Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Ciągła tęskonota

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
mati93
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 133
Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 22:42

24 października 2021, o 01:10

W zasadzie już długo tu nie zaglądam, nie mam potrzeby, zacząłem sobie świetnie radzić. Jednak ostatnio jest coś co nie daje mi spokoju. Otóż tęsknota, z którą nie mogę sobie poradzić. Niby nic takiego a jednak, ale może od początku.

Jakieś 2 miesiące temu pokłóciłem się, choć kłótnia w tym wypadku to złe określenie, (to było po prostu nieporozumienie i potem cisza) ze znajomą, której nie traktowałem jak znajomą a coś więcej. Osoba z którą sporo rozmawiałem, żartowałem, spotykałem się, nagle znika i czuje się pustkę. To zrozumiałe. Ta pustka jest tym silniejsza im bliższa, im bardziej Ci na kimś zależało, im snuło się wobec tej osoby większe plany.
Mimo, że jestem mega nieśmiały i zdecydowanie moje życie towarzyskie nie jest bujne, to po tym jak mnie "olała" - tak to ona, miałem większą chęć spotykania się, wychodzenia. To też jest dla mnie zrozumiałe. Przez te 2 miesiące ja spotykałem się częściej, poznałem więcej kobiet niż przez kilka ostatnich lat. To dla mnie też zrozumiałe - musiałem odreagować.

Jednak za każdym razem jak spotykałem się z kimś, czułem, że to nie to, ze czegoś brak - to też zrozumiałe, bo porównuje się kogoś do tej osoby.

W końcu poznaje dziewczynę, wręcz prawie mój wyimaginowany ideał, zaczynam się z Nią spotykać i to mnie bardziej utwierdza w tym, że to naprawdę osoba o jakiej kiedyś marzyłem, a ja co? Non stop myślę o tej co mnie olała.

Spotykam się z sympatyczną, zaradną, piękną, mądrą, pracowitą, troskliwą, dorosłą mimo swojego wieku, poważną, a zarazem zabawną kobietą - ideałem, a cały czas tęsknię, brakuje mi kobiety, która mnie olała i to kilkukrotnie, która okłamała, która zamiast wyjaśnić wolała uciec, z która nie potrafiłem poważnie porozmawiać mimo, że gadaliśmy godzinami, która nie traktowała mnie poważnie.

Nie potrafię tego ogarnąć? Po co? Próbuję zrozumieć powód, dlaczego mnie ciągnie do Niej, aby móc go wyeliminować, ale nie potrafię go znaleźć.

Dla mnie miłość to nie uczucie, to reakcje chemiczne i decyzje, gesty, wsparcie.

Teraz widzę, że komuś na mnie zależy, wspiera mnie, okazuje to a ja pragnę osoby co totalnie miała inaczej.

Mam wrażenie, że ja wręcz nie potrafię dopuścić do siebie tego, że komuś może na mnie zależeć i to odrzucam. Ostatnio czytałem na temat, że są ludzie, którzy jak nie muszą się starać o kogoś to nie będą kochani.
Ja pewnie mam jeszcze tak, że chce się czuć potrzebny, pomocny, chce się kimś opiekować, co z tą pierwszą dużo bardziej mogłem się realizować w tym.

Jednak nadal nie mogę ogarnąć dlaczego moja podświadomość ciągnie do osoby która ma mnie gdzieś? Mało tego, cały czas mam wrażenie, bardzo prawdopodobne że sobie wmawiam, że ja jej też nie jestem obojętny.

A teraz tak przedstawiając sytuację dokładniej jeszcze, z mojej perspektywy.
4 miesiące temu miałem się spotkać z tą dziewczyną, przez nieporozumienie nie doszło do spotkania. Mi było mega przykro, na tyle, że zacząłem myśleć: "że jej nie zależy, ja się coraz bardziej wkręcam, a ona ma mnie gdzieś". Dlatego trochę odpuściłem tą relację. Nadal rozmawialiśmy, pisaliśmy, ale nabrałem dystansu. Najwyraźniej Ona też nabrała bo doszło do tego, że nasze rozmowy stały się puste, oschłe. Próbowałem to naprawić, wyjaśnić, spotkać się, ale ona wiecznie nie miała czasu. W końcu gdy udało się spotkać, widziałem w niej irytację mną, dosłownie jakby spotykała się za karę, co mnie jeszcze bardziej zarazem odpychało, ale i bardziej chciałem to naprawić. Próbowałem wyjaśnić, pogadać. Dowiedziałem się tylko, że ją irytuję. Potem jeszcze nadal się starałem, w końcu wręcz wprost powiedziałem co czuję, czego oczekiwałem i licząc na to, że też się postara nie inicjowałem kontaktu. Mija 2 miesiące ciszy. Wiem, że w tym czasie spotykała się z innym, wiem, że spotykała się już z nim, gdy ja próbowałem naprawić naszą relację.

Okłamała mnie, olała dla innego, okazała wprost, że ma mnie gdzieś, a mi nadal jej brakuje? Dlaczego?
Wiem, że 2 miesiące to mało czasu. Tym bardziej, że ja jestem z tych osób co potrzebuje znacznie więcej. Wiem, też, że tęskni się za osobami toksycznymi, ale to z czegoś wynika.

Może piszę nieskładnie, ale jakby ktoś mógł rozwiać moje myśli, jeśli nie, to fajnie się choć wygadać.
ODPOWIEDZ