Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Taka moja rada - Niereaktywność

Materiały Divina
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Zablokowany
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

22 marca 2014, o 19:38

Witam Wszystkich,

W tym temacie pozwolę sobie opisać sprawę która bardzo dużo mi pomogła podczas stanów depresyjnych i i ogólnie gdy byłem manipulowany przez emocje. Mianowicie jest to koncept - Niereaktywność . Ten post napiszę w standardowy sposób FAQ żeby wszystko było jasne i przejrzyste (mam nadzieję :D). Ok, a więc do rzeczy :

CZ. 1

1 Czym jest niereaktywność?

Niereaktywność jest zachowaniem spokoju i nie pozwoleniem na poniesienie się emocjom. To umiejętność jak każda inna i często uczymy się tego latami poprzez doświadczenia które nas spotykają i konsekwencje naszych emocjonalnych działań. Uważam tą 'umiejętność' za bardzo ważną i pomocną nie tylko w stanach lękowych/nerwicowych/depresyjnych ale przede wszystkim w życiu. Wiadomo każdy z nas kiedyś się zezłościł, czuł smutek, żal itp. To wszystko jest normalne i ludzkie jednak jeśli zaczyna to powodować że czujemy się źle to kompletnie nam nie pomaga. Tak jak to opisałem w streszczeniu książki 'Małpi Paradoks', gdy małpka bryka nam po mentalnej dżungli to tracimy nad nią kontrolę i pogrążamy się w niej (w tych emocjach). To z kolei utwierdza nas w przekonaniu że musimy się tak czuć bo to akceptujemy i bezwarunkowo robimy to co nam ta małpka karze. I jasne, nie możemy z nią wygrać ale możemy ją kontrolować. Gdy jesteśmy w stanie kontrolować nasze emocje (tą małpkę) to wtedy stajemy się swoimi prawdziwymi Panami/Paniami. Na tym właśnie polega niereaktywność. Ignorowanie naszej małpki i działanie wbrew jej woli.

2. Emocje jako nawyki?

Pozwolę sobie tutaj przytoczyć pewien cytat który oddaje to co chciałbym tutaj przekazać: 'Emocje to tylko kolejny ludzki nawyk najwyraźniej tak samo warunkowany jak wszystko inne'. By to zrozumieć trzeba najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie jak tworzą się nawyki i czym one są. Otóż nawyki nabywamy automatycznie poprzez powtarzalność danej czynności/reakcji w danej sytuacji. Powiedzmy że ktoś nas chce zaatakować, nasze ciało automatycznie zacznie się bronić odchylając biodra w tył i podnosząc ręce na wysokości głowy. W ten sposób chronimy nasze najważniejsze organy i części ciała nawykowo przed zagrożeniem. Ja sam bardzo często tak robiłem nawet gdy zagrożenia realnego nie było tylko ktoś mnie wystraszył. Jednak teraz po uprawianiu 5 lat karate, mam inny nawyk. Teraz blokuję techniką karate również nawykowo/instynktownie. Widzicie do czego zmierzam? Możemy sobie nawyk ZMIENIĆ. One nie są stałe i gdy coś powtarzamy/ćwiczymy to wyrabiamy sobie nowe nawyki.

Teraz jak się to odnosi do emocji. Otóż ten powyższy przykład pokazuje że nawyki można zmienić, emocje są również pewnego typu nawykami. Wiadomo każdy z nas ma wachlarz emocji jednak w momencie gdy ktoś nas zdenerwuje automatycznie pojawia się agresja. i wszystko jest ok jeśli my chcemy czuć tą agresję, jednak jeśli pojawia się ona bezwarunkowo, właśnie nawykowo i powiemy coś danej osobie za dużo przez tą emocje to później my sami czujemy się z tym źle. Pomyślcie sami; Łatwo jest Was wyprowadzić z równowagi? Czy jesteście manipulowani przez emocje? Jeśli na którekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałeś/łaś 'tak' to oznacza że Twoja emocjonalność sprawia Ci czasami problemy. Dlatego tak ważna jest nauka kontrolowania samego/mej siebie. Teraz podałem przykład życia codziennego jednak zaraz przejdziemy do prawdziwego 'Świętego Graala' przy zaburzeniach. ;)

Tutaj podam własny przykład, gdy byłem w stanie depresyjnym nic mi się nie chciało, budziłem się i myślałem już o tym kiedy znowu pójdę spać. Uczucie beznadziei, bezsensu i kompletnie utrata radości życia sprawiała że trudno mi było zrobić cokolwiek. Pewnie większość z Was dokładnie zna to uczucie. Teraz co można w takiej sytuacji zrobić? Mamy dwa wyjścia (jak to zazwyczaj w życiu bywa :P )

a) Podążę za emocjami, za tą agonią, smutkiem i żalem, pozwolę mojej małpce robić mi papkę z mózku i pozwolę na pogłębianie się depresji. Zrezygnują ze wszystkich moich dotychczasowych zajęć które zawsze lubiłem wykonywać i po prostu poddam się emocjom które odczuwam w stnaie depresyjnym.

b) Zaakceptuje te emocje bo wiem że z nimi nie wygram (są 5x silniejsze odemnie ), jednak to wcale nie oznacza że się im poddam, wiem że ja nadal kocham robić to co robiłem i moje życie nadal ma sens nawet jeśli wydaje mi się że nie ma, jak trudne by to nie było przeżyję ten dzień owocnie i z niczego nie zrezygnuję i będę żył tak jakbym depresji nie miał.

Widzicie różnicę? W pierwszym przykładzie zrobiłem tak jak większość z nas robi, po prostu poddaje się tym emocjom i uważa że one muszą nami manipulować i nic z tym nie da się zrobić. W drugim przykładzie zastosowałem właśnie ten koncept-niereaktyności. Co mi to dało? Otóż po pewnym czasie udawania że nie mam żadnej depresji ona zniknęła samoistnie, zmieniłem sobie nawyk. W jaki sposób? Opiszę to poniżej. ;)

3. Jak ćwiczyć niereaktyność?

Niereaktywność najprościej to ujmując ćwiczymy poprzez działanie na przekór emocjom kórych w danej chwili nie chcemy odczuwać. Czyli na przykład, budzę się rano i już mnie łapie apatia/smutek, co wtedy robię, usmiecham się, zaczynam dzień od uśmiechu, Wbrew tym odczuciom, wbrew wszystkiemu i wszystkim. Kontroluję emocje, nie pozwalam im zniszczyć mojego dnia. Oczywiście to wcale nie oznacza że ja tego smutek nie odczuwam, odczuwam bo jednak to jest emocja, silniejsza odemnie ale kontroluję ją nie wpadam w jej sidła, ona sobie jest a ja robię swoje. Uśmiecham się i żyję tak jak żyłem przed depresją. Nawet jeżeli odczucia mi mówią że to kompletnie bez sensu żeby iść na to czy na tamto to ja i tak to zrobię bo mam cały czas świadomość tego że dawniej zrobiłbym to bez gadania i to że ja się teraz czuję tak czy inaczej nie gra kompletnie roli. To jest coś co kocham i to zrobię wbrew temu jak się czuję. Widzicie tą zależność? Musimy zaufać sobie, wierzyć w siebie i byc pewnym że my jesteśmy nadal tymi samymi ludźmi co sprzed danego zaburzenia. Bo tak jest, to są fakty, to czy my mamy depresję, DD, neerwicę lub cokolwiek innego nie zmienia nas jako ludzi negatywnie. Nie sprawia że jesteśmy przez to ułomniejsi lub gorsi, wręcz przeciwnie, dzięki tym doświadczeniom możemy stać się jeszcze silniejszymi osobowościami i pokonać samego siebie. A właśnie jednym ze sposobów na pokonanie samego siebie to pokonanie swoich emocji, a konkretniej niereaktywność na nie. :)

Gdy codziennie rano będziemy się do siebie uśmiechać i w ten sposób zaczynać dzień to wejdzie nam to w krew a badania wykazały że sam fakt tego że się serdecznie uśmiechamy daje sygnał do mózgu że jesteśmy szcześliwi, a to bardzo silna emocja która wypchnie smutek z obiegu i co najważniejsze stanie się to naszym NAWYKIEM :) .

Co o tym myślicie? Podoba Wam się ten koncept? Chcielibyście coś dodać lub coś jest nie jasne? Piszcie śmiało i kontrolujcie Wasze emocje by zostać własnym Panem/Panią ;)

CZ.2

W poprzedniej części opisałem czym jest oraz jak zacząć stosować metodę niereaktywności. W tym poście opiszę dalsze kroki jakie warto zrobić gdy już zaczniemy w pewien sposób kontrolować nasze emocje. Jako że piszę to z własnego doświadczenia to opiszę Wam jak ja to stosowałem i nadal stosuję gdy emocje wezmą górę.

Moment przebudzenia czyli Błysk

W psychologii istnieje takie pojęcie błysk. Jest to moment gdy nagle coś do nas dociera, coś czego nigdy wcześniej nie dostrzegaliśmy lub o czym kompletnie nie myśleliśmy. Ja miałem ten 'błysk' właśnie podczas stanu depresyjnego. Pamiętam to jak dziś, był to bodajże 5 tydzień ciągłego stresu i napięcia. Byłem na wykończeniu psychicznym i już naprawdę myślałem ostro o lekach, o SSRI lub o czymkolwiek byle by poczuć się lepiej. Nie mogłem już znieść ciągłego uczucia smutku, przygnębienia, apatii i co najważniejsze anhedonii czyli zaniku uczuć. Każdy z Was który miał podobny lub identyczny stan/objaw wie jak trudno jest patrzeć optymistycznie w przyszłość, wie też jak wszystko wydaje się bez sensu, koloru oraz jest martwe w naszych oczach. To był stan jeszcze nim dostałem DD jednak już w tym stanie miałem dosyć. Używając niereaktywności robiłem to co sobie zaplanowałem/co do mnie należało. Ten dzień zacząłem od siłowni, następnie uczelnia. Na uczelnię jechałem na 2 wykłady 2 godziny autobusem (tyle mi zajmuje podróż ) na które kompletnie nie miałem ochoty. W sumie wtedy na nic nie miałem ochoty ale starałem się działać wbrew emocjom. Zmieniać nawyki, nie poddawać się i co najważniejsze; nie wchodzić w te emocje smutku, apatii itp. Zakładałem maskę radości, gdy byłem na siłowni starałem się być radosnym, gdy byłem na wykładzie również miałem maskę normalności. Dlaczego? Ponieważ wziąłem sobie do serca angielskie powiedzonko: 'Fake it until you make it' (Udawaj do momentu aż nie stanie się to prawdą). Więc tak udawałem kilka dobrych tygodni. Czy to było dobre? Cóż, napewno lepsze od tkwienia w emocjach i wręcz utożsamiania się z nimi przy każdej okazji. Jednak to podejście jest dobre na krótką metę, jeśli nie rozwiniemy go bardziej to z czasem może nam zabraknąć nadziei/wiary w to że ono cokolwiek daje. Więc jaki jest następny krok? Otóż taki by zdać sobie sprawę z tego że:

a) Nasza aktualna(depresyjna) percepcja świata i siebie jest iluzją, to efekt odczuwania i wczuwania się w te emocje. W ten smutek, apatię. Pomyślcie sami, jak postrzegaliście siebie i świat przed tym stanem? Czy te myśli są Twoje czy narzucone przez przemęczony umysł (DD) lub przez uczucie beznadzieji i ciągłego smutku (depresja)?

b) Wyjść poza swoje ego, to jest ten błysk o którym piszę. Moment gdy zdajesz sobie sprawę z tego że tak bardzo przeżywasz i martwisz się o samego siebie że nie dostrzegasz nikogo oprócz siebie. Ja tak miałem i pewnie większość z Was też że gdy pojawia się lęk/zaburzenie od razu pojawia się pytanie: 'Dlaczego ja?'. :D Odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna ze względu na analizę wystąpenia danego stanu/zaburzenia ale ono Ci w aktualnej chiwli nie pomoże. Wręcz przeciwnie utrwali fakt że jesteś taki nieszczęśliwy i powinieś się czuć jak męczennik no bo hej, zadając sobie to pytanie, automatycznie w podświadomości stawiasz się na niższej pozycji prawda? Uważasz się za kogoś gorszego, za kogoś kto stracił dużo w oczach innych (o swoich samych nawet nie piszę :D ). Koncentrujemy się tak bardzo na samym sobie że zapominamy o wszystkim i wszystkich. Widzicie do czego zmierzam? Odwróć uwagę z siebie na innych. Powiedz sobie: 'Ok, mam to całe zaburzenie i teraz widzę siebie i świat w taki i taki sposób, jednak tylko ja tak widzę przez mój aktualny stan. Skoro skupiając się na sobie tak wszystko źle widzę to zatroszczę się o innych. Rodzice/znajomi/ukochany/na mnie potrzebują. Muszę sobie poradzić, jeśli nie dla siebie to chociaż dla nich.' Widzicie ile motywacji daje takie podejście do sprawy? Nie skupiajcie się na sobie bo Wy i tak wszystko błędnie postrzegacie w tym stanie. Wyłączcie emocje a kierujcie się sercem. Mimo że nie odczuwasz kompletnie żadnej radości z tego co robisz to mimo wszystko to zrób. Wiesz dlaczego? Bo zmieniasz nawyk, na początku udajesz a później to się dzieje prawdą. Po prostu działasz wbrew emocjom. Wbrew emocjom które są destruktywne i kompletnie Ci nie pomagają. Nie poddajesz się im a jednocześnie je akceptujesz. Ja dosłownie piszę że 'żyłem dla innych' bo dla siebie po prostu nie widziałem sensu. O tym trzeba pamiętać, że to że jak sam coś błędnie postrzegam wcale nie oznacza że to prawda. Że nagle życie nie ma sensu, że wszystko jest martwe itp itd. Wątpisz? Przypomnij sobie siebie z przed tego stanu, zobacz jak wtedy myślałeś. Uwierzyłeś? To zobacz teraz co jest prawdą a co iluzją. Nie błądzcie jak dzieci we mgle. Pamiętajcie o tym co jest prawdą a co iluzją. Wiedzcie również jak to rozróżnić, skoro świat się nie zmienił a tylko nasza percepcja to znaczy że świat jest prawdziwy. W tym wypadku najlepiej jest zaufać temu co się dzieje na zewnątrz a swoje analizy odnośnie egzystencji, filozofii itp odrzucić. Wiadomo zaakceptować bo to normalne że się będą pojawiały jakieś natrętne myśli itp ale nie wierzyć w to. Nie wierzyć w iluzję i nie myśleć świadomie i racjonalnie nad czymś co jest irracjonalne. ;)

A teraz wracając do mojej historii, gdy byłem na tych wykładach i się trząsłem o siebie z obawy o to że zaraz coś mi się stanie, że umrę, zwiaruję itp. Powiedziałem sobie nie wiem dlaczego i jak ale takie wielkie STOP! KONIEC! użalania się nad sobą. Mam dla kogo żyć i to jest najważniejsze, te osoby mnie potrzebują i mimo że ja tego nie widzę/nie dostrzegam to one tak. One mają normalną percepcję to ja żyję iluzją. Żyję emocjami tymi któych nie chcę i daję sobą manipulować. KONIEC Z TYM. Jeżeli nie potrafię żyć dla siebie to będę żył dla innych'. To był mój 'błysk' , naprawdę nie wiem dlaczego akurat wtedy, czy już miałem tak serdecznie dosyć, czy coś mi wewnętrznei pomogło. Trudno to wyczuć ale jedno wiem na pewno. To było postanowienie przełomowe i co najważniejsze zadziałało. Gdy wracałem do domu autobusem po wykładach to czułem napięcie i lęk ale o wiele mniejszy. Gdy poszedłem spać to również on był ale prawie nie wyczuwalny. Od tej pory moje odczucia somatyczne i ciągły stres zniknął. Zauważyłem że nie chodzę już 5 razy dziennie do ubikacji i nie tracę siebie z dnia na dzień. Oczywiście hipnozy jeszcze to we mnie bardziej utrwaliły ale prawdziwy przełom nastąpił we mnie w tym właśnie dniu.

Dlatego pomyślałem że podzielę się tym z Wami, widzicie teraz jak ogromny wpływ na nasze samopoczuciu ma nastawienie i przekonania. Oraz jak sposób niereaktywności na emocje któych nie chcemy potrafi pomóc w odzyskaniu siebie.

Na zakończenie tego 'eseju' dodam że my jako ludzie nie musimy żyć tylko emocjami, jesteśmy w stanie przetrwać i to całkiem dobrze nie odczuwając ich również. Tutaj osoby z DD napewno mnie rozumieją. Gdy tracimy poczucie tych emocji to nie oznacza że ich nie ma. Po prostu ich nie odczuwamy ale Waszą moralność i to kim naprawdę jesteście decydują nie emocje, nie myśli a CZYNY. Dlatego drodzy forumowicze, nigdy nie zapomniajcie o tym kim jesteście lub byliście przed danym zaburzeniem. Bo ta świadomość jest zawsze i osoba zdrowa psychicznie świadomość ma, dlatego nie wierzcie w iluzję, w stan tymczasowy który się Wam pojawił przez dane zaburzenie. Te wszystkie symptomy i odczucia są spowodowane danym zaburzeniem. To Wam w niczym nie ujmuje a wręcz przeciwnie dowartościowuje. Bo co to za człowiek który nie zna smaku żalu, smutku, apatii, itp. Co taki człowiek wie? Takie doświadczenia są bardzo pouczające i ważne by wyciągnąć wnioski i nie analizować symptomów tylko powodu wystąpenia danego zaburzenia oraz tego jak mogę się zmienić na lepsze jeśli dostrzagamy taką potrzebę. Również trzeba pamiętać o tym że w życiu każdego z nas jest kilka epizodów. Epizod za zaburzeniem to nie całe nasze życie. To tylko jeden z epizodów z którego wiele możemy wynieść na przyszłość. :)

Także powodzenia Panowie/Panie i do boju. Walczcie o swoje życie, bo czym jest te kilka miesięcy/lat nieszczęścia w porównaniu z tym morzem szczęścia w przyszłości? Tego Wam serdecznie życzę ;)

P.S. Taki cytacik na koniec : 'Życie ma wiele smaków i z każdym poznanym smakiem nasze życie staje się bogatsze dzięki czemu nasza wartość również rośnie'.


TEMAT DOCELOWY: topic3227.html
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Zablokowany