Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Utknęłam w martwym punkcie - proszę o wskazówki

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
muffynn
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 14 lipca 2019, o 20:10

20 lipca 2019, o 20:04

Moja nerwica, (a przynajmniej psychosomaty) trwa już około 8 lat. Zaczęło się od nieustających bólów brzucha po dość traumatycznym wydarzeniu, później dochodziły następne liczne "problemy zdrowotne" przy okazji kolejnych ważnych życiowo wydarzeń przy których narzucałam sobie presje bądź były dla mnie stresujące. Największe i to bardzo duże pogorszenie nastąpiło około 3 lata temu po pierwszej ciąży, kilkanaście miesięcy później po następnym porodzie również. Dopiero w tym roku, w okolicach marca m.in dzięki temu forum dotarło do mnie że to nerwica i problem leży u mnie w głowie a nie w ciele, więc dosyć szybko dotarło do mnie to że nie muszę biegać po lekarzach aby wyzdrowieć tylko pracować nad sobą. Mam za sobą kilka miesięcy leczenia przez psychiatrę bez żadnej diagnozy, 2 psychoterapie i jak zapewne każdy z nas przepastną kartotekę u niejednego specjalisty. Mój aktualnie największy problem - wiem co robię źle a nie bardzo mam pomysł jak to zmienić. Jako że niedawno wróciłam do życia zawodowego po ponad 3 latach "uwięzienia" w domu z maluchami moje życie to ciągła gonitwa praca- żłobek - gotowanie - sprzątanie etc. Każda mama malutkich dzieci na pewno zna temat. Zauważyłam że największym psychicznym obciążeniem jest dla mnie totalny brak czasu dla siebie , już nie mówię nawet o jakimś typowym relaksie ale o czasie nawet na takie rzeczy jak aktywność fizyczna czy nauka języka obcego. Mam wrażenie że tylko chodzę na autopilocie, sprzątam i walczę z ogarnianiem codzienności. Z jednej strony wiem że nie muszę i na pewno nie będę idealną mamą bo tak się po prostu nie da, ale realia "zapracowanej podwójnej mamy" mnie dobijają, staram się szukać przyjemności w codziennych chwilach, ale i tak moje myśli ciągle wybiegają w przyszłość do czasów kiedy będzie lepiej, kiedy w końcu odbije sobie te wszystkie lata wypełnione szkołą, pracą i obowiązkami. Wiem że powinnam wyluzować szczególnie przy dzieciach, ale ostatnio przy każdym ich "przewinieniu" jak zrobienie bałaganu zaraz po kilku moich godzinach sprzątania dostaje nagłych ataków wściekłości i mam po prostu jakąś nieopanowaną chęć wykrzyczenia się, oczywiście zaraz po tym jestem zła bo wiem że to przesadna reakcja ale nie potrafię nad tym zapanować. Myślę że te moje wybuchy gniewu na rodzinę, żalu o to że taka biedna jestem bo przez całe życie zasuwam a sama nic z tego życia dla siebie nie mam przyczyniają się do tego że stanęłam w miejscu z moim odburzaniem. Znam dość dobrze teorię ale aktualnie najciężej jest mi ją przekuć na praktykę w tych zwykłych codziennych obowiązkach. Wiadomo że przy dzieciach czasem trzeba podnieść głos żeby nie stało się coś złego, czy zwrócić uwagę, czasem posprzeczam się o coś z mężem i zastanawia mnie to czy aby się odburzyć trzeba stać się taką totalną ostoją spokoju której nic nie wyprowadzi z równowagi bo inaczej nici z postępów czy generalnie można tak po ludzku się zdenerwować, oczywiście w granicach rozsądku? Wiem że mimo tego że nerwica dalej wykańcza mnie fizycznie i psychicznie to i tak zrobiłam spore postępy, sama siebie podziwia że mimo tych wszystkich zawrotów głowy, senności, bólów głowy, brzucha i innych historii codziennie wstaje o tej 5:30 i pracuje na pełny etat nie poddając się. Mam dużą świadomość ciężkiej pracy nad sobą, wiem że pogorszenia będą się zdarzać dopóki nie poukładam sobie życiowo w głowie tego wszystkiego, przede wszystkim podejścia do życia i różnych kwestii więc generalnie strasznie się nie załamuję niepowodzeniami ale potrzebuję jakichś porad co do tego mojego codziennego chaosu czy też do tego jak nauczyć cieszyć się błahostkami, codziennością a nie gonić za jakimiś marzeniami, porównywać się z innymi, marzyć o czasie wolnym na swoje pasje, kalkulować za ile lat będzie nas stać na wyśniony dom czy mieszkanie, albo normalne wakacje których nie mieliśmy od kilku lat. Podrzućcie pomysły proszę bo 8 lat intensywnej nerwicy w zupełności mi wystarczy:))
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

21 lipca 2019, o 19:41

A nie masz żadnej pomocy? Babcie,ojciec dzieci? No cóż,musisz się chyba uzbroić w cierpliwość i poczekać aż dzieci podrosną,wtedy będziesz mieć więcej czasu dla siebie,skoro się zdecydowałaś na taki kierat to musisz w nim trwać .Odpuść też trochę ten perfekcjonizm,wiem jak jest ciężko ale nie daj się zajechać.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

21 lipca 2019, o 20:57

Musisz wyluzować i odpuścić ten perfekcjonizm.Marzenia mogą być dobre, ale czasami mogą Cię niszczyć, bo nie jest powiedziane, że to czego pragniesz jest dla Ciebie dobre z góry.Dostrzeganie tego, czego NAPRAWDĘ chcesz na dłuższą metę jest ciężkie do zrealizowania, z powodu tego, że stare nawyki się nasilą, gdy tylko odwrócisz od nich świadomie wzrok.Ważne, żeby wytrwać okres i nie dać się zmanipulować tym co umysł chce teraz zrobić, a co wiesz, ze jest słuszne...To tak w kwestii perfekcjonizmu, a ponadto polecam ci obejrzeć interesujące Cię materiały na administratorów, najlepiej jakby to było chronologicznie, wtedy dobrze to sobie poukładasz i wtedy dobrze by było sobie to jakoś do życia wdrożyć ;)
ODPOWIEDZ