Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed pracą? Mam już dość

Forum dotyczące problemu jakim jest fobia społeczna oraz inne fobie specyficzne.
Umieszczamy tutaj swoje historie, pytania i wątpliwości.
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

28 sierpnia 2015, o 10:20

Cześć,
Piszę tutaj, bo mam ogromny problem, który nie pozwala mi iść do przodu. Myślę, że mam fobię pracy. Nawet chyba doszłam, skąd się to mogło wziąć? Jestem perfekcjonistką, obawiam się opinii innych, nie jestem bardzo towarzyska, ale nie mam fobii społecznej. Wydaje mi się, że to perfekcjonizm na to wpłynął i również fakt, że mam ciężką sytuacje rodzinną. Zdaję sobie sprawę, że jak JA popełnię w życiu błąd lub nie będę w stanie sobie SAMA poradzić/utrzymać to nikt mi nie pomoże. Mój ojciec zmarł, jak miałam 5 lat, a moja mama jest egoistką i myśli tylko o sobie. (wiem, że to straszne tak pisać o mamie, ale żeby to wytłumaczyć musiałabym tutaj się trochę rozpisać, dlatego piszę w skrócie).

Kiedyś często miałam również depresję. Raz zdarzyło mi się przez jakieś pół roku mieć również nerwicę lękową, z której udało mi się jakoś samej wyjść. Jestem upartą osobą. Wiem i zdaje sobie sprawę, że jest to kolejny "kamień milowy" w moim życiu, który muszę przekroczyć. Właśnie dlatego ostatnio CHCIAŁAM I PODJĘŁAM PRÓBĘ pokonania lęku i przez to też znalazłam się na tym forum, bo miało to tragiczne skutki.

Obawiam się konfrontacji z ludźmi w obsłudze klienta, dlatego zdecydowałam się, że to TAM muszę uderzyć. Zgłosiłam się do agencji pracy do pracy jako kasjerka, podpisałam umowę w piątek, a w poniedziałek miałam mieć szkolenie kasjerskie. Wtedy się ucieszyłam, czułam że DAM radę! Najbardziej obawiam się, że będę źle liczyć pieniądze/resztę, że zapomnę jakiegoś kodu. Wiem, że na wyświetlaczu jest pokazana reszta, ale ja obawiam się, że mimo tego źle policzę pieniądze z kasetki, nie będę miała jak wydać albo okaże się, że będę musiała wydawać w 10-cio groszówkach i wtedy się pomylę, bo nie jestem mega biegła w liczeniu w pamięci lub ktoś mnie zestresuje. Stwierdziłam, że przestanę o tym myśleć, bo były to natrętne myśli. Dzień przed szkoleniem położyłam się spać i nie mogłam zasnąć. Myśli zaczęły się gromadzić w mojej głowie. Nie mogłam tego powstrzymać choć próbowałam wizualizować jakieś inne rzeczy etc. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że tak na prawdę poradzę sobie z tą pracą, jak nie będę się stresować, ale w przeciwnym wypadku nie dam rady. Próbowałam opanować stres i nie mogłam. Miałam atak paniki, miałam problemy z oddychaniem. Wiedziałam, że w takim stanie nie dam rady siedzieć za kasą. Zresztą nie spałam tej nocy ani godziny. Rano wysłałam wypowiedzenie. Zadzwoniłam również do biura i skłamałam o jakiejś pilnej sytuacji rodzinnej i że niestety muszę zrezygnować z tej pracy. Po zrobieniu tego stres opadł do poziomu minimum. Czułam się dobrze, zrelaksowana, ale moje poczucie własnej wartości spadło na tyle, że dostałam nerwicy, depresji i nawet chciałam się zabić. Mam tak na prawdę wszystko przygotowane w ostateczności. Powstrzymuje mnie fakt, że tak na prawdę nie chcę tego robić, ale jeżeli nie uda mi się pokonać tego lęku to nie wytrzymam.

Zaczęłam brać ostatnio leki, które przepisał mi psychiatra (wcześniej bałam się ich brać i chciałam spróbować sama to pokonać). Na razie czekam aż zaczną działać. Poza tym chciałam iść do psychologa, ale do niego wizyta za 1 ROK. Taaaaak to nasze NFZ. Niestety :( Na prywatnego mnie nie stać. Nie wiem, co mam zrobić żeby pozbyć się tego lęku? Chciałabym mieć za przeproszeniem wy***ane w takie rzeczy, w opinie. Czy da się coś takiego osiągnąć?
Awatar użytkownika
zebulon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 644
Rejestracja: 21 czerwca 2015, o 18:56

28 sierpnia 2015, o 11:21

da sie ale dość ciezką pracą ... mysle ze olej swoj perfekcjonizm .. nikt nie jest doskonaly i Ty tez nie jestes wiec po co sie tak katować , pomylisz sie przy wydawaniu ? no to co ? myslisz że zle liczysz ? jasne że tak bo zajeta jestes mysleniem ze zle liczysz a nie skupiasz się na liczeniu ... mozg zaburzonego zajety jest wieloma myslami zupelnie zbednymi do funkcjonowania wiec jest przeciazony jak zawirusowany komputer przymulajacy sie . Nie bede cie pocieszal ze dasz rade ale sama sobie odpowiedz chcesz dać ?
Każda droga zaczyna się od pierwszego kroku .
Piekło nerwicy tworzymy sami sobie ...
Nie pozwól żeby życie straciło sens przez osobę, która po prostu nie była Ciebie warta.
nerwica przypomina prowadzenie codziennie konia do weterynarza żeby sprawić czy na pewno nie jest wielbłądem ( cytat który mnie rozbawił )
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

28 sierpnia 2015, o 12:27

Właśnie, najgorsze jest to, że zdaje sobie z tego sprawę. Wiem, że jeśli przestałabym tak to wszystko analizować, myśleć to dałabym radę. Ławo mi to teraz wszystko pisać i analizować, kiedy nie jestem wystawiona na sytuację stresową. Ja właśnie chyba zaczęłam stresować się tym, że się zestresuje i pojawią się objawy takie jak duszność, niemożność wypowiedzenia słowa, drganie rąk etc. Najbardziej się boję, że w pewnym momencie zdrętwieje i nie będę w stanie nic zrobić, a wszyscy będą to widzieć. Straszne to jest i wiem, że chore. Wiem, że to ja sama się nakręcam i to właśnie TYLKO i WYŁĄCZNIE moje myślenie może spowodować takie objawy. Co z tego? Jak w momencie kiedy CHCĘ pokonać swój lęk to mam taki atak paniki, że czuje się tak jakby moje emocje były oderwane od moich RACJONALNYCH myśli. W sensie myślę sobie i wizualizuje, że wszystko jest spoko, że super sobie poradzę, wyobrażam sobie, że praca nie przynosi mi problemów, wszystkie natrętne myśli staram się ucinać, słucham jakiejś relaksacyjnej muzyki etc. Tylko, że nie potrafię poradzić sobie z tymi emocjami nawet jak próbuje je wyciszyć i wtedy UCIEKAM, bo po prostu mnie to paraliżuje, panikuję, że nie potrafię poradzić sobie ze swoimi emocjami. A może po prostu są jakieś tabletki, które potrafią wyciszyć taki mocny atak paniki? Tak na prawdę gdybym nie czuła tego stresu, poszła do tej pracy, nie czując tych objawów to udowodniłabym sobie, że nie ma czym się stresować i myślę, że potem odstawiłabym leki i byłoby spoko. Właśnie tak bym chciała zrobić, ale te objawy somatyczne mnie rozwalają i nie jestem w stanie. Wiem, że leki mają tylko wspomóc i to właśnie chciałabym osiągnąć. Czy istnieje w ogóle taki lek, który jest w stanie tak bardzo ograniczyć te objawy?
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

28 sierpnia 2015, o 12:50

tak, alprazolam. łatwo uzależnia i jak się wkręcisz i popłyniesz na tym dłużej niż kilka tygodni to będziesz potem żebrała o kolejne recepty. lekarstwo jest w Twojej głowie.
żeby nie było - rozumiem Twój stres, ale w gruncie rzeczy w ogóle nie skonfrontowałaś się ze swoim lękiem. niby chciałaś, ale spanikowałaś zanim cokolwiek się stało. tak działa lęk - boisz się rzeczy, które najczęściej nigdy się nie wydarzają :) co by się stało gdybyś źle wydała resztę? nic. przeprosiłabyś, powiedziała że jesteś zestresowana bo to Twój pierwszy dzień/tydzień/miesiąc pracy. zdarzają się ludzie-parapety, ale myślę że większość zareagowałaby zupełnie spokojnie na Twoją pomyłkę, zwłaszcza jeżeli byś nie kręciła tylko uczciwie przyznała się do tego. albo zaczniesz dawać sobie taryfę ulgową, albo spędzisz w domu następny rok czy dwa.
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

28 sierpnia 2015, o 13:10

Tak jak wyzej napisano, tutaj chodzi o to ze z samym faktem ataku paniki nie mozna sobie PORADZIC. Jak atak ma przyjsc to co ciekawe i tak przyjdzie, wyciszanie na sile ataku paniki ma zawsze skutek odwrotny.
Atak musi przejsc jak przyjdzie i zawsze mija. Czasem od nas zalezy jego sila, (do nastawienia sie do niego przed jego wystapieniem).
I tak jak Jerry napisal wizja tego co ludzie pomysla tylko to dobila, a moze sprobuj zaakceptowac w glowie ten zly scenariusz, ze ludzie widza twoj atak?
Jak zaakceptujesz to przed to nie bedzie przed tym strachu.

Druga sprawa jest taka, ze na poczatek mozesz poszukac innej pracy, niekoniecznie od razu trzeba pracowac na kasie przy stalym kontakcie z klientem, mozna robic to etapowo szukajac innej akurat pracy i uczyc sie najpierw otwarcia na ludzi w mniejszym stopniu niz kasa.

Wiem ze przelamywanie lękow jest wazne ale jezeli schodza sie ze soba rozne watki i strach przed atakiem, strach przed upokorzeniem a do tego perfekcjonizm to mozna zaczac od mniejszych krokow i porpawiac jakosc zycia w taki sposob.


Po trzecie to co cie spotkalo nie jest calkowita porazka.
To nie jest slabosc, wrecz przeciwnie, jest to wytyczenie sobie sciezki ktora ma cos poprawic, to jest wlasnie odwaga zyciowa.

Jest wiele sentencji, pieknych slow o porazce, moga to by calbo blache slowa jesli nie bierzemy ich do serca albo moga stac sie dla nas wytycznymi innego zycia.
Dla przykladu: porazka nie jest przestepstwem, brak dzialania owszem.

Ty nie powinnas sie zadreczac ze tak wyszlo, tylko byc z siebie dumna ze probowalas.

Bez wyrozumienia dla siebie nie da sie skutecznie przelamywac lęków!! Bo to sie ze soba nie styka.

Wiec jak widzisz masz jeszcze wiele mozliwosci.
Wiem jak to jest byc pod presja, ze jak noga sie powinie to nikt nam nie pomoze, sam tak zawsze mialem.
Ale masz jeszcze mozliwosci, to co sie stalo to nie jest taka klapa jak sobie o tym myslisz ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

28 sierpnia 2015, o 14:31

Dziękuje za rady ;) Chyba rzeczywiście muszę to zrobić powoli. Szczerze to nawet nie wiedziałam, że mam z tym taki problem dopóki nie spróbowałam. Jedyny plus jest taki, że jestem BARDZO upartą osobą i mnie to po prostu WKURZA. Chciałabym od razu rzucić się na głęboką wodę i mieć to za sobą, ale jak widać nie podołałam.

Dokładnie rok temu leżałam w szpitalu z łagodnym nowotworem (nic poważnego), jednak w trakcie diagnozowania była to wielka niewiadoma. Podejrzewano nowotwór złośliwy, przez pewien czas nie było wiadomo, co to dokładnie jest. Dopiero po operacji była 100% pewność. Poczułam ten strach, że stracę życie. Po operacji mój sposób myślenia zmienił się w tak diametralny sposób, że zaczęłam realizować powoli swoje marzenia, zaczęłam odnosić sukcesy, iść do przodu. Przez jakieś dobre 4 miesiące był to najszczęśliwszy okres w moim życiu. Odrzuciłam prokrastynację. Do wszystkiego podchodziłam z podejściem: "Spróbuje, może mi się uda, najwyżej nie". Problemy, które opisuje powyżej, tak jakby mnie nie dotyczyły. Doświadczałam wtedy również tzw. stanu flow. Nagle wszystko było dla mnie osiągalne. Zauważyłam, że TYLKO fakt, że myślę pozytywnie przynosi mi SUKCES i tyle. Dosłownie WSZYSTKO mi się udawało, nawet jak nie wkładałam w to wysiłku. Dostałam nawet stypendium, choć moje szanse na to były małe, ale składając podanie stwierdziłam "Co mi tam?". W ciągu jednego miesiąca udało mi się zrobić tyle rzeczy, że szczerze zdarzyło mi się raz nawet popłakać ze szczęścia. Nie wiem, co się stało, że mój nastrój, moje działania TAK BARDZO się zmieniały w kolejnych miesiącach, że skończyłam na samym dole, powróciły stare myśli, stare nawyki, a to co udało mi się zrealizować w ciągu roku nie ma dla mnie tak na prawdę już teraz znaczenia.

No nic, to tak napisałam żeby się wygadać :) Kurcze, trzymajcie kciuki. Teraz chyba wyjadę na tydzień do rodziny, bo na razie jeszcze czuje się znerwicowana. Może rozmowa z nimi trochę też mi pomoże. Zresztą zaczęłam brać leki i czuje ich skutki uboczne, nie zaczęły działać. Mam jeszcze pytanie. Czy posiadacie może linki do jakiegoś sprawdzonego treningu relaksacyjnego? W sensie, że ktoś mi mówi w trakcie nagrania, co mam robić?
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

28 sierpnia 2015, o 15:19

ines, bardzo dużo odnajduję tego co piszesz w sobie;
też mnie to wkurza, najgorsze jest to, że człowiek próbuje, a tu nic, nie ma poprawy i te irracjonalne lęki, obawy cały czas są; ja mam wrażenie, że oni widzą, że coś jest nie tak, bo niestety, ale z zachowania danej osoby, z niewerbalnej komunikacji bardzo dużo można wyczytać;
w sumie nie wiem, jak oni moje zachowanie odbierają, może inaczej niż ja to sobie wyobrażam;
kiedyś kurczę miałam to totalnie w dupie, w ogóle to jest paranoja jakaś, żeby mieć takie lęki
...
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

28 sierpnia 2015, o 17:02

Wiem dokładnie o czym mówisz. Z tego co piszesz to też uważasz te lęki za irracjonalne. Ja mam np. tak, że jak nie mam stresu to potrafię jasno, racjonalnie podejść do sytuacji, ale w momencie kiedy pojawia się ten atak paniki to tak na prawdę po prostu chcę uciec.

U mnie była to akurat pierwsza próba zwalczenia tego typu lęku, która okazała się dla mnie tak stresująca, że z niej zrezygnowałam. Mam jedną taką sytuację z życia, kiedy spotkał mnie właściwie taki sam atak paniki, ale na inną sytuacje życiową i mimo wszystko poszłam, a nawet byłam zmuszona żeby podjąć się zadania. Opiszę ją tutaj, bo jest to sytuacja, której się teraz trzymam i która mam nadzieję pomoże mi przy kolejnej próbie pokonania ataku i może ta historia pomoże także Tobie :)

Był to pierwszy dzień matury (j.polski) i dosłownie miałam takie same objawy, tak samo się czułam. Wiem, że maturzyści się stresują, ale pytając się znajomych i z nimi rozmawiając chyba nikt czegoś takiego nie przeszedł. Całą noc nie spałam, wypiłam chyba z litr melisy, nawet wyszłam i biegałam naokoło bloku żeby się zmęczyć. Czułam się jak świr. Ten atak paniki był tak silny, że nie mogłam przestać o tym myśleć. Momentami myślałam, że się uduszę, drżały mi ręce, ucisk na klatce, zaburzenia widzenia. Potem stresowałam się tym, że na egzaminie będę tak niewyspana i wyczerpana, że nie zdam go WŁAŚNIE PRZEZ TO, bo nie będę w stanie myśleć. Wiedziałam, że nie mogę opuścić egzaminu. Nie miałam właściwie jak "uciec" od tego, więc zaczęłam rozwiązywać problem niewyspania, bo rzeczywiście byłam padnięta od samej walki z lękiem. Mogłam zasnąć na siedząco. Cały czas byłam zestresowana, ale już mniej. Teraz trochę się z tego śmieje, bo pamiętam, że kupiłam Coca-Cole, wypiłam kawę, energetyk i w takim stanie poszłam na język polski, którego najbardziej się bałam (mimo, że miałam 5 z polskiego).

Nawet 5 min przed wejściem na salę czułam się jakbym miała zasnąć. Byłam po prostu wykończona. Ostatnim o czym mogłam pomyśleć była analiza tekstu, odpowiedzi na jakieś pytania, myślenie, a co dopiero pisanie wypracowania. Jednak gdy dostałam kartkę skupiłam się na napisaniu tego, jak najlepiej mogę w takim stanie, w jakim jestem i napisałam tą maturę na 87%, co było dla mnie sporym sukcesem, bo próbną ledwo co zaliczyłam (a byłam wtedy wyluzowana, bez stresu).

Kolejne dni matury obyły się już kompletnie BEZ ŻADNEGO ATAKU PANIKI. No może miałam stres jeszcze przed polskim ustnym, bo głupia nauczyłam się na pamięć wypracowania. Gdy weszłam i osoby z komisji patrzyły się na mnie to się zestresowałam. Już po pierwszym zdaniu zapomniałam, co miałam po kolei mówić (kompletna pustka), złapał mnie jeszcze większy stres, nawet drżały mi ręce. Zaczęłam improwizować. Dostałam 100%, jako jedna z dwóch maturzystów w całej szkole.

Może ta historia jest inna. Może gdy teraz na to patrzę nie były to jakieś wielkie osiągnięcia, ale emocje były takie same. Wtedy też myślałam, ze lęk/panika/zmęczenie spowoduje, że nie dam rady, a jednak dałam. Właściwie nie miałam tutaj sytuacji dużego kontaktu z ludźmi, chociaż jak pomyślę o tym ustnym polskim to jest to chyba podobna sytuacja do tej, której boje się teraz, jeżeli chodzi o tą głupią pracę w obsłudze klienta. Tam też byłam przez moment MEGA zestresowana (bo zapomniałam tekstu, który w domu mogłam powiedzieć przez sen), a mimo to nie odebrało mi mowy (czego boje się jeśli chodzi o obsługę klienta), ręce drżały mi tylko przez maks 2 minuty, a jak zaczęłam sobie już radzić to stres zaczął spadać.

W każdym razie dobrze jest wiedzieć, że nie tylko ja mam takie lęki. Szkoda, że nie potrafię racjonalnie myśleć w momencie ataku. Wtedy to tak jakbym była inną osobą :(
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

28 sierpnia 2015, o 17:45

ja ataku pierwszego dostałam jak miałam 22 lata; od tamtej pory jest raz gorzej raz lepiej, ale ogólnie nie jest dobrze, nie jest tak, jakbym chciała żeby było;

u mnie to jest tak, że przez ten pierwszy atak paniki i kompromitację jaką czułam wtedy, boję się takich sytuacji w tej chwili, idę np w publiczne miejsce, chociażby do sklepu, haha (żałosne), jest taki jeden sklep co mnie stresuje wyjątkowo (znowu z tego powodu jak to było tam na początku), i się cała spinam, i aby jak najszybciej z tego sklepu wyjść, najczęściej chodzę rano, bo wieczorami jest multum ludzi, najgorsze jest stanie w kolejce, potem wykładanie na pasek jedzenia (mam wrażenie, że ludzie co stoją za mną denerwują się, że mi to tak długo zajmuje, że widzą mój lęk), potem kuźwa wkładanie tego z powrotem do koszyka, odpowiadanie na jakieś teksty sprzedawcy, czekanie na kartę, żeby wpisać pin, potem na rachunek, masakra normalnie;
a ci ludzie tam co cały dzień prawie na kasie siedzą.... nie wiem jak oni to robią, ja ich zwyczajnie podziwiam za cierpliwość :)
...
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

28 sierpnia 2015, o 19:29

Ja również ich podziwiam. Też właściwie kiedyś miałam kompromitującą sytuację, która wiąże się z moim lękiem.
Ja jestem czasami pełna podziwu, jak niektórzy kasjerzy tak szybko to kasują, wbijają te kody albo wydają resztę w mega szybkim tempie. Kurcze, gdyby mnie taki stres/lęk nie łapał to też pewnie bym się tego nauczyła.
Jeżeli chodzi o twój przypadek to nie mam z takimi rzeczami stresu, ale zwracam na to, co wypisałaś uwagę. Też czasami zastanawiam się, co myślą ludzie z tyłu kolejki. Za w czasu kładę tą przedzielającą kładkę, szybko wykładam swoje rzeczy i tak samo szybko je pakuje, potem zazwyczaj płacę kartą zbliżeniowo, ale też trzeba czekać na rachunek.

Wcale nie uważam, że twój lęk jest żałosny. Wydarzyło się coś, co go spowodowało. Wiem, co to za uczucie. Emocje i lęk nie pozwalają czasami na to żeby racjonalnie myśleć. Kierujemy się wtedy strachem/lękiem i chcemy uciec. Ja tak zrobiłam w moim przypadku. Szczerze mówiąc doprowadziłam siebie do jeszcze gorszego stanu. Od razu po tej "ucieczce" mój zmęczony organizm opuścił całkowicie lęk, jakbym zażyła jakąś mega tabletkę uspokajającą. Jednak potem czułam się tak żałośnie, że jedyne o czym mogłam wtedy myśleć to jak się zabić. Kto podpisuje umowę i zrywa ją jeszcze przed szkoleniem? Co to było za upokorzenie, jak musiałam tam iść do biura oddać im koszulkę pracowniczą i jeszcze kłamać, dlaczego zrezygnowałam. A wszystko dlatego, że mój atak paniki mnie pokonał i nie uwierzyłam, że dam radę razem z nim. Wiem, jak to teraz brzmi i nawet wmawiałam sobie "Spokojnie to tylko szkolenie, najwyżej zrezygnuje. Przecież cały czas będzie za mną siedzieć jakaś inna osoba i pilnować etc." Nawet takie wmawianie, wizualizowanie mi nie pomogło. Dlatego tak się załamałam, że emocje tak na mnie działają.

Czy stresują Ciebie ogólnie miejsca publiczne? Ja np. od jakiegoś roku właśnie zaczęłam często przesiadywać w publicznych miejscach. Często po prostu siedziałam, zamawiałam kawę w Mcdonaldzie i coś tam robiłam (jakieś notatki, czytanie książki, przeglądanie internetu). Myślę, że kiedyś miałam mniejszą tolerancję do przebywania w miejscach publicznych, a dzięki temu stało się to dla mnie naturalne i nawet to polubiłam.
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

28 sierpnia 2015, o 19:43

właściwie to największa fobia społeczna mi minęła, mam nadzieję, że nigdy to nie wróci, bo to był koszmar;
teraz to zależy od miejsca, od ludzi, ale ogólnie nie mam jakichś tam wielkich lęków;
ale jako sprzedawca nie mogłabym pracować (pracowałam tak przez 2,5 roku, w okresie największej fobii ;) i dziękuję serdecznie), nie nadaję się do tego typu prac, ciągle wśród ludzi i dla ludzi, nie znoszę tego; podobnie nie mogłabym na obsłudze klienta być, zwyczajnie praca nie dla mnie;

tak jak piszę o tym, to sobie myślę, że nie podejmuję jakichś tam działań ze strachu, że się to może powtórzyć, czyli że mam lęk przed lękiem
...
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

28 sierpnia 2015, o 19:52

Dziewczyny, a próbowałyście zwyczajnie przyjąć ten straszny atak na klatę? Tak po prostu, niech sobie przyjdzie i Was rozjedzie. Co się wtedy stanie?
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
ines
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 08:51

28 sierpnia 2015, o 21:07

Przy ostatnim ataku przeszła mi taka myśl po głowie, bo już nie wiedziałam, co robić, ale tak na prawdę nie wiem o czym mam wtedy myśleć? Jak zaczynam "akceptować" ten lęk to tak na prawdę te wszystkie myśli, które starałam się powstrzymywać zaczynają płynąć i nie mogę ich przerwać. To na czym mam się wtedy skupić? Na uczuciu tego lęku?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

28 sierpnia 2015, o 21:33

Ines, nie rób sobie wyrzutów za tą pracę w kasie.
Nie ma co ściemniać, to jest ciężka praca, i stresująca.
Ja też mam nerwicę i rozumiem ten problem z wydawaniem reszty zwłaszcza w stresie.
Robiłam podejście do tej pracy pare razy ale przy wydawniu reszty i dużej kolejce głupieję;)
Do pracy w kasie trzeba mieć predyspozycje, dlatego ja kasjerki szczególnie podziwiam:)
Jak tak "przelecę" w myślach moich znajomych to nikogo bym w kasie nie widziała bo by zrobili
tam niezły chaos;)
Jak prowadziłam taki mały punkt usługowy i płatności były tylko w gotówce to wierz mi że
czasami tak się zakręciłam w wydawaniu reszty że ja liczyłam, klient, i jeszcze ktoś kto akurat siedział
u mnie na kawie i różnie to wychodziło;)
Tak że nie przejmuj się jakoś mocno tą pracą i może pomyśl co lubisz robić i jaka praca by Ci sprawiła przyjemność?

A co do ataków paniki to one z czasem mijają same, bo jak sie je przeżyje raz, drugi, trzeci to człowiek
się przekonuje że po prostu przez chwile ma atak bezsensownego lęku i od razu myśli Bóg wie o czym
a nic z tego nie wynika i tak naprawdę nic złego sie nie dzieje.
I z czasem te ataki po prostu stają się nudne, rutynowe i mijają.
Jak masz atak lęku to nic nie rób, po prostu go przeczekaj i sam przejdzie.
Dobrze gdybyś na naszym forum poczytała artykuły administratorów o lęku panicznym i zrozumiała jak to własciwie
działa.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
Jerry
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 835
Rejestracja: 14 stycznia 2015, o 17:12

28 sierpnia 2015, o 22:17

ines pisze:Przy ostatnim ataku przeszła mi taka myśl po głowie, bo już nie wiedziałam, co robić, ale tak na prawdę nie wiem o czym mam wtedy myśleć? Jak zaczynam "akceptować" ten lęk to tak na prawdę te wszystkie myśli, które starałam się powstrzymywać zaczynają płynąć i nie mogę ich przerwać. To na czym mam się wtedy skupić? Na uczuciu tego lęku?
Ines, dobrze zaczęłaś :) Na czym masz się skupiać? Na czym chcesz byle nie była to próba powstrzymania albo przezwyciężania lęku. Najlepiej w ogóle się nie skupiaj tylko usiądź wygodniej i chłoń. Czy masz robić coś specjalnego? Najlepiej gó..o robić :) Nic znaczy się.
Przyjmij to. Niech przyjdzie. Im bardziej się stawiasz czy boisz tym gorzej,
Mi pomogło jak usiadłem i powiedziałem "come to papa!", uśmiechnąłem się do siebie (prawie przez łzy) i po chwili było po wszystkim, aż się zdziwiłem bo moje ataki potrafiły trzepać długo :) A skończyły się niemal z dnia na dzień, kiedy byłem już ekstremalnie wku....ny i zmęczony tym lękiem, zaakceptowałem go jak syna marnotrawnego, a on kurde ustąpił :D
Nowa dostawa kozich racic z hodowli ekologicznej na Podkarpaciu. Kilogram świeżych, całych - 19 zł/kg. Kilogram świeżych, drobno mielonych - 23 zł/kg.
Pamiętajcie, że najlepsze na nerwice są z koziołka racice!
Moczymy je 2 dni w wodzie lub mleku, mieszamy z miodem i cytryną, a następnie pałaszujemy (1-2 kilogramy dziennie). Nerwica przechodzi po tygodniu, depresja po dwóch.
Zapraszam do składania zamówień.
ODPOWIEDZ