Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Victorek. Historia, przemyślenia, odburzenie.

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
skaut90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 18 marca 2015, o 17:37

22 grudnia 2017, o 01:52

Mam pytanie Victor, w swoim wpisie opisujesz trochę terapię psychodynamiczną. Czy polecałbyś jakiś nurt który by powodował rozwój własnych emocji a także akceptację samego siebie?
Nerwicę sobie bardzo ogarnąłem dzięki forum a męcza mnie pewne powracające załamki własnej wartości, jakbym gubił się w życiu. Nie wiedział co chcę. Polecasz coś? Może coś nastawionego na rozwój?
Co myślisz o coachingu?
Pozdrawiam
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

22 grudnia 2017, o 16:16

Jeśli coaching to nie taki, który jest nastawiony tylko i wyłącznie na własne "ja", bo to jest często bardzo wbrew pozorom zgubne.
Dla mnie bardzo duży potencjał ma nurty humanistyczny, nie jest on modny ani popularny bowiem wymaga pewnych refleksji, a także ogarnięcia własnej natury (aby zminimalizować rozbieżność między tym co uważamy za idealny obraz siebie a tym jaki on naprawdę może być, co jest mega potrzebne aby mieć zdrowie), uczyć może akceptacji siebie a także tego aby nie żyć tylko i wyłącznie sobą jeśli chodzi o emocje. Co powoduje ogólnie bardzo duży rozwój IE.

To trochę więc zależy od samego Ciebie :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
skaut90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 18 marca 2015, o 17:37

22 grudnia 2017, o 21:07

Ale to znaczy, że ten rodzaj terapii jest trudny?
Kiedy byś go nie polecał?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

23 grudnia 2017, o 21:31

skaut90 pisze:
22 grudnia 2017, o 21:07
Ale to znaczy, że ten rodzaj terapii jest trudny?
Kiedy byś go nie polecał?
Nie polecałbym go wtedy kiedy zastanawiamy się czy terapia jest trudna, a w grę wchodzi Nasza psycha ;p
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
skaut90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 18 marca 2015, o 17:37

24 grudnia 2017, o 11:48

Victor pisze:
23 grudnia 2017, o 21:31
skaut90 pisze:
22 grudnia 2017, o 21:07
Ale to znaczy, że ten rodzaj terapii jest trudny?
Kiedy byś go nie polecał?
Nie polecałbym go wtedy kiedy zastanawiamy się czy terapia jest trudna, a w grę wchodzi Nasza psycha ;p
Rozumiem :DD
Kondrad30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 15 kwietnia 2017, o 18:16

16 stycznia 2018, o 22:10

Victor wiem że masz pewnie dużo wiadomości a nie chcę zakładac nowego tematu ze swoimi smętami dlatego napisze tutaj, bo muszę to gdzieś wywalić. Jak wiesz miałem trudne dorastanie, chodze na terapie psychodynamiczna, grupowa, niedawno behawioralna ale nie wiem czy ja jestem dziwny czy po prostu to nie ma na mnie wplywu. Rzygam tymi terapiami i tym calym pieprzeniem na nich o zyciu i zyciu i zyciu ile mozna??
Dzialam tez zeby nie bylo staram sie ale ja juz nie mam sily. I juz nie chodzi o nerwice, bo z nia dzieki forum i wam jakos ogarniam temat ale chodzi o cale moje zycie.
Tak naprawde czuje sie przez wielu ludzi wykorzystywany, daje duzo siebie samego a potem ludzie odwracaja sie ode mnie. Czy zle wychowanie odbija sie na cale zycie? Czy nigdy juz nie bede inny? Inny czyli taki ktory zna umiar w tym oddawaniu wszystkiego co ma zeby tylko ktos mnie chcial i kochal. Wartosci siebie nie mam wcale najgorszej.
Nie wiem czy chce taki byc bo lapia mnie doly ze swiat jest strasznym miejscem, ze ludzie sa nie warci tego wszystkiego i ze swiat to jeden wielki smietnik bez wartosci. I przestaje mi sie chciec tu zyc.
Rodzina ma wieczne pretensje, moja kobieta ktora sama miala depresje i to dlugo (2 lata) a ja stawalem na glowie zeby miala wtedy wszystko nagle stwierdza ze musi zrobic przerwe..i to wtedy jak robi sie jej dobrze i :) A tydzien wczesniej smiala sie i mowila ze jestem wazny.
mam dosyc tego ale nie wiem jak sie przestawic na bycie egoista? Czy to mozliwe? Czy mozliwe tez jak inni mniej sie liczyc z ludzmi? Czy wszyscy Ci z lepszych domow tacy sa? Czy warto zyc w takim swiecie gdzie liczy sie czubek wlasnego nosa?
Jak bylo u ciebie, co spowodowalo ze sie nie zalamales? Tez przeciez miales trudne wychowanie?
Ja mam dosyc ludzi i tego zycia tutaj. I to naprawde tak mocno dosyc ze nie wiem czy jest sens w tym zyciu kogokolwiek kochac. Ale nie wiem czy umiem tego nie robic. Wiedza z terapi jest ale nie wiem czy mozna to zmienic w rzeczywistosci. to jest jakby wpisane we mnie. Jakbym byl naznaczony i nic mnie juz nie moglo uratowac, po co wiec w ogole tu zyc? Nie widze zadnych swoich plusow bo widze ludzi ktorzy mieli lepiej i potrafia zonglowac uczuciami jak pileczka i to mimo tego ze tez maja ciagle zaburzenia a nawet powiedzialbym ze maja wieczne zaburzenia...
Kondrad30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 24
Rejestracja: 15 kwietnia 2017, o 18:16

20 stycznia 2018, o 21:49

Kondrad30 pisze:
16 stycznia 2018, o 22:10
Victor wiem że masz pewnie dużo wiadomości a nie chcę zakładac nowego tematu ze swoimi smętami dlatego napisze tutaj, bo muszę to gdzieś wywalić. Jak wiesz miałem trudne dorastanie, chodze na terapie psychodynamiczna, grupowa, niedawno behawioralna ale nie wiem czy ja jestem dziwny czy po prostu to nie ma na mnie wplywu. Rzygam tymi terapiami i tym calym pieprzeniem na nich o zyciu i zyciu i zyciu ile mozna??
Dzialam tez zeby nie bylo staram sie ale ja juz nie mam sily. I juz nie chodzi o nerwice, bo z nia dzieki forum i wam jakos ogarniam temat ale chodzi o cale moje zycie.
Tak naprawde czuje sie przez wielu ludzi wykorzystywany, daje duzo siebie samego a potem ludzie odwracaja sie ode mnie. Czy zle wychowanie odbija sie na cale zycie? Czy nigdy juz nie bede inny? Inny czyli taki ktory zna umiar w tym oddawaniu wszystkiego co ma zeby tylko ktos mnie chcial i kochal. Wartosci siebie nie mam wcale najgorszej.
Nie wiem czy chce taki byc bo lapia mnie doly ze swiat jest strasznym miejscem, ze ludzie sa nie warci tego wszystkiego i ze swiat to jeden wielki smietnik bez wartosci. I przestaje mi sie chciec tu zyc.
Rodzina ma wieczne pretensje, moja kobieta ktora sama miala depresje i to dlugo (2 lata) a ja stawalem na glowie zeby miala wtedy wszystko nagle stwierdza ze musi zrobic przerwe..i to wtedy jak robi sie jej dobrze i :) A tydzien wczesniej smiala sie i mowila ze jestem wazny.
mam dosyc tego ale nie wiem jak sie przestawic na bycie egoista? Czy to mozliwe? Czy mozliwe tez jak inni mniej sie liczyc z ludzmi? Czy wszyscy Ci z lepszych domow tacy sa? Czy warto zyc w takim swiecie gdzie liczy sie czubek wlasnego nosa?
Jak bylo u ciebie, co spowodowalo ze sie nie zalamales? Tez przeciez miales trudne wychowanie?
Ja mam dosyc ludzi i tego zycia tutaj. I to naprawde tak mocno dosyc ze nie wiem czy jest sens w tym zyciu kogokolwiek kochac. Ale nie wiem czy umiem tego nie robic. Wiedza z terapi jest ale nie wiem czy mozna to zmienic w rzeczywistosci. to jest jakby wpisane we mnie. Jakbym byl naznaczony i nic mnie juz nie moglo uratowac, po co wiec w ogole tu zyc? Nie widze zadnych swoich plusow bo widze ludzi ktorzy mieli lepiej i potrafia zonglowac uczuciami jak pileczka i to mimo tego ze tez maja ciagle zaburzenia a nawet powiedzialbym ze maja wieczne zaburzenia...
Nie wiem na co złapać jakieś podstawy ;/
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

21 stycznia 2018, o 08:45

Nie zauważyłem tego tematu, historię przerabiałem przed zapisaniem się do forum.Jako, że na czytanie nawet dłuższych postów reaguje sennością :D czytałem to po trochu przez 3 miechy, ale się udało...ze zrozumieniem oczywiście :D
Anusiak
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 22 stycznia 2018, o 04:42

18 lutego 2018, o 16:54

Wpis jest genialny, czytałem go wielokrotnie i ja bym chciał zapytać Ciebie o coś. Czy po wyjściu z zaburzenia nie ma nigdy w głowie takiego poczucia że miało się zaburzenie i już nigdy nie będzie tak samo jak przed? Nigdy Victor nie miałeś jakiś resztek w głowie po samym zaburzeniu? Miałeś to bardzo długo wszystko dlatego jestem ciekawy jak to odczuwałeś i odczuwasz po tym czasie wyzdrowienia.
I dzięki za forum!
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

18 lutego 2018, o 22:30

Kondrad30 pisze:
16 stycznia 2018, o 22:10
Victor wiem że masz pewnie dużo wiadomości a nie chcę zakładac nowego tematu ze swoimi smętami dlatego napisze tutaj, bo muszę to gdzieś wywalić. Jak wiesz miałem trudne dorastanie, chodze na terapie psychodynamiczna, grupowa, niedawno behawioralna ale nie wiem czy ja jestem dziwny czy po prostu to nie ma na mnie wplywu. Rzygam tymi terapiami i tym calym pieprzeniem na nich o zyciu i zyciu i zyciu ile mozna??
Dzialam tez zeby nie bylo staram sie ale ja juz nie mam sily. I juz nie chodzi o nerwice, bo z nia dzieki forum i wam jakos ogarniam temat ale chodzi o cale moje zycie.
Tak naprawde czuje sie przez wielu ludzi wykorzystywany, daje duzo siebie samego a potem ludzie odwracaja sie ode mnie. Czy zle wychowanie odbija sie na cale zycie? Czy nigdy juz nie bede inny? Inny czyli taki ktory zna umiar w tym oddawaniu wszystkiego co ma zeby tylko ktos mnie chcial i kochal. Wartosci siebie nie mam wcale najgorszej.
Nie wiem czy chce taki byc bo lapia mnie doly ze swiat jest strasznym miejscem, ze ludzie sa nie warci tego wszystkiego i ze swiat to jeden wielki smietnik bez wartosci. I przestaje mi sie chciec tu zyc.
Rodzina ma wieczne pretensje, moja kobieta ktora sama miala depresje i to dlugo (2 lata) a ja stawalem na glowie zeby miala wtedy wszystko nagle stwierdza ze musi zrobic przerwe..i to wtedy jak robi sie jej dobrze i :) A tydzien wczesniej smiala sie i mowila ze jestem wazny.
mam dosyc tego ale nie wiem jak sie przestawic na bycie egoista? Czy to mozliwe? Czy mozliwe tez jak inni mniej sie liczyc z ludzmi? Czy wszyscy Ci z lepszych domow tacy sa? Czy warto zyc w takim swiecie gdzie liczy sie czubek wlasnego nosa?
Jak bylo u ciebie, co spowodowalo ze sie nie zalamales? Tez przeciez miales trudne wychowanie?
Ja mam dosyc ludzi i tego zycia tutaj. I to naprawde tak mocno dosyc ze nie wiem czy jest sens w tym zyciu kogokolwiek kochac. Ale nie wiem czy umiem tego nie robic. Wiedza z terapi jest ale nie wiem czy mozna to zmienic w rzeczywistosci. to jest jakby wpisane we mnie. Jakbym byl naznaczony i nic mnie juz nie moglo uratowac, po co wiec w ogole tu zyc? Nie widze zadnych swoich plusow bo widze ludzi ktorzy mieli lepiej i potrafia zonglowac uczuciami jak pileczka i to mimo tego ze tez maja ciagle zaburzenia a nawet powiedzialbym ze maja wieczne zaburzenia...
Odpowiedziałem Ci jednak na PW, bo musiałem dodatkowo poruszyć kwestie, o których pisałeś właśnie tam i nie wiedziałem czy się do tego odnosić w poście ;p

Anusiak pisze:
18 lutego 2018, o 16:54
Wpis jest genialny, czytałem go wielokrotnie i ja bym chciał zapytać Ciebie o coś. Czy po wyjściu z zaburzenia nie ma nigdy w głowie takiego poczucia że miało się zaburzenie i już nigdy nie będzie tak samo jak przed? Nigdy Victor nie miałeś jakiś resztek w głowie po samym zaburzeniu? Miałeś to bardzo długo wszystko dlatego jestem ciekawy jak to odczuwałeś i odczuwasz po tym czasie wyzdrowienia.
I dzięki za forum!
Oświadczam Ci, że z mechanizmów lękowych można wyjść i nie muszą zostawać żadne resztki w głowie. Ja wiem, że miałem zaburzenie ale prawda taka, ze potraktowałem je w którymś momencie jak kawał kupy, jak śmiecia, mimo tego co zrobiło z moim życiem przez lata.
Wtedy właśnie straciło na wartości. Dlatego nie ma już z automatu strachu przed nim, ani żadnym stanem emocjonalnym.
Bowiem przekonałem się doświadczeniami, i wystawianiem na to, że mogę jednak liczyć na siebie. Zaufanie do siebie wzrosło i zaburzenie się mnie nie łapie.
Mimo, iż wielokrotnie by mogło.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
mickey27
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 109
Rejestracja: 21 kwietnia 2015, o 21:59

10 kwietnia 2018, o 16:29

Postanowiłem wykorzystac ten temat i zapytac Cie o cos Victor w zwiazku z Twoim ostatnim wpisem. Bo nie chce na PW znowu slac jakis melodramatow :D
Czyli jesli ja jakis czas temu doswiadczylem pogorszenia stanu i rzeczywiscie utracilem poczucie ze tak naprawde wiem co sie ze mna dzieje. To teraz jak jest lepiej po tym co poznalem na forum z czasem zacznie sie to zmieniac, ze znowu bede czul sie pewny tego co czuje, tego co wiem itd?
Nie wiem czy bedziesz wiedzial o co mi chodzi :D
Ale chodzi o to ze jak bede trzymal sie okreslonej postawy, to calosc nerwicy sie przed tym ugnie? Bo juz teraz widze ze jak jakis czas mocno stopuje sonioe analizowanie natretow to po czasie sie to juz ugielo. Ale nadal trzyma, i jak rozumiem to w czasie potem postepuje w ta dobra strone?
Mario29l
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 5
Rejestracja: 13 maja 2018, o 14:29

13 maja 2018, o 14:45

Victor ;witajka dziękuje ci przede wszystkim za ten długi wpis. Czytałem go 4 razy i za każdym razem czyta mi się to jak dobrą książkę. Staram się od dawna wdrażać to co opisałeś i powiedziałeś w nagraniach i musze przyznać, że z lękami jest dużo lepiej. A miałem tego trochę. Mam jednak pytanie co do takiego poczucia rutyny, które opisałeś w swojej historii. W sensie, że każda praca nudzi ci się po czasie, szukasz czegoś nowego, trudno zagrzać ci swoje miejsce i poradziłeś sobie z tym? Wiesz skąd to wynikało u Ciebie?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

14 maja 2018, o 18:49

mickey27 pisze:
10 kwietnia 2018, o 16:29
Postanowiłem wykorzystac ten temat i zapytac Cie o cos Victor w zwiazku z Twoim ostatnim wpisem. Bo nie chce na PW znowu slac jakis melodramatow :D
Czyli jesli ja jakis czas temu doswiadczylem pogorszenia stanu i rzeczywiscie utracilem poczucie ze tak naprawde wiem co sie ze mna dzieje. To teraz jak jest lepiej po tym co poznalem na forum z czasem zacznie sie to zmieniac, ze znowu bede czul sie pewny tego co czuje, tego co wiem itd?
Nie wiem czy bedziesz wiedzial o co mi chodzi :D
Ale chodzi o to ze jak bede trzymal sie okreslonej postawy, to calosc nerwicy sie przed tym ugnie? Bo juz teraz widze ze jak jakis czas mocno stopuje sonioe analizowanie natretow to po czasie sie to juz ugielo. Ale nadal trzyma, i jak rozumiem to w czasie potem postepuje w ta dobra strone?
Sumienność w określonej postawie wobec zaburzenia zawsze skutkuje. Bowiem rośnie zaufanie do siebie. Dajemy sygnał po pierwsze sobie, ze mimo tego piekła w głowie, my czegoś się jednak trzymamy i możemy się trzymać. A pod drugie dajemy sygnał podświadomości, że własnie mimo rozpierdzielu w głowie, tych wszystkich emocji, objawów, my czemuś ufamy.
Mimo obaw mamy swoją wiedzę i swoje kroki. A to strasznie wpływa na stan emocjonalny :)
Mario29l pisze:
13 maja 2018, o 14:45
Victor ;witajka dziękuje ci przede wszystkim za ten długi wpis. Czytałem go 4 razy i za każdym razem czyta mi się to jak dobrą książkę. Staram się od dawna wdrażać to co opisałeś i powiedziałeś w nagraniach i musze przyznać, że z lękami jest dużo lepiej. A miałem tego trochę. Mam jednak pytanie co do takiego poczucia rutyny, które opisałeś w swojej historii. W sensie, że każda praca nudzi ci się po czasie, szukasz czegoś nowego, trudno zagrzać ci swoje miejsce i poradziłeś sobie z tym? Wiesz skąd to wynikało u Ciebie?
Kiedy te parę lat temu puściło mnie zaburzenie, czyli przestały się pojawiać natręctwa, lęki, obawy, puściła DD miałem jeszcze trochę spraw wewnętrznych do uregulowania.

Zdałem sobie sprawę, że mam strasznie wygórowane ambicje, zupełnie nie pasujące do obecnego stylu życia i moich możliwości. A także potrzebę zbytniego perfekcjonizmu jeśli chodzi o pracę, który niezbyt zgodny był ze mną samym, bo ja ogólnie lubię trochę styl "luźny" :)
Jednak miałem poczucie, że ciągle muszę coś robić, czymś się zajmować, pewnie też udowadniać sobie, że jestem tego czy owego warty. I oczywiście wszystko chciałem na już! Na teraz!

To między innymi własnie to powodowało u mnie przeskoki z jednej pracy do drugiej, prowadziło do poszukiwania innych bodźców i zarazem nudzenia się tym co już znam.
I oczywiście frustrację, bo ona jest zawsze gdy ambicje są zbyt wygórowane.

Dlatego zdecydowałem w ogóle od czegoś zacząć ;p przypominając sobie (rzecz jasna z wyrozumieniem a nie dodawaniem wewnętrznemu krytykowi) piosenkę "mniej niż zeeeroooooo" :D
Robiłem to po to aby sprowadzać się z bujania w obłokach ;p
Bo najgorzej było w moim wypadku startować od ambicji mało realnych do spełnienia na tamten czas. Mocno to sobie uświadomiłem i spojrzałem na siebie tak w sumie dojrzalej w końcu.
Zakładając, że obojętnie ile mam lat to i tak życie przede mną. A owoce zbiorę po czasie, a nie JUŻ! A także przyjmując wszystkie własne plusy i minusy, oraz realny stan rzeczy jaki miałem wtedy.

Uczepiłem się dwóch rzeczy i tak do dziś je kontynuuję.


Oczywiście obecnie dużo pracuję ale z zupełnie innym podejściem do siebie i stawiam sobie tylko realne cele jeśli chodzi o pracę, czy cokolwiek innego.
Bujanie w obłokach zostawiłem sobie na od czasu do czasu ;p Bo też przecież nie chodzi aby być tylko wiecznie "dorosłym" ;p

Sądzę, że wraz wzrostem poczucia własnej skuteczności i nabywania dystansu do siebie, skończyły się też chęci na ciągłe zmiany :)
Przynajmniej u mnie.

I to tak w skrócie.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
NeuroN
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 15
Rejestracja: 22 kwietnia 2018, o 11:14

16 maja 2018, o 12:12

Victor jeśli mamy ignorować lęk, działać pomimo itd itd. To dlaczego gdy nie miałem świadomości zaburzenia i właśnie to robilem, lęk był praktycznie non stop, ale nie zwracałem na niego uwagi, rozwijałem się, uprawiałem sport, później tak mi somaty dowalily że skończyłem w nerwicy polaczonej z depresją, więc udawanie że wszystko jest okej i uciekanie od swojej głowy, lęku, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem o ile w ogóle jest, u mnie się nie sprawdza.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

16 maja 2018, o 12:23

NeuroN pisze:
16 maja 2018, o 12:12
Victor jeśli mamy ignorować lęk, działać pomimo itd itd. To dlaczego gdy nie miałem świadomości zaburzenia i właśnie to robilem, lęk był praktycznie non stop, ale nie zwracałem na niego uwagi, rozwijałem się, uprawiałem sport, później tak mi somaty dowalily że skończyłem w nerwicy polaczonej z depresją, więc udawanie że wszystko jest okej i uciekanie od swojej głowy, lęku, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem o ile w ogóle jest, u mnie się nie sprawdza.
W wypadku zaburzeń lekowych, gdzie widoczna jest dominacja mechanizmów i analizy lękowej, nie widzę pożytku w braku ignorowaniu lęków i obaw.
Chyba że masz jakąś konkretną alternatywę skuteczna na myśli, to napisz proszę.

I co to znaczy że nie byłeś świadomy zaburzenia?
Czyli totalnie lęk Cię nie interesował który odczuwales?
Ani totalnie żadne obawy z nim zwiazane?
Pisałeś o natrectwach, czemu je wkolo wykonywales jak byłeś młodszy?

Nie wiem na ile dokładnie zapoznałeś się z materiałami ale ignorowanie lęku to tylko jeden z czynników, a nie całość pracy nad wyjściem z zaburzenia.

Do tego umiejętność prawidłowego ignorowania emocji patologicznych, które wynikaja choćby z mechanizmow lękowych, nie jest ucieczka od swojej głowy. A wręcz przeciwnie, jest poszerzaniem umiejętności emocjonalnych.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ