Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Udawanie przed innymi

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
ankakt12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 5 kwietnia 2020, o 19:45

20 lipca 2021, o 10:57

Cześć wszystkim. Za bardzo nie wiedziałam, jak nazwać ten temat, ale już wyjaśniam, o co mi chodzi. Jestem na forum ponad rok, trafiłam tu, kiedy byłam w ciąży, z jednej strony dobrze, bo trochę zrozumiałam, co widzę po swoich reakcjach na pewne sytuacje, a z drugiej chyba niestety bardziej się nakręciłam na zaburzenie. Jestem 9 miesięcy po porodzie i powoli coś ogarniam, najwidoczniej potrzebowałam dużo czasu, szarpiąc się z zaburzeniem. Próbuję wszystko akceptować, raz wychodzi, raz nie, ale nie chcę się poddać, mimo że zajmowanie się dzieckiem raczej nie pomaga w odpoczynku, do tego zaburzenie uczepiło się właśnie mojej córki.
Wczoraj byłam na rozmowie w sprawie pracy. Szczerze, pani, z którą rozmiawialam można powiedzieć, że mnie nieco zdołowała, choć tak naprawdę, tak mogłabym powiedzieć jeszcze rok temu. I między innymi tu widzę zmianę w moim sposobie myślenia. Pani zapytała, czego oczekuję, dlaczego chce pracować. Powiedziałam zgodnie z prawdą, że obecnie nie mam pracy, szukam, ponieważ z jednej pensji męża nie wyżyjemy. Choć w sumie może i wyżyjemy, ale też chciałabym wrócić do ludzi, bo siedzenie cały czas z dzieckiem niestety nie działa na mnie dobrze. Zajęcie się czymś innym na pewno pomogłoby mi trochę się otrząsnąć. Pani powiedziała do mnie na koniec, że szczerze to oni szukają kogoś z większym optymizmem, ja na to, że jestem po prostu spokojnym człowiekiem, poza tym ludzie są różni. Po wszystkim moja mama stwierdziła, że miała mi mówić, żebym się wręcz uśmiechała jak idiotka, bo tak jest w dzisiejszych czasach.
I teraz się zastanawiam, czy jest sens udawać kogoś, kim się nie jest? Robiłam tak przez wiele lat, czepiałam się siebie, że powinnam być taka, czy owaka i wyrzucałam sobie, że taka nie jestem, nie akceptowałam się, panikowałam, że jestem beznadziejna, a teraz przyjęłam, że pani, która mnie widziała 5 minut, tak naprawdę nic o mnie nie wie, więc nie ma się co nią przejmować, poza tym nie chce pracować dla kogoś, kto oczekuje ode mnie, że będę inna niż jestem w rzeczywistości. Fakt faktem, kiedy idę na taką rozmowę to coś jakby mnie blokuję, denerwuje się, ale czy to, że taka jestem oznacza, że nie mogę pracować? Przed ciąża kilka lat pracowałam w zawodzie, byłam taka sama, albo nawet bardziej się denerwowałam i wszystkim przejmowałam i pracodawca był ze mnie zadowolony, patrzył na moje kompetencje, a nie to że nie usmiecham się cały czas, w końcu jestem człowiekiem, mogę mieć gorszy dzień (czego wcześniej do siebie nie dopuszczalam).
Jak takie udawanie, że wszystko jest w porządku ma się do tego, że trzeba zaakceptować to, że na ten moment jest tak jak jest i mogę nie być bardzo szczęśliwa? Jak już pisałam wcześniej, jest sens udawać i nie żyć w zgodzie z sobą? Czyli tak naprawdę znów się nie akceptować siebie i całego swojego życia, żeby zadowolić innych?
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

20 lipca 2021, o 11:16

ankakt12 pisze:
20 lipca 2021, o 10:57
Cześć wszystkim. Za bardzo nie wiedziałam, jak nazwać ten temat, ale już wyjaśniam, o co mi chodzi. Jestem na forum ponad rok, trafiłam tu, kiedy byłam w ciąży, z jednej strony dobrze, bo trochę zrozumiałam, co widzę po swoich reakcjach na pewne sytuacje, a z drugiej chyba niestety bardziej się nakręciłam na zaburzenie. Jestem 9 miesięcy po porodzie i powoli coś ogarniam, najwidoczniej potrzebowałam dużo czasu, szarpiąc się z zaburzeniem. Próbuję wszystko akceptować, raz wychodzi, raz nie, ale nie chcę się poddać, mimo że zajmowanie się dzieckiem raczej nie pomaga w odpoczynku, do tego zaburzenie uczepiło się właśnie mojej córki.
Wczoraj byłam na rozmowie w sprawie pracy. Szczerze, pani, z którą rozmiawialam można powiedzieć, że mnie nieco zdołowała, choć tak naprawdę, tak mogłabym powiedzieć jeszcze rok temu. I między innymi tu widzę zmianę w moim sposobie myślenia. Pani zapytała, czego oczekuję, dlaczego chce pracować. Powiedziałam zgodnie z prawdą, że obecnie nie mam pracy, szukam, ponieważ z jednej pensji męża nie wyżyjemy. Choć w sumie może i wyżyjemy, ale też chciałabym wrócić do ludzi, bo siedzenie cały czas z dzieckiem niestety nie działa na mnie dobrze. Zajęcie się czymś innym na pewno pomogłoby mi trochę się otrząsnąć. Pani powiedziała do mnie na koniec, że szczerze to oni szukają kogoś z większym optymizmem, ja na to, że jestem po prostu spokojnym człowiekiem, poza tym ludzie są różni. Po wszystkim moja mama stwierdziła, że miała mi mówić, żebym się wręcz uśmiechała jak idiotka, bo tak jest w dzisiejszych czasach.
I teraz się zastanawiam, czy jest sens udawać kogoś, kim się nie jest? Robiłam tak przez wiele lat, czepiałam się siebie, że powinnam być taka, czy owaka i wyrzucałam sobie, że taka nie jestem, nie akceptowałam się, panikowałam, że jestem beznadziejna, a teraz przyjęłam, że pani, która mnie widziała 5 minut, tak naprawdę nic o mnie nie wie, więc nie ma się co nią przejmować, poza tym nie chce pracować dla kogoś, kto oczekuje ode mnie, że będę inna niż jestem w rzeczywistości. Fakt faktem, kiedy idę na taką rozmowę to coś jakby mnie blokuję, denerwuje się, ale czy to, że taka jestem oznacza, że nie mogę pracować? Przed ciąża kilka lat pracowałam w zawodzie, byłam taka sama, albo nawet bardziej się denerwowałam i wszystkim przejmowałam i pracodawca był ze mnie zadowolony, patrzył na moje kompetencje, a nie to że nie usmiecham się cały czas, w końcu jestem człowiekiem, mogę mieć gorszy dzień (czego wcześniej do siebie nie dopuszczalam).
Jak takie udawanie, że wszystko jest w porządku ma się do tego, że trzeba zaakceptować to, że na ten moment jest tak jak jest i mogę nie być bardzo szczęśliwa? Jak już pisałam wcześniej, jest sens udawać i nie żyć w zgodzie z sobą? Czyli tak naprawdę znów się nie akceptować siebie i całego swojego życia, żeby zadowolić innych?
Według mnie nie, bądź sobą i nie udawaj nikogo innego, kim nie jesteś. Właśnie poprzez m.in. takie zachowania, ludzie wpadają też w zaburzenia nerwicowe.
Bądź sobą i zaakceptuj siebie teraz taką, jaka jesteś. Ty przede wszystkim masz być przyjacielem sama dla siebie i czuć się w swojej skórze dobrze. Nie patrz na innych pod każdym względem, bądź wyrozumiała dla siebie i konsekwentna w działaniu - odburzaniu.
Zaburzenie nauczy Cię właśnie tego, że często nie żyłaś w zgodzie z samą sobą, robiłaś wiele rzeczy dla innych, a nie patrzyłaś na siebie.
Tu nie chodzi o to, żebyś teraz nagle stała się egoistką itp., musisz znaleźć ten balans. Nie rób czegoś, co nie sprawia Ci przyjemności, nie dawaj się wykorzystywać, żyj w zgodzie z samą sobą. Jeśli nie masz np. ochoty na wyjście z koleżanką na drinka, bo po prostu Ci się nie chce, to odmów i zrób, to na co masz ochotę - jeśli się obrazi, to trudno, nie musisz przecież być na każde zawołanie innych.
Zobaczysz, że jeśli będziesz się konsekwentnie odburzać i wdrażać rady z forum, to sama stwierdzisz, że nerwica otworzyła Ci oczy na wiele spraw i wyciągniesz z tego same pozytywne wnioski, które zaprocentują w przyszłości.
Przede wszystkim liczy się, to co Ty czujesz, pogódź się teraz z tym, że jest, jak jest, nie szarp się z tym, przyzwalaj sobie na nerwicowe zagrywki - gorsze samopoczucie, różne natrętne myśli i że nie jesteś sobą sprzed zaburzenia. Jeśli wyjdziesz z tej nerwicowej iluzji, to zobaczysz, że jesteś lepszą wersją siebie.
Dlatego nie przejmuj się takim czymś, znaj swoją wartość i doceniaj każdy pozytywny aspekt, każdą małą pozytywną zmianę, zamieniaj w większy sukces.
Ludzie w nerwicach często skupiają się tylko i wyłącznie na tym, co jest złe - bo ja mam natrętne myśli, bo ja się odburzam od tygodnia i nie czuję się lepiej, bo nie pracuję na 100%. Nie doceniają małych kroków, postępów itp., co według mnie jest złe, a to też podbudowuje, dlatego jeśli poczujesz, że poradziłaś sobie z czymś, to powinno to być dla Ciebie małym wielkim sukcesem, celebruj takie dokonania, a zobaczysz, że odburzając się, każdy taki krok będzie coraz większy i częstszy.
Dlatego podsumowując, nie zmieniaj się dla innych, zmieniaj się dla siebie, a jak zmienisz się dla siebie, to zmienisz się dla innych - bla, bla masło maślane, mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli. :D I pamiętaj, że nic na siłę, nie szarp się z zaburzeniem, pozwalaj sobie na te nerwicowe zagrywki, a zobaczysz, że z czasem akceptacja zacznie, przychodzić sama. Dlatego dużo wyrozumienia dla siebie, pogódź się również z tym, że czeka Cię mnóstwo kryzysów, bo droga odburzenia jest kręta i zawiła, więc trzymam za Ciebie kciuki, powodzenia! :D
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 143
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

21 lipca 2021, o 19:43

Niestety rozmowy kwalifikacyjne rządzą się swoimi prawami, a o swoich zaburzeniach lepiej w pracy nie rozmawiać, a już na pewno nie na początku, gdy jeszcze nie znamy tego środowiska. Nie musisz udawać kogoś kim nie jesteś, ale nie musisz wykładać wszystkich swoich kart na stół.
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
ankakt12
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 35
Rejestracja: 5 kwietnia 2020, o 19:45

21 lipca 2021, o 20:07

@malutki Dziękuję bardzo za odpowiedź

@IceTea Broń Boże nie mówiłam nic o zaburzeniu, stwierdziłam tylko, że ludzie są różni. Nigdy nie powiedziałabym o zaburzeniu, jako że wiem jakie jest podejście ludzi. Oczywiście, mogłabym poudawać na rozmowie, ale później musiałabym udawać przez kilka godzin dziennie, a to się kłóci z akceptacją siebie i raczej nie spowodowałoby poprawy w moim stanie.
ODPOWIEDZ