Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Samotność-jak sobie z nią radzić?

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Amator Życiowy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 17 lipca 2018, o 22:15

10 sierpnia 2018, o 20:34

Nie znalazłem takiego tematu a coś mi się wydaję ,że nie tylko ja mogę to przechodzić.
Mój jeden z wielu problemów polega na tym,że mam bardzo wąską grupę znajomych/przyjaciół z którymi mogłbym spędzić czas.
Ta grupa może dosłownie kilku osób po jakimś czasie w życiu dorosłym skurczyła się prawie do zera.Ktoś założył rodzinę i nie ma czasu, ktoś robi karierę i nie ma czasu, ktoś wyjechał i pracuje w innym mieście.
To sprawia,że często objawy wracają z tego powodu.Nie akceptuję takiego stanu rzeczy a nie potrafię tego zmienić.Kiedyś na własne życzenię paliłem mosty, teraz tego załuję ale przy mojej pracy nie jest łątwo poznawać nowych znajomych.Mimo iż jestem bardzo nie ufny co do nowo poznanych osób to jestem istotą stadną i potrzebuję kogoś.
Z tego wynikają moje częste żale do tych kilku osób,że nasz kontakt się zmniejsza-nie wiem czy słusznie czy nie.Jest mi przykro z tego powodu.Każdy ma swoje towarzystwo tylko moje gdzieś się rozeszło :(.
Kolejny aspekt to samotność jeśli chodzi o brak drugiej połówki.Praca -dom-praca-obowiązki-praca-dom itd.
Mogłbym tutaj pisać całą księgę o tym ale może ktos z was coś doradzi.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Havana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 38
Rejestracja: 30 lipca 2018, o 23:16

11 sierpnia 2018, o 13:39

Właściwie poruszyłeś kilka rzeczy dotyczących samotności. Podzielę się swoimi doświadczeniami.

Praca-dom-praca.Tu świadomie podjęłam działania aby zbudować sobie życie po pracy, bo sama praca, to nie jest dobry sposób na życie. Pisałam już kilka razy, że ja znalazłam sobie zainteresowania-hobby, które mi, osobie samotnej wypełniają czas po pracy, dają dużo radości, są możliwością do poznawania wielu fajnych ludzi, którzy mają te same zainteresowania. Spotykam się np. na wspólne wyjazdy z psem nad wodę, psy rozrabiają, właściciele z nimi albo rozmawiamy, inne to fotografia, poznaję i spotykam ludzi, którzy np. jeżdżą w góry robią zdjęcia albo idą w jakiś plener i też robimy zdjęcia. To jest fajne, bo te znajomości polegają na tym, że robi się razem coś wspólnego, a nie tylko koncentrowanie się na sobie. Więc, ja mam psa i aparat i właściwie czas wolny mam wypełniony.

Mam różnych znajomych do różnego spędzenia czasu, a więc z jednymi chodzę tylko do kina, z innymi tylko na piwo (którego nie lubię :pp ), innych mam do rozmów, innych wysłuchuję, ich problemy itd. Skończyłam ze znajomościami do grobowej deski, wszystkie one były dobre na pewnym etapie, wolę znajomości właśnie takie, że nie będę musiała palić mostów, nauczyłam się stawiać granice już na początku znajomości i te znajomości są trwalsze, nie ranią - robimy coś wspólnie, a potem każdy idzie do swojego życia.

Co do drugiej połówki, to nieufność na pewno jest jakąś przeszkodą. U mnie jest problem w drugą stronę, że jestem zbyt otwarta na początku ale pracuję nad tym ...
Są fajne portale randkowe, mam znajomych, którzy znaleźli drugą połówkę w ten sposób, ja nie.
Myślę, że dobrym sposobem jest na początek budowanie znajomości bez konkretnych oczekiwań, wychodzenie ze swojego "kręgu", wyjście do ludzi, różnych, innych. No i samemu trzeba podjąć pewne działania, wiedzieć czego się szuka, swoje standardy i iść w te miejsca albo strony internetowe, gdzie można spotkać takich ludzi.

To takie moje przemyślenia :)
Arya
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: 24 września 2013, o 22:28

12 listopada 2018, o 12:41

Bardzo potrzebny temat, szkoda, że się nie rozwinął.
Ja się czuję bardzo samotna. Mam chłopaka, ale gdy zostaję sama w domu, bo on idzie do pracy, czuję się jakbym nie żyła. Często wpadam w rozpacz. Płaczę, cierpię, nie umiem się zająć czymś konstruktywnym.
Nie mam znajomych, czy koleżanki do której mogłabym się przejść.
U mnie samotność przeszła w izolację społeczną, z której nie umiem sama wyjść. Mogłabym napisać dlaczego do tego doszło, ale to zawiłe i nie wiem, czy kogoś zainteresuje.
Nawet kiedy prowadziłam aktywniejsze życie- studiowałam, czy pracowałam- z nikim nie udało mi się nawiązać więzi, która przetrwałaby próbę czasu. Jest to deprymujące i czasem prześladują mnie myśli, że nikomu na mnie nie zależy. Mam też wrażenie, że ludzie też nie chcą zadawać się z chorymi na depresję, bo boją się np. że się zarażą.
To jest błędne koło, z którego ciężko wyjść.
F40.1
IceTea
Świeżak na forum
Posty: 143
Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 22:03

13 listopada 2018, o 19:22

@Arya jakbym czytała o sobie :)
Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno
maartini
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 121
Rejestracja: 25 października 2016, o 22:43

13 listopada 2018, o 23:24

Havana bardzo fajnie napisała :)
Napewno super rozwiązaniem jest znaleźć sobie coś naszego, coś co kochamy robić albo przynajmniej lubimy. I w ten sposób wyrwać się z marazmu dom-praca-dom.
Ja na przykład też rozumiem problem samotności i podchodzę neurotycznie do relacji z ludzmi tzn. nie umiem złapać dystansu w bliższych relacjach, czuję też czasem że przyjaciele powinni do mnie dzwonić, martwić się o mnie, zamiast sama powiedzieć - ej brakuje mi was, czy coś w tym stylu. Myślę, że ogólnie wywieranie presji na znajomych i wyrzucanie im braku czasu nigdy nie kończy się dobrze. Traktują oni wtedy spotkanie z nami jak obowiązek. A jak wiadomo obowiązków nikt nie lubi. Zawsze lepiej spróbować zrozumieć ten stan rzeczy, zmiany w życiu Twoich znajomych i po prostu to zaakceptować. Może Wasze kontakty będą rzadsze i słabsze ale każda relacja albo ewoluuje albo umiera jeśli nie godzimy się na zmiany.
Inna sprawa to uwierzenie w siebie i w to, że na relacje z innymi zasługujemy. Na pewno nie traktuj tego stanu jako czegoś stałego. Po prostu tak się teraz złożyło, że w Twoim życiu jest mniej ludzi ale to nie oznacza, że zawsze tak będzie.
Najważniejsze to zaopiekować się sobą i swoimi uczuciami, gdy czujemy się zaopiekowani, nie czujemy takiego głodu emocjonalnego w kontaktach z innymi i paradoksalnie te relacje jakoś same się normują, bo nie są wymuszone, a spowodowane po prostu chęcią poznania drugiego człowieka.
Jesteśmy stadni, mamy potrzeby bliskości i jest to naturalne, ale inni ludzie nie wypełnią nam pustki w środku i dopóki traktujemy tak relacje zawsze będą one rozczarowujące.
To takie ogólne podsumowanie teorii relacji międzyludzkich, do której staram sie zbliżyć w praktyce :)
to co czyni nas wrażliwymi - czyni nas pięknymi
ODPOWIEDZ