Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Sam już nie wiem XD

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

14 czerwca 2018, o 23:23

Tak od czasu do czasu kiedy jest mi źle, to pisze sobie tutaj i dziś nadszedł ten dzień, kiedy pora coś z siebie wyrzucić.

Zastanawiam się co robić ze swoim życiem. Osiągnąłem już sporo jak na swój wiek, np. w porównaniu z moimi rówieśnikami. Materialnie nie brakuje mi niczego, sam sobie w tej materii daje radę, ale psychicznie i uczuciowo, brakuje mi sporo.
Do niedawna chyba miałem problem z uzależnieniem od pornografii, z czym udało mi się pożegnać na dobre. Nie wiem czy to było uzależnienie, bo dość szybko się z tym uporałem, ale to już za mną.
Może szału nie ma, ale jest trochę lepiej i będę się starał dalej to utrzymać.
Ciągle próbuje znaleźć dziewczynę, w sumie spotykałem się z dwoma i nic z tego nie wyszło, próbowałem się umówić z kilkoma kolejnymi i nic z tego nie wychodziło, zawsze albo przestała odpisywać, albo odwołała. Nie jestem w żaden sposób nachalny, nie lubię pisać, więc zazwyczaj jeśli już jakąś poznam, to staram się umówić na spotkanie i przez ostatni rok nie byłem na żadnym. Zacząłem się zastanawiać, czy mogę coś w sobie zmienić, żeby tak nie było i dochodzę do wniosku, że chyba nic. Jedyne co mogę zrobić, to prosić się o spotkanie do skutku, ale aż takim dresperatem to nawet ja nie jestem. Kiedyś myślałem, że mam wystarczająca ilość znajomych, ale ostatnio kiedy miałem gorszy dzień, nie miałem nikogo. Poczułem się wtedy bardzo osamotniony. Tak się akurat złożyło, że nikt nie mógł się spotkać, albo przez odległość, albo przez zajęcia, nie istotne, prostu brakuje mi chyba ludzi. Kiedyś myślałem, że jestem bardzo introwertykiem, ale chyba nie, albo sam na to w jakiś sposób wpłynąłem i coś się we mnie zmieniło, albo tylko tak mi się wydawało. Teraz ciągnie mnie do ludzi, nie lubię być sam, a tak wygląda większość mojego życia. I nawet jakbym chciał, to nie bardzo wiem, jak poznać nowych ludzi. Nie wiem, mam ich szukać na siłę? No przecież nie podejdę do kogoś na ulicy i nie powiem bądź moim znajomym.
Tak ogólnie mam też problem ze spotkaniem się ze swoimi znajomymi, nie wiem czemu, ale zawsze tak wychodzi, że kiedy ja dzwonię, to akurat są zajęci i nie mogą się spotkać. Kiedy oni dzwonią, to czasem coś poświęcam po to, żeby się z nimi spotkać. Nie wiem czy to dobrze. Całe życie byłem bardzo miłym gościem i dostawałem od wszystkich po dupie. Wszyscy mnie uczyli, że trzeba być grzecznym itd. potem zrozumiałem, że to gówno prawda. Nigdy nie dostałem nic na czym mi zależało tylko dlatego, że byłem dla kogoś miły, raczej wtedy zostawałem wykorzystany i to tyle, nigdy nic w zamian. Teraz od czasu do czasu jestem szczery i mówię o co mi chodzi, czasem nie przejmując się, że kogoś obrażę. Nie robię tak w stosunku do każdego oczywiście, jedynie do osób, na których mi nie zależy, albo których nie znam. Nie wiem, czy nie popadłem przez to w drugą skrajność.
Chciałbym być człowiekiem który wie, czego chce od życia, ale często mam wrażenie, że tak nie jest i strasznie mnie to denerwuje. Aktualnie wiem tylko tyle, że nie chce przeżyć go w samotności.

Być może próbuje na siłę poukładać sobie życie ale 20 lat to jeszcze za wcześnie i kręcę się jak gówno w przeręblu.

Sam już nie wiem jak sobie pomóc, od 3 lat próbuje poprawić swoje życie psychiczne, a wychodzi mi tylko z materialnym. Rok psychoterapii coś pomógł, ale dalej nie wiem.

Pewnie napisałem to bez ładu i składu, ale jak ktoś jest w stanie w jakiś sposób się do tego odnieść, skomentować, napisać cokolwiek miłego, lub nie miłego, to będę bardzo wdzięczny 😄
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

15 czerwca 2018, o 00:09

No jak masz kasę to na pewno jakaś się znajdzie,gdybyś był starszy to nawet ja :D
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

15 czerwca 2018, o 11:42

Jeśli koledzy do ciebie dzwonią, a ty masz coś poświęcić, to jeśli są to dobrzy koledzy, to nie dość, że zrozumieją, jak ty, że jesteś zajęty, to jeszcze dalej będą próbować cię złapać w wolnej chwili.Każdy ma czas na spotkania, tylko trzeba go znaleźć.Lepiej dokończyć zadanie, a spotkanie przełożyć na potem i nie mieć wyrzutów.
zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

16 czerwca 2018, o 01:57

@Celine Marie - czemu starszy? Wole dojrzałe kobiety, bo mam wrażenie że większość tych w moim wieku, lub młodszych ma już trochę poprzewracane w głowie, a te starsze (mimo, że ostatnio zawiodłem się na takiej) nam nadzieję są bardziej poukładane i lepiej je rozumiem. Myślałem do tej pory, że tak jest chociaż w lepszym stopniu niż z rówieśniczkami, których nie rozumiem wcale, ale ostatnio trochę zachwiała się ta nadzieja i dlatego sam już nie wiem co począć.

@wiktorr98 - wszystko spoko, tylko ja nie poświęcam się dla nich, a dla siebie, bo to mnie właśnie ciągnie do ludzi. Mam tylko wrażenie, że zbyt rzadko się z nimi widuję. Brakuje mi ludzi, a szczególnie tych bliskich.

Już kurcze trochę sam nie wiem jak mam w tym swoim życiu postępować, żeby być z niego zadowolonym. Czegoś w nim brakuje i nie potrafię ot tak tej łuki wypełnić. Jedni mówią, że dobrze jest być takim i takim, inni, że takim i takim, ale komu tak naprawdę ufać?
Czasem słyszę bądź sobą, ale co to znaczy? Jak bardzo trzeba być pewnym swoich przekonań, żeby po prostu być sobą? Zgaduje, że trzeba zaakceptować siebie takim jakim się jest.

Z tym tematem w sumie wiąże się wiele pytań. Jak się zaakceptować, czy jak się zaakceptuje siebie, to czy to nie hamuje rozwoju mnie? Jak długo jeszcze szukać ścieżki, żeby tylko być szczęśliwym? Nie chce więcej, a to jednak tak dużo. Niby nic, a tyle pracy trzeba włożyć i nie ma się nigdy pojęcia, czy tak właśnie będzie w moim życiu. Być może do jego samego końca będę sam. Bardzo nie chciałbym tego.
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

16 czerwca 2018, o 03:01

zaburzonyinformatyk pisze:
16 czerwca 2018, o 01:57
@Celine Marie - czemu starszy? Wole dojrzałe kobiety, bo mam wrażenie że większość tych w moim wieku, lub młodszych ma już trochę poprzewracane w głowie, a te starsze (mimo, że ostatnio zawiodłem się na takiej) nam nadzieję są bardziej poukładane i lepiej je rozumiem. Myślałem do tej pory, że tak jest chociaż w lepszym stopniu niż z rówieśniczkami, których nie rozumiem wcale, ale ostatnio trochę zachwiała się ta nadzieja i dlatego sam już nie wiem co począć.

No skoro tak to jedziemy z tym koksem 'xxdd
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

16 czerwca 2018, o 06:35

zaburzonyinformatyk pisze:
14 czerwca 2018, o 23:23
Tak od czasu do czasu kiedy jest mi źle, to pisze sobie tutaj i dziś nadszedł ten dzień, kiedy pora coś z siebie wyrzucić.

Zastanawiam się co robić ze swoim życiem. Osiągnąłem już sporo jak na swój wiek, np. w porównaniu z moimi rówieśnikami. Materialnie nie brakuje mi niczego, sam sobie w tej materii daje radę, ale psychicznie i uczuciowo, brakuje mi sporo.
Do niedawna chyba miałem problem z uzależnieniem od pornografii, z czym udało mi się pożegnać na dobre. Nie wiem czy to było uzależnienie, bo dość szybko się z tym uporałem, ale to już za mną.
Może szału nie ma, ale jest trochę lepiej i będę się starał dalej to utrzymać.
Ciągle próbuje znaleźć dziewczynę, w sumie spotykałem się z dwoma i nic z tego nie wyszło, próbowałem się umówić z kilkoma kolejnymi i nic z tego nie wychodziło, zawsze albo przestała odpisywać, albo odwołała. Nie jestem w żaden sposób nachalny, nie lubię pisać, więc zazwyczaj jeśli już jakąś poznam, to staram się umówić na spotkanie i przez ostatni rok nie byłem na żadnym. Zacząłem się zastanawiać, czy mogę coś w sobie zmienić, żeby tak nie było i dochodzę do wniosku, że chyba nic. Jedyne co mogę zrobić, to prosić się o spotkanie do skutku, ale aż takim dresperatem to nawet ja nie jestem. Kiedyś myślałem, że mam wystarczająca ilość znajomych, ale ostatnio kiedy miałem gorszy dzień, nie miałem nikogo. Poczułem się wtedy bardzo osamotniony. Tak się akurat złożyło, że nikt nie mógł się spotkać, albo przez odległość, albo przez zajęcia, nie istotne, prostu brakuje mi chyba ludzi. Kiedyś myślałem, że jestem bardzo introwertykiem, ale chyba nie, albo sam na to w jakiś sposób wpłynąłem i coś się we mnie zmieniło, albo tylko tak mi się wydawało. Teraz ciągnie mnie do ludzi, nie lubię być sam, a tak wygląda większość mojego życia. I nawet jakbym chciał, to nie bardzo wiem, jak poznać nowych ludzi. Nie wiem, mam ich szukać na siłę? No przecież nie podejdę do kogoś na ulicy i nie powiem bądź moim znajomym.
Tak ogólnie mam też problem ze spotkaniem się ze swoimi znajomymi, nie wiem czemu, ale zawsze tak wychodzi, że kiedy ja dzwonię, to akurat są zajęci i nie mogą się spotkać. Kiedy oni dzwonią, to czasem coś poświęcam po to, żeby się z nimi spotkać. Nie wiem czy to dobrze. Całe życie byłem bardzo miłym gościem i dostawałem od wszystkich po dupie. Wszyscy mnie uczyli, że trzeba być grzecznym itd. potem zrozumiałem, że to gówno prawda. Nigdy nie dostałem nic na czym mi zależało tylko dlatego, że byłem dla kogoś miły, raczej wtedy zostawałem wykorzystany i to tyle, nigdy nic w zamian. Teraz od czasu do czasu jestem szczery i mówię o co mi chodzi, czasem nie przejmując się, że kogoś obrażę. Nie robię tak w stosunku do każdego oczywiście, jedynie do osób, na których mi nie zależy, albo których nie znam. Nie wiem, czy nie popadłem przez to w drugą skrajność.
Chciałbym być człowiekiem który wie, czego chce od życia, ale często mam wrażenie, że tak nie jest i strasznie mnie to denerwuje. Aktualnie wiem tylko tyle, że nie chce przeżyć go w samotności.

Być może próbuje na siłę poukładać sobie życie ale 20 lat to jeszcze za wcześnie i kręcę się jak gówno w przeręblu.

Sam już nie wiem jak sobie pomóc, od 3 lat próbuje poprawić swoje życie psychiczne, a wychodzi mi tylko z materialnym. Rok psychoterapii coś pomógł, ale dalej nie wiem.

Pewnie napisałem to bez ładu i składu, ale jak ktoś jest w stanie w jakiś sposób się do tego odnieść, skomentować, napisać cokolwiek miłego, lub nie miłego, to będę bardzo wdzięczny 😄
Dobrze że chcesz poukładać swoje życie , a coto znaczy wsumie? To tak może poprostu zaczni żyć i niech sie wydarza , daj sobie go doświadczać nawet jeśli wydaje sie nam że jestesmy samotni , zaburzeni i coś tam. Kiedy wydaje sie że wmiejscu stoimy i nic oprócz pór roku sie niezmienia bo może dlatego że uciekamy przed życiem i nawet tym bolesnym tym co złego dzieje sie bo niechcemy czuć sie zle. Hcielibysmy juz miec dom zone dzieci i psa. Kolorowy i wymarzony. Ale teraz jestes wtym miejscu i ztego wnioski wyciągaj na ten etap życia kieruj uwage. Zagmatwałam :) Tak czy tak dasz rade i jedziesz ztym życiem
Awatar użytkownika
Adrian99
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 98
Rejestracja: 3 maja 2018, o 11:31

16 czerwca 2018, o 11:29

zaburzonyinformatyk pisze:
14 czerwca 2018, o 23:23
Tak od czasu do czasu kiedy jest mi źle, to pisze sobie tutaj i dziś nadszedł ten dzień, kiedy pora coś z siebie wyrzucić.

Zastanawiam się co robić ze swoim życiem. Osiągnąłem już sporo jak na swój wiek, np. w porównaniu z moimi rówieśnikami. Materialnie nie brakuje mi niczego, sam sobie w tej materii daje radę, ale psychicznie i uczuciowo, brakuje mi sporo.
Do niedawna chyba miałem problem z uzależnieniem od pornografii, z czym udało mi się pożegnać na dobre. Nie wiem czy to było uzależnienie, bo dość szybko się z tym uporałem, ale to już za mną.
Może szału nie ma, ale jest trochę lepiej i będę się starał dalej to utrzymać.
Ciągle próbuje znaleźć dziewczynę, w sumie spotykałem się z dwoma i nic z tego nie wyszło, próbowałem się umówić z kilkoma kolejnymi i nic z tego nie wychodziło, zawsze albo przestała odpisywać, albo odwołała. Nie jestem w żaden sposób nachalny, nie lubię pisać, więc zazwyczaj jeśli już jakąś poznam, to staram się umówić na spotkanie i przez ostatni rok nie byłem na żadnym. Zacząłem się zastanawiać, czy mogę coś w sobie zmienić, żeby tak nie było i dochodzę do wniosku, że chyba nic. Jedyne co mogę zrobić, to prosić się o spotkanie do skutku, ale aż takim dresperatem to nawet ja nie jestem. Kiedyś myślałem, że mam wystarczająca ilość znajomych, ale ostatnio kiedy miałem gorszy dzień, nie miałem nikogo. Poczułem się wtedy bardzo osamotniony. Tak się akurat złożyło, że nikt nie mógł się spotkać, albo przez odległość, albo przez zajęcia, nie istotne, prostu brakuje mi chyba ludzi. Kiedyś myślałem, że jestem bardzo introwertykiem, ale chyba nie, albo sam na to w jakiś sposób wpłynąłem i coś się we mnie zmieniło, albo tylko tak mi się wydawało. Teraz ciągnie mnie do ludzi, nie lubię być sam, a tak wygląda większość mojego życia. I nawet jakbym chciał, to nie bardzo wiem, jak poznać nowych ludzi. Nie wiem, mam ich szukać na siłę? No przecież nie podejdę do kogoś na ulicy i nie powiem bądź moim znajomym.
Tak ogólnie mam też problem ze spotkaniem się ze swoimi znajomymi, nie wiem czemu, ale zawsze tak wychodzi, że kiedy ja dzwonię, to akurat są zajęci i nie mogą się spotkać. Kiedy oni dzwonią, to czasem coś poświęcam po to, żeby się z nimi spotkać. Nie wiem czy to dobrze. Całe życie byłem bardzo miłym gościem i dostawałem od wszystkich po dupie. Wszyscy mnie uczyli, że trzeba być grzecznym itd. potem zrozumiałem, że to gówno prawda. Nigdy nie dostałem nic na czym mi zależało tylko dlatego, że byłem dla kogoś miły, raczej wtedy zostawałem wykorzystany i to tyle, nigdy nic w zamian. Teraz od czasu do czasu jestem szczery i mówię o co mi chodzi, czasem nie przejmując się, że kogoś obrażę. Nie robię tak w stosunku do każdego oczywiście, jedynie do osób, na których mi nie zależy, albo których nie znam. Nie wiem, czy nie popadłem przez to w drugą skrajność.
Chciałbym być człowiekiem który wie, czego chce od życia, ale często mam wrażenie, że tak nie jest i strasznie mnie to denerwuje. Aktualnie wiem tylko tyle, że nie chce przeżyć go w samotności.

Być może próbuje na siłę poukładać sobie życie ale 20 lat to jeszcze za wcześnie i kręcę się jak gówno w przeręblu.

Sam już nie wiem jak sobie pomóc, od 3 lat próbuje poprawić swoje życie psychiczne, a wychodzi mi tylko z materialnym. Rok psychoterapii coś pomógł, ale dalej nie wiem.

Pewnie napisałem to bez ładu i składu, ale jak ktoś jest w stanie w jakiś sposób się do tego odnieść, skomentować, napisać cokolwiek miłego, lub nie miłego, to będę bardzo wdzięczny 😄
Boże byku jak ja ciebie rozumiem, mam tak samo z tą samotnoscią, czasem tez mam podobnie z dziewczynami jak ty. I jestesmy w podobnym wieku. Materialnie nic mi nie brakuje mam bogatego ojca, sam zarabiam ale emocjonalnei i psychicznie ostra psiakostka!... No nic nie wiem co ci poradzic bo sam sobie nei radze z tym, ale no wiem co czujesz wiec tyle ode mnie. NIE JESTES SAM :D
zaburzonyinformatyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 9 stycznia 2016, o 20:52

17 czerwca 2018, o 01:25

To wszystko co działo się ostatnio, trochę mnie dobija. Znowu próbowałem spotkać się z kimś i porozmawiać i znowu nie miałem z kim. Niby mam ludzi dookoła, jest rodzina, trochę znajomych, a jednak czuje się bardzo samotny i zaczynam się czuć mocno sfrustrowany. Czuje też, że chyba pogłębia się we mnie lęk przed odrzuceniem.

Nie wiem już jak sobie pomóc. Umówiłem się na wizytę do psychologa i mam nadzieję, że on jakoś w końcu będzie w stanie mi pomóc. Ale boje się, żeby mój stan nie przerodził się w coś poważnego.

Cieszyłbym się, gdybym nic nie robił żeby zmienić swoje życie, ale od 2 - 3 lat próbuje, często coś zmieniam i dalej jest źle. Gdybym nic nie robił, wszystko byłoby jasne, ale staram się cały czas i nic.

Już nie wiem już co tu napisać, nie mogę znaleźć nigdzie ulgi.
ODPOWIEDZ