Nerwica lękowa po mari...
: 30 września 2017, o 18:47
Chcialbym przedsstawic wam moja historie.
No wiec w maju 2016r. pojechalem z kolegami na impreze, popilismy troche, zapalilismy no i wtedy sie zaczelo. Od razu poczulem jakbym wyszedl z siebie jakbym byl taka chodząca kamera czy cos, na imprezie nie moglem usiedziec, w aucie ledwo co bo bylem w takiej panice ze masakra. Obudzilem sie rano i wiadomo kolotanie serca, nieuzasadnione leki, caly czas to sie utrzymywalo, kilka dni pozniej ustalo, pojechalem na impreze, popilismy ale juz wtedy nie tykalem tego g*wna. Jakos 2 tyg pozniej wrocilo samo z siebie po przebudzeniu, DD i lęki, do tego doszly męty w oczach. Postanowilem pojechac do psychiatry przepisal mi jakies neuroleptyki, duzo sie naczytalem i wiedzialem ze one nie pomoga bo obnizaja dopamine, wiec przestalem brac. Postanowilem poradzic sobie samemu, lecz nie dawalem rady, poszedlem na psychoterapie integralna( behawioralno poznawczna polaczona z jakas ktorej nazwy nie pamietam), chodzilem ale jakos no nie pomagalo mi to, a tym barrdziej gdy psycholog szukal czegos w przeszlosci to bylo dla mnie smieszne bo nic w tamtym okresie zlego sie nie wydarzylo, wiec zrezygnowalem chyba jakos po 6 wizytach. Poznalem dziewczyne, od razu lepiej sie poczulem, jestesmy razem do dzisiaj, ale teraz widze ze czasami sie pogarsza a czasami jest lepiej, wiem ze sa dni lepsze i gorsze, duzo czytalem na forum, filmiki no wszystko, duzo o tym wiem, wiem ze to tylko ja i nie moze mnie zlamac, ja jestem bardzo wrazliwy ale za to optymista i mam stoicki spokoj w kazdej prawie sytuacji, ale tez bardzo sie stresuje roznymi rzeczami. Najgorsze w tym wszystkim jest to ciagłe zmeczenie, mety w oczach, szumy w uszach, bole glowy, taka ta troszke nierealnosc a co najgorsze ze to co robilem wczoraj to ja wiem ze to robilem ale no tak jakbym pamietal to ze snu, ze nie uczestniczylem w tym w 100% i sie tym przejmuje czasami no i ten nieuzasadniony lęk przed niczym ktory mnie bardzo męczy i jest nie wiadomo czemu. Psycholog mi powiedzial ze to jest lęk uogolniony. Minelo juz sporo czasu bo 16 miesiecy i ja nie wiem co mam robic, myslalem nad tabletkami ale czytalem ze obnizaja libido, waham sie bardzo. Chcialem isc na terapie jeszcze raz ale no nie dosyc ze to drogie to nie wiem czy mi pomoze jak ostatnio, a z psychiatra zawsze inaczej bo da tabletki i moze akurat sie uda ale juz sam nie wiem co mam robic. Pomozcie
(tak na marginesie dodam ze wieczorami czuje sie najlepiej, nie mam zadnych lekow, tylko jest troche wieksza derealka ale juz wole to niz te meczace leki)
No wiec w maju 2016r. pojechalem z kolegami na impreze, popilismy troche, zapalilismy no i wtedy sie zaczelo. Od razu poczulem jakbym wyszedl z siebie jakbym byl taka chodząca kamera czy cos, na imprezie nie moglem usiedziec, w aucie ledwo co bo bylem w takiej panice ze masakra. Obudzilem sie rano i wiadomo kolotanie serca, nieuzasadnione leki, caly czas to sie utrzymywalo, kilka dni pozniej ustalo, pojechalem na impreze, popilismy ale juz wtedy nie tykalem tego g*wna. Jakos 2 tyg pozniej wrocilo samo z siebie po przebudzeniu, DD i lęki, do tego doszly męty w oczach. Postanowilem pojechac do psychiatry przepisal mi jakies neuroleptyki, duzo sie naczytalem i wiedzialem ze one nie pomoga bo obnizaja dopamine, wiec przestalem brac. Postanowilem poradzic sobie samemu, lecz nie dawalem rady, poszedlem na psychoterapie integralna( behawioralno poznawczna polaczona z jakas ktorej nazwy nie pamietam), chodzilem ale jakos no nie pomagalo mi to, a tym barrdziej gdy psycholog szukal czegos w przeszlosci to bylo dla mnie smieszne bo nic w tamtym okresie zlego sie nie wydarzylo, wiec zrezygnowalem chyba jakos po 6 wizytach. Poznalem dziewczyne, od razu lepiej sie poczulem, jestesmy razem do dzisiaj, ale teraz widze ze czasami sie pogarsza a czasami jest lepiej, wiem ze sa dni lepsze i gorsze, duzo czytalem na forum, filmiki no wszystko, duzo o tym wiem, wiem ze to tylko ja i nie moze mnie zlamac, ja jestem bardzo wrazliwy ale za to optymista i mam stoicki spokoj w kazdej prawie sytuacji, ale tez bardzo sie stresuje roznymi rzeczami. Najgorsze w tym wszystkim jest to ciagłe zmeczenie, mety w oczach, szumy w uszach, bole glowy, taka ta troszke nierealnosc a co najgorsze ze to co robilem wczoraj to ja wiem ze to robilem ale no tak jakbym pamietal to ze snu, ze nie uczestniczylem w tym w 100% i sie tym przejmuje czasami no i ten nieuzasadniony lęk przed niczym ktory mnie bardzo męczy i jest nie wiadomo czemu. Psycholog mi powiedzial ze to jest lęk uogolniony. Minelo juz sporo czasu bo 16 miesiecy i ja nie wiem co mam robic, myslalem nad tabletkami ale czytalem ze obnizaja libido, waham sie bardzo. Chcialem isc na terapie jeszcze raz ale no nie dosyc ze to drogie to nie wiem czy mi pomoze jak ostatnio, a z psychiatra zawsze inaczej bo da tabletki i moze akurat sie uda ale juz sam nie wiem co mam robic. Pomozcie
(tak na marginesie dodam ze wieczorami czuje sie najlepiej, nie mam zadnych lekow, tylko jest troche wieksza derealka ale juz wole to niz te meczace leki)