Strona 1 z 1

moja przyjaciółka

: 5 listopada 2018, o 16:05
autor: mala78
Jestem tu bo szukam pomocy i ludzi podobnych do mnie. Moja diagnoza brzmiała: Agorafobia, usłyszałam ją w 2010 roku. Zanim do tego doszło byłam konsultowana przez wielu lekarzy i specjalistów różnej maści. Oczywiście każdy z nich zapisywał mi coraz to nowe i bardziej cudowne leki. Wszyscy twierdzili, że wiedzą co mi jest i specyfiki, które mi wypisują od razu postawią mnie na nogi i przywrócą radość życia, którą utraciłam będąc jeszcze kilkuletnim dzieckiem. Poprawa przychodziła na krótką chwilę. Potem znowu było tak samo. Płacz, lęk, stres i nieopuszczająca mnie na krok panika. Ciągła myśl, że ze mną jest coś nie tak, wysysała ze mnie ostatnie pokłady dobrego humoru i poczucia bezpieczeństwa. Żyłam tak lub raczej wegetowałam przez kilkanaście lat. Sytuacji i okazji, które mnie ominęły nawet nie jestem w stanie policzyć. Nie mówiąc już o wyborach życiowych czy edukacyjnych. Wszystkie one były podejmowane jakby poza mną. Nie liczyło się to co ja mam ochotę robić, gdzie chce pojechać czy co zobaczyć. Zawsze decydowała za mnie ona moja wszechobecna "przyjaciółka".cdn...

Re: moja przyjaciółka

: 5 listopada 2018, o 23:16
autor: Victor
Hey, leczenie agorafobii to metoda małych kroków i tak naprawdę wdrażanie się w taki rodzaj życia gdzie nerwica nie narzuca Nam swoich warunków.
Oczywiście wiąże się to z tym, iż robi się to wszystko z wątpliwościami i obawami, czyli ogólnie mówiąc lękiem. Czy kiedykolwiek korzystałaś z terapii?
Odsłuchaj sobie Divovicka na youtube oraz poczytaj wpisy forumowe:
materia-forum-dotycz-zaburze-odburzania-rozwoju.html

Agorafobię trudno nazywać przyjaciółką, jest to graniczenie, w którym potrzebujemy krok za krokiem poszerzać bufor bezpieczeństwa, porzucając jednocześnie mega skupienie na sobie.

Re: moja przyjaciółka

: 7 listopada 2018, o 15:04
autor: mala78
Tak byłam na terapii grupowej, dwukrotnie leżałam w szpitalu. Podczas pierwszego pobytu spotkałam fantastycznego lekarza,który powiedział mi, że to co mi jest to żadna depresja lękowo-napadowa, tylko agorafobia. Po tylu latach błądzenia po omacku to było jak cud. Uczył mnie jak sobie radzić kiedy ta przypadłość mnie znowu zaatakuje.