Ja mam schizofrenie niezroznicowana, ktora przez kilka pierwszych lat przybrala postac prostej, nawet moj psychiatra tak mowil. To, ze rozni sie od depresji, jest prawda, gdyz mi leki na depresje slabo pomagaly. Anhedonia - tak, ogromna (teraz przy znacznie lepszych lekach widze roznice miedzy anhedonia w depresji i schizofrenii prostej), apatia, praktycznie zerowa aktywnosc, wygasniecie zainteresowan, brak spontanicznosci. Oslabienie reakcji, zwlaszcza emocjonalnych, brak zainteresowania czykolwiek, nuda - jednym slowem owa kierkegaardowska
Choroba na smierc...nowoczesne leki bardzo pomagaja, takze psychoterapia, na ktora uczeszczam (psychodynamiczna). Niektorzy specjalisci uwazaja z tego co wiem, ze schizofrenia prosta nie jest choroba w sensie klinicznym, medycznym - ze z mozgiem wszystko w porzadku, tylko taki czlowiek zagubil sie totalnie w chaosie, ktory nie powstal przeciez z dnia na dzien...stad mysle bardzo powolny proces czesto zapadania na nia. W swiecie wewnetrznym powstaje znaczna dezintergracja emocji, odczuc, uczuc, odbierania rzeczywistosci, relacji, poczucia tozsamosci z soba samym. O pojeciu
dezintegracji pozytywnej pisal, a wlasciwie pojecie to utworzyl Kazimierz Dąbrowski - psychiatra, filozof, humanista. Jednak to pojecie w odniesieniu do psychoz i jego analize bardziej zawdzieczamy Ludwikowi Binswangerowi - psychiatrze, filozofowii, ktorego prace sa praktycznie niedostepne w jezyku polskim (przynajmniej ja nic nie znalazlem).
