Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Małżeństwo z nerwicowcem

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

17 sierpnia 2018, o 14:56

ciąglewalcze pisze:
17 sierpnia 2018, o 14:45
A jak u was wygląda tak na co dzien, mówicie ze macie zły czas swoim partnerom?
Bo ja może za bardzo to po sobie pokazuje.
Ja czasem powiem mężowi że gorzej się czuje.
Głównie że słabo mi czy że somatyką jakaś mnie dopadla.
Czasem ma z nie zwraca na to uwagi ale......to dobry sposob bo sama sie nie wkręcam.On nie pokazuje mi tego zainteresowania i ja daje spokój.Nie wkręcam się i naprawdę cieszę się z tego.

Nie możesz ciągle się użalac co jest nie tak.Mozna wytrzymać ileś ale nie ciągle.
Czasem dużo się psuje w związku przez zwracanie uwagi tylko na siebie.Jak bardzo nam źle.
Inni też mają gorsze dni ale nie zwracają aż takiej uwagi i nie poświęcają temu tyle uwagi.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

17 sierpnia 2018, o 15:05

Ja mówiłam i nadal mówię kiedy mam słabszy dzień (ale nie zawsze), teraz jestem na etapie, ze mnie tylko ta nerwica troszeczkę męczy. Pamiętam, że przed nerwicą jak miałam gorszy dzień, lub jakiś nerwowy to też mu mówiłam,, aby nie dziwił się, że bez powodu na niego naskoczę. Na szczęście mój mąż nie wyręcza mnie z niczego, więc ja to co zaplanowalam na dany dzień robiłam i robię sama. Dlatego jest ze mnie strasznie dumny, że świetnie sobie radzę mimo tego, że często nie miałam siły, a ja wstawałam i nie dawałam się nerwicy. Myślę, że jego podejście dużo mi pomogło. Nasze życie dużo się nie zmieniło.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

17 sierpnia 2018, o 16:28

Ja tam jestem wspaniałą żoną swojego męża :D
A tak serio, to życie z osobą z nerwicą nie jest łatwe, ALE! Ale jesteś w świetnym miejscu (na forum), w którym masz dostęp do narzędzi pomagających uporać się z zaburzeniem. Korzystaj z wiedzy użytkowników oraz nagrań. Ja czytałam swojemu mężowi (wtedy jeszcze chłopakowi) niektóre wpisy na forum, historię Wiktora, słuchałam razem z nim nagrań. On dzięki temu lepiej zrozumiał o co chodzi w moim zaburzeniu, po drugie zobaczył jaka jest skala problemu. Co najśmieszniejsze okazuje się, że dzięki życiu ze mną z łatwością rozpoznaje, który pacjent fizjoterapeutyczny przychodzi do niego z objawami psychosomatycznymi :D Nerwy Twojego mężczyzny są jak najbardziej zrozumiałe. Skoro sama zauważasz, że zbyt często mówisz mu o złym samopoczuciu, zaprzestań tego. Niech to będzie pierwszy krok. Niech nerwica przestanie być w centrum. Ja na Twoim miejscu na początku porozmawiałabym z nim o tym, czym jest zaburzenie, po drugie we współpracy z nim zaczęła nad tym pracować. Czyli np. poproś go, by nie reagował na Twoją kolejną histerię, by w chwilach kryzysu przypominał Ci, że to co się z Tobą dzieje to tylko nerwica, żeby zwracał Ci uwagę, kiedy np. googlujesz o objawach w internecie (o ile to robisz), a Ty ze swojej strony obiecaj mu pracę nad sobą, choć wytłumacz, że na początku kryzysy mogą być częste.
Jeśli się kochacie, dacie radę, powodzenia!
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

17 sierpnia 2018, o 21:31

Dziękuje za odpowiedzi :) Dają mi nadzieje, że z tego można wyjść i normalnie żyć.
ciąglewalcze
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 218
Rejestracja: 30 października 2015, o 16:57

17 sierpnia 2018, o 21:37

A jeszcze mam takie pytanie czy są osoby które decydowały o małżeństwie i brały ślub kiedy objawy były bardzo nasilone?
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

17 sierpnia 2018, o 22:05

Ja brałam ślub kościelny gdy miałam bardzo silny nawrót, somaty, dd, itp.
you infected my blood
Awatar użytkownika
pudzianoska
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 301
Rejestracja: 24 października 2016, o 21:37

18 sierpnia 2018, o 15:27

ciąglewalcze pisze:
17 sierpnia 2018, o 21:37
A jeszcze mam takie pytanie czy są osoby które decydowały o małżeństwie i brały ślub kiedy objawy były bardzo nasilone?
Tak ;) Ja skończyłam terapię w marcu, wychodziłam z gabinetu z poczuciem super mocy, a już w kwietniu (jakieś 1,5 miesiąca przed ślubem) doszły nowe objawy plus wzmocniły się stare. Niestety mimo wcześniejszych sukcesów mocno się w to wkręciłam, bo nerwica straszyła mnie, że będę się tak źle czuć w trakcie ślubu. Wieczorem przed ślubem prewencyjnie łyknęłam benzo (to była chyba druga lub trzecia taka tabletka w moim życiu), ale sądzę, że i bez niej byłoby super. W trakcie ślubu i wesela tyle się dzieje, że nie ma czasu myśleć o nerwicy. Dzisiaj już inaczej bym do tego podeszła, wtedy jeszcze dałam się nastraszyć. W każdym razie uważam, że nerwiczka nie jest przeciwwskazaniem do zamążpójścia, czy też ożenku ;) <boks>
Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Jeśli nie otrzymujesz cudu, stań się nim.

https://wordpress.com/view/pudzianoska.wordpress.com
hathaway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 1 września 2018, o 22:30

5 grudnia 2018, o 14:42

tapurka pisze:
17 sierpnia 2018, o 22:05
Ja brałam ślub kościelny gdy miałam bardzo silny nawrót, somaty, dd, itp.
A czy mówiłaś o tym swojemu jeszcze wtedy chłopakowi, że masz dd? Ja się tego obawiam, że uzna mnie za jakąś wariatkę i odejdzie bo z boku te objawy mogą wyglądać jak choroba psychiczna...
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

5 grudnia 2018, o 18:20

hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 14:42
tapurka pisze:
17 sierpnia 2018, o 22:05
Ja brałam ślub kościelny gdy miałam bardzo silny nawrót, somaty, dd, itp.
A czy mówiłaś o tym swojemu jeszcze wtedy chłopakowi, że masz dd? Ja się tego obawiam, że uzna mnie za jakąś wariatkę i odejdzie bo z boku te objawy mogą wyglądać jak choroba psychiczna...
Tak, wiedział od samego początku z czym się zmagam. Chociaż pomocy od niego żadnej do chwili obecnej.
you infected my blood
hathaway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 1 września 2018, o 22:30

5 grudnia 2018, o 18:27

tapurka pisze:
5 grudnia 2018, o 18:20
hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 14:42
tapurka pisze:
17 sierpnia 2018, o 22:05
Ja brałam ślub kościelny gdy miałam bardzo silny nawrót, somaty, dd, itp.
A czy mówiłaś o tym swojemu jeszcze wtedy chłopakowi, że masz dd? Ja się tego obawiam, że uzna mnie za jakąś wariatkę i odejdzie bo z boku te objawy mogą wyglądać jak choroba psychiczna...
Tak, wiedział od samego początku z czym się zmagam. Chociaż pomocy od niego żadnej do chwili obecnej.
Jaka była jego reakcja? Miał jakies wątpliwości co do waszego związku? Pytam bo nie wiem czy mogę nastawić się na to, że mój facet nie uzna mnie za wariatkę. Dużo mówiłaś mu o objawach DD?
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

5 grudnia 2018, o 18:33

hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 18:27
tapurka pisze:
5 grudnia 2018, o 18:20
hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 14:42


A czy mówiłaś o tym swojemu jeszcze wtedy chłopakowi, że masz dd? Ja się tego obawiam, że uzna mnie za jakąś wariatkę i odejdzie bo z boku te objawy mogą wyglądać jak choroba psychiczna...
Tak, wiedział od samego początku z czym się zmagam. Chociaż pomocy od niego żadnej do chwili obecnej.
Jaka była jego reakcja? Miał jakies wątpliwości co do waszego związku? Pytam bo nie wiem czy mogę nastawić się na to, że mój facet nie uzna mnie za wariatkę. Dużo mówiłaś mu o objawach DD?
Nie mówiłam mu szczegółów, uznałam że jak będzie chciał wiedzieć to sam zapyta. Ogólnie powiedziałam że mam nerwicę, chodzę na terapię i zaczęłam brać leki. Na początku się przestraszył, dla niego ludzie co biorą psychotropy to równa się zamknięcie w psychiatryku, żółte papiery, itp. Czasem w złości powiedział czy zapomniałam wziąć dzisiaj leków, w sensie jak o coś miałam pretensje, nazywał mnie psychopatką i że "już się skończyłam". Ja byłam wtedy w takim stanie że nie miałam siły ani ochoty walczyć o moją godność. Teraz wychodzę na prostą i upominam się o szacunek, terapia i to forum dużo mi dało, już nie daję się obrażać, a on widzi że mimo diagnozy jestem "normalna", zajmuję się domem, dzieckiem, chodzę do pracy, itp. Ale szacunek do siebie musiałam sama sobie wywalczyć :((
you infected my blood
hathaway
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 49
Rejestracja: 1 września 2018, o 22:30

5 grudnia 2018, o 20:47

tapurka pisze:
5 grudnia 2018, o 18:33
hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 18:27
tapurka pisze:
5 grudnia 2018, o 18:20


Tak, wiedział od samego początku z czym się zmagam. Chociaż pomocy od niego żadnej do chwili obecnej.
Jaka była jego reakcja? Miał jakies wątpliwości co do waszego związku? Pytam bo nie wiem czy mogę nastawić się na to, że mój facet nie uzna mnie za wariatkę. Dużo mówiłaś mu o objawach DD?
Nie mówiłam mu szczegółów, uznałam że jak będzie chciał wiedzieć to sam zapyta. Ogólnie powiedziałam że mam nerwicę, chodzę na terapię i zaczęłam brać leki. Na początku się przestraszył, dla niego ludzie co biorą psychotropy to równa się zamknięcie w psychiatryku, żółte papiery, itp. Czasem w złości powiedział czy zapomniałam wziąć dzisiaj leków, w sensie jak o coś miałam pretensje, nazywał mnie psychopatką i że "już się skończyłam". Ja byłam wtedy w takim stanie że nie miałam siły ani ochoty walczyć o moją godność. Teraz wychodzę na prostą i upominam się o szacunek, terapia i to forum dużo mi dało, już nie daję się obrażać, a on widzi że mimo diagnozy jestem "normalna", zajmuję się domem, dzieckiem, chodzę do pracy, itp. Ale szacunek do siebie musiałam sama sobie wywalczyć :((
Dziękuję za odpowiedź. Szczerze mówiąc przeraziło mnie to trochę co napisałaś. Zastanawiam się tylko w jakim stopniu przyszły mąż powinien wiedzieć o naszych dolegliwościach by ślub był ważnie zawarty.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

5 grudnia 2018, o 22:41

hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 20:47
tapurka pisze:
5 grudnia 2018, o 18:33
hathaway pisze:
5 grudnia 2018, o 18:27


Jaka była jego reakcja? Miał jakies wątpliwości co do waszego związku? Pytam bo nie wiem czy mogę nastawić się na to, że mój facet nie uzna mnie za wariatkę. Dużo mówiłaś mu o objawach DD?
Nie mówiłam mu szczegółów, uznałam że jak będzie chciał wiedzieć to sam zapyta. Ogólnie powiedziałam że mam nerwicę, chodzę na terapię i zaczęłam brać leki. Na początku się przestraszył, dla niego ludzie co biorą psychotropy to równa się zamknięcie w psychiatryku, żółte papiery, itp. Czasem w złości powiedział czy zapomniałam wziąć dzisiaj leków, w sensie jak o coś miałam pretensje, nazywał mnie psychopatką i że "już się skończyłam". Ja byłam wtedy w takim stanie że nie miałam siły ani ochoty walczyć o moją godność. Teraz wychodzę na prostą i upominam się o szacunek, terapia i to forum dużo mi dało, już nie daję się obrażać, a on widzi że mimo diagnozy jestem "normalna", zajmuję się domem, dzieckiem, chodzę do pracy, itp. Ale szacunek do siebie musiałam sama sobie wywalczyć :((
Dziękuję za odpowiedź. Szczerze mówiąc przeraziło mnie to trochę co napisałaś. Zastanawiam się tylko w jakim stopniu przyszły mąż powinien wiedzieć o naszych dolegliwościach by ślub był ważnie zawarty.
Ślub zawsze jest waznie zawarty jeśli nie mają Twoje dolegliwości znamion choroby psychicznej. Zaburzenia lękowe, derealizacja i depersonalizacja to zaburzenia i zaliczane są do zdrowia psychicznego.
To nie ma takiej mocy prawnej w sensie aby coś unieważniać.
Więc to bardziej kwestia po prostu międzyludzkiej rozmowy i chęci co się chce powiedzieć a co nie. Bowiem prawda taka, ze depersonalizację możesz mieć jeszcze np pół roku, a potem nie.
A komuś po prostu to trudno będzie zrozumieć choćbyś to narysowała.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
bbea
Forumowy szyderca
Posty: 413
Rejestracja: 11 lutego 2018, o 11:25

5 grudnia 2018, o 22:46

Ja uważam, ze nie ma co się wdawać w szczegóły :) czy ty byś tak super zrozumiała nie mając zaburzenia? Pewnie nie, bo tego się nie da zrozumieć. Ja nie rozumiem połowy ludzi na forum, mając zaburzenie ;)
Mój mąż wie, ze mam nerwice, zna słowo depersonalizacja i derealizacja, ale nie sadze żeby w wolnych chwilach googlowal te tematy:P A ja o dokładnych objawach z nim nie gadam bo po co.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

5 grudnia 2018, o 23:34

Ja z mężem jestem po ślubie 12 lat.Zachorowalam jakoś 2 lata przed ślubem.Na początku często mi mówiłam o tym o objawach,zresztą sam widział niektóre.Teraz od dłuższego czasu ogóle nie mówię nic o nerwicy.On chyba myśli że to już nie istnieje.Ja tego nie poruszam bo dużo lepiej ze mną a zresztą i tak nic z tego nie rozumiał więc to nie miało sensu
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
ODPOWIEDZ