Co mam zrobić?
: 21 maja 2016, o 01:50
Witam,
zacznę od tego, że nie wiem co mam zrobić, gdzie się udać. Męczę się z beznadziejnymi objawami od lat, życie dla mnie to straszna męczarnia, nie potrafię zebrać myśli, planować, dotrzymywać planów, a każdy dzień jest taki sam, nie potrafię myśleć o sprawach bierzących, toczę ogromną walkę o najprostsze rzeczy. Jeżeli chodzi o objawy to zaczęło się lata temu od problemów ze snem, kołataniem serca, objawów lękowych. O ile wiele objawów zniknęło, w tym ataki paniki, to nadal czuję się fatalnie, cały czas depresyjnie, nigdy dobrze, nigdy przyjemnie, a już na pewno swobodnie, mogę zostać potrąconym przez samochód i tego nie odczuć (w sensie emocjonalnie będzie mi to obojętne). Kontakty z ludźmi wszystkie mi się pourywały, wyizolowałem się, zupełnie zamknąłem, a z rodzicami nie widziałem od roku. Działam bardziej na poziomie umysłowym, pomimo obezwładniających emocji. Wydaje mi się, że jestem bardzo zaburzony, na pewno bezsilny, bierny, z jakimś ciagłym lękiem, samotny, wciąż zagubiony. Próbowałem farmakoterapii, hipnoterapii, pomocy psychologicznej, ale to na nic. Ostatnio też psychoterapii, ale póki co nie mogę znaleźć dla siebie odpowiedniego psychoterapeuty. Straciłem mnóstwo pieniędzy, które zarobiłem za granicą, gdzie przeżywałem koszmar.
Ogólnie cała moja energia jest kierowana na walkę z emocjami, ogromną wciąż pochłaniającą mnie otchłanią. Ostatnio miałem rozmowę na skype'ie w sprawie pracy i wypadłem beznadziejnie, tak jakby mój angielski był słaby i jakbym był jakiś ułomny. Nie wiem, czy mam dalej szukać terapeuty, czy skorzystać z terapii przez skype i wrócić za granicę (tam chociaż jestem w stanie coś odłożyć i w ogóle mieć na terapię), czy pójść na oddział dzienny, próbować z innymi lekami? Czy oddziały dzienne w ogóle pomagają?
Boję się przez to wszsytko sięgać po ambitne plany, bo to co się ze mną dzieje jest nie przewidywalne, a do tego w takim stanie moja sprawność umysłowa leży (moje pisanie licencjatu i jego obrona to dla mnie jeden wielki wstyd zarówno przed promotor, jak i komisją). Poza tym wciąż zataczam koła i nie rozwijam się, chyba świadczy to właśnie o jakimś głębokim stopniu zaburzenia, ale nie wiem. Nie wiem co mam zrobić aby być normalnym.
-- 21 maja 2016, o 01:50 --
Jeszcze zapytam, czy oddział dzienny/zamknięty może mnie zaktywizować bardziej, poprawić komunikację z ludźmi, bo domyślam się, że wgląd w siebie tak. Ogólnie w mojej głowie kłębią się duże pokłady ambicji i chęci do działania, kontaktów, rozwoju ale czuję się zblokowany, a wszystko to też pogłębiają stany depresyjno-lękowe.
zacznę od tego, że nie wiem co mam zrobić, gdzie się udać. Męczę się z beznadziejnymi objawami od lat, życie dla mnie to straszna męczarnia, nie potrafię zebrać myśli, planować, dotrzymywać planów, a każdy dzień jest taki sam, nie potrafię myśleć o sprawach bierzących, toczę ogromną walkę o najprostsze rzeczy. Jeżeli chodzi o objawy to zaczęło się lata temu od problemów ze snem, kołataniem serca, objawów lękowych. O ile wiele objawów zniknęło, w tym ataki paniki, to nadal czuję się fatalnie, cały czas depresyjnie, nigdy dobrze, nigdy przyjemnie, a już na pewno swobodnie, mogę zostać potrąconym przez samochód i tego nie odczuć (w sensie emocjonalnie będzie mi to obojętne). Kontakty z ludźmi wszystkie mi się pourywały, wyizolowałem się, zupełnie zamknąłem, a z rodzicami nie widziałem od roku. Działam bardziej na poziomie umysłowym, pomimo obezwładniających emocji. Wydaje mi się, że jestem bardzo zaburzony, na pewno bezsilny, bierny, z jakimś ciagłym lękiem, samotny, wciąż zagubiony. Próbowałem farmakoterapii, hipnoterapii, pomocy psychologicznej, ale to na nic. Ostatnio też psychoterapii, ale póki co nie mogę znaleźć dla siebie odpowiedniego psychoterapeuty. Straciłem mnóstwo pieniędzy, które zarobiłem za granicą, gdzie przeżywałem koszmar.
Ogólnie cała moja energia jest kierowana na walkę z emocjami, ogromną wciąż pochłaniającą mnie otchłanią. Ostatnio miałem rozmowę na skype'ie w sprawie pracy i wypadłem beznadziejnie, tak jakby mój angielski był słaby i jakbym był jakiś ułomny. Nie wiem, czy mam dalej szukać terapeuty, czy skorzystać z terapii przez skype i wrócić za granicę (tam chociaż jestem w stanie coś odłożyć i w ogóle mieć na terapię), czy pójść na oddział dzienny, próbować z innymi lekami? Czy oddziały dzienne w ogóle pomagają?
Boję się przez to wszsytko sięgać po ambitne plany, bo to co się ze mną dzieje jest nie przewidywalne, a do tego w takim stanie moja sprawność umysłowa leży (moje pisanie licencjatu i jego obrona to dla mnie jeden wielki wstyd zarówno przed promotor, jak i komisją). Poza tym wciąż zataczam koła i nie rozwijam się, chyba świadczy to właśnie o jakimś głębokim stopniu zaburzenia, ale nie wiem. Nie wiem co mam zrobić aby być normalnym.
-- 21 maja 2016, o 01:50 --
Jeszcze zapytam, czy oddział dzienny/zamknięty może mnie zaktywizować bardziej, poprawić komunikację z ludźmi, bo domyślam się, że wgląd w siebie tak. Ogólnie w mojej głowie kłębią się duże pokłady ambicji i chęci do działania, kontaktów, rozwoju ale czuję się zblokowany, a wszystko to też pogłębiają stany depresyjno-lękowe.