Prośba o interpretacje/pomysly
: 9 marca 2022, o 09:56
Cześć,
jeśli ktoś czytał moje wcześniejsze posty to wie, że bardzo chciałabym odburzyć się bez leków. Sytuacja jednak się tak potoczyła, że wróciłam do nich po raz trzeci. Generalnie z czasem nawet przestało mi już to przeszkadzać, że je biorę. Pojawił się jednak pewien problem. Zaznaczę, że leki biorę już 5 miesięcy.
Od kilku dni mam bardzo duży problem z nocnymi potami (zostawiam po sobie ogromna plamę na łóżku- nie jest to zbyt komfortowa sytuacja), biegunkami, bólami mięśni i ogólnym osłabieniem. Dodatkowo spóźnia mi się okres.
No i cóż widzę w głowie dwie drogi… Albo mój proces odburzania zaczął iść w złą stronę, albo leki zaczęły mi bardziej szkodzić niż pomagać. Co ważne pierwszy miesiąc leków to był koszmar. Po tym czasie zaczęłam zdobywać wiedzę tutaj na forum i od tego czasu moj stan zaczął się poprawiać. Mam pewne podejrzenia, że leki naprawdę zbyt wiele nie wniosły dobrego (ALE z drugiej strony boję się, że tak mi się tylko wydaje)…
Nie za bardzo wiem co robić. Mam takie nastawienie, że póki leki biorę nie mogę w pełni stwierdzić, że jestem odburzona (nie mam żadnych dowodów na to, co jest moją zasługa a co działaniem tabletki). Chciałabym zadzwonić do lekarza, ale podejrzewam, że będzie tak jak za 1 razem, gdy ciagle padała odpowiedz- na wiosnę nie odstawiamy, na lato nie odstawiamy, na jesień i zimę tez nie… i tak sie bujalam z tym 2 lata mimo, że czułam sie dobrze. Czuję się czasem więźniem leków psychotropowych, ale z drugiej strony boję się czy ja na pewno dam sobie bez nich radę. Skąd wziąć w sobie tę pewność siebie, że to, że czuję sie ok to moja zasługa…
jeśli ktoś czytał moje wcześniejsze posty to wie, że bardzo chciałabym odburzyć się bez leków. Sytuacja jednak się tak potoczyła, że wróciłam do nich po raz trzeci. Generalnie z czasem nawet przestało mi już to przeszkadzać, że je biorę. Pojawił się jednak pewien problem. Zaznaczę, że leki biorę już 5 miesięcy.
Od kilku dni mam bardzo duży problem z nocnymi potami (zostawiam po sobie ogromna plamę na łóżku- nie jest to zbyt komfortowa sytuacja), biegunkami, bólami mięśni i ogólnym osłabieniem. Dodatkowo spóźnia mi się okres.
No i cóż widzę w głowie dwie drogi… Albo mój proces odburzania zaczął iść w złą stronę, albo leki zaczęły mi bardziej szkodzić niż pomagać. Co ważne pierwszy miesiąc leków to był koszmar. Po tym czasie zaczęłam zdobywać wiedzę tutaj na forum i od tego czasu moj stan zaczął się poprawiać. Mam pewne podejrzenia, że leki naprawdę zbyt wiele nie wniosły dobrego (ALE z drugiej strony boję się, że tak mi się tylko wydaje)…
Nie za bardzo wiem co robić. Mam takie nastawienie, że póki leki biorę nie mogę w pełni stwierdzić, że jestem odburzona (nie mam żadnych dowodów na to, co jest moją zasługa a co działaniem tabletki). Chciałabym zadzwonić do lekarza, ale podejrzewam, że będzie tak jak za 1 razem, gdy ciagle padała odpowiedz- na wiosnę nie odstawiamy, na lato nie odstawiamy, na jesień i zimę tez nie… i tak sie bujalam z tym 2 lata mimo, że czułam sie dobrze. Czuję się czasem więźniem leków psychotropowych, ale z drugiej strony boję się czy ja na pewno dam sobie bez nich radę. Skąd wziąć w sobie tę pewność siebie, że to, że czuję sie ok to moja zasługa…