Od nl do dystymii :)
: 13 kwietnia 2015, o 10:03
Hej:) Dawno mnie tutaj na forum nie było, wczesniej udzielałam się w watkach o nerwicy lekowej, która "zaatakowala"mnie w 2012 roku(choć typem nerwicowca bylam od dziecka). Były ataki paniki, dd i cala masa innych objawow. Chodzilam na terapie 2,5 roku, zakonczylam ja w styczniu. Bardzo mi pomogla uporac się ze wszystkim co we mnie siedziało od kilkunastu lat. Babka stwierdzila ze już jest ok,nie potrzebuje więcej terapii i czas zacząć zyc. Troche się dziwiłam bo leki odczuwałam nadal, w mniejszym stopniu. Psycholog powiedziała ze tak już mogę mieć zawsze bo organizm przyzwyczail się tak funkcjonować...I może się pogarszać w momencie kiedy musze brac odpowiedzialność za swoje czyny,zycie itd.( do tej pory wszystko miałam podane na tacy,nigdy nie pracowałam bo nie musiałam,zawsze było mnie stać na wszystko,przyslowiowo"lezalam i pachniałam"). Przez ostatnie miesiące dużo się dzialo,rozwiodlam się( z moim ex pozostaje w przyjazni,razem wychowujemy corke), przeprowadziłam z pięknego domu do mieszkania, potem poznalam faceta i od kilku miesięcy mieszkamy u niego(co mi od początku nie pasowalo bo nie chciałam być od kogos zalezna),mój ex będzie miał dziecko(jakos mnie zirytowala ta informacja),zaczelam "pracować"ale moja praca wymaga ode mnie mobilizacji gdzy sama sobie jestem szefem i ile zrobie tyle zarobię. No i wlasnie..teoretycznie ja nie mam powodow do zmartwien ale moja glowa zaczela mi podsylac rozne katastrofalne wizje,ze będę chora,ze kots zachoruje z moich bliskich,zaczela mnie ogarniać pustka ze nic nie ma sensu bo i tak się umrze. Do tego doszly bole miesni,kosci, glowy,kregoslupa oraz zmeczenie i senność. Zrobienie czegokolwiek przychodzi mi z trudem.Nie jestem w stanie się zmobilizować do pracy a jeśli nie będę pracować to nie będę miała za co zyc,proste:) Po prostu chyba mnie przeraza odpowiedzialność,ze od teraz to ja odpowiadam za siebie i za corke i nie potrafie się w tym odnaleźć.Do tego dochodzą myśli ze jestem do dupy bo nie potrafie niczego dziecku zapewnić. Budze się rano i już mnie wszystko przeraza. Mam jechać w weekend do mojego lekarza,ktory stwierdził po wymianie sms ze to depresja nerwicowa i ze sobie poradzimy.Leki lekami ale jak ja mogę sobie pomoc?Zeby się nie wpedzac w te myśli i stany?Czy jestem w stanie własnymi silami z tego wyjść?Tak bardzo chce zyc dla siebie i corki,nie chce się bac zycia tylko czerpać satysfkacje ze wszystkiego>pozdrawiam