Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Uczucie nienawiści do partnera

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

22 lipca 2015, o 15:44

Hej

pewnie część osób już mnie kojarzy, nerwica lękowa od wielu lat, stany depresyjne, ROCD, problem w związku pt. "kocham czy nie kocham".
Piszę tym razem w innej sprawie, bo przecież zawsze coś musi mi dolegać ;)

Jestem od roku z tym facetem co do którego nie wiem co czuję. Mieszkamy daleko, a przez ostatni miesiąc widujemy się codziennie, bo do mnie przyjechał. No i zaczyna się problem. Coraz częstsze kłótnie. Oboje zmęczeni moją nerwicą i wahaniami nastroju coraz częściej się kłócimy, niemal codziennie i idzie o pierdoły. On jest typem "ja sobie na to nie pozwolę", taki trochę dominat z mocnym poczuciem własnej wartości, ja zaś na odwrót, odpuszczająca i mająca na większość spraw wyje****.
Jest to kochany facet, bardzo się poświęca dla mnie, każdego dnia słyszę, że mimo tego jaka jestem trudna (bo serio czasem dam popalić) to mnie kocha i jest to poparte jego czynami (!).

Problem polega na tym, że gdy przez pewien czas było między nami ok, miałam przebłyski uczucia do niego, tak teraz po każdej kłótni która ujawnia nasze różne podejścia do życia czuję, że go wręcz nienawidzę. Dopada mnie taka frustracja, taka przeogromna niechęć i złość na niego, że głowa mała. Czuję (wiem, że to okropne co teraz napiszę), że chciałabym czasem aby znalazła się jakaś grupa ludzi, która mu przekopie ten pewny siebie łeb aby spokorniał (tacy pokorni i cisi byli wszyscy moi poprzedni faceci, a ten jest zupełnie inny.) Nienawidzę wtedy nawet jego SKARPET ani niczego co się z nim wiąże. Czuję czasem, że gdybyśmy się rozeszli to byłoby mi to zupełnie obojętne, a nawet na rękę, bo nie targałyby mną takie gigantyczne frustracje i moje problemy by się skończyły.

Staramy się jakoś dalej wspólnie żyć, ale każda różnica zdań wywołuje u mnie te negatywne uczucia, taką nienawiść, której nie ma normalny, zdrowy człowiek. Nie miałabym jej nawet względem kumpla po kłótni, ale mam względem mojego faceta. Taka złość ukierunkowana tylko na niego. Nawet czasem nie mogę z nim wysiedzieć w jednym pokoju, tak mnie drażni, choć de facto nic mi złego nie robi. Ma po prostu inne podejście do niektórych spraw, zgodne z tym jak został wychowany (jest dobrym człowiekiem).

Znów poszło o drobiazg, znów chcę go rozszarpać, nie chce mi się nic dla niego robić, i tak mnie to uczucie przygniata, że aż mi się chce ryczeć. Nie wiem skąd to się bierze, czy to sprawka nerwicy, czy rocd, czy tego, że jest inny ode mnie i nie umiem do końca tego zaakceptować. Ani mnie nie obraża, ani nie bije, a wręcz przeciwnie. A ja mam takie jazdy, że czuję jakbym chciała całe swoje frustracje wyładować na nim i obwinić go o mój stan emocjonalny i o całe zło świata. To wszystko się kumuluje, kłótnie tylko "udowadniają" mi, że to nie ten facet i że w sumie to nic do niego nie czuję. No i zaczyna się rozkminka, lęk i zagubienie.

Może jest tu ktoś, kto miał lub ma podobne odczucia i wie o co w tym wszystkim chodzi, bo ja już tu świruję.
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
olek
Zbanowany
Posty: 242
Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17

22 lipca 2015, o 15:51

Wiesz no chyba po pierwsze powodem tego jest to ze masz swoje zaburzenia i latwiej takie emocje jak nienawisc narastaja z byle powodu. Druga rzecz mysle ze najbardziej cie frustruje moze to ze on taki jest wlasnie pewny siebie i dominujacy, ze mowi ze sobie nie pozwoli. Czy to nie to cie tak naprawde najbardziej wkurza?
Z kolega to sie widzi raz na jakis czas a z facetem ma sie zyc i mieszkac i byc moze wkurza sie wlasnie to ze tak robi i moze nie czujesz sie zrecznie z tym przy swojej emocjonalnosci i wywaleniu na rozne sprawy itd.
A on ma akurat na to kaprysy itd i wtedy czujesz zlosc i narasta nienawisc bo niektorym z zaburzeniem latwo o to.
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

22 lipca 2015, o 16:00

Tak, wkurza mnie to, że jest taki dominujący, gdyż wcześniej takiego faceta nie miałam. Wcześniej ja dominowałam. Każdego dnia mam emocjonalną huśtawkę, a kłótnia jest tutaj oliwą dolaną do ognia.
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
olek
Zbanowany
Posty: 242
Rejestracja: 27 czerwca 2014, o 15:17

22 lipca 2015, o 16:03

Wiec skoro nie mozesz sobie na razi eporadzic z nerwicami i tak wielka hustawka emocji, to mysle ze musicie nauczyc sie troche odpuszczania. Bo ty tez chcesz tak naprawde decydowac bo tak to pewnie czujesz sie nie do konca wartosciowa? A on tez nie odpusci pewnie po calosci.
Wiec takie sprzeczki beda zawsze jak bedzie walka dominowania.
Lepiej powiedziec podczas klotni ze wkurza cie dominowanie i czasem moglby odpuscic, i ty czasme tez. wiesz balansik i te sprawy.
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

24 lipca 2015, o 11:54

Dzięki Olek za wszelkie sugestie. Jest racja w tym co piszesz.

Może znajdzie się jeszcze ktoś kto ogarnie temat? Im więcej tym lepiej :)

-- 24 lipca 2015, o 10:54 --
serio nikt? :<
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
zagubiona1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 23 kwietnia 2015, o 08:40

29 lipca 2015, o 06:32

Oleander a czemu go nie zostawisz w takim razie boisz się jak o tym pomyślisz...?
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

29 lipca 2015, o 07:59

A moze oleander te klutnie sa wywolane tym ze ty juz z automatu dzialasz i szczerze mowiac nawet nie wiesz dlaczego sie z nim klucisz bo zamiast zastanowic sie nad problemem ry odrazu reagujesz gniewem ktory masz juz zapisany w podswiadomosci . To taka ucieczka . Czy zostawienie go cos zmieni . Wydaje mi sie ze nie. Przeciesz gniew frustracja to tez wynik leku . Poza tym jestescie rok ze soba . To gdzie tu czas na dotarcie . Zycie z druga osoba polega na kompromisach i mysleniu o drugiej osobie na sczerosci przedewsYstkim . Jezeli masz z nim takie spiny to porozmawiaj z nim powiedz ze sie za bardzo denerwujesz i chciala bys uniknac klutni np poprzez odsapniecie w czasie frustracji . Dochodzi do spiny i dajcie sibie kilka godzin na ochloniecie ale wazne zeby wrocic do tematu i go rozwiazac . Nie powinnas tez brac do siebie takiej opcji ze w czasie klutni czyli uniesienia emocjonalnego czlowiek nie mysli do konca trzezwo zawsze wtedy mamy dosc tej drugiej osoby . Ale to tylko emocja w danej chwili nad ktora nie mamy wplywu i lepiej podejsc z dystansem . Ja z moja baba tez sie kluce czesto i bedac na terapi u psychologa powiedziala mi ze moje klutnie czesto gesto wynikaja z tego ze ja sie nie chce klucic . Paradoks . I zamiast skupic sie na problemie i go rozwarzyc to uciekam odrazau zaatakowany w klutnie bo tak juz sobie wyrobikem nawyk . A to niesie ze soba skutki destruktywne mysli natretne ze juz dosc mam tych klutni chce swiety spokoj a desperacja umyslu jest prymitywna i podsyla mi najlatwiejsza droge ( zostaw ja )ale czy najlatwiejsze znaczy najlepsze . Raczej nie .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

30 lipca 2015, o 09:58

Zagubiona1984 - nie zostawie go, bo jest skarbem. To byłoby z mojej strony głupotą i później bym żałowała. Cały czas jest we mnie jakaś iskierka nadziei, że się ułoży i że mój łeb się ogarnie. Ja CHCE CHCIEĆ bym z nim do końca świata, szaleć za nim. Póki co, wydaje mi się, że mój zryty łeb mi na to nie pozwala, ale odpuścić nie umiem i chyba w głębi duszy nie chcę. :)

-- 30 lipca 2015, o 08:58 --
bart26- możliwe, że masz rację :D Ta najłatwiejsza droga czyli rozstanie mogłoby skutkować wyrzutami sumienia do końca życia. Tak mnie wkur**a czasem i serio mam dość, a nawet jestem pewna momentami, że to nie ten jednak coś mnie przy nim trzyma. Szkoda podejmować pochopne decyzje dlatego staram się powoli uspokajać tyłek
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

30 lipca 2015, o 12:13

Często w nerwicy występują takie emocjonalne huśtawki i czasami nie czuje się tak miłości do swojego partnera. Ludzie w nerwicy są skupieni za bardzo na swoim stanie emocjonalnym. Byłaś przyzwyczajona, że jesteś Ty i nerwica + partner, który mieszka dalej. A teraz jesteście w trójkę i jest to nowa sytuacja do której trzeba się przyzwyczaić. Teraz mogą szaleć Twoje emocje, bo nerwica umie zrobić niezłe zamieszanie, wywołać gniew, frustracje i inne nieprzyjemne uczucia. Nie powinno się w nerwicy podejmować żadnych pochopnych decyzji. Faceci wkurzali, wkurzają i będą nas wkurzać zawsze xD (tak samo jak my ich). Najważniejsze jest to aby zawsze umieć znaleźć jakiś wspólny kompromis, porozmawiajcie o tym co Was denerwuje i nad czym musicie popracować. Rozmowa to fundament udanego związku. Chłopak wie o Twojej nerwicy ? Wie jak się czujesz ;) ?
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

30 lipca 2015, o 13:14

Green daziękuję za odpowiedź :) Tak, od samego początku wie o wszystkim i im bardziej ja się poddaję tym bardziej on walczy. Jestem pełna podziwu, że jeszcze nie odszedł :D Ta jego postawa też mnie motywuje do walki, bo szkoda by było stracić fajnego i zaangażowanego faceta, który nigdy mi żadnej krzywdy nie zrobił. Nie dość, że anioł to jeszcze diabelsko przystojny! :D

Kto by pomyślał, że nerwica sieje takie spustoszenie. Ten brak uczuć i czasem pewność, że to nie to jest taka REALNA i prawdziwa, że aż ciężko wierzyć, że to wszystko przez zaburzenie.
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

5 sierpnia 2015, o 23:47

mój facet też był takim niesamowitym człowiekiem, mądrym, opiekuńczym, dobrym, wspierającym, chcącym za wszelką cenę mi pomóc, no i był bardzo pewny siebie (nie w arogancki sposób), chodzący ideał wręcz lub anioł/święty w ludzkiej postaci;
taki dominujący typ potrafi wyssać z drugiego człowieka całą energię; rok czasu to bardzo krótko;
jeśli widzisz, że Cię to wkurza, po tak krótkim czasie bycia z nim, to bardzo dobrze, widocznie z Twoim poczuciem wartości nie jest aż tak źle;
lepiej uważać na takie chodzące ideały;
powiedzenie 'zbyt piękne aby było prawdziwe' jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu;
piszę z własnego doświadczenia
...
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

6 sierpnia 2015, o 09:15

Estera, co sugerujesz?
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

6 sierpnia 2015, o 11:55

w pierwszym poście napisałaś:

On jest typem "ja sobie na to nie pozwolę", taki trochę dominat z mocnym poczuciem własnej wartości, ja zaś na odwrót, odpuszczająca i mająca na większość spraw wyje****.
Jest to kochany facet, bardzo się poświęca dla mnie, każdego dnia słyszę, że mimo tego jaka jestem trudna (bo serio czasem dam popalić) to mnie kocha i jest to poparte jego czynami (!).

jak to czytam, to tak jakbym czytała o swoim facecie; mój też mi wmawiał, że jestem albo trudna albo za bardzo wyluzowana, w zależności od sytuacji;
jak już teraz się tak kłócicie a Ty czujesz do niego nienawiść, to wydaje mi się, że będzie jeszcze gorzej z czasem;

dlaczego Ci mówi rzeczy w stylu: że się dla Ciebie poświęca? mimo, że jesteś taka trudna, to i tak z Tobą jest?; jakiż on jest wspaniały...., dla mnie to jest czysta manipulacja, tego się nie widzi na początku, tym bardziej jeśli twoje poczucie własnej wartości szwankuje i uważasz, że coś z tobą nie tak a on jest taki idealny, taki przystojny... ach, to tym łatwiej ulegać czemuś takiemu; mój facet mi mówił, że nie jestem wystarczająco wdzięczna, że mu nie okazuję wdzięczności za to, że się dla mnie tak poświęca, za to, że ze mną jest...;
a Ty? mówisz mu kiedykolwiek coś takiego? czy tylko on Ci takiego typu teksty serwuje?
znam takie klimaty z autopsji i wiem, że taki rodzaj relacji jest toksyczny, nie ma w nim potrzebnej równowagi;
co sugeruję?
nic w sumie, po prostu piszę, żebyś uważała
jeśli Ty lubisz mieć pewne rzeczy po swojemu, to z takiego rodzaju facetem może być Ci trudno
...
Awatar użytkownika
oleander
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 124
Rejestracja: 30 października 2014, o 08:39

6 sierpnia 2015, o 15:16

Estera, trochę źle mnie odberałaś :D . Nigdy nie mówił mi, że się dla mnie poświęca, ja tak napisałam tutaj, że widzę, że on się poświęca (przyjeżdża z daleka, szuka pracy w mojej okolicy itp.) Nigdy mi nie powiedział, że powinnam być mu wdzięczna za cokolwiek, haha, przepraszam, ale to diametralnie inna sytuacja :) To co opisałaś, faktycznie jest toksyczne i to tak 10/10, jednak nie mam takiej sytuacji. Dziękuję Ci w każdym razie za przestrogę, warto takie rzeczy wiedzieć "na zapas" :)
Śmierć nie jest smutna. Smutne jest to, że większość ludzi wcale nie żyje.
Umysł to tylko narząd, reaguje na wszystko.
martyna30
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 77
Rejestracja: 29 kwietnia 2015, o 13:27

4 stycznia 2016, o 19:13

Część wam pomóżcie mam 30 lat i jestem mezatka od 10 lat.moj mąż ma ciezki charakter.dreczy mnie psychicznie.mianowicie milczy zabija mnie milczeniem nie kloci sie i nie daje możliwości wykrzyczenia wypowiedzenia moich emocji.jego metoda zamknąć sie i przetrzymać jest zle praktycznie co 2 dzien sie klocimy jest gorzej kiedy wszystko mu wytlumczylam ze to mnie rani zabija zrzera od środka robię sievagresywna przez to i bardziej go nie na widzę.rozumie to kiedy rozmawiamy i twierdzi ze to ta pewność siebie i taka kara.nie mowie o problemach gdzie klotnie sa dowodem ze ludzie zleży sie rozwijają i aktywnie pracują nad związkiem.a nie postawa mojego męża nie wierze w to co mówi jak może nie miec nic nigdy do powiedzenia.jestem chora nie śpię po nocach mam takie napięcie i bole brzucha pomóżcie jak z tym zyc jak nauczyć sie uspokajać i nie grac w ta jego grę.mam takie ataki ze mysle ze od tego napięcia rozsadzi mi głowę.w co sie wkrzanilam.jak mam to olewac bo to mnie Abija i tak stalam sie juz potworem do siebie i nie mam dla siebie respektu.pomozcie mi jak to olać i go przezwyciezuc
ODPOWIEDZ