bez biegunki) i problemem z oddaniem stolca (ale bez zatwardzenia)

Mam też co prawda problemy z innymi częściami organizmu, ale one nie powodują nienawiści.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 12 marca 2018, o 13:01
autor: labraks
Bardzo mi przykro, dziwny.
Przyroda jest okrutna.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 15 marca 2018, o 22:59
autor: Rybik w Machinie
Ano dokładnie - przyroda, stwórca, pan Bóg - jak kto woli. Mam straszną ochotę ich zebrać i im mówiąc krótko wpierdolić za to ;)

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 15 marca 2018, o 23:08
autor: katarzynka
Panowie, a nie lepiej tak zaakceptować to, czego zmienić się nie da?

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 15 marca 2018, o 23:53
autor: eiviss1204
labraks pisze:
12 marca 2018, o 12:23
dankan pisze:
11 marca 2018, o 11:27
Wierz mi przyjacielu, że jak będziesz chodził do gabinetu specjalisty i wkoło powtarzał tylko takie negatywne aspekty, to nic i tak nie zmieni tego co o sobie myślisz.
No to nie rozumiem, na czym polega terapia. Nie widzę, bym miał przestać mieć negatywne myśli, skoro one tylko opisują stan faktyczny. To po co specjalista, skoro wszystko trzeba samemu? Może bym i próbował, gdybym miał jakiekolwiek poczucie sprawstwa. Moja efektywność kończy się w mojej prymitywnej pracy zarobkowej.

Na grupowej byłem kiedyś, w ramach pobytu w szpitalu na oddziale nerwic. Nie bardzo czaiłem, po kiego grzyba mam wysłuchiwać problemów innych, skoro mam swoje. Rozumiem, gdybyśmy byli przyjaciółmi. Ale nie byliśmy. Byliśmy znajomymi. I to milczenie dwójki terapeutów na samym początku sesji... Zazwyczaj było tak, że to ja nie wytrzymywałem i zaczynałem gadać o pogodzie. A był wówczas przepiękny wrzesień...
terapia przede wszystkim ma służyć temu zebys ty sam nad tym zaczal pracowac. Niestety ani forum ani terapueta za Ciebie tego nie dokona.
Jesli chcesz od razu poprawy zawsze mozesz wziac leki i dolozyc jeszcze benzole na wyciszenie , ale nie wiem czy to dobre wyjscie.
Na terapii masz poznac siebie , nauczyć się jak radzic sobie ze swoimi objawami z ciala, jak nauczyc sie przekierowywac mysli czy skupiac sie na tym co dzieje sie w "Tu i teraz" a takze porozmawiac o problemach w domu,które mogly przyczynić sie do rozwoju zaburzen i jak umiec rozwiazywac owe problemy.
Terapia grupowa ma Ci pokazac problemy podobne do Twoich.
Wlasnie o to chodzi lękowiec jest typowym egocentrykiem niektórzy sa jeszcze przy okazji egoistami ale to już inna kwestia.
Twoj stan jest zly i masz negatywne mysli - Naucz sie te mysli przekierowywac na inne tematy, a nie krazyc w okol tego samego, bo to nie o to chodzi. Super, ze sie wyzalisz ale ogolnie warto zaburzenie przyjac z pokorą i wtedy mija szybciej a nie platac się w myslach depresyjnych i umacniac je.
No i do terapii radze podejsc raczej na zasadzie ze ta osoba Ci pomaga i robic wszystko by poprawic swoj stan

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 16 marca 2018, o 11:08
autor: labraks
Rybik w Machinie pisze:
15 marca 2018, o 22:59
Ano dokładnie - przyroda, stwórca, pan Bóg - jak kto woli. Mam straszną ochotę ich zebrać i im mówiąc krótko wpierdolić za to ;)
Jak ogarniesz temat, to daj znać - chętnie dołączę! Mimo że mam pedalskie skłonności, to nie unikam agresji fizycznej (czyli jakieś tam resztki męskości udało się zachować). Skupię się szczególnie na tym wyrodnym ojcu, na Bogu. Na tym "pszyjacielu", który w każdej chwili może rozdeptać cię jak dżdżownicę, a Twoim bliskim rzucić pogardliwe "bo tak".

Eiviss, wszystko fajnie, tylko przeszkodą jest niechęć do ogarniania kwestii elementarnych, do stawiania się w roli nastolatka, którego trzeba uczyć... życia. Poza tym nie ogarnąłbym terapii logistycznie (np. potrzeba proszenia Szanownego Państwa Kierownictwa W Pracy o sztywny dzień tygodnia co tydzień).

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 16 marca 2018, o 13:29
autor: katarzynka
Labraks, a ja myślę, że Monia ma trochę racji. W terapii potrzeba pokory, a nie narzucania "ja wszystko wiem najlepiej". Terapia nie ma na celu uczyć Cię życia, tylko pokazać, że można inaczej.
Poza tym praca nie musi być przeszkodą, o różnych porach przyjmują terapeuci. Ewentualnym wyjściem jest terapia online. Potrzeba tylko chcieć.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 16 marca 2018, o 13:31
autor: maciek1985
Mnie też czeka próba połączenia terapii z pracą, spróbuję. Dodatkowo muszę dojeżdżać 30km do terapeutki, ale muszę spróbować.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 16 marca 2018, o 13:36
autor: eiviss1204
labraks pisze:
16 marca 2018, o 11:08
Rybik w Machinie pisze:
15 marca 2018, o 22:59
Ano dokładnie - przyroda, stwórca, pan Bóg - jak kto woli. Mam straszną ochotę ich zebrać i im mówiąc krótko wpierdolić za to ;)
Jak ogarniesz temat, to daj znać - chętnie dołączę! Mimo że mam pedalskie skłonności, to nie unikam agresji fizycznej (czyli jakieś tam resztki męskości udało się zachować). Skupię się szczególnie na tym wyrodnym ojcu, na Bogu. Na tym "pszyjacielu", który w każdej chwili może rozdeptać cię jak dżdżownicę, a Twoim bliskim rzucić pogardliwe "bo tak".

Eiviss, wszystko fajnie, tylko przeszkodą jest niechęć do ogarniania kwestii elementarnych, do stawiania się w roli nastolatka, którego trzeba uczyć... życia. Poza tym nie ogarnąłbym terapii logistycznie (np. potrzeba proszenia Szanownego Państwa Kierownictwa W Pracy o sztywny dzień tygodnia co tydzień).
Mi wystraczlo forum ale ja do tego podeszlam bojowo z pozycji, ze na pewno sie uda. Nie ważne ile bedzie to trwać...no i z duza pokora do samego.zaburzenia.
Kazdy z nas mial problem z praca z podjeciem odpowiedzialnosc z tym ze nikt Ci tej umiejętności nie da w prezencie tylko Ty musisz wstac i ogarnac elementarne sprawy. Ja dostajac zaburzenia wrocilam do Polski i bylam bez pracy bez niczego a sama sobie ogarnęłam swoj biznes w trakcie nerwicy i derealizacji. No ja mam dosc konkretne podejście do nerwicy i pewnych spraw.
Jesli stawiasz cala sytuacje w punkcie "Ja nie umiem" "Nie moge" "Nie chce mi sie tego ogarniac" To to jest ok z tym ze no zaburzeniw bedzisz mieć.
Nikt Ci nie da zlotej rady na Twoje problemy to Ty jesli chcesz ogarnac życie musisz zaczac dzialac, szukac dróg .... No to moze nie jest latwe no ale ryzyk fizyk w zyciu nic nie ma za darmo.

Re: Nienawidzę Swojego Organizmu

: 29 marca 2018, o 08:39
autor: dziwny123
Nie każdy może pogodzić terapię z pracą. Ja przerwałem terapię właśnie ze względu na pracę. Były potem okresy przerwy gdy nie pracowałem, ale nie mogłem znów iść na terapię, bo potrzebowałbym wtedy terapii natychmiast, a nie czekać na termin, a zasady, które ułożyli pracownicy zarządu NFZ i rządu polskiego to uniemożliwiają.
Terapia w przypadku pracy odpada, tutaj wchodzą w grę pewne moje inne problemy zdrowotne, które znacznie dają się we znaki, gdy muszę wcześnie wstawać i nie mógłbym skupić się na sesji.
Terapia prywatnie również odpada, nie mam finansów na to.