Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Myśli a rzeczywistość

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ref
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 22:03

18 lipca 2018, o 21:30

Teraz juz zaczalem miec mysli ze mam taka wole i zaraz mi sie wkreci ze mam...
agnefka28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 505
Rejestracja: 6 listopada 2016, o 17:34

18 lipca 2018, o 21:55

ref pisze:
18 lipca 2018, o 21:14
To nadal nie rozumiem
czyli wg Ciebie jesli mialbym wole aby dostac raka to moglbym od tego zachorowac?
To w takim razie co z wyobrazaniem sobie najgorszego, poniewaz nawet na tym forum zalecono mi wyobrazanie sobie ze jestem chory jako forme terapii..
Jestem idealnym przykładem jako czarnowidz, że NIE, myśleniem nie przyciągniesz czegoś. Nie zdam, nie zaliczę, nie znajdę pracy, nie zajdę w ciążę przez nerwy, nie uda się kupić mieszkania bez kredytu, wymieniać dalej? Nie chcę mi się nawet. Zawsze zaliczałam na studiach wszystkie egzaminy, znalazłam pracę bardzo szybko, kupiłam mieszkanie bez kredytu(dzięki wsparciu rodziny swojej i męża), a w ciążę zaszłam za pierwszym podejściem😉
Awatar użytkownika
Tojajestem
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 380
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03

18 lipca 2018, o 22:08

ref pisze:
18 lipca 2018, o 21:30
Teraz juz zaczalem miec mysli ze mam taka wole i zaraz mi sie wkreci ze mam...
Ciagle masz wybór. Możesz wierzyć każdej myśli bez końca i umrzeć na zapalenie płuc w wieku 80 lat wciąż bojąc sie raka... Zreszta dzis to rak a jutro co innego. Tak będzie do czasu kiedy tego nie odrzucisz i nie powiesz - rak? Ok, biorę! Po to żeby przestać sie bać. Wtedy myśli znikną bo stracą podpałkę.

Rozumiem cię bo tez tak miałem. Każdy wpis na forum dotyczący moich wkrętów rozstrajał mnie na wiele dni. A teraz mogę czytać o czym chce bo juz sie tego nie boje. Jak mam mieć raka to trudno. Taka postawa na pewno go nie przywołam.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

18 lipca 2018, o 22:56

ref pisze:
18 lipca 2018, o 21:14
To nadal nie rozumiem
czyli wg Ciebie jesli mialbym wole aby dostac raka to moglbym od tego zachorowac?
To w takim razie co z wyobrazaniem sobie najgorszego, poniewaz nawet na tym forum zalecono mi wyobrazanie sobie ze jestem chory jako forme terapii..
Nie , nie dostaniesz bo nie jesteś panem życia i śmierci nie masz takiej władzy , jak również na to czy dostaniesz jakiejś choroby , ale np niepaląc papierosów masz większą możliwość , że nie dostaniesz raka płuc niż osoba która pali . Możesz dbać o swoje zdrowie , ale nie możesz kontrolować czegoś na co nie masz wpływu , ah i nie sądzę żebyś miał prawdziwą wolę dostania raka .
Nie wiem kto Ci zalecił wobrażanie sobie najgorszego , ja np na początku odburzania unikałam prowokatorów , tak że zalecam bardziej afirmacje niż wobrażanie sobie że jesteś chory , moim zdaniem w nerwicy w niczym Ci to nie pomoże , i głowy też nie uspokoi . :friend:
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
ref
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 22:03

18 lipca 2018, o 23:09

No tak słyszałem i czytałem. Mentalne zabijanie i konfrontacja z lękiem. Czyli celowe wyobrażanie sobie ze ma sie raka przez jakis czas na przykład 15 minut.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

18 lipca 2018, o 23:12

ref pisze:
18 lipca 2018, o 23:09
No tak słyszałem i czytałem. Mentalne zabijanie i konfrontacja z lękiem. Czyli celowe wyobrażanie sobie ze ma sie raka przez jakis czas na przykład 15 minut.
Jeśli Ci to pomaga to tak rób , ja tego nie stosowałam .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

19 lipca 2018, o 16:01

ref pisze:
18 lipca 2018, o 19:42
No właśnie ja mam nerwice bo myśle ze nie moge mieć takich mysli, ze cos tym przyciągam itp.
To jak to wszystko o czym mówicie pogodzić z prawami przyciągania, mówieniem typu "jestes tym co myślisz". Ja mam w sobie jakies po prostu przekonanie ze od mysli mozna dostać raka. Nawet teraz sie lęk pojawia jak to pisze.

Czy generalnie tak sie nie uważa że od złych mysli i emocji mogą byc choroby??
Dyskusja dosyć ciekawa więc postanowiłam napisać jak ja to widzę.
Tak naprawdę nie jesteś tym co myślisz tylko tym jakie masz przekonania wewnętrzne o których wiele osób nawet nie zdaję sobie sprawy. W psychologii (jesli myle niech ktoś mnie poprawi) mówi sie że najważniejszy okres dziecka to pierwsze 3 lata życia. Podobnież dziecko wtedy odbiera świat czysto na poziomie podświadomym czyli nie ma jeszcze tego racjonalnego myślenia. Przykładowo jeśli dziecko jako noworodek ma rodziców którzy stosują zimny chów czyli uważają że płaczem dziecko próbuje manipulować i nie reagują na płacz to dziecko dostaje informacje że świat ma go gdzieś.
W dorosłym życiu to przekonanie zaszyte głęboko w podświadomości może utrudniać mu życie i nawet nie będzie wiedział dlaczego. Takich przekonań mamy ogromna ilości w naszej podświadomości. Gdybyś wczytał się w to forum to ludzie po wstępnym okiełznaniu nerwicy zaczynaja często robic porządku w swoim życiu bo pod wpływem terapii, pracy własnej zaczynają zmieniać te przekonani. Rozwój duchowy z którym ja miałam do czynienia tak naprawdę skupia się właśnie na czyszczeniu podświadomości z przekonań które szkodzą Ci w życiu a techinik jest cała masa do wyboru do koloru.
Jeśli chodzi o pozytywne myślenie to wczytaj się w biografie Lousie Hay. Wysiłek jaki ta kobieta włożyła aby uleczyć własne życie był nadludzki. Zresztą ona nie twierdzi że możesz mieć wszystko. Zacytuje fragment ksiązki "Twoja wewnetrzna moc" z rozdziału o macierzyństwie:
"Jeśli pragniesz dzieci, a ich brak bardzo ci doskwiera, przebolej to i idź naprzód. Nie pogrążaj się w bólu zbyt długo."
Louise Hay propagowała miłość do samego siebie, szacunek i akceptację.
Jeśli chodzi o Twoje obawy o to że wygenerujesz sobie raka to jeśli dojdziesz do takiego etapu rozwoju duchowego że wygenerujesz sobie raka samą myślą o nim to raczej nie powinno Cie to martwić bo będziesz umiał zadziałać w druga stronę czyli tego raka pozbędziesz się także myślą :)

A jesśli chodzi o sam lęk to ostatnio na terapii tarapeutka zapytała mnie czego się boję i zaczęłyśmy rozkładać moje leki i obawy na części pierwsze i szczerze mówiąc im bardziej się w to zagłębiałam to rozumiałam że nawet gdyby stało się to czego się boję to tak naprawdę lek przed tym jest znacznie gorszy niż faktyczne przeżycie tego czego się boję . Dodatkowo terapeutka powiedziała coś genialnego. Mówiła że jakiś tam nurt zachęca aby zrobić to czego się boisz. Przykładowo ja boję się że zemdleje na ulicy więc mogę zasymulować to czyli rozłożyć się na ulicy jak długa i zobaczyć co się stanie.
Z tym rakiem zastanów sie czego się tak naprawdę boisz i jakie przekonania masz na jego temat. Myślisz że nie poradziłbyś sobie w sytuacji gdybyś go naprawdę miał? Mój ojciec miała raka i mimo że przegrał walkę z nim to przez 90% czasu trwania swojej choroby miał sie duzo lepiej pod wzgledem fizycznym i psychicznym niż większość ludzi z tego forum:).
ref
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 22:03

19 lipca 2018, o 19:32

Biedroneczka pisze:
19 lipca 2018, o 16:01
ref pisze:
18 lipca 2018, o 19:42
No właśnie ja mam nerwice bo myśle ze nie moge mieć takich mysli, ze cos tym przyciągam itp.
To jak to wszystko o czym mówicie pogodzić z prawami przyciągania, mówieniem typu "jestes tym co myślisz". Ja mam w sobie jakies po prostu przekonanie ze od mysli mozna dostać raka. Nawet teraz sie lęk pojawia jak to pisze.

Czy generalnie tak sie nie uważa że od złych mysli i emocji mogą byc choroby??
Dyskusja dosyć ciekawa więc postanowiłam napisać jak ja to widzę.
Tak naprawdę nie jesteś tym co myślisz tylko tym jakie masz przekonania wewnętrzne o których wiele osób nawet nie zdaję sobie sprawy. W psychologii (jesli myle niech ktoś mnie poprawi) mówi sie że najważniejszy okres dziecka to pierwsze 3 lata życia. Podobnież dziecko wtedy odbiera świat czysto na poziomie podświadomym czyli nie ma jeszcze tego racjonalnego myślenia. Przykładowo jeśli dziecko jako noworodek ma rodziców którzy stosują zimny chów czyli uważają że płaczem dziecko próbuje manipulować i nie reagują na płacz to dziecko dostaje informacje że świat ma go gdzieś.
W dorosłym życiu to przekonanie zaszyte głęboko w podświadomości może utrudniać mu życie i nawet nie będzie wiedział dlaczego. Takich przekonań mamy ogromna ilości w naszej podświadomości. Gdybyś wczytał się w to forum to ludzie po wstępnym okiełznaniu nerwicy zaczynaja często robic porządku w swoim życiu bo pod wpływem terapii, pracy własnej zaczynają zmieniać te przekonani. Rozwój duchowy z którym ja miałam do czynienia tak naprawdę skupia się właśnie na czyszczeniu podświadomości z przekonań które szkodzą Ci w życiu a techinik jest cała masa do wyboru do koloru.
Jeśli chodzi o pozytywne myślenie to wczytaj się w biografie Lousie Hay. Wysiłek jaki ta kobieta włożyła aby uleczyć własne życie był nadludzki. Zresztą ona nie twierdzi że możesz mieć wszystko. Zacytuje fragment ksiązki "Twoja wewnetrzna moc" z rozdziału o macierzyństwie:
"Jeśli pragniesz dzieci, a ich brak bardzo ci doskwiera, przebolej to i idź naprzód. Nie pogrążaj się w bólu zbyt długo."
Louise Hay propagowała miłość do samego siebie, szacunek i akceptację.
Jeśli chodzi o Twoje obawy o to że wygenerujesz sobie raka to jeśli dojdziesz do takiego etapu rozwoju duchowego że wygenerujesz sobie raka samą myślą o nim to raczej nie powinno Cie to martwić bo będziesz umiał zadziałać w druga stronę czyli tego raka pozbędziesz się także myślą :)

A jesśli chodzi o sam lęk to ostatnio na terapii tarapeutka zapytała mnie czego się boję i zaczęłyśmy rozkładać moje leki i obawy na części pierwsze i szczerze mówiąc im bardziej się w to zagłębiałam to rozumiałam że nawet gdyby stało się to czego się boję to tak naprawdę lek przed tym jest znacznie gorszy niż faktyczne przeżycie tego czego się boję . Dodatkowo terapeutka powiedziała coś genialnego. Mówiła że jakiś tam nurt zachęca aby zrobić to czego się boisz. Przykładowo ja boję się że zemdleje na ulicy więc mogę zasymulować to czyli rozłożyć się na ulicy jak długa i zobaczyć co się stanie.
Z tym rakiem zastanów sie czego się tak naprawdę boisz i jakie przekonania masz na jego temat. Myślisz że nie poradziłbyś sobie w sytuacji gdybyś go naprawdę miał? Mój ojciec miała raka i mimo że przegrał walkę z nim to przez 90% czasu trwania swojej choroby miał sie duzo lepiej pod wzgledem fizycznym i psychicznym niż większość ludzi z tego forum:).
No cóż ja się nie boję właśnie samego raka (chyba). Ja się po prostu boję tego że mam takie myśli i że od nich zachoruje. Moja nerwica wynika właśnie z tego przekonania. Ja się po prostu boję myśleć o czymkolwiek co jest związane z rakiem bo za tym idzie lęk że coś tym przyciągne. I tym samym jestem w pułapce bo im bardziej nie chce tym bardziej myślę. I problem leży w tym że nie mogę temu lękowi pozwolic na obecność czy nawet konforntować się z kimś bo wtedy mam poczucie że przyciągam raka.
I powiem szczerze, spodziewałem się że po napisaniu tego posta zostanę przekonany o tym że nie jestem w stanie sobie wmówić choroby. A tymczasem dostałem coś zupełnie przeciwnego, wielu z was twierdzi że to możliwe. Muszę przyznać że mój lęk wzrósł. Bo skoro ja żyłem w takim przekonaniu i w niego wierzyłem to rozumiem że mogę sobie coś wmówić tak??

Ja się nie boję raka, ja nie rozmyślam o tym co by było gdyby. Ja się boję myśli z nim związanych.
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

19 lipca 2018, o 19:35

ref pisze:
19 lipca 2018, o 19:32
Biedroneczka pisze:
19 lipca 2018, o 16:01
ref pisze:
18 lipca 2018, o 19:42
No właśnie ja mam nerwice bo myśle ze nie moge mieć takich mysli, ze cos tym przyciągam itp.
To jak to wszystko o czym mówicie pogodzić z prawami przyciągania, mówieniem typu "jestes tym co myślisz". Ja mam w sobie jakies po prostu przekonanie ze od mysli mozna dostać raka. Nawet teraz sie lęk pojawia jak to pisze.

Czy generalnie tak sie nie uważa że od złych mysli i emocji mogą byc choroby??
Dyskusja dosyć ciekawa więc postanowiłam napisać jak ja to widzę.
Tak naprawdę nie jesteś tym co myślisz tylko tym jakie masz przekonania wewnętrzne o których wiele osób nawet nie zdaję sobie sprawy. W psychologii (jesli myle niech ktoś mnie poprawi) mówi sie że najważniejszy okres dziecka to pierwsze 3 lata życia. Podobnież dziecko wtedy odbiera świat czysto na poziomie podświadomym czyli nie ma jeszcze tego racjonalnego myślenia. Przykładowo jeśli dziecko jako noworodek ma rodziców którzy stosują zimny chów czyli uważają że płaczem dziecko próbuje manipulować i nie reagują na płacz to dziecko dostaje informacje że świat ma go gdzieś.
W dorosłym życiu to przekonanie zaszyte głęboko w podświadomości może utrudniać mu życie i nawet nie będzie wiedział dlaczego. Takich przekonań mamy ogromna ilości w naszej podświadomości. Gdybyś wczytał się w to forum to ludzie po wstępnym okiełznaniu nerwicy zaczynaja często robic porządku w swoim życiu bo pod wpływem terapii, pracy własnej zaczynają zmieniać te przekonani. Rozwój duchowy z którym ja miałam do czynienia tak naprawdę skupia się właśnie na czyszczeniu podświadomości z przekonań które szkodzą Ci w życiu a techinik jest cała masa do wyboru do koloru.
Jeśli chodzi o pozytywne myślenie to wczytaj się w biografie Lousie Hay. Wysiłek jaki ta kobieta włożyła aby uleczyć własne życie był nadludzki. Zresztą ona nie twierdzi że możesz mieć wszystko. Zacytuje fragment ksiązki "Twoja wewnetrzna moc" z rozdziału o macierzyństwie:
"Jeśli pragniesz dzieci, a ich brak bardzo ci doskwiera, przebolej to i idź naprzód. Nie pogrążaj się w bólu zbyt długo."
Louise Hay propagowała miłość do samego siebie, szacunek i akceptację.
Jeśli chodzi o Twoje obawy o to że wygenerujesz sobie raka to jeśli dojdziesz do takiego etapu rozwoju duchowego że wygenerujesz sobie raka samą myślą o nim to raczej nie powinno Cie to martwić bo będziesz umiał zadziałać w druga stronę czyli tego raka pozbędziesz się także myślą :)

A jesśli chodzi o sam lęk to ostatnio na terapii tarapeutka zapytała mnie czego się boję i zaczęłyśmy rozkładać moje leki i obawy na części pierwsze i szczerze mówiąc im bardziej się w to zagłębiałam to rozumiałam że nawet gdyby stało się to czego się boję to tak naprawdę lek przed tym jest znacznie gorszy niż faktyczne przeżycie tego czego się boję . Dodatkowo terapeutka powiedziała coś genialnego. Mówiła że jakiś tam nurt zachęca aby zrobić to czego się boisz. Przykładowo ja boję się że zemdleje na ulicy więc mogę zasymulować to czyli rozłożyć się na ulicy jak długa i zobaczyć co się stanie.
Z tym rakiem zastanów sie czego się tak naprawdę boisz i jakie przekonania masz na jego temat. Myślisz że nie poradziłbyś sobie w sytuacji gdybyś go naprawdę miał? Mój ojciec miała raka i mimo że przegrał walkę z nim to przez 90% czasu trwania swojej choroby miał sie duzo lepiej pod wzgledem fizycznym i psychicznym niż większość ludzi z tego forum:).
No cóż ja się nie boję właśnie samego raka (chyba). Ja się po prostu boję tego że mam takie myśli i że od nich zachoruje. Moja nerwica wynika właśnie z tego przekonania. Ja się po prostu boję myśleć o czymkolwiek co jest związane z rakiem bo za tym idzie lęk że coś tym przyciągne. I tym samym jestem w pułapce bo im bardziej nie chce tym bardziej myślę. I problem leży w tym że nie mogę temu lękowi pozwolic na obecność czy nawet konforntować się z kimś bo wtedy mam poczucie że przyciągam raka.
I powiem szczerze, spodziewałem się że po napisaniu tego posta zostanę przekonany o tym że nie jestem w stanie sobie wmówić choroby. A tymczasem dostałem coś zupełnie przeciwnego, wielu z was twierdzi że to możliwe. Muszę przyznać że mój lęk wzrósł. Bo skoro ja żyłem w takim przekonaniu i w niego wierzyłem to rozumiem że mogę sobie coś wmówić tak??
NIE MOŻESZ SOBIE WMÓWIĆ CHOROBY , możesz myśleć o raku dzień i noc kurde :grr: całe życie możesz o nim myśleć i go nigdy nie dostać !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
ref
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 22:03

19 lipca 2018, o 19:41

schanis22 pisze:
19 lipca 2018, o 19:35
ref pisze:
19 lipca 2018, o 19:32
Biedroneczka pisze:
19 lipca 2018, o 16:01


Dyskusja dosyć ciekawa więc postanowiłam napisać jak ja to widzę.
Tak naprawdę nie jesteś tym co myślisz tylko tym jakie masz przekonania wewnętrzne o których wiele osób nawet nie zdaję sobie sprawy. W psychologii (jesli myle niech ktoś mnie poprawi) mówi sie że najważniejszy okres dziecka to pierwsze 3 lata życia. Podobnież dziecko wtedy odbiera świat czysto na poziomie podświadomym czyli nie ma jeszcze tego racjonalnego myślenia. Przykładowo jeśli dziecko jako noworodek ma rodziców którzy stosują zimny chów czyli uważają że płaczem dziecko próbuje manipulować i nie reagują na płacz to dziecko dostaje informacje że świat ma go gdzieś.
W dorosłym życiu to przekonanie zaszyte głęboko w podświadomości może utrudniać mu życie i nawet nie będzie wiedział dlaczego. Takich przekonań mamy ogromna ilości w naszej podświadomości. Gdybyś wczytał się w to forum to ludzie po wstępnym okiełznaniu nerwicy zaczynaja często robic porządku w swoim życiu bo pod wpływem terapii, pracy własnej zaczynają zmieniać te przekonani. Rozwój duchowy z którym ja miałam do czynienia tak naprawdę skupia się właśnie na czyszczeniu podświadomości z przekonań które szkodzą Ci w życiu a techinik jest cała masa do wyboru do koloru.
Jeśli chodzi o pozytywne myślenie to wczytaj się w biografie Lousie Hay. Wysiłek jaki ta kobieta włożyła aby uleczyć własne życie był nadludzki. Zresztą ona nie twierdzi że możesz mieć wszystko. Zacytuje fragment ksiązki "Twoja wewnetrzna moc" z rozdziału o macierzyństwie:
"Jeśli pragniesz dzieci, a ich brak bardzo ci doskwiera, przebolej to i idź naprzód. Nie pogrążaj się w bólu zbyt długo."
Louise Hay propagowała miłość do samego siebie, szacunek i akceptację.
Jeśli chodzi o Twoje obawy o to że wygenerujesz sobie raka to jeśli dojdziesz do takiego etapu rozwoju duchowego że wygenerujesz sobie raka samą myślą o nim to raczej nie powinno Cie to martwić bo będziesz umiał zadziałać w druga stronę czyli tego raka pozbędziesz się także myślą :)

A jesśli chodzi o sam lęk to ostatnio na terapii tarapeutka zapytała mnie czego się boję i zaczęłyśmy rozkładać moje leki i obawy na części pierwsze i szczerze mówiąc im bardziej się w to zagłębiałam to rozumiałam że nawet gdyby stało się to czego się boję to tak naprawdę lek przed tym jest znacznie gorszy niż faktyczne przeżycie tego czego się boję . Dodatkowo terapeutka powiedziała coś genialnego. Mówiła że jakiś tam nurt zachęca aby zrobić to czego się boisz. Przykładowo ja boję się że zemdleje na ulicy więc mogę zasymulować to czyli rozłożyć się na ulicy jak długa i zobaczyć co się stanie.
Z tym rakiem zastanów sie czego się tak naprawdę boisz i jakie przekonania masz na jego temat. Myślisz że nie poradziłbyś sobie w sytuacji gdybyś go naprawdę miał? Mój ojciec miała raka i mimo że przegrał walkę z nim to przez 90% czasu trwania swojej choroby miał sie duzo lepiej pod wzgledem fizycznym i psychicznym niż większość ludzi z tego forum:).
No cóż ja się nie boję właśnie samego raka (chyba). Ja się po prostu boję tego że mam takie myśli i że od nich zachoruje. Moja nerwica wynika właśnie z tego przekonania. Ja się po prostu boję myśleć o czymkolwiek co jest związane z rakiem bo za tym idzie lęk że coś tym przyciągne. I tym samym jestem w pułapce bo im bardziej nie chce tym bardziej myślę. I problem leży w tym że nie mogę temu lękowi pozwolic na obecność czy nawet konforntować się z kimś bo wtedy mam poczucie że przyciągam raka.
I powiem szczerze, spodziewałem się że po napisaniu tego posta zostanę przekonany o tym że nie jestem w stanie sobie wmówić choroby. A tymczasem dostałem coś zupełnie przeciwnego, wielu z was twierdzi że to możliwe. Muszę przyznać że mój lęk wzrósł. Bo skoro ja żyłem w takim przekonaniu i w niego wierzyłem to rozumiem że mogę sobie coś wmówić tak??
NIE MOŻESZ SOBIE WMÓWIĆ CHOROBY , możesz myśleć o raku dzień i noc kurde :grr: całe życie możesz o nim myśleć i go nigdy nie dostać !

Kurczę ja już nic nie wiem, każdy mówi co innego. Już padło w tym temacie to że "tak, można sobie wmówić chorobę".
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

20 lipca 2018, o 09:18

Ref dostałeś takie odpowiedzi bo narobiłeś zamieszanie tym pytaniem. Połączyłeś w jednym temacie pozytywne myślenie z rakiem a powiem Ci szczerze że nie wyczytałam nigdzie jak można myślami wywołać raka czy jak stosując techniki z pozytywnego myślenia sobie zaszkodzić.
Dodatkowo określenie pozytywne myślenie nie ma za bardzo wspólnego z myśleniem tylko działaniem. Piszesz afirmacje, wizualizujesz więc to świadome działanie i niezły wysiłek a i tak nie wiadomo czy to działa. Zapytałeś się czy myślami możesz przyciągnąć raka. Nie, nie można a dlatego że myśli nie da się kontrolować. Myśli są i już. Do tej pory nie spotkałam się z żadna techniką która uczyła niemyślenia:). Jak medytujesz to uczysz się przepuszczania myśli czyli traktujesz je jak obłoki na niebie. Katie Byron uczy aby kwestionować myśli które nam szkodzą i powodują cierpienie.
ref
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 22:03

20 lipca 2018, o 12:55

Okej, to w takim razie opisze moze dalej moją sytuacje.
Akceptacja najgorszego wywołuje u mnie lęk oraz mysli dotyczące tego ze tym samym przyciągam, chce i tak dalej.
A z kolei tworzenie u siebie pozytywnych afirmacji typu "jestem zdrowy" "nie dostanę raka" jest siłowaniem sie z nerwica.
I jestem w kropce...
Biedroneczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 4 grudnia 2017, o 10:47

20 lipca 2018, o 13:43

Ref pierwsza moja terapia była u psycholożki która była zwolenniczką pozytywnego myślenia. Dała mi jakieś afirmacje do mówienia robiła wizualizacje i podsuwała książki pseudonaukowe. Oczywiście klepałam te afirmacje i kompletnie nic mi to nie dawało. Najgorsze że pod jej wpływem byłam pod ogromna presją że na wszystko mam wpływ i jeśli coś mi się dzieję złego to jest to moja wina, mojego negatywnego myślenia. Kilka lat później trafiłam na kolejną terapię do tym razem certyfikowanego psychologa i ona na dzień dobry powiedziała że nie wierzy w pozytywne myślenie i że życie nie jest sprawiedliwe:). Ale mi wtedy ulżyło, przestałam się obwiniać za wszystko co mi się przytrafia.
Powiem Ci jak ja sobie radzę. Mam lekką nerwicę natręctw. Przykładowo wczoraj kupowałam ubranie i miałam do wyboru kilka opcji kolorystycznych. Najładniejsze było z domieszka ciemnego koloru a mi się pojawiła myśl że jak kupię z domieszką ciemnego to przyciągnę coś strasznego. pojawił się lęk. Ale wtedy ŚWIADOMIE powiedziałam do siebie: ""To tylko nerwica. Jeśli ulegnę temu teraz to nerwica nie odpuści" i kupiłam z domieszka ciemnego. Próbowałam tez technik odwrócenia czyli jeśli pojawiła sie myśl "Jeśli wezmę pierwsza łyżkę z brzegu a nie druga to stanie się coś strasznego."
To wtedy mówiłam do siebie "OK a jak wezmę to druga łyżkę to wygram w totolotka?". I wtedy puszczało bo nawet mając mega nerwicę nikt nie uwierzy w myśl że wygra w totolotka jeśli weźmie tą a nie inna łyżkę.
Wiesz jeśli masz dowód w postaci wyników badań to afirmacja "Jestem zdrowy" jest OK dlatego że jesteś zdrowy i nie widzę tutaj siłowania się z nerwicą. Ja mówiłam sobie afirmację "Jestem zdrową i silną osobą". I dodawałam to tylko nerwica :).
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

20 lipca 2018, o 13:48

No bo na tym polega zaburzenie nerwicowe.U większości osób nie da się tak po prostu zaakceptować czegoś od razu, szczerze i na stałe.To jest jak sfera, którą musisz powiększać, aby uzyskać efekt, ale nie wystarczy raz czy dwa powiedzieć sobie "akceptuję" i już przechodzi.To jest trening umysłu, który wpływa na ciało.

Tym, że powiesz sobie "okej nich będzie jak będzie", będzie lepiej od tego Twojego obecnego stanu, tym dłużej, jak długo takie podejście będzie głęboko w Twoim umyśle.Tak jak wiatr, który jest lękiem, tak Ty jesteś drzewem, a akceptacja jest korzeniem, który Cię trzyma w pionie.

Hah dodam to do moich cytatów, bo dobrze to brzmi :)
Awatar użytkownika
xiezyc
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 16 listopada 2017, o 01:03

27 lipca 2018, o 23:39

witorrr98 pisze:
20 lipca 2018, o 13:48
No bo na tym polega zaburzenie nerwicowe.U większości osób nie da się tak po prostu zaakceptować czegoś od razu, szczerze i na stałe.To jest jak sfera, którą musisz powiększać, aby uzyskać efekt, ale nie wystarczy raz czy dwa powiedzieć sobie "akceptuję" i już przechodzi.To jest trening umysłu, który wpływa na ciało.

Tym, że powiesz sobie "okej nich będzie jak będzie", będzie lepiej od tego Twojego obecnego stanu, tym dłużej, jak długo takie podejście będzie głęboko w Twoim umyśle.Tak jak wiatr, który jest lękiem, tak Ty jesteś drzewem, a akceptacja jest korzeniem, który Cię trzyma w pionie.

Hah dodam to do moich cytatów, bo dobrze to brzmi :)
Heh dobrze napisane :D :friend:
ODPOWIEDZ