Proszę o radę
: 10 stycznia 2022, o 22:21
Hej wszystkim, jestem tutaj aby prosić o radę lub cokolwiek związanego z moim stanem psychicznym. Zacznę od tego że mam za sobą toksyczny związek, mam 21 lat i jestem studentką. Od jakiegoś czasu mam bardzo duże stany lekowe na temat mojej przyszłości, cały czas mam przeświadczenie że po tym co mnie spotkało nie mam
szansy na ułożenie sobie życia. Do tego doszły teraz problemy ze snem i ciągły ból w klatce piersiowej tylko jak się bardziej stresuje lub coś przeżywam, nie mam ochoty wstać z łóżka a wyjście do pracy czy ze znajomymi sprawia mi trudność i ciągle szukam wymówki aby nigdzie nie wychodzić. Nie potrafię sobie poradzić z drugiej strony z poczuciem samotności, jest to na tyle silne że mogę godzinami siedzieć zamknieta w pokoju i płakać ,do tego jestem w momencie kiedy straciłam przyjaciółke którą bardzo mocno przezywam i to wszystko mi nie ułatwia abym mogła poczuć się lepiej, mam wrażenie że przez moją zmienność nastrojów każdy się ode mnie odwraca i nikt nie rozumie co się ze mną dzieje a ja sama już nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Pare razy miałam też myśli że to wszytsko na tyle mnie przerasta że najlepiej z tym skończyć, mówie tu o myślach samobójczych ale są to myśli na tyle swiadome że narzie po prostu się tylko pojawiają i nic z tym nie robię. Czuję się ciągle jakbym była najgorsza przez co zawsze dużą uwage skupiam na swoim zachowaniu i udawaniu kogoś kim nie jestem bo pare razy zarzucono mi że jestem sztywna a ja sama nie wiem jak mam to zmienić żeby czuć się w końcu dobrze w czyimś towarzystwie. Nie wiem czy to depresja czy coś innego ale bardzo was proszę o porady jeśli ktokolwiek z was miał podobnie bo to wszystko wykańcza mnie od środka i bardzo chciałabym coś z tym zrobić.
szansy na ułożenie sobie życia. Do tego doszły teraz problemy ze snem i ciągły ból w klatce piersiowej tylko jak się bardziej stresuje lub coś przeżywam, nie mam ochoty wstać z łóżka a wyjście do pracy czy ze znajomymi sprawia mi trudność i ciągle szukam wymówki aby nigdzie nie wychodzić. Nie potrafię sobie poradzić z drugiej strony z poczuciem samotności, jest to na tyle silne że mogę godzinami siedzieć zamknieta w pokoju i płakać ,do tego jestem w momencie kiedy straciłam przyjaciółke którą bardzo mocno przezywam i to wszystko mi nie ułatwia abym mogła poczuć się lepiej, mam wrażenie że przez moją zmienność nastrojów każdy się ode mnie odwraca i nikt nie rozumie co się ze mną dzieje a ja sama już nie wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Pare razy miałam też myśli że to wszytsko na tyle mnie przerasta że najlepiej z tym skończyć, mówie tu o myślach samobójczych ale są to myśli na tyle swiadome że narzie po prostu się tylko pojawiają i nic z tym nie robię. Czuję się ciągle jakbym była najgorsza przez co zawsze dużą uwage skupiam na swoim zachowaniu i udawaniu kogoś kim nie jestem bo pare razy zarzucono mi że jestem sztywna a ja sama nie wiem jak mam to zmienić żeby czuć się w końcu dobrze w czyimś towarzystwie. Nie wiem czy to depresja czy coś innego ale bardzo was proszę o porady jeśli ktokolwiek z was miał podobnie bo to wszystko wykańcza mnie od środka i bardzo chciałabym coś z tym zrobić.
