Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Rodzina mnie niszczy psychicznie

Tutaj rozmawiamy na tematy naszych partnerów, rodzin, miłości oraz zakochania.
O kłopotach w naszych związkach, rodzinach, (niezgodność charakterów, toksyczność, zdrada, chorobliwa zazdrość, przemoc domowa, a może ktoś w rodzinie ma zaburzenie? Itp.)
ODPOWIEDZ
xavi_sof
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 7 października 2015, o 11:49

23 listopada 2018, o 00:23

Witam

Chciałbym się trochę wyżalić i poprosić o jakąś poradę... Sytuacja u mnie wygląda następująco.. Mój brat od dłuższego czasu niszczy naszą rodzinę, myślę że trwa to już około 3-4 lat. Jak niszczy? A no w taki sposób że wyżywa się głównie na matce, pisząc z nią "litanie smsowe" i dyskutując na różne tematy milion razy. Wypisuje jej jak to był źle wychowany, że nienawidzi ojca i ogólnie że rodzice są tragiczni. Od dłuższego czasu również czepił się mnie i mojej narzeczonej. Wywala brudy takie o ktorych ja nawet nie pamiętam i do głowy by mi nie przyszło żeby rozpamiętywać takie rzeczy i analizować po milion razy. Rodzice przepisali mu mieszkanie w mieście i jego aktualnej żonie. Jego żona zrobiła taki syf w naszej rodzinie że się to w głowie nie mieści. Zrobiła mu wode z mózgu. Gość tak nienawidzi teraz naszej rodziny że chowa się przed matką jak ją zobaczy przypadkowo na mieście, albo nie przyjdzie pod dom rodzinny jak jedziemy do pracy, tylko czeka pod najbliższym sklepem, byleby się nie widzieć z rodzicami.

Wiem o tym że ojciec pastwił się nad nim w młodości, bo był nie ogarnięty i leniwy. Ja też nie miałem lekko, za wszelką cenę chciałem dogodzić ojcu. Matka robiła wszystko to co ojciec chciał, pod jego dyktando. Nie raz też były jakieś żałosne kłótnie, darcie w młodości. Ojca nie było w domu w ogóle, bo pracował na utryzmanie rodziny, matka wychowywała dzieci. On nie nawiązał w ogóle żadnego "fajnego" kontaktu między nami i nim. Do tego otworzyliśmy zespół muzyczny (ja, mój brat który niszczy rodzinke i ojciec) jakieś 7 lat temu. Mieliśmy zgraną ekipe, ale tyle było w tym nerwówki ojca, że masakra jakaś... Ojciec wprowadzał taką presje żeby wszystko było idealnie że to się mijało z celem wszystko. No ale brneliśmy w to bo co mieliśmy zrobić jako młode chłopaki? Kasa była to się nie przybierało uwagi zbytnio do kłótni itp...

Wydaje mi się że w pewnym momencie coś pękło w moim bracie kiedy zaczął zadawać się z aktualną żoną. Niestety ona zamiast próbować naprawić pewne rzeczy, obróciła go totalnie przeciwko naszej rodzinie... Zaczął nękać rodziców smsami, psychicznie się nad nimi pastwił, przestał odbierać telefony, spotykać się, wypisywał mi litanie na fb jaki ja to jestem zły, bo się nie uśmiechnąłem do jego żony w jakimś momencie albo inny bzdet... Matka to tak przeżywała i przeżywa że od razu wpada w depresje. Po nowej wymianie smsów, potrafi leżeć i łykać tylko tablekti na uspokojenie. Na zmiane jest na niego mega zła, a potem znowu myśli że nagle wszystko sie ułoży.

Oczywiście ja jestem w tym wszystkim pośrednikiem. Od nowego roku udało mi się tak ułożyć sytuacje że odchodze z firmy. Brat rok temu odsunął również ojca od firmy. Cała praca włożona przeze mnie i ojca przechodzi teraz na brata. Dostał mieszkanie od rodziców po ślubie. Dołożyli mu kasy do ślubu. Byli na ślubie, organizowali pod niego (mimo że on ciągle miał pretensje i się kłócił z rodzicami).

Aktualnie mieszkam z rodzicami, też musze się przełamywać ostro w stosunku do ojca bo czuje do niego pewien żal.. Ale staram się nie dokładać oliwy do ognia, tylko wygaduje się narzeczonej i staram się jakiś kontakt nawiązać z ojcem. Nie ma tragedii na dzień dzisiejszy. Niestety brat nadal jest odsunięty na maksa, matka nadal co jakiś czas płacze po kątach że nie ma z nim relacji. Gada mi żebym się z nim spotykał, rozmawiał, zapraszał na pizze itp. Niestety ja jak o tym słyszę to mi się wymiotować chce.... Dostaje takich emocji złości, agresji, depresji, że czasem jest mi mega ciężko.... Nie mogę też patrzeć jak matka chodzi w depresyjnym stanie, beczy i przechodzić obojętnie obok tego.... Jest to pewna gra na moich uczuciach ze strony matki... :( Ojciec od razu dostaje nerwówki jak o tym słyszy i się ulatnia do pracy (ogólnie to pracoholik).

Niedługo biorę ślub, trzeba będzie jeździć po rodzinie, zapraszać, swoją rodzine ogarnąć itp. Jak ja mam do tego podejść? Co ja powinienem zrobić...? Lecze się na nerwice od 7-8 lat o własnych siłach, brałem antydepresanty 3-4 miechy, byłem u psychologa który mi oświadczył że musielibyśmy całą rodziną przyjść na terapie żeby cokolwiek mogło ruszyć - to nie możliwe. Ja naprawdę nie mam siły tego wszystkiego znosić, co zbuduje w sobie kilka dnia spokoju emocjonalnego to znowu coś się musi wydarzyć ze strony brata/matki/brata żony co rozwala mnie... Jednak to rodzina i nie mogę obojętnie obok tego przechodzić.. Emocje szaleją... Z jednej strony złość na ojca który zapoczątkował takie stosunki. Z drugiej strony złość na brata który w ogóle nie dąży do pojednania i uspokojenia, tylko ciągle dokłada oliwy do ognia. Z trzeciej strony współczucie matce, która cierpi z tego powodu, a bardzo by chciała żebyśmy mieli jakieś relacje wszyscy...


Wiele spraw nie opisałem, bo robie to w bólu emocjonalnym i jest mi ciężko... To ogólnie dłuższa historia, ale nie chce tutaj pisać powieści... Co ja powinienem zrobić...?
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

25 listopada 2018, o 05:48

Może po prostu nie rób nic, spróbuj się do tego zdystansować, wiem że to Twoja rodzina i walczysz o nią, ale może zrobiłeś już wszystko co się da. Może pomyśl o swojej nowej rodzinie, o swojej narzeczonej, ewentualnie dziecku, jak je będziesz wychowywał, ile miłości dawał. Bo Twoja rodzina trochę żeruje na Twoim spokoju prawdopodobnie, a Ty to wszystko zbierasz. Mi też mówiono, że nie muszę wszystkim pomagać i łatać dziury i być idealna, aż się doigrałam i wpadłam w to koło nerwicowe, a może była inna droga, może mogłam gdzieś po drodze dać sobie spokój. Tego Ci życzę - owszem to Twoja rodzina, ale to są dorośli ludzie i pewnie nie mają pojęcia i nie zechcą mieć że nad sobą można pracować.
Brat - skoro Was unika, trudno, przerzuć swoją miłość na narzeczoną albo jakiegoś przyjaciela. Oczywiście zaoferuj bratu pomoc, ale jeśli nie zechce - to jego decyzja.
Mama - zaproś mamę do kina, spędź z nią miło czas, zapowiedz że nie będziesz rozmawiał o bracie, że zrobiłeś już wszystko. Twoja mama też ma wybór - skupiać się na złych doznaniach, a może docenić drugiego syna, czyli Ciebie. Zrób mamie "prysznic", powiedz że już tego masz dość. Domagaj się uwagi. Czy musicie rozmawiać tylko o bracie, przecież Ty niedługo bierzesz ślub - czy ją to obchodzi. Czy to aby na pewno depresja?
Nie możesz wszystkim pomagać bo wykończysz siebie i swoją narzeczoną. Postaw na nową rodzinę, na budowanie nowych dobrych relacji.
A ze swoją rodziną utrzymuj kontakty na zasadzie - rozmawiamy o mnie bo mi też uwaga się należy, rozmawiamy o dobrych sprawach bo one budują, a jeśli nie, to... spójrz prawdzie w oczy - zaczynasz nowe życie i tego Ci życzę!
Awatar użytkownika
Celine Marie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1983
Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22

25 listopada 2018, o 14:13

Ja gdybym miała możliwość zerwałabym wszystkie kontakty z moją "rodzinką" ,to chorzy toksyczni ludzie przede wszystkim matka,ściągnęli mnie na dno,wpędzili w mega zaburzenia,w długi ,zniszczyli życie.Mam nadzieję,że za rok jak wyprostuje moje sprawy na tyle żebym mogła się wyprowadzić odetnę się całkowicie od tego bagna.Z tego co opisujesz radziłabym Ci to samo,załóż swoją rodzinę z żoną i żyj jak chcesz bez tych ludzi i ich problemów.
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic

Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Awatar użytkownika
LenaAvalon
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 19 listopada 2018, o 17:50

8 grudnia 2018, o 15:44

Ja też odcięłam się od toksycznej rodzinki, chociaż nie było łatwo. Nie miałam własnego kąta, do tego niepełnosprawne dziecko, które wymagało kosztownego leczenia. Dodatkowo przez prawie 10 lat wynajmowanie mieszkań i brak poczucia stabilizacji! Ale już nikt nie mieszał się w moje życie, moje decyzje i w wychowywanie dziecka.
Zawsze trzeba wiedzieć kiedy kończy się jakiś etap w naszym życiu. Jeżeli uparcie chcemy w nim tkwić dłużej niż to konieczne, tracimy radość i szansę poznania tego co przed nami.
ODPOWIEDZ