Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed zacinaniem sie i jakaniem

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Johnny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 maja 2019, o 00:44

17 maja 2019, o 21:19

Witam was wszystkich, jestem nowy na forum. Mam zapytanie czy mial moze strach/ lęk przed jąkaniem zacinaniem sie, ktory wywoluje wlasnie jąkanie sie i zacinanie poprzez sciskanie sie gardla.
Moja mama nauczycielka polskiego stawiala straszny nacisk na plynne mowienie. Rodzine to mialem patologiczna. Rodzice sie rozstali jak mialem 5 lat. Matka strasznie mnie kontrolowala. Od dziecka moglem sie tylko uczyc, zabronila mi uprawiac sporty, przez to bylem slaby fizycznie i w szkole bylem przesmiewany przez kolegow. Brat byl w wiezieniu - 12 lat starszy, jak wyszedl znecal sie nade mna. Siostra 13 lat starsza wyleciala ze studiow prawniczych po pierwszm roku, poza tym miala dziecko z zonatym facetem. Mama tez poslala mnie na studia prawnicze (ktorych nie chcialem) zebym ''uratowal honor'' rodziny i bylem jej ''ostatnia szansa''. Ojciec byl wycowany, pasywny, bity przez brata. Widzialem ojca tylko w weekendy do ktorego jedzilem pociagiem 40 km. W rodzinie liczyl sie najbardziej szacunek u innych ludzi oraz studia. Dlatego tez poslali mnie na prawo. Zacinac sie zaczalem po raz pierwszy jak kupowalem bilet na pociag kiedy jechalem do ojca jeszcze jako nastolatek. Potem balem sie kupowac bilety. Przygotowywalem sobie w glowie co powiedziec przed kasa biletowa a to jeszcze bardziej mnie nakrecalo i stresowalo i powodowalo jakanie. Potem zacinanie ktore bylo tylko przed kasa biletowa zaczelo rozprzestrzeniac sie na cale moje zycie. Szczyt byl tak gdzies w polowie studiow. Dodatkowo zaczalem obgryzac wargi jak sie stresowalem/bylem zmeczony i trwa to do dzis. Psycholog w Polsce stwierdzil mi nerwice natrectw, ze bylem zmuszony do studiow ktorych nie chcialem. Kazal mi cwiczyc oddychanie. Na chwile mi to pomoglo. Po studiach wpadlem w leki, nie moglem znalesc pracy, nie dostalem sie na aplikacje sedziowska. Znowu trafilem do psychologa, wtedy przeszlismy przez konflikty wewnetrzne. W domu mialem straszna presje od matki i rodziny. Wkoncu prawnik mial uratowac honor rodziny a tu nic z tego. Wkoncu to olalem to i wyjechalem 16 lat temu do Szkocji. Nigdy nie wrocilem do Polski ani do prawa. Zaczalem tu od sprzatania, ale mialem spokoj i po czasie trafilem do pracy w finansach. Niestety leki za mna sie ciagly. Mialem sporo innych lekow z ktorymi sie uporalem. Ale lek przed jakaniem sie i zacinaniem sie ciagnie za mna tak od lat. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. W tym roku postanowilem z tym skonczyc raz na zawsze. Tu bylem u psychologa, ale niewiele mi pomogl akurat w tej sprawie.
Nie mam problemow kiedy mowie spontanicznie i jestem zrelaksowany. Ale kiedy sytuacja wymaga naglego powiedzienia lub asertywnosci lub przygotowuje w glowie co mam powiedziec, mam wtedy mysl zajakniesz sie/lub zatniesz sie i wtedy gardlo mi sie sciska i nie moge nic powiedziec, poce sie, jest mi duszno mi, obraz mi sie zmienia przed oczami, etc. No i potem czuje sie jak zaszczuta zwierzyna, potepiam sie, czuje tragicznie. W pracy staram sie przezyc kazdy dzien z jak najmniejszym mowienie z ludzmi ktorych malo znam. Ludzie nie wiedza ze sie jakam/zacinam, bo jak czuje ze mialbym sie zajaknac to nic nie mowie, albo zbywam osobe. Przeczytalem sporo ksiazek na temat nerwicy, natretnych mysli, OCD, lękow/strachow, etc, ale chcialbym wiedziec czy ktos sie jeszcze zetknal z takim problemem i jak sobie poradzili? Najbardziej wyjasnily mi moj problem nagrania DivoVica ktorych zaczalem sluchac kilka tygodni temu. Zaczalem tez czytac posty na forum, i kupilem kilka polecanych tu ksiazek. Kiedy DivoVic tlumacza leki i nerwice to zaczynam zalapywac caly mechanizm tj brak mojej akceptacji, nadawaniu mowieniu plynnemu wielkiej wartosci (najwiekszej w zyciu), brak ryzykowania etc. Wiem, ze potrzebuje to wszystko zaczac praktykowac zamiast tylko studiowac, ale chcialem wiedziec czy ktos sie zetknal z podobnymi lekami przed mowieniem/sciskaniem gardla i jak sobie poradzili? Pozdrawiam wszystkich.
Awatar użytkownika
Erni_k
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 82
Rejestracja: 4 września 2017, o 18:52

17 maja 2019, o 21:35

siema, ja miałem problem z jąkaniem od młodych lat. Jak mówiłem, spokojnie bez emocji to było ok, natomiast w momencie gdy poddawałem się emocjom i chciałem coś powiedzieć szybko i bardziej ekspresyjnie to wtedy się zacinałem i jąkałem. Teraz jak tak sięgam pamięciom, owszem był okres, kiedy tego jąkania się trochę bałem, no bo, reakcje ludzi z którymi rozmawiam była różna, w zależności z kim rozmawiałem ;). Jak rozmawiałem wśród rodziny to słyszałem "spokojnie, powoli, weź parę głębszych wdechów i powiedz to spokojnie, nie śpiesz się, nikt Cię nie goni", ale już wśród znajomych i kolegów było zazwyczaj przedrzeźnianie, co miłe nie było. Wręcz spowodowało to, że zacząłem ogólnie mniej mówić i starałem się mówić, na spokojnie. Wtedy myślę, nie była to nerwica, po prostu taki defekt organizmu i w jakimś stopniu radzenie sobie z tym. Mam tu na myśli, że nie pogłębiło się to w jakiś strach przed mówieniem, lęk i obsesje, myślę, że przeszło to normalnie. Dziś też zdarzy mi się zająkać jeśli mówię coś podekscytowany albo zdenerwowany, nie wiem w sumie jak, ale konsekwentnie nauczyłem się "w miarę" panować nad mową poprzez właśnie spokojne podchodzenie do spraw. Może dlatego w robocie słyszałem "podoba Ci się praca czy nie? Bo kurde ciężko po Tobie cokolwiek wywnioskować" hehe także nie wiem nawet co było kluczem, na pewno akceptacja tego, spokojne podejście do sprawy i zdobywanie pewności siebie pomagało
Pozdro
Johnny
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 2 maja 2019, o 00:44

17 maja 2019, o 21:55

Dzieki za odpowiedz Erni_k Wydaje mi sie wlasnie jak piszesz, ze akceptacja jest kluczowa, nie nakrecanie sie i nie robienie z tego wielkiej sprawy a ja na tym sie skupiam zbyt bardzo. Czesto budze sie rano i od razu o tym zaczynam o tym myslec oraz przygotowuje w glowie co mam komu powiedziec w pracy, w jaki sposob i od razu lapie stresa. Im bardziej mysle o tym tym potem jestem bardziej spiety i gorzej mi sie rozmawia.
ODPOWIEDZ