Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Spadam jeszcze nizej niz bylem

Dział poświęcony depresji, dystymii, stanom depresyjnym.
Zamieszczamy własne przeżycia, objawy depresji i podobnych jej zaburzeń.
Próbujemy razem stawić temu czoła.
ODPOWIEDZ
Przesladowany
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 22 czerwca 2020, o 18:43

3 lipca 2020, o 19:09

Jest tylko gorzej, moja partnerka wyrzucila mnie z domu bo nie wytrzymuje juz z moimi lekami przed ludzmi i wychodzeniem z domu ale o tym napisze pozniej w innym dziale
pozbawila mnie w ten sposob ciaglego kontaktu z moja mala 8 miesieczna coreczka co jest dla mnie wbiciem noza w plecy
znajomych nie mam zadnych przez swoje leki, ta mala jest wszystkim co mam czuje jakby serce przekrojono mi na pol
dzisiaj rano pojechalem by sie z nia zobaczyc, przezwyciezylem swoje leki wychodzac na ulice pelna ludzi, wsiadajac do autobusu gdzie rowniez ich mnostwo...
spedzilem z mala 3 godziny po czym poszedlem na autobus powrotny w ktorym strach mnie sparalizowal, doslownie bo nie moglem sie ruszyc mimo ze chcialem
prowadzilem wewnetrzna walke, by chocby poruszyc palcem ale nic z tego, balem sie. do tej pory unikalem wzroku innych, uciekalem w najgorszym razie, dzis po raz pierwszy trafil mnie paraliz
kiedy wysiadlem i juz wrocilem do mojej mamy bo to u niej sie zatrzymalem to peklem, czuje ogromna pustke, ze spadlem jeszcze nizej niz do tej pory bylem
nie wytrzymuje ze soba, wymiotuje z nerwow mam drgawki i nie wiem co robic. jestem zdruzgotany. wyobrazam sobie ze corka jest caly czas na moich rekach, patrze na jej zdjecia i wtedy serce boli jeszcze bardziej na mysl ze nie bede mogl sie z nia widziec tak czesto jak tego potrzebuje przez swoje leki ze moge przegapic jej pierwszy krok

chce sie leczyc ale nie mam ubezpieczenia ani pieniedzy, wyjscie do urzedu pracy jest dla mnie duzym wyzwaniem ktore podejme tylko w ostatecznosci
musze byc zdrowy dla julki, moje problemy trwaja wiele lat ale zaakceptowalem juz taki stan rzeczy albo raczej pogodzilem sie z nim. ale teraz jest inaczej wiem ze musze byc zdrowy i CHCE byc zdrowy

prosze o pomoc
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

4 lipca 2020, o 00:36

Przesladowany pisze:
3 lipca 2020, o 19:09
Jest tylko gorzej, moja partnerka wyrzucila mnie z domu bo nie wytrzymuje juz z moimi lekami przed ludzmi i wychodzeniem z domu ale o tym napisze pozniej w innym dziale
pozbawila mnie w ten sposob ciaglego kontaktu z moja mala 8 miesieczna coreczka co jest dla mnie wbiciem noza w plecy
znajomych nie mam zadnych przez swoje leki, ta mala jest wszystkim co mam czuje jakby serce przekrojono mi na pol
dzisiaj rano pojechalem by sie z nia zobaczyc, przezwyciezylem swoje leki wychodzac na ulice pelna ludzi, wsiadajac do autobusu gdzie rowniez ich mnostwo...
spedzilem z mala 3 godziny po czym poszedlem na autobus powrotny w ktorym strach mnie sparalizowal, doslownie bo nie moglem sie ruszyc mimo ze chcialem
prowadzilem wewnetrzna walke, by chocby poruszyc palcem ale nic z tego, balem sie. do tej pory unikalem wzroku innych, uciekalem w najgorszym razie, dzis po raz pierwszy trafil mnie paraliz
kiedy wysiadlem i juz wrocilem do mojej mamy bo to u niej sie zatrzymalem to peklem, czuje ogromna pustke, ze spadlem jeszcze nizej niz do tej pory bylem
nie wytrzymuje ze soba, wymiotuje z nerwow mam drgawki i nie wiem co robic. jestem zdruzgotany. wyobrazam sobie ze corka jest caly czas na moich rekach, patrze na jej zdjecia i wtedy serce boli jeszcze bardziej na mysl ze nie bede mogl sie z nia widziec tak czesto jak tego potrzebuje przez swoje leki ze moge przegapic jej pierwszy krok

chce sie leczyc ale nie mam ubezpieczenia ani pieniedzy, wyjscie do urzedu pracy jest dla mnie duzym wyzwaniem ktore podejme tylko w ostatecznosci
musze byc zdrowy dla julki, moje problemy trwaja wiele lat ale zaakceptowalem juz taki stan rzeczy albo raczej pogodzilem sie z nim. ale teraz jest inaczej wiem ze musze byc zdrowy i CHCE byc zdrowy

prosze o pomoc
Hey, to przykre, że spotkała Cię taka sytuacja z Twoją córką, bo to musi bardzo boleć i dołować. Jest też w tym pewna mimo wszystko druga strona tego medalu, która może Ci się przysłużyć, zmotywować do działania. Na początku najważniejsze żebyś ogarnął swoje sprawy wokół. Jeśli chodzi o terapię to ubezpieczenia będziesz potrzebował, ale w wypadku lekarza pierwszego kontaktu, a także psychiatry (nadal to chyba obowiązuje dla osób z zaburzeniami psychicznymi) już nie, zostaniesz przyjęty również bez, jeśli chciałbyś się wspomóc na jakis czas farmakologią.
Potem najlepiej załatwić ubezpieczenie i załapać się na terapię grupową z nfz, jest dużo projektów w placówkach zwykle dla fobików społecznych. Myślę, ze to jest pewnego rodzaju start, który możesz sobie zapewnić, mimo tego wszystkiego co się dzieje.
Dodatkowo polecam Ci odsłuchać divovica nagrania, dwa na start o istocie lęku i myślach: 1. etap-prolog-istota-t4245.html 2. etap-kowe-t4330.html a potem kolejne: uporz-dkowane-nagrania-kana-youtube.html
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Agata25
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 30 października 2018, o 16:12

4 lipca 2020, o 09:05

Przesladowany pisze:
3 lipca 2020, o 19:09
Jest tylko gorzej, moja partnerka wyrzucila mnie z domu bo nie wytrzymuje juz z moimi lekami przed ludzmi i wychodzeniem z domu ale o tym napisze pozniej w innym dziale
pozbawila mnie w ten sposob ciaglego kontaktu z moja mala 8 miesieczna coreczka co jest dla mnie wbiciem noza w plecy
znajomych nie mam zadnych przez swoje leki, ta mala jest wszystkim co mam czuje jakby serce przekrojono mi na pol
dzisiaj rano pojechalem by sie z nia zobaczyc, przezwyciezylem swoje leki wychodzac na ulice pelna ludzi, wsiadajac do autobusu gdzie rowniez ich mnostwo...
spedzilem z mala 3 godziny po czym poszedlem na autobus powrotny w ktorym strach mnie sparalizowal, doslownie bo nie moglem sie ruszyc mimo ze chcialem
prowadzilem wewnetrzna walke, by chocby poruszyc palcem ale nic z tego, balem sie. do tej pory unikalem wzroku innych, uciekalem w najgorszym razie, dzis po raz pierwszy trafil mnie paraliz
kiedy wysiadlem i juz wrocilem do mojej mamy bo to u niej sie zatrzymalem to peklem, czuje ogromna pustke, ze spadlem jeszcze nizej niz do tej pory bylem
nie wytrzymuje ze soba, wymiotuje z nerwow mam drgawki i nie wiem co robic. jestem zdruzgotany. wyobrazam sobie ze corka jest caly czas na moich rekach, patrze na jej zdjecia i wtedy serce boli jeszcze bardziej na mysl ze nie bede mogl sie z nia widziec tak czesto jak tego potrzebuje przez swoje leki ze moge przegapic jej pierwszy krok

chce sie leczyc ale nie mam ubezpieczenia ani pieniedzy, wyjscie do urzedu pracy jest dla mnie duzym wyzwaniem ktore podejme tylko w ostatecznosci
musze byc zdrowy dla julki, moje problemy trwaja wiele lat ale zaakceptowalem juz taki stan rzeczy albo raczej pogodzilem sie z nim. ale teraz jest inaczej wiem ze musze byc zdrowy i CHCE byc zdrowy

prosze o pomoc
Kurcze strasznie ci współczuję sytuacji w której się znalazłeś, ale tak jak wyżej. To może być moment, gdzie podejmiesz świadoma walkę o swoje życie.
Zmagałam się z lękiem przed opinią innych ludzi i rozumiem wszystko to co piszesz bo wszystko miałam i wiem jak to utrudnia życie. Ja już miałam tak dość ograniczeń, że wychodziłam temu na przeciw. Wchodzilam na siłe w tłumy. Mimo, że miałam wrażenie, że mdleje. Oprócz tego co tam Wiktor dodał. Luknij sobie mój post
. Trochę tam wyjaśniłam i doda Ci takiego bodźca, że się da.
post212165.html#p212165
aleks1723
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38

23 sierpnia 2020, o 17:59

Jestem z Tobą stary całą głową, wiesz co pisanie nie da wiele, ale Twoje działanie da. Musisz ZACZĄĆ! Wiem, jak to strasznie brzmi, bo to coś nowego, a przy lękach nie lubimy nic co nowe... Także bierzesz się w garść, myślę że chwilowa pomoc farmakologiczna byłaby na miejscu w Twoim przypadku, do tego dokładasz terapie na nfz, ogarniasz robotę i jedziesz z tym do przodu!
Widzę, że jesteś w porządku, bo chcesz mieć kontakt z dzieckiem, wiele ***** ma wyjebane na swoje dzieci, także jesteś kozak gość i napierasz do przodu!
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
ODPOWIEDZ