Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Victorek. Historia, przemyślenia, odburzenie.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
mickey27
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 109
Rejestracja: 21 kwietnia 2015, o 21:59

16 maja 2018, o 12:55

Victor pisze:
14 maja 2018, o 18:49
mickey27 pisze:
10 kwietnia 2018, o 16:29
Postanowiłem wykorzystac ten temat i zapytac Cie o cos Victor w zwiazku z Twoim ostatnim wpisem. Bo nie chce na PW znowu slac jakis melodramatow :D
Czyli jesli ja jakis czas temu doswiadczylem pogorszenia stanu i rzeczywiscie utracilem poczucie ze tak naprawde wiem co sie ze mna dzieje. To teraz jak jest lepiej po tym co poznalem na forum z czasem zacznie sie to zmieniac, ze znowu bede czul sie pewny tego co czuje, tego co wiem itd?
Nie wiem czy bedziesz wiedzial o co mi chodzi :D
Ale chodzi o to ze jak bede trzymal sie okreslonej postawy, to calosc nerwicy sie przed tym ugnie? Bo juz teraz widze ze jak jakis czas mocno stopuje sonioe analizowanie natretow to po czasie sie to juz ugielo. Ale nadal trzyma, i jak rozumiem to w czasie potem postepuje w ta dobra strone?
Sumienność w określonej postawie wobec zaburzenia zawsze skutkuje. Bowiem rośnie zaufanie do siebie. Dajemy sygnał po pierwsze sobie, ze mimo tego piekła w głowie, my czegoś się jednak trzymamy i możemy się trzymać. A pod drugie dajemy sygnał podświadomości, że własnie mimo rozpierdzielu w głowie, tych wszystkich emocji, objawów, my czemuś ufamy.
Mimo obaw mamy swoją wiedzę i swoje kroki. A to strasznie wpływa na stan emocjonalny :)
Mario29l pisze:
13 maja 2018, o 14:45
Victor ;witajka dziękuje ci przede wszystkim za ten długi wpis. Czytałem go 4 razy i za każdym razem czyta mi się to jak dobrą książkę. Staram się od dawna wdrażać to co opisałeś i powiedziałeś w nagraniach i musze przyznać, że z lękami jest dużo lepiej. A miałem tego trochę. Mam jednak pytanie co do takiego poczucia rutyny, które opisałeś w swojej historii. W sensie, że każda praca nudzi ci się po czasie, szukasz czegoś nowego, trudno zagrzać ci swoje miejsce i poradziłeś sobie z tym? Wiesz skąd to wynikało u Ciebie?
Kiedy te parę lat temu puściło mnie zaburzenie, czyli przestały się pojawiać natręctwa, lęki, obawy, puściła DD miałem jeszcze trochę spraw wewnętrznych do uregulowania.

Zdałem sobie sprawę, że mam strasznie wygórowane ambicje, zupełnie nie pasujące do obecnego stylu życia i moich możliwości. A także potrzebę zbytniego perfekcjonizmu jeśli chodzi o pracę, który niezbyt zgodny był ze mną samym, bo ja ogólnie lubię trochę styl "luźny" :)
Jednak miałem poczucie, że ciągle muszę coś robić, czymś się zajmować, pewnie też udowadniać sobie, że jestem tego czy owego warty. I oczywiście wszystko chciałem na już! Na teraz!

To między innymi własnie to powodowało u mnie przeskoki z jednej pracy do drugiej, prowadziło do poszukiwania innych bodźców i zarazem nudzenia się tym co już znam.
I oczywiście frustrację, bo ona jest zawsze gdy ambicje są zbyt wygórowane.

Dlatego zdecydowałem w ogóle od czegoś zacząć ;p przypominając sobie (rzecz jasna z wyrozumieniem a nie dodawaniem wewnętrznemu krytykowi) piosenkę "mniej niż zeeeroooooo" :D
Robiłem to po to aby sprowadzać się z bujania w obłokach ;p
Bo najgorzej było w moim wypadku startować od ambicji mało realnych do spełnienia na tamten czas. Mocno to sobie uświadomiłem i spojrzałem na siebie tak w sumie dojrzalej w końcu.
Zakładając, że obojętnie ile mam lat to i tak życie przede mną. A owoce zbiorę po czasie, a nie JUŻ! A także przyjmując wszystkie własne plusy i minusy, oraz realny stan rzeczy jaki miałem wtedy.

Uczepiłem się dwóch rzeczy i tak do dziś je kontynuuję.


Oczywiście obecnie dużo pracuję ale z zupełnie innym podejściem do siebie i stawiam sobie tylko realne cele jeśli chodzi o pracę, czy cokolwiek innego.
Bujanie w obłokach zostawiłem sobie na od czasu do czasu ;p Bo też przecież nie chodzi aby być tylko wiecznie "dorosłym" ;p

Sądzę, że wraz wzrostem poczucia własnej skuteczności i nabywania dystansu do siebie, skończyły się też chęci na ciągłe zmiany :)
Przynajmniej u mnie.

I to tak w skrócie.
Dzięki za odp, i tak jak napisałeś najpierw zająłes się zaburzeniem a dopiero potem innymi problemami?
NeuroN
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 22 kwietnia 2018, o 11:14

18 maja 2018, o 18:28

Victor pisze:
16 maja 2018, o 12:23
NeuroN pisze:
16 maja 2018, o 12:12
Victor jeśli mamy ignorować lęk, działać pomimo itd itd. To dlaczego gdy nie miałem świadomości zaburzenia i właśnie to robilem, lęk był praktycznie non stop, ale nie zwracałem na niego uwagi, rozwijałem się, uprawiałem sport, później tak mi somaty dowalily że skończyłem w nerwicy polaczonej z depresją, więc udawanie że wszystko jest okej i uciekanie od swojej głowy, lęku, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem o ile w ogóle jest, u mnie się nie sprawdza.
W wypadku zaburzeń lekowych, gdzie widoczna jest dominacja mechanizmów i analizy lękowej, nie widzę pożytku w braku ignorowaniu lęków i obaw.
Chyba że masz jakąś konkretną alternatywę skuteczna na myśli, to napisz proszę.

I co to znaczy że nie byłeś świadomy zaburzenia?
Czyli totalnie lęk Cię nie interesował który odczuwales?
Ani totalnie żadne obawy z nim zwiazane?
Pisałeś o natrectwach, czemu je wkolo wykonywales jak byłeś młodszy?

Nie wiem na ile dokładnie zapoznałeś się z materiałami ale ignorowanie lęku to tylko jeden z czynników, a nie całość pracy nad wyjściem z zaburzenia.

Do tego umiejętność prawidłowego ignorowania emocji patologicznych, które wynikaja choćby z mechanizmow lękowych, nie jest ucieczka od swojej głowy. A wręcz przeciwnie, jest poszerzaniem umiejętności emocjonalnych.

Victorze chodzi mi o to, że nie wiedziałem nic o tym, że jest to zaburzenie. Lęk sobie był ja nie zwracałem na niego uwagi, działałem Pomimo jednak lęk wcale nie mijał, dochodziły kolejne somaty i skonczylem w bardzo złym stanie i boję się ponownie zaryzykować.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

18 maja 2018, o 23:22

NeuroN pisze:
18 maja 2018, o 18:28
Victor pisze:
16 maja 2018, o 12:23
NeuroN pisze:
16 maja 2018, o 12:12
Victor jeśli mamy ignorować lęk, działać pomimo itd itd. To dlaczego gdy nie miałem świadomości zaburzenia i właśnie to robilem, lęk był praktycznie non stop, ale nie zwracałem na niego uwagi, rozwijałem się, uprawiałem sport, później tak mi somaty dowalily że skończyłem w nerwicy polaczonej z depresją, więc udawanie że wszystko jest okej i uciekanie od swojej głowy, lęku, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem o ile w ogóle jest, u mnie się nie sprawdza.
W wypadku zaburzeń lekowych, gdzie widoczna jest dominacja mechanizmów i analizy lękowej, nie widzę pożytku w braku ignorowaniu lęków i obaw.
Chyba że masz jakąś konkretną alternatywę skuteczna na myśli, to napisz proszę.

I co to znaczy że nie byłeś świadomy zaburzenia?
Czyli totalnie lęk Cię nie interesował który odczuwales?
Ani totalnie żadne obawy z nim zwiazane?
Pisałeś o natrectwach, czemu je wkolo wykonywales jak byłeś młodszy?

Nie wiem na ile dokładnie zapoznałeś się z materiałami ale ignorowanie lęku to tylko jeden z czynników, a nie całość pracy nad wyjściem z zaburzenia.

Do tego umiejętność prawidłowego ignorowania emocji patologicznych, które wynikaja choćby z mechanizmow lękowych, nie jest ucieczka od swojej głowy. A wręcz przeciwnie, jest poszerzaniem umiejętności emocjonalnych.

Victorze chodzi mi o to, że nie wiedziałem nic o tym, że jest to zaburzenie. Lęk sobie był ja nie zwracałem na niego uwagi, działałem Pomimo jednak lęk wcale nie mijał, dochodziły kolejne somaty i skonczylem w bardzo złym stanie i boję się ponownie zaryzykować.
A co z obawami?
Ja też miałem zaburzenie od młodych bardzo lat i też poczatkowo nie wiedziałem co to zaburzenie. To niekoniecznie coś zmienia.
W pierwszym poście napisałeś o tym, iż wykonywałeś różne natręctwa, co Cie skłaniało do tego?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
NeuroN
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 22 kwietnia 2018, o 11:14

18 maja 2018, o 23:56

Victor pisze:
18 maja 2018, o 23:22
NeuroN pisze:
18 maja 2018, o 18:28
Victor pisze:
16 maja 2018, o 12:23


W wypadku zaburzeń lekowych, gdzie widoczna jest dominacja mechanizmów i analizy lękowej, nie widzę pożytku w braku ignorowaniu lęków i obaw.
Chyba że masz jakąś konkretną alternatywę skuteczna na myśli, to napisz proszę.

I co to znaczy że nie byłeś świadomy zaburzenia?
Czyli totalnie lęk Cię nie interesował który odczuwales?
Ani totalnie żadne obawy z nim zwiazane?
Pisałeś o natrectwach, czemu je wkolo wykonywales jak byłeś młodszy?

Nie wiem na ile dokładnie zapoznałeś się z materiałami ale ignorowanie lęku to tylko jeden z czynników, a nie całość pracy nad wyjściem z zaburzenia.

Do tego umiejętność prawidłowego ignorowania emocji patologicznych, które wynikaja choćby z mechanizmow lękowych, nie jest ucieczka od swojej głowy. A wręcz przeciwnie, jest poszerzaniem umiejętności emocjonalnych.

Victorze chodzi mi o to, że nie wiedziałem nic o tym, że jest to zaburzenie. Lęk sobie był ja nie zwracałem na niego uwagi, działałem Pomimo jednak lęk wcale nie mijał, dochodziły kolejne somaty i skonczylem w bardzo złym stanie i boję się ponownie zaryzykować.
A co z obawami?
Ja też miałem zaburzenie od młodych bardzo lat i też poczatkowo nie wiedziałem co to zaburzenie. To niekoniecznie coś zmienia.
W pierwszym poście napisałeś o tym, iż wykonywałeś różne natręctwa, co Cie skłaniało do tego?
Oczywiście że lęk skłaniał do natręctw
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

18 maja 2018, o 23:58

NeuroN pisze:
18 maja 2018, o 18:28
Victor pisze:
16 maja 2018, o 12:23
NeuroN pisze:
16 maja 2018, o 12:12
Victor jeśli mamy ignorować lęk, działać pomimo itd itd. To dlaczego gdy nie miałem świadomości zaburzenia i właśnie to robilem, lęk był praktycznie non stop, ale nie zwracałem na niego uwagi, rozwijałem się, uprawiałem sport, później tak mi somaty dowalily że skończyłem w nerwicy polaczonej z depresją, więc udawanie że wszystko jest okej i uciekanie od swojej głowy, lęku, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem o ile w ogóle jest, u mnie się nie sprawdza.
W wypadku zaburzeń lekowych, gdzie widoczna jest dominacja mechanizmów i analizy lękowej, nie widzę pożytku w braku ignorowaniu lęków i obaw.
Chyba że masz jakąś konkretną alternatywę skuteczna na myśli, to napisz proszę.

I co to znaczy że nie byłeś świadomy zaburzenia?
Czyli totalnie lęk Cię nie interesował który odczuwales?
Ani totalnie żadne obawy z nim zwiazane?
Pisałeś o natrectwach, czemu je wkolo wykonywales jak byłeś młodszy?

Nie wiem na ile dokładnie zapoznałeś się z materiałami ale ignorowanie lęku to tylko jeden z czynników, a nie całość pracy nad wyjściem z zaburzenia.

Do tego umiejętność prawidłowego ignorowania emocji patologicznych, które wynikaja choćby z mechanizmow lękowych, nie jest ucieczka od swojej głowy. A wręcz przeciwnie, jest poszerzaniem umiejętności emocjonalnych.

Victorze chodzi mi o to, że nie wiedziałem nic o tym, że jest to zaburzenie. Lęk sobie był ja nie zwracałem na niego uwagi, działałem Pomimo jednak lęk wcale nie mijał, dochodziły kolejne somaty i skonczylem w bardzo złym stanie i boję się ponownie zaryzykować.
Tak jak pisze Victor ważne czy miałeś jakieś obawy, objawy nie pojawiają się znikąd. Nie byłeś świadomy to co z tego jak wykonywałeś natręctwa?
To że robiłeś wszystko mimo lęku i objawów to też nie musi dawać efektów, jeśli np. miałeś obawy i ich słuchałeś.
Poczytaj uważnie to co Victor opisał na forum i razem z Divinem nagrał na divovicku, bo widać, że nie posiadłeś jeszcze całego bakcyla :D
Mnie to bardzo pomogło na silną nerwicę natręctw ale też nie tyko ignorowanie <okey>
Ostatnio zmieniony 19 maja 2018, o 00:00 przez Ddamian, łącznie zmieniany 1 raz.
Ddamian
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 148
Rejestracja: 1 grudnia 2014, o 18:23

18 maja 2018, o 23:59

NeuroN pisze:
18 maja 2018, o 23:56
Victor pisze:
18 maja 2018, o 23:22
NeuroN pisze:
18 maja 2018, o 18:28



Victorze chodzi mi o to, że nie wiedziałem nic o tym, że jest to zaburzenie. Lęk sobie był ja nie zwracałem na niego uwagi, działałem Pomimo jednak lęk wcale nie mijał, dochodziły kolejne somaty i skonczylem w bardzo złym stanie i boję się ponownie zaryzykować.
A co z obawami?
Ja też miałem zaburzenie od młodych bardzo lat i też poczatkowo nie wiedziałem co to zaburzenie. To niekoniecznie coś zmienia.
W pierwszym poście napisałeś o tym, iż wykonywałeś różne natręctwa, co Cie skłaniało do tego?
Oczywiście że lęk skłaniał do natręctw
No to wyjaśniłeś sobie sam :) Ignorowanie to nie wszystko jeśli obawy Cię przypilyły <okey>
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

21 maja 2018, o 22:41

mickey27 pisze:
16 maja 2018, o 12:55
Victor pisze:
14 maja 2018, o 18:49
mickey27 pisze:
10 kwietnia 2018, o 16:29
Postanowiłem wykorzystac ten temat i zapytac Cie o cos Victor w zwiazku z Twoim ostatnim wpisem. Bo nie chce na PW znowu slac jakis melodramatow :D
Czyli jesli ja jakis czas temu doswiadczylem pogorszenia stanu i rzeczywiscie utracilem poczucie ze tak naprawde wiem co sie ze mna dzieje. To teraz jak jest lepiej po tym co poznalem na forum z czasem zacznie sie to zmieniac, ze znowu bede czul sie pewny tego co czuje, tego co wiem itd?
Nie wiem czy bedziesz wiedzial o co mi chodzi :D
Ale chodzi o to ze jak bede trzymal sie okreslonej postawy, to calosc nerwicy sie przed tym ugnie? Bo juz teraz widze ze jak jakis czas mocno stopuje sonioe analizowanie natretow to po czasie sie to juz ugielo. Ale nadal trzyma, i jak rozumiem to w czasie potem postepuje w ta dobra strone?
Sumienność w określonej postawie wobec zaburzenia zawsze skutkuje. Bowiem rośnie zaufanie do siebie. Dajemy sygnał po pierwsze sobie, ze mimo tego piekła w głowie, my czegoś się jednak trzymamy i możemy się trzymać. A pod drugie dajemy sygnał podświadomości, że własnie mimo rozpierdzielu w głowie, tych wszystkich emocji, objawów, my czemuś ufamy.
Mimo obaw mamy swoją wiedzę i swoje kroki. A to strasznie wpływa na stan emocjonalny :)
Mario29l pisze:
13 maja 2018, o 14:45
Victor ;witajka dziękuje ci przede wszystkim za ten długi wpis. Czytałem go 4 razy i za każdym razem czyta mi się to jak dobrą książkę. Staram się od dawna wdrażać to co opisałeś i powiedziałeś w nagraniach i musze przyznać, że z lękami jest dużo lepiej. A miałem tego trochę. Mam jednak pytanie co do takiego poczucia rutyny, które opisałeś w swojej historii. W sensie, że każda praca nudzi ci się po czasie, szukasz czegoś nowego, trudno zagrzać ci swoje miejsce i poradziłeś sobie z tym? Wiesz skąd to wynikało u Ciebie?
Kiedy te parę lat temu puściło mnie zaburzenie, czyli przestały się pojawiać natręctwa, lęki, obawy, puściła DD miałem jeszcze trochę spraw wewnętrznych do uregulowania.

Zdałem sobie sprawę, że mam strasznie wygórowane ambicje, zupełnie nie pasujące do obecnego stylu życia i moich możliwości. A także potrzebę zbytniego perfekcjonizmu jeśli chodzi o pracę, który niezbyt zgodny był ze mną samym, bo ja ogólnie lubię trochę styl "luźny" :)
Jednak miałem poczucie, że ciągle muszę coś robić, czymś się zajmować, pewnie też udowadniać sobie, że jestem tego czy owego warty. I oczywiście wszystko chciałem na już! Na teraz!

To między innymi własnie to powodowało u mnie przeskoki z jednej pracy do drugiej, prowadziło do poszukiwania innych bodźców i zarazem nudzenia się tym co już znam.
I oczywiście frustrację, bo ona jest zawsze gdy ambicje są zbyt wygórowane.

Dlatego zdecydowałem w ogóle od czegoś zacząć ;p przypominając sobie (rzecz jasna z wyrozumieniem a nie dodawaniem wewnętrznemu krytykowi) piosenkę "mniej niż zeeeroooooo" :D
Robiłem to po to aby sprowadzać się z bujania w obłokach ;p
Bo najgorzej było w moim wypadku startować od ambicji mało realnych do spełnienia na tamten czas. Mocno to sobie uświadomiłem i spojrzałem na siebie tak w sumie dojrzalej w końcu.
Zakładając, że obojętnie ile mam lat to i tak życie przede mną. A owoce zbiorę po czasie, a nie JUŻ! A także przyjmując wszystkie własne plusy i minusy, oraz realny stan rzeczy jaki miałem wtedy.

Uczepiłem się dwóch rzeczy i tak do dziś je kontynuuję.


Oczywiście obecnie dużo pracuję ale z zupełnie innym podejściem do siebie i stawiam sobie tylko realne cele jeśli chodzi o pracę, czy cokolwiek innego.
Bujanie w obłokach zostawiłem sobie na od czasu do czasu ;p Bo też przecież nie chodzi aby być tylko wiecznie "dorosłym" ;p

Sądzę, że wraz wzrostem poczucia własnej skuteczności i nabywania dystansu do siebie, skończyły się też chęci na ciągłe zmiany :)
Przynajmniej u mnie.

I to tak w skrócie.
Dzięki za odp, i tak jak napisałeś najpierw zająłes się zaburzeniem a dopiero potem innymi problemami?
To znaczy zależy jakimi problemami. Co na pewno to wraz z rozpoczęciem takiej w końcu prawdziwej mentalnej pracy nad zaburzeniem zrobiłem jedną ważną rzecz. Powiedziałem, że biorę całą odpowiedzialność za wszystko co w moim życiu, nieważne czy coś boli czy nie.
Nie chciałem już przed niczym uciekać, ani mieć powodów do tematów zastępczych. Wolałem aby spełniły się czarne scenariusze :)

Natomiast tak. Ja musiałem najpierw zająć się obawami i lękiem bo bez tego to żyłem tylko tym.
Każdy ruch, jakikolwiek, powodował masę objawów somatycznych, byłem tak wyczulony na wszystko, męczyły mnie natręctwa, depersonalizacja. Ja nie mogłem pozwolić sobie aby w ogóle wówczas myśleć o czymś innym niż ja i moje zaburzenie. W sensie na siłę.
Dlatego chcąc nie chcąc musiałem najpierw puścić kontrolę.
NeuroN pisze:
18 maja 2018, o 18:28
Victor pisze:
16 maja 2018, o 12:23
NeuroN pisze:
16 maja 2018, o 12:12
Victor jeśli mamy ignorować lęk, działać pomimo itd itd. To dlaczego gdy nie miałem świadomości zaburzenia i właśnie to robilem, lęk był praktycznie non stop, ale nie zwracałem na niego uwagi, rozwijałem się, uprawiałem sport, później tak mi somaty dowalily że skończyłem w nerwicy polaczonej z depresją, więc udawanie że wszystko jest okej i uciekanie od swojej głowy, lęku, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem o ile w ogóle jest, u mnie się nie sprawdza.
W wypadku zaburzeń lekowych, gdzie widoczna jest dominacja mechanizmów i analizy lękowej, nie widzę pożytku w braku ignorowaniu lęków i obaw.
Chyba że masz jakąś konkretną alternatywę skuteczna na myśli, to napisz proszę.

I co to znaczy że nie byłeś świadomy zaburzenia?
Czyli totalnie lęk Cię nie interesował który odczuwales?
Ani totalnie żadne obawy z nim zwiazane?
Pisałeś o natrectwach, czemu je wkolo wykonywales jak byłeś młodszy?

Nie wiem na ile dokładnie zapoznałeś się z materiałami ale ignorowanie lęku to tylko jeden z czynników, a nie całość pracy nad wyjściem z zaburzenia.

Do tego umiejętność prawidłowego ignorowania emocji patologicznych, które wynikaja choćby z mechanizmow lękowych, nie jest ucieczka od swojej głowy. A wręcz przeciwnie, jest poszerzaniem umiejętności emocjonalnych.

Victorze chodzi mi o to, że nie wiedziałem nic o tym, że jest to zaburzenie. Lęk sobie był ja nie zwracałem na niego uwagi, działałem Pomimo jednak lęk wcale nie mijał, dochodziły kolejne somaty i skonczylem w bardzo złym stanie i boję się ponownie zaryzykować.
Wiesz jak ja byłem młodszy to też nie miałem pojęcia co to zaburzenie, mimo, że ono było już wtedy silne. Żyłem sobie jak to dzieciak a w trakcie tego wykonywałem natręctwa, lub zamartwiałem się chorobami.
Tak więc np. to, że ja wtedy też działałem ale równocześnie wykonywałem natręctwa pod obawy...to nie mógłbym powiedzieć, że to ignorowałem.
Są różnego rodzaju zaburzenia i lęk czasem różnie się objawia. Obawy i wykonywanie czynności pod obawy to też jest tak naprawdę życie lękiem.

Oczywiście ja nie znam Ciebie ani Twojej historii choćby rodzinnej i być może miałeś inne powody odczuwania tego cały czas. Ja tego nie wiem.

Natomiast zachęcam do zapoznania się szerzej z materiałami na forum, bowiem ja absolutnie nigdzie nie twierdzę, że ignorowanie samo w sobie wystarcza na wszystko :)
I jednocześnie namawiam tych co żyją lękiem aby krok po kroku przestawali to robić. Jeśli Ty mówisz, że nie żyłeś to ja się sprzeczał nie będę.
A chętnie - w miarę możliwości - pomogę znaleźć problem.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

22 maja 2018, o 09:49

Jest to normalne żeby ciagle mieć parcie na pęcherz :cry: staram sie to jakos ignorować, zabieram sie za różne prace domowe ,jeżdżę na rowerze wszystko robię by tylko odwrócić od tego uwagę ale gdy to jest to nie umiem o tym zapomnieć :cry: rano wstaję nawet ok przez 1 godzinę a później znów, boję sie że ten objaw zostanie juz na stałe :?
abelarda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 155
Rejestracja: 6 maja 2014, o 20:25

22 maja 2018, o 16:27

Asia83 pisze:
22 maja 2018, o 09:49
Jest to normalne żeby ciagle mieć parcie na pęcherz :cry: staram sie to jakos ignorować, zabieram sie za różne prace domowe ,jeżdżę na rowerze wszystko robię by tylko odwrócić od tego uwagę ale gdy to jest to nie umiem o tym zapomnieć :cry: rano wstaję nawet ok przez 1 godzinę a później znów, boję sie że ten objaw zostanie juz na stałe :?
Objawy nie zostaja na zawsze :) Wiem troche juz cos o tym jako weteranka stara :D To parcie zaczelo ci sie od nerwicy? Ja mialam parcie dluzszy czas podczas zaburzenia. Czesto mialam strach ze nie wytrzymam i oddam mocz na siebie :D Potem mi przeszlo.
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

22 maja 2018, o 21:18

abelarda pisze:
22 maja 2018, o 16:27
Asia83 pisze:
22 maja 2018, o 09:49
Jest to normalne żeby ciagle mieć parcie na pęcherz :cry: staram sie to jakos ignorować, zabieram sie za różne prace domowe ,jeżdżę na rowerze wszystko robię by tylko odwrócić od tego uwagę ale gdy to jest to nie umiem o tym zapomnieć :cry: rano wstaję nawet ok przez 1 godzinę a później znów, boję sie że ten objaw zostanie juz na stałe :?
Objawy nie zostaja na zawsze :) Wiem troche juz cos o tym jako weteranka stara :D To parcie zaczelo ci sie od nerwicy? Ja mialam parcie dluzszy czas podczas zaburzenia. Czesto mialam strach ze nie wytrzymam i oddam mocz na siebie :D Potem mi przeszlo.
Po 5 latach przerwy w lutym miałam nawrót nerwicy objawił się w postaci parcia na pęcherz i ciągłego latania do toalety a najgorsze chyba w tym wszystkim jest strach ,że to nie minie i że ciagle będę o tym myśleć bo wtedy dokucza najbardziej😕
nadia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 15 września 2014, o 19:28

27 maja 2018, o 22:03

Tak jest to normalne. Jak inne zaburzenia somatyczne trudne do akceptacji. Trudno bowiem zignorować parcie na pęcherz. Wiem o czym piszesz bo sama tak mam. Od tygodnia Al u mnie zaczęło się zakazeniem a teraz pozostało tylko parcie . NajlepsZe jest to że potrafi przejść m chwilę ale zaraz wraca. Miałam tak samo parę lat temu . Skończyło się kiedy zaszlam w ciążę i moja uwagę poswiecilam temu stanowi. Może pomoże trening jacobsona. Dużo magnezu. Zioła uspokajające. Trzeba rozluŹnić jak najbardziej miednice. A jak zasypiasz to czujesz jak parcie mija?? Bo ja tak wlasnie mam. Teraz wiem że to nereica. Kiedyś nie wiedziałam o wydalam gruba kasę na szukanie przyczyny. A cewka i pęcherz sa bardzo silnie unerwione
Asia83
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 31
Rejestracja: 12 lutego 2018, o 15:29

2 czerwca 2018, o 08:28

nadia pisze:
27 maja 2018, o 22:03
Tak jest to normalne. Jak inne zaburzenia somatyczne trudne do akceptacji. Trudno bowiem zignorować parcie na pęcherz. Wiem o czym piszesz bo sama tak mam. Od tygodnia Al u mnie zaczęło się zakazeniem a teraz pozostało tylko parcie . NajlepsZe jest to że potrafi przejść m chwilę ale zaraz wraca. Miałam tak samo parę lat temu . Skończyło się kiedy zaszlam w ciążę i moja uwagę poswiecilam temu stanowi. Może pomoże trening jacobsona. Dużo magnezu. Zioła uspokajające. Trzeba rozluŹnić jak najbardziej miednice. A jak zasypiasz to czujesz jak parcie mija?? Bo ja tak wlasnie mam. Teraz wiem że to nereica. Kiedyś nie wiedziałam o wydalam gruba kasę na szukanie przyczyny. A cewka i pęcherz sa bardzo silnie unerwione
nadia u mnie ostatnio nawet był spokój z tym pecherzem ,trochę mi odpuścił ☺ teraz od paru dni mam tak że jak rano się budzę to mam parcie na pęcherz nie umiem dalej spać muszę iść do toalety.Gdy sobie tak o tym myślę to często tak miałam i nie kojarzyłam tego z nerwicą albo wieczorem gdy juz leżałam w łóżku do spania to wychodziłam z 2,3 razy do wc ale jakoś mi to nie przeszkadzało uważałam to za coś normalnego.
Dopiero od lutego gdy miałam silniejsze objawy zaczęłam sie tym przejmować i bać że to nie minie i to jest mój problem.
nadia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 15 września 2014, o 19:28

3 czerwca 2018, o 19:33

A czy sa sytuacje że lapiesz się ze parcia nie ma albo jest bardzo słabe? Jak Ty się tego boisz to to będzie. Musisz zaakceptować fakt ze tak masz i koniec. Zajmij się wszystkim tylko nie myśleniem o tym.
beautiful_kate
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 464
Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22

3 czerwca 2018, o 23:45

A mi się nieraz chce okropnie siku i jestem tak leniwa, że nie idę i zasypiam z takim pełnym, no cóż, olewam to, a jak? Mówię, że mi się nie chce np i koniec. Też sobie powiedz "Nie chce mi się"
Odwracanie uwagi i zmiana priorytetów:D
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
ODPOWIEDZ