Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Rozwód

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 maja 2019, o 15:37

Po kilku latach moja żona zostawiła mnie. Straciła nadzieję, że przestanę być egoistą i w końcu zacznę myśleć jak "my" a nie tylko "ja".
Tkwiłem w nerwicowym egocentryzmie, decyzję o założeniu rodziny ciągle przesuwałem. Zajmowałem się bzdurami, sprawy rodzinne traktowałem powierzchownie. Niby starałem się odburzać, ale tak naprawdę co jakiś czas uciekałem w seriale, gry komputerowe, książki i to powodowalo, że cała praca szła na marne. Gdy miałem lepsze okresy, to skupiałem się na nauce, bo czułem olbrzymi żal, że przez nerwice nie ukończyłem studiów. Obudziłem się z tej iluzji, ale było już za późno, moja żona przestała mnie kochać. Żona odeszła, a nerwica została. Czuję że przegrałem życie, żałuje że się urodziłem. Najgorsza jest świadomość, że to praktycznie moja wina. Byłem zapatrzonym w siebie egoistą i straciłem przez to osobę, którą kocham i bez której nie wyobrażam sobie życia. Mam 30 lat a czuję się momentami jak małe dziecko. Doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkich błędów, które popełniłem. Dotarło do mnie jak bardzo człowiek może być zaślepiony i głupi. Nie wiem co dalej ze sobą począć. Chyba chciałbym się zabic, ale nie mogę, bo moi rodzice by tego sami nie przeżyli. Jestem w ruinach swojego życia na dnie najczarniejszej otchłani. Nie wiem czego oczekuje pisząc o tym. Całe życie zmagam się z lękami, fobiami, natręctwami i ograniczeniami i nie mam siły dłużej walczyć, bo ta walka trwa zbyt długo. Chciałbym zasnąć i się już nie obudzić.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

5 maja 2019, o 15:44

Hej.
Rozmawiałeś coś z żoną wogole na temat rozstania?
Tak poważnie na spokojnie.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

5 maja 2019, o 15:58

Witaj, przykro mi z powodu tego, co przeżywasz i jak cierpisz, ale może jeszcze nie wszystko stracone? Pewnie to bardzo trudne, ale może żona jeszcze będzie chciała porozmawiać? Nie myślałeś o terapii dla Was? Niestety, z nami zaburzeniowcami ciężko się żyje, ale to nie znaczy, że nie mamy prawa do szczęścia, rodziny, pracy. Nie obwiniaj siebie, bo w stanie lękowym nie jesteś sobą. Jesteś więźniem lęku i jeśli nie opanujesz mechanizmów to tańczysz jak nerwica Ci zagra. Wiem, że to ogromny ból, ale za długo walczysz by się poddać :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 maja 2019, o 16:08

Iwona29 pisze:
5 maja 2019, o 15:44
Hej.
Rozmawiałeś coś z żoną wogole na temat rozstania?
Tak poważnie na spokojnie.
Niestety to już definitywny koniec małżeństwa.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 maja 2019, o 16:09

katarzynka pisze:
5 maja 2019, o 15:58
Witaj, przykro mi z powodu tego, co przeżywasz i jak cierpisz, ale może jeszcze nie wszystko stracone? Pewnie to bardzo trudne, ale może żona jeszcze będzie chciała porozmawiać? Nie myślałeś o terapii dla Was? Niestety, z nami zaburzeniowcami ciężko się żyje, ale to nie znaczy, że nie mamy prawa do szczęścia, rodziny, pracy. Nie obwiniaj siebie, bo w stanie lękowym nie jesteś sobą. Jesteś więźniem lęku i jeśli nie opanujesz mechanizmów to tańczysz jak nerwica Ci zagra. Wiem, że to ogromny ból, ale za długo walczysz by się poddać :friend:
Mechanizmy znam dobrze. Jedynie przez brak bycia konsekwentnym jestem dalej w tym bagnie.
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

5 maja 2019, o 16:27

Jestes pewien że ona nie widzi szansy ?Może oczekuje że powiesz że zmienisz pewne nawyki odnośnie Waszego wspólnego zycia.

Nie przekreślaj tego co Was łączyło i łączy.Moze zawalczyć o Was :friend:
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

5 maja 2019, o 16:33

Heimdall pisze:
5 maja 2019, o 16:09
katarzynka pisze:
5 maja 2019, o 15:58
Witaj, przykro mi z powodu tego, co przeżywasz i jak cierpisz, ale może jeszcze nie wszystko stracone? Pewnie to bardzo trudne, ale może żona jeszcze będzie chciała porozmawiać? Nie myślałeś o terapii dla Was? Niestety, z nami zaburzeniowcami ciężko się żyje, ale to nie znaczy, że nie mamy prawa do szczęścia, rodziny, pracy. Nie obwiniaj siebie, bo w stanie lękowym nie jesteś sobą. Jesteś więźniem lęku i jeśli nie opanujesz mechanizmów to tańczysz jak nerwica Ci zagra. Wiem, że to ogromny ból, ale za długo walczysz by się poddać :friend:
Mechanizmy znam dobrze. Jedynie przez brak bycia konsekwentnym jestem dalej w tym bagnie.
Pewnie tak jak większość z nas, teoria rozmija się z praktyką. Korzystasz z terapii? Myślisz, że nerwica była główną przyczyną decyzji Twojej małżonki?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 maja 2019, o 17:46

Moja nerwica była jednym z powodów, ale głównie mój egoizm. Nie chcę się wybielać, ale ten egoizm był miksem rocd i innych natrętnych myśli. Do tego uczyłem się asertywności i pewności siebie, bo u mnie poziom tych 2 cech był wręcz ujemny. No i nauka pewności siebie przyniosła skutki uboczne w postaci roszczeniowej postawy do świata. Ogólnie rzecz biorąc, 3 lata temu braliśmy ślub i zaczynałem dopiero odburzanie i prace nad sobą. A zaczynałem od kompletnego zera, byłem psychicznie wyniszczony, miałem całą masę wad i nieprawidłowych nawyków do zmiany. Nie miałem tak, że żyłem normalnie i nagle dostałem nerwice. Kilka lat poprzedzających było naprawdę złych. Dopiero parę miesięcy temu poukładałem sobie całość, ale na ratowanie związku było już zbyt późno. I to mnie bardzo boli, że w okresach słabej nerwicy byłem dobrym partnerem, odpowiedzialnym i dojrzałym. A później emocje znowu rozpieprzały wszystko. Dopóki nie wyjdę z nerwicy, to nie mam szans na stworzenie normalnego związku. Bez odburzenia znowu będę przechodzic przez to samo...
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

5 maja 2019, o 18:22

Skoro sięgnąłeś dna to może jest to moment, aby się od niego odbić. Nie czekaj, aby ktoś zrobił to za Ciebie. 30 lat to jeszcze jesteś całkiem młody. Ja życie układać zaczęłam po 30stce. Więc niby na kobietę późno, a dla faceta to dopiero wchodzenie w dorosłe życie. A po 40stce dostałam nerwicę i wcale nie rozpaczam bardzo z tego powodu. Być może wtedy życie mnie przerosło, ale wyciągam teraz wnioski.
Ja jestem może dziwna, ale wkurza mnie, że ludzie przed 30 biorą śluby (oczywiście są wyjątki, ale tak jak piszesz jeszcze nie byłeś gotowy). Kobiety dążą do ślubu i myślą, że zmienią faceta. Myślą, że one są wielce mądre i dojrzałe. A dla was facetów to presja i często gubicie się w tym i nie dziwię się wam.
Zadzieraj nosa i poślady, a życie stoi otworem. Pozwól sobie być nieidealny facetem, bo takich nie ma. Faceci z natury są egoistami (wiem z doświadczenia), ale mądra kobieta to zaakceptuje i pozwoli tobie być sobą, a wtedy sam się otworzysz na życie.
Mam wrażenie, że często ludzie, którzy biorą ślub przed 30stką biorą rozwody, bo oczekują od życia cudów. A życie jest tylko życiem. Więc nie czuj się przegrany, bo jeszcze dużo wygrasz w życiu. Tylko żyj tak jak potrafisz i znajdź kobietę, która nie będzie ci robić presji. No chyba, że twoja żona to zrozumie, że nie ma ideałów. A pewnie szybko zobaczy, że jesteś całkiem spoko gościem.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 maja 2019, o 18:39

życie pisze:
5 maja 2019, o 18:22
Skoro sięgnąłeś dna to może jest to moment, aby się od niego odbić. Nie czekaj, aby ktoś zrobił to za Ciebie. 30 lat to jeszcze jesteś całkiem młody. Ja życie układać zaczęłam po 30stce. Więc niby na kobietę późno, a dla faceta to dopiero wchodzenie w dorosłe życie. A po 40stce dostałam nerwicę i wcale nie rozpaczam bardzo z tego powodu. Być może wtedy życie mnie przerosło, ale wyciągam teraz wnioski.
Ja jestem może dziwna, ale wkurza mnie, że ludzie przed 30 biorą śluby (oczywiście są wyjątki, ale tak jak piszesz jeszcze nie byłeś gotowy). Kobiety dążą do ślubu i myślą, że zmienią faceta. Myślą, że one są wielce mądre i dojrzałe. A dla was facetów to presja i często gubicie się w tym i nie dziwię się wam.
Zadzieraj nosa i poślady, a życie stoi otworem. Pozwól sobie być nieidealny facetem, bo takich nie ma. Faceci z natury są egoistami (wiem z doświadczenia), ale mądra kobieta to zaakceptuje i pozwoli tobie być sobą, a wtedy sam się otworzysz na życie.
Mam wrażenie, że często ludzie, którzy biorą ślub przed 30stką biorą rozwody, bo oczekują od życia cudów. A życie jest tylko życiem. Więc nie czuj się przegrany, bo jeszcze dużo wygrasz w życiu. Tylko żyj tak jak potrafisz i znajdź kobietę, która nie będzie ci robić presji. No chyba, że twoja żona to zrozumie, że nie ma ideałów. A pewnie szybko zobaczy, że jesteś całkiem spoko gościem.
Teraz sobie uzmysłowiłem, że robiłem sobie bardzo dużą presje na odburzenie ze względu na chęć założenia rodziny. Zawsze gdy żona wspominała o dzieciach, to odpowiadałem, że za parę miesięcy pomyślimy. Miałem nadzieję że wyjdę z nerwicy do tego czasu. Chciałem żeby dziecko miało normalnego ojca, a nie wiecznie zmęczonego i pół przytomnego.
życie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 596
Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26

5 maja 2019, o 19:01

Heimdall pisze:
5 maja 2019, o 18:39
życie pisze:
5 maja 2019, o 18:22
Skoro sięgnąłeś dna to może jest to moment, aby się od niego odbić. Nie czekaj, aby ktoś zrobił to za Ciebie. 30 lat to jeszcze jesteś całkiem młody. Ja życie układać zaczęłam po 30stce. Więc niby na kobietę późno, a dla faceta to dopiero wchodzenie w dorosłe życie. A po 40stce dostałam nerwicę i wcale nie rozpaczam bardzo z tego powodu. Być może wtedy życie mnie przerosło, ale wyciągam teraz wnioski.
Ja jestem może dziwna, ale wkurza mnie, że ludzie przed 30 biorą śluby (oczywiście są wyjątki, ale tak jak piszesz jeszcze nie byłeś gotowy). Kobiety dążą do ślubu i myślą, że zmienią faceta. Myślą, że one są wielce mądre i dojrzałe. A dla was facetów to presja i często gubicie się w tym i nie dziwię się wam.
Zadzieraj nosa i poślady, a życie stoi otworem. Pozwól sobie być nieidealny facetem, bo takich nie ma. Faceci z natury są egoistami (wiem z doświadczenia), ale mądra kobieta to zaakceptuje i pozwoli tobie być sobą, a wtedy sam się otworzysz na życie.
Mam wrażenie, że często ludzie, którzy biorą ślub przed 30stką biorą rozwody, bo oczekują od życia cudów. A życie jest tylko życiem. Więc nie czuj się przegrany, bo jeszcze dużo wygrasz w życiu. Tylko żyj tak jak potrafisz i znajdź kobietę, która nie będzie ci robić presji. No chyba, że twoja żona to zrozumie, że nie ma ideałów. A pewnie szybko zobaczy, że jesteś całkiem spoko gościem.
Teraz sobie uzmysłowiłem, że robiłem sobie bardzo dużą presje na odburzenie ze względu na chęć założenia rodziny. Zawsze gdy żona wspominała o dzieciach, to odpowiadałem, że za parę miesięcy pomyślimy. Miałem nadzieję że wyjdę z nerwicy do tego czasu. Chciałem żeby dziecko miało normalnego ojca, a nie wiecznie zmęczonego i pół przytomnego.
Miałeś presję, bo żona układała życie tak jak ona sobie to wyobrażała. Cudowna bajka " będzie cudowny mąż, cudowne dziecko i będziemy żyli długo i szczęśliwie"... bleeeee. Bo wszystkie koleżanki to i ja będę miała ten raj. Hmmm..... tylko ile koleżanek uważa teraz to za raj 'why . Wiem jak ja byłam przed 30stką wolnym człowiekiem, a moje koleżanki, które w wieku po 20stce brały śluby, rodziły dzieci, uważały, że to takie piękne (ja je za to często wtedy krytykowałam i za kare nie dostawałam zaproszeń na śluby :D ). Tylko nagle po paru latach życia w raju zaczęły mówić jak śmietanka spłynęła " korzystaj z życia dziewczyno póki możesz". "Jaka ty byłaś mądra, że skorzystałaś z życia, a nie bawisz się w dom".
Powiedz mi szczerze kto w tym wszystkim jest egoistą? Ty, czy ona?
Naprawdę obserwuje życie i wiem co piszę. Chociaż pewnie wiele osób mnie skrytykuje, ale mam to w głębokim poważaniu.
Zacznij chłopie żyć swoim życiem (oczywiście nie kierowany lękami), a zobaczysz, że wygrasz. Nie patrz co inni mają, co osiągnęli i inne tam duperele, którym ludzie nadają wartość. Nie patrz jak inni wyobrażają sobie ciebie, albo co od ciebie oczekują. Masz być sobą. Odpuść.
zagrody123456
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 434
Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35

5 maja 2019, o 19:42

Heimdall pisze:
5 maja 2019, o 15:37
Po kilku latach moja żona zostawiła mnie. Straciła nadzieję, że przestanę być egoistą i w końcu zacznę myśleć jak "my" a nie tylko "ja".
Tkwiłem w nerwicowym egocentryzmie, decyzję o założeniu rodziny ciągle przesuwałem. Zajmowałem się bzdurami, sprawy rodzinne traktowałem powierzchownie. Niby starałem się odburzać, ale tak naprawdę co jakiś czas uciekałem w seriale, gry komputerowe, książki i to powodowalo, że cała praca szła na marne. Gdy miałem lepsze okresy, to skupiałem się na nauce, bo czułem olbrzymi żal, że przez nerwice nie ukończyłem studiów. Obudziłem się z tej iluzji, ale było już za późno, moja żona przestała mnie kochać. Żona odeszła, a nerwica została. Czuję że przegrałem życie, żałuje że się urodziłem. Najgorsza jest świadomość, że to praktycznie moja wina. Byłem zapatrzonym w siebie egoistą i straciłem przez to osobę, którą kocham i bez której nie wyobrażam sobie życia. Mam 30 lat a czuję się momentami jak małe dziecko. Doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkich błędów, które popełniłem. Dotarło do mnie jak bardzo człowiek może być zaślepiony i głupi. Nie wiem co dalej ze sobą począć. Chyba chciałbym się zabic, ale nie mogę, bo moi rodzice by tego sami nie przeżyli. Jestem w ruinach swojego życia na dnie najczarniejszej otchłani. Nie wiem czego oczekuje pisząc o tym. Całe życie zmagam się z lękami, fobiami, natręctwami i ograniczeniami i nie mam siły dłużej walczyć, bo ta walka trwa zbyt długo. Chciałbym zasnąć i się już nie obudzić.
Wiesz... Mój kolega miał taką samą sytuacje jak Ty.. Też przez nerwice utracił żonę.. Ale zaczął pracować nad sobą.. Dziś ma druga kobiete i żyją szczęśliwi.. Wiem że to żadne pocieszenie bo straciłeś kogoś kogo kochasz.. Ale nie zwalaj do końca winy na siebie.. Twoja żona też do końca nie potrafiła Cię zrozumieć.. A ta sytuacja pokazuje Ci żeby naprawdę wziąść się za odburzanie ale bez stawiania norm czasowych bo to spina i efekt odwrotny.. Niech ta sytuacja będzie kopem.. Powiedz.. Dosyć tego.. Nie pozwolę by lęk psul moja relacje z drugim człowiekiem bo ja nie muszę działać wedle jego życzeń.. Ja tak miałam tyle że do małego synka.. Powiedzialam koniec, nie będziesz mi nerwico niszczyć mojej relacji z dzieckiem.. I ciągle to sobie przypomniałam.. I tak się zaparlam że jest dużo lepiej.. Powodzenia
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 maja 2019, o 20:29

Dzięki wszystkim za wsparcie i zrozumienie. Naprawdę cieszę się że trafiłem na to forum :)
usunietenaprosbe
Gość

5 maja 2019, o 20:31

Wiem co czujesz, mimo, że ja gówniarz jestem :) wiem jak to jest stracic osobę którą kochasz, przez własny egoizm, nawijanie o sobie, itp
Miałem 3 letni związek z kobietą, od 1.5 miecha już nie jesteśmy razem, wiem, że to nie to co małżeństwo, że szczenięca miłość, ale strata jak strata, i w pełni Cię rozumiem :) Wierzę, że dasz radę i trzymam kciuki :)
Awatar użytkownika
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1899
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

5 maja 2019, o 20:36

Heimdall pisze:
5 maja 2019, o 18:39
życie pisze:
5 maja 2019, o 18:22
Skoro sięgnąłeś dna to może jest to moment, aby się od niego odbić. Nie czekaj, aby ktoś zrobił to za Ciebie. 30 lat to jeszcze jesteś całkiem młody. Ja życie układać zaczęłam po 30stce. Więc niby na kobietę późno, a dla faceta to dopiero wchodzenie w dorosłe życie. A po 40stce dostałam nerwicę i wcale nie rozpaczam bardzo z tego powodu. Być może wtedy życie mnie przerosło, ale wyciągam teraz wnioski.
Ja jestem może dziwna, ale wkurza mnie, że ludzie przed 30 biorą śluby (oczywiście są wyjątki, ale tak jak piszesz jeszcze nie byłeś gotowy). Kobiety dążą do ślubu i myślą, że zmienią faceta. Myślą, że one są wielce mądre i dojrzałe. A dla was facetów to presja i często gubicie się w tym i nie dziwię się wam.
Zadzieraj nosa i poślady, a życie stoi otworem. Pozwól sobie być nieidealny facetem, bo takich nie ma. Faceci z natury są egoistami (wiem z doświadczenia), ale mądra kobieta to zaakceptuje i pozwoli tobie być sobą, a wtedy sam się otworzysz na życie.
Mam wrażenie, że często ludzie, którzy biorą ślub przed 30stką biorą rozwody, bo oczekują od życia cudów. A życie jest tylko życiem. Więc nie czuj się przegrany, bo jeszcze dużo wygrasz w życiu. Tylko żyj tak jak potrafisz i znajdź kobietę, która nie będzie ci robić presji. No chyba, że twoja żona to zrozumie, że nie ma ideałów. A pewnie szybko zobaczy, że jesteś całkiem spoko gościem.
Teraz sobie uzmysłowiłem, że robiłem sobie bardzo dużą presje na odburzenie ze względu na chęć założenia rodziny. Zawsze gdy żona wspominała o dzieciach, to odpowiadałem, że za parę miesięcy pomyślimy. Miałem nadzieję że wyjdę z nerwicy do tego czasu. Chciałem żeby dziecko miało normalnego ojca, a nie wiecznie zmęczonego i pół przytomnego.
To tak jak ja sobie robiłam presję z bycia mama.Kazdy mówił że stara się robie.Widzialam że mąż chce dziecka i sama tego chce ale chciałam być wolniejsza od nerwy.Niestety miałam z tym problem.Robila się wieksza presja odnośnie czasu i braku zmian.
Teraz dłuższy czas olalam temat i czuję że jestem gotowa na założenie rodziny ale na spokojnie.

Jeśli nie zejdziecie się z zona,która może zmieni zdanie bo przemysli wszystko.....to lozysz sobie życie na nowo i na spokojnie bez spiny.
Młody jesteś i życie dopiero przed Toba🙂
Wy faceci jak zauważyłam wolicie z natury podejmować decyzje na temat rodziny raczej później .
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
ODPOWIEDZ