POMOCY ;(
: 2 listopada 2014, o 14:22
słuchajcie, mam już dosyć mojej choroby, wpadłam w depresję, nigdzie nie chcę wychodzić, mam myśli samobójcze, nikt mnie nie rozumie, nie wspiera... każdy krzyczy i uważa, że ja sobie mogę sama z tym poradzić...
otóż.. rok temu równo co dwa tygodnie w niedzielę miałam zawroty głowy, wymioty, trwało to jeden dzien i był spokój.. cały komplet badan miałam zrobiony.. wszystko OK... pojechałam na wakacje i przeszło....
teraz znowu wróciło.. nie umiem przełykać.. nie jem, bo sie boję, że się zadławię, że mi stanie w gardle i umrę.. do kanapki potrafię wypić litr wody, mielę, serce mi kołacze przy jedzeniu...
do rodziców przestałam chodzić, bo mama pielęgnirka darła się na mnie tylko, że mam jeść i nie świrować, klnęła patrząc ile piję do jedzenia, ciągle się gapiła na mnie jak jem... po prostu tragedia...
to nie jest taK, ZE nie jem nic, po alkoholu wsuwam jak małe dziecko... a tak... normalnie... nie mogę bez popicia...
czasem jest lepiej, czasem gorzej, myślałam, ze rak przełyku się kłania, no ale na litość boską mam 22 lata, a raków to miałam tysiąc, wiem,że to w mojej głowie siedzi.. wiem to! skoro po piojaku mogę jeść normalnie, skoro mnie nie boli jak przełykam.. tylko taka gula w gardle, nazywam to gardłościkiem.. nie radze sobie
((
otóż.. rok temu równo co dwa tygodnie w niedzielę miałam zawroty głowy, wymioty, trwało to jeden dzien i był spokój.. cały komplet badan miałam zrobiony.. wszystko OK... pojechałam na wakacje i przeszło....
teraz znowu wróciło.. nie umiem przełykać.. nie jem, bo sie boję, że się zadławię, że mi stanie w gardle i umrę.. do kanapki potrafię wypić litr wody, mielę, serce mi kołacze przy jedzeniu...
do rodziców przestałam chodzić, bo mama pielęgnirka darła się na mnie tylko, że mam jeść i nie świrować, klnęła patrząc ile piję do jedzenia, ciągle się gapiła na mnie jak jem... po prostu tragedia...
to nie jest taK, ZE nie jem nic, po alkoholu wsuwam jak małe dziecko... a tak... normalnie... nie mogę bez popicia...

