Błagam o pomoc.
: 26 marca 2015, o 11:09
Witajcie,
zdecydowałam się napisać bo już nie daję sobie rady. Może zacznę od początku. Wyszłam za mąż wcześnie (19 lat). Myślę, że nie do końca byłam gotowa na to, ale sprawy się tak potoczyły. Jesteśmy 3 lata po ślubie. Mój mąż jest cudownym człowiekiem. Uczuciowym, wrażliwym, dbającym o mnie. Zrobił dla mnie bardzo wiele (wyjechał ze swojego kraju, porzucając ukochane studia itp.) Jest 5 lat starszy. Na prawdę 3 lata były cudowne. Byliśmy idealnie dopasowani, nigdy się nie kłóciliśmy, zawsze byliśmy zgodni. Jedynym problemem był seks. Mąż ma ogromny temperament, ciągle mi to pokazywał, ciągłe przytulanki, ciągle go czułam. Ja często byłam spięta, miałam ochotę, która za chwilę mi przechodziła. Pocałunki itp. mnie ruszały, ale potrafiłam bardzo szybko się zniechęcić. Choć było i tak, że sama miałam ochotę. Na początku 2/3 razy w tyg. Potem zeszliśmy do raz w tyg i w ostatnich miesiącach strasznie zaczęłam się tym przejmować, do tego stopnia, że po zdarzało mi się płakać po (same łzy leciały). W końcu stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić, naczytałam się, że sama muszę coś inicjować. I tak zrobiłam. Zatańczyłam, ale nie byłam w stanie się podniecić, byłam w strachu. Więc gdy zachwycony mąż mnie dopadł, ja dostałam duszności, zrobiło mi się słabo, czarno przed oczami, skóra zaczęła piec. Ale to minęło. Lecz po ok miesiącu / dwóch wróciłam do domu. Dostałam ataku paniki, trwało to trzy dni. Mąż nie mógł mnie dotknąć, walące serce, parząca skóra, myślałam, że umrę... Zaczęliśmy rozmawiać, mąż czuje się oszukany i odrzucony. Mijają teraz trzy miesiące, a ja płaczę każdego dnia. Przytulam się do niego, żeby się uspokoić, codziennie czekam na noc by tylko się wtulić w niego i zasnąć(wtedy zapominam o wszystkim). Zrobiliśmy sobie przerwę w seksie. Mąż to zaakceptował, przestał cokolwiek inicjować i dawać mi do zrozumienia.
Na prawdę jestem załamana, odeszłam z pracy, siędzię od tyg. w domu. Każdego dnia płaczę i czekam tylko, aż mąż wróci. Nie mogę patrzeć jakie cierpienia mu sprawiam. Tak bardzo się boję, że go stracę, że zniszczyłam jego życie. Nie mam bez niego życia. Jest naprawdę cudownym człowiekiem, marzeniem. 3 lata były cudowne, pełne miłości. I w jednym dniu po prostu stało się, że nie wiem co czuję. Nie wyobrażam sobie, życia bez niego. Mamy wielkie plany razem. Ale nie mogę sobie poradzić z depresją, smutkiem i nerwicą, które się pojawiły. Chcę żyć jak dawniej. Bardzo go kocham. Nie dopuszczam możliwości o rozstaniu. Może ktoś mi poradzi co mogę zrobić
zdecydowałam się napisać bo już nie daję sobie rady. Może zacznę od początku. Wyszłam za mąż wcześnie (19 lat). Myślę, że nie do końca byłam gotowa na to, ale sprawy się tak potoczyły. Jesteśmy 3 lata po ślubie. Mój mąż jest cudownym człowiekiem. Uczuciowym, wrażliwym, dbającym o mnie. Zrobił dla mnie bardzo wiele (wyjechał ze swojego kraju, porzucając ukochane studia itp.) Jest 5 lat starszy. Na prawdę 3 lata były cudowne. Byliśmy idealnie dopasowani, nigdy się nie kłóciliśmy, zawsze byliśmy zgodni. Jedynym problemem był seks. Mąż ma ogromny temperament, ciągle mi to pokazywał, ciągłe przytulanki, ciągle go czułam. Ja często byłam spięta, miałam ochotę, która za chwilę mi przechodziła. Pocałunki itp. mnie ruszały, ale potrafiłam bardzo szybko się zniechęcić. Choć było i tak, że sama miałam ochotę. Na początku 2/3 razy w tyg. Potem zeszliśmy do raz w tyg i w ostatnich miesiącach strasznie zaczęłam się tym przejmować, do tego stopnia, że po zdarzało mi się płakać po (same łzy leciały). W końcu stwierdziłam, że czas coś z tym zrobić, naczytałam się, że sama muszę coś inicjować. I tak zrobiłam. Zatańczyłam, ale nie byłam w stanie się podniecić, byłam w strachu. Więc gdy zachwycony mąż mnie dopadł, ja dostałam duszności, zrobiło mi się słabo, czarno przed oczami, skóra zaczęła piec. Ale to minęło. Lecz po ok miesiącu / dwóch wróciłam do domu. Dostałam ataku paniki, trwało to trzy dni. Mąż nie mógł mnie dotknąć, walące serce, parząca skóra, myślałam, że umrę... Zaczęliśmy rozmawiać, mąż czuje się oszukany i odrzucony. Mijają teraz trzy miesiące, a ja płaczę każdego dnia. Przytulam się do niego, żeby się uspokoić, codziennie czekam na noc by tylko się wtulić w niego i zasnąć(wtedy zapominam o wszystkim). Zrobiliśmy sobie przerwę w seksie. Mąż to zaakceptował, przestał cokolwiek inicjować i dawać mi do zrozumienia.
Na prawdę jestem załamana, odeszłam z pracy, siędzię od tyg. w domu. Każdego dnia płaczę i czekam tylko, aż mąż wróci. Nie mogę patrzeć jakie cierpienia mu sprawiam. Tak bardzo się boję, że go stracę, że zniszczyłam jego życie. Nie mam bez niego życia. Jest naprawdę cudownym człowiekiem, marzeniem. 3 lata były cudowne, pełne miłości. I w jednym dniu po prostu stało się, że nie wiem co czuję. Nie wyobrażam sobie, życia bez niego. Mamy wielkie plany razem. Ale nie mogę sobie poradzić z depresją, smutkiem i nerwicą, które się pojawiły. Chcę żyć jak dawniej. Bardzo go kocham. Nie dopuszczam możliwości o rozstaniu. Może ktoś mi poradzi co mogę zrobić