Ja w zasadzie opisalem swoja role medytacji w swej historii oraz na forum we wpisie
medytacja-relaksacyjna-czesc-2-oczyszcz ... t4590.html
Ale generalnie rzecz biorac o medytacji czytalem wiele kiedys, odrzucalem w sumie wszelkie kwestie religijne i zostalo mi uczenie sie "bycia swiadomym"
Co ja przez to rozumiem?
Klade sie na macie, lub siadam wygodnie na lozku, zamykm oczy i pozwalam sie powoli relaksowac.
Podczas zaburzenia nie moglem skupiac sie na oddechu bo draznilo mnie to wiec skupialem sie na slowie, najczesciej - cisza. Czasem wypowiadalem slowo ciszej, czasem glosniej.
Obecnie czasem skupiam sie na oddechu, szepcze wdech i wydech. Oddycham normalnie, bez zadnych kombinowan.
Medytuje nawet czesto jak jestem czyms zdenerwowany, wkurzylem sie, mam jakis zatarg z kims.
Glownie ja medytacje zrozumialem i nadal rozumiem jako wydzielenie bycia swiadomym, czyli myslenia swiadomego, logicznego od emocji oraz mysli.
Po krotkim czasie lezenia czuje jak cialo zaczyna byc ciezsze, z czasem robi sie jeszcze bardziej ciezkie. Caly czas mimo wielu pojawiajacych sie mysli oraz istniejacych czasem emocji (zdenerwowanie), swoja swiadomoscia skupiam sie na slowie lub oddechu.
To powoduje ze mysli przelatuja przez glowe a im dluzej to robisz, wyciszaja sie. Czasme to nie wychodzi i mysli pojawiaja sie przez caly czas ale im wieksza praktyka tym lepiej.
W ktoryms momencie cialo robi sie ogolnie ciezkie, lekko odretwiale i zaczynam widziec rozne ksztalty przelatujace, trojkaty, kwadraty, wiry kolorowe ale zwykle u mnie na tym sie to konczy.
I tak sobie medytuje 10 gora 30 minut. Jak koncze to otwieram oczy i delikatnie poruszam sie aby odretwienie zeszlo. I powoli wstaje.
Mnie to uswiadomilo rzecz najwazniejsza. Jak mialem natretne mysli idac gdzies, lęk to wiedzialem, ze to mna nie rządzi, ze moge swiadomoscia, logika, swoja uwaga kierowac sie nie na slowie (jak przy medytacji) ale na innych rzeczach, jak praca, rozmowa, obowiazek.
Medytacja bardzo mi pomogla w zrozumieniu bycia swiadomym i logicznym.
Wiec polecam.