Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

A co robić, gdy leki nie pomagają.

Tutaj natomiast zadać możemy ogólne pytanie związane z lekami.
Być może martwisz się uzależnieniem, zastanawiasz się czy warto je brać itp.
To właśnie możesz wyrazić tutaj.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

13 maja 2020, o 00:03

No właśnie moja depresja jest silna mimo leków. I często je zmieniałam, brałam różne dawki i kombinacje. W wakacje byłam w szpitalu i tam dobrali mi dobre leki, ale po wyjściu było coraz gorzej i gorzej az 2 miesiące temu zawaliło się zupełnie. I nie jest lepiej mimo podwojonej dawki antydepresantu. Dużo spię, uciekam przez życiem, nic nie cieszy i nie interesuje, boje się o swoją przyszłość. I moja regularna ostatnio myśl wywołująca najwięcej nieprzyjemnych emocji, czyli "nigdy z tego nie wyjdziesz".
znerwicowana_ja
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 842
Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05

15 maja 2020, o 06:52

Gosia_M pisze:
13 maja 2020, o 00:03
No właśnie moja depresja jest silna mimo leków. I często je zmieniałam, brałam różne dawki i kombinacje. W wakacje byłam w szpitalu i tam dobrali mi dobre leki, ale po wyjściu było coraz gorzej i gorzej az 2 miesiące temu zawaliło się zupełnie. I nie jest lepiej mimo podwojonej dawki antydepresantu. Dużo spię, uciekam przez życiem, nic nie cieszy i nie interesuje, boje się o swoją przyszłość. I moja regularna ostatnio myśl wywołująca najwięcej nieprzyjemnych emocji, czyli "nigdy z tego nie wyjdziesz".
A ja zapytam czy robilas jakieś badania pod kątem innych chorób? Badalas hormony i tarczyce? W mojej opinii Albo masz źle dobrane leki albo coś innego się dzieje.
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

15 maja 2020, o 16:08

znerwicowana_ja pisze:
15 maja 2020, o 06:52
A ja zapytam czy robilas jakieś badania pod kątem innych chorób? Badalas hormony i tarczyce? W mojej opinii Albo masz źle dobrane leki albo coś innego się dzieje.
Tarczyca w porządku. Zresztą ja wiem, że moja depresja wynika z moich doświadczeń, samotności i wrażliwości. Może inne leki lepiej by działały, póki co zmieniam jeden i dzisiaj jest trochę lepiej. Wg moich doświadczeń leki z czasem coraz mniej pomagają, oprócz problemów sprzed depresji dochodzą te z czasu trwania jej oraz te wynikające z faktu chorowania. Dlatego to wszystko jest trudne.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

15 maja 2020, o 20:59

Gosia_M pisze:
15 maja 2020, o 16:08
znerwicowana_ja pisze:
15 maja 2020, o 06:52
A ja zapytam czy robilas jakieś badania pod kątem innych chorób? Badalas hormony i tarczyce? W mojej opinii Albo masz źle dobrane leki albo coś innego się dzieje.
Tarczyca w porządku. Zresztą ja wiem, że moja depresja wynika z moich doświadczeń, samotności i wrażliwości. Może inne leki lepiej by działały, póki co zmieniam jeden i dzisiaj jest trochę lepiej. Wg moich doświadczeń leki z czasem coraz mniej pomagają, oprócz problemów sprzed depresji dochodzą te z czasu trwania jej oraz te wynikające z faktu chorowania. Dlatego to wszystko jest trudne.
Może dobrze by było zastanowić się dlaczego u Ciebie wystąpiła depresja. Sama już wypisalaś powody, ale trzeba wejść w to głębiej. Przydałaby się na pewno terapia. Ciężko cokolwiek napisać, gdy tak mało opisałaś co się dokładnie wydarzyło w Twoim życiu, jednak sytuacje te wywołały u Ciebie duża presję, z którą bardzo często ciężko sobie poradzić i po prostu depresja jest efektem naturalnym jeśli z czymś sobie nie radzimy, jest nam ciężko. Przestajemy widzieć wyjście z sytuacji, mamy coraz bardziej dołujące myśli. Zależy wtedy jak do tego podejdziemy, jeśli zrozumiemy że mamy prawo do takich odczuć w obliczu ciężkiej sytuacji, jeśli damy sobie czas na regenerację oraz będziemy siebie samych wspierać i wierzyć że z tego wyjdziemy to tak powoli będzie się działo. Bo tworzymy takim podejściem warunki do wyjścia z depresji. Nad wrażliwością jak i samotnością również można pracować. Przecież prawie każdy kto doznaje nerwic czy depresji jest bardziej wrażliwy niż przeciętny człowiek, dlatego właśnie pojawiają się takie stany u takich osób, bo bardziej się przejmują czy to opinia innych, czy bardziej dotyka ich krytyka, czy cokolwiek. Najważniejsze żebyś uwierzyła że Ty sama możesz z tego wyjść dzięki sobie. Bardzo dużo można zmienić, poznać mechanizmy, zmienić nasze podejście i myślenie a to kluczowe w depresji i zaburzeniach lękowych. To my sami mamy tą moc wyjścia z tych stanów. Tak jak już pisałem dobra by była terapia i zagłębienie się w Twoje powody przez które masz depresję.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

17 maja 2020, o 00:07

Byłam już na kilku terapiach tzn na dwóch grupowych i na indywidualnych. Choć te indywidualne były przerywane co nie było dobre. Obecnie też jestem w terapii. Znam dokładnie powody swojej depresji. Przynajmniej tak mi się wydaje. Alkoholizm ojca a po śmierci i mamy, która zresztą jest nieporadna i nie nadaje się na bycie mama. Przezywanie w szkole i napadanie mnie i obmacywanie w szkole. I alkoholizm i CHAD mojego brata. I samotność w dzieciństwie i brak rozmowy o emocjach nawet o tym co unie danego dnia. I moja wrażliwość i uważanie się za inna. A potem moja depresja i wszystko co się z tym wiąże, strata życie, mnóstwo długiego cierpienia, poznawanie swoich zaburzeń, błędy w relacjach z mężczyznami. Nałogi. Nigdy w życiu nie było poczucia bezpieczeństwa. Brak zrozumienia tego z czym się zmagam przez innych, moje zbyt wysokie wymagania wg siebie itp itd...tego jest po prostu dużo a życie cały czas się toczy i doxhodza nowe błędy bo jeszcze czegoś nie przepracowałam albo akurat zajmuje się czymś innym. I też niewiedza odnośnie tego jak mam planować życie, czy jako chora przez kolejne lata czy jako zdrowa a jeśli chora to w jakim stopniu.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

17 maja 2020, o 12:49

Gosia_M pisze:
17 maja 2020, o 00:07
Byłam już na kilku terapiach tzn na dwóch grupowych i na indywidualnych. Choć te indywidualne były przerywane co nie było dobre. Obecnie też jestem w terapii. Znam dokładnie powody swojej depresji. Przynajmniej tak mi się wydaje. Alkoholizm ojca a po śmierci i mamy, która zresztą jest nieporadna i nie nadaje się na bycie mama. Przezywanie w szkole i napadanie mnie i obmacywanie w szkole. I alkoholizm i CHAD mojego brata. I samotność w dzieciństwie i brak rozmowy o emocjach nawet o tym co unie danego dnia. I moja wrażliwość i uważanie się za inna. A potem moja depresja i wszystko co się z tym wiąże, strata życie, mnóstwo długiego cierpienia, poznawanie swoich zaburzeń, błędy w relacjach z mężczyznami. Nałogi. Nigdy w życiu nie było poczucia bezpieczeństwa. Brak zrozumienia tego z czym się zmagam przez innych, moje zbyt wysokie wymagania wg siebie itp itd...tego jest po prostu dużo a życie cały czas się toczy i doxhodza nowe błędy bo jeszcze czegoś nie przepracowałam albo akurat zajmuje się czymś innym. I też niewiedza odnośnie tego jak mam planować życie, czy jako chora przez kolejne lata czy jako zdrowa a jeśli chora to w jakim stopniu.
Być może nie trafiłaś na dobrych specjalistów. To forum jest kopalnią wiedzy i mimo tak ogromnych przeżyć możesz z tego wyjść. Po pierwsze depresja pojawiła się u Ciebie po ogromnych presjach jakich doznałaś w życiu, nie jest to nic dziwnego. Dlatego pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie że jak najbardziej miałaś prawo dostać depresji. Musisz zacząć być wyrozumiałą i przyjacielską dla samej siebie. Podziel sobie te powody depresji na takie na które miałaś wpływ oraz na te na które nie miałaś. Z tego co opisujesz na większość nie miałaś wpływu: choroba taty, brata, samotność w dzieciństwie, brak rozmów o emocjach, napadanie w szkole. Nic dziwnego że w końcu się załamałaś bo ile może znieść jedna osoba, aż tyle ogromnego cierpienia. I na pewno ogromna złość na swój los, na to wszystko tak na prawdę i to jak już pisałem nic dziwnego. Tyle tylko że takie dalsze postępowanie jest destruktywne dla Ciebie stąd depresja, potem jeszcze większa złość i po ludzku masz już tego wszystkiego dość. Niestety takie podejście wpędza Cię w jeszcze większe doły. Dalsze takie postępowanie nie przynosi nic oprócz jeszcze większego cierpienia. Dlatego wybacz sobie i zrozum świadomie że na większość rzeczy nie miałaś wpływu, nie jest to absolutnie żadna Twoja wina. Nie obwiniaj się za to co Cię spotkało, nie denerwuj się i nie złość na to bo to nic nie da. Oczywiście będzie bardzo ciężko to zrobić, i myślisz pewnie nie da się przy takiej ilości problemów. Uświadom sobie że co Ci da dalsze rozpaczanie nad sobą (oczywiście jest to zrozumiałe i jak najbardziej normalna reakcja) jednak przez pryzmat lat myśląc tak co to dało oprócz tego ogromnego cierpienia ? No nic niestety, wpędza Cię to tylko w dalsze cierpienie. Dlatego da się, wybacz sobie że tak to wszystko wyglądało, nie obwiniaj się za coś na co nie miałaś wpływu żadnego. Próbuj zostawiać przeszłość za sobą, choć to będzie piekielnie trudne bo na pewno masz tyle żalu i złości czy do rodziny czy ogólnie na swój los. Niestety ten żal, złość też działają destruktywnie i wpędzają Cię również w obecne stany. Dlatego próbuj zostawiać przeszłość, zaakceptuj to że tak to wszystko wyglądało, bez poczucia winy, żalu czy złości bo jak powtarzam wpływu na to wszystko nie miałaś i po prostu wiele sytuacji po prostu stały się i trudno trzeba to przyjąć. To brzmi może strasznie ale to jest jedyne słuszne podejście, co da kolejna złość, żal, bezsens czy niemoc ? Nic nie zmieniają oprócz pogłębiającego się stanu. Bądź dla siebie wyrozumiałą, jeśli coś nie będzie wychodzić daj sobie czas, nie krytykuj się i nie poddawaj. Zrozum że masz prawo się tak czuć teraz, że masz prawo do błędu bo dopiero uczysz się czym są te stany, co robić aby z nich wyjść, uczysz się jak zostawić to za sobą i zacząć nowe życie. To wszystko wymaga czasu, dużo wysiłku z naszej strony, pracy nad sobą.

No i druga sprawa to sytuacje na które masz wpływ czyli nałogi, wrażliwość i uważanie się za inną, oraz zbyt duże wymagania co do własnej osoby. Na to wszystko masz wpływ. Jeśli chodzi o nałogi na przykład. Czy to jest coś dziwnego że przy takim cierpieniu, przy tylu problemach chciałaś po prostu poczuć się lepiej choć na chwilę stąd nałogi. Jest to bardzo zrozumiałe, jednak sama widzisz że to jest chwilowe polepszenie stanu i na dłuższą metę nie ma to sensu a być może nawet wyniszcza organizm, powoduje wyrzuty sumienia itp. Dlatego warto znowu być dla siebie wyrozumiałą że miałaś prawo wejść w nałóg, nie oceniaj siebie i nie biczuj za to. Ważne że jesteś świadoma że masz nałogi, że jest problem a go pierwszy krok do wyzdrowienia. Nie znam Twoich nałogów, ale to nieważne bo z każdego da się wyjść. Tylko trzeba sobie uświadomić dlaczego nałogi wystąpiły, co one mi dają, oraz co mogę zrobić aby z nich wyjść. Wrażliwość czy poczucia bycia inną to żadna wada. Sama widzisz ile osób tu na forum się znajduje, każdy prawie z nerwicami czy depresja jest wrażliwy i to przecież też piękna cecha. Potrafimy komuś pomóc, rozumiemy wiele rzeczy jesteśmy empatyczni, coś nas wzruszy. Często właśnie problemy z lękami, depresja dotyka ludzi dobrych bo za bardzo podchodzą do życia, przesadnie reagują na różne sytuacje, dlatego należy zachować równowagę , uczyc się tak na prawdę bo to też nie jest proste. I jeszcze ostatnie co do wymagań nie bądź dla siebie taką surowa i rygorystyczna. Znowu napiszę bądź dla siebie wyrozumiała, daj sobie czas na wyjście z tego wszystkiego. Nie stawiaj sobie na razie żadnych wymagań oprócz tego że spróbuję wyjść z tego wszystkiego, dam sobie nadzieję i szansę i nic więcej. Przy Twojej ilości cierpienia i problemów to wystarczy. Nie można brać za dużo na swoje barki bo to powoduje właśnie presję i depresję a Ty już i tak masz duże obciążenie. Ale dasz radę ! Poradzisz sobie ! Planuj życie oczywiście jako osoba zdrowa, bo taka jesteś ! Po prostu teraz dotknęła Cię depresja ale rozumiesz dlaczego, dziwne by było gdybyś jej nie dostała tak na prawdę. Zrób to co opisałem wyżej, nie skreślaj się ! Wiedz też że potrzeba dużej ilości czasu żeby zmienić całe swoje życie, myślenie, postępowanie i poglądy na to wszystko. Ale jest to możliwe i trzymaj się tego zawsze.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

17 maja 2020, o 23:25

Nowy7 pisze:
17 maja 2020, o 12:49
Gosia_M pisze:
17 maja 2020, o 00:07
Byłam już na kilku terapiach tzn na dwóch grupowych i na indywidualnych. Choć te indywidualne były przerywane co nie było dobre. Obecnie też jestem w terapii. Znam dokładnie powody swojej depresji. Przynajmniej tak mi się wydaje. Alkoholizm ojca a po śmierci i mamy, która zresztą jest nieporadna i nie nadaje się na bycie mama. Przezywanie w szkole i napadanie mnie i obmacywanie w szkole. I alkoholizm i CHAD mojego brata. I samotność w dzieciństwie i brak rozmowy o emocjach nawet o tym co unie danego dnia. I moja wrażliwość i uważanie się za inna. A potem moja depresja i wszystko co się z tym wiąże, strata życie, mnóstwo długiego cierpienia, poznawanie swoich zaburzeń, błędy w relacjach z mężczyznami. Nałogi. Nigdy w życiu nie było poczucia bezpieczeństwa. Brak zrozumienia tego z czym się zmagam przez innych, moje zbyt wysokie wymagania wg siebie itp itd...tego jest po prostu dużo a życie cały czas się toczy i doxhodza nowe błędy bo jeszcze czegoś nie przepracowałam albo akurat zajmuje się czymś innym. I też niewiedza odnośnie tego jak mam planować życie, czy jako chora przez kolejne lata czy jako zdrowa a jeśli chora to w jakim stopniu.
Być może nie trafiłaś na dobrych specjalistów. To forum jest kopalnią wiedzy i mimo tak ogromnych przeżyć możesz z tego wyjść. Po pierwsze depresja pojawiła się u Ciebie po ogromnych presjach jakich doznałaś w życiu, nie jest to nic dziwnego. Dlatego pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie że jak najbardziej miałaś prawo dostać depresji. Musisz zacząć być wyrozumiałą i przyjacielską dla samej siebie. Podziel sobie te powody depresji na takie na które miałaś wpływ oraz na te na które nie miałaś. Z tego co opisujesz na większość nie miałaś wpływu: choroba taty, brata, samotność w dzieciństwie, brak rozmów o emocjach, napadanie w szkole. Nic dziwnego że w końcu się załamałaś bo ile może znieść jedna osoba, aż tyle ogromnego cierpienia. I na pewno ogromna złość na swój los, na to wszystko tak na prawdę i to jak już pisałem nic dziwnego. Tyle tylko że takie dalsze postępowanie jest destruktywne dla Ciebie stąd depresja, potem jeszcze większa złość i po ludzku masz już tego wszystkiego dość. Niestety takie podejście wpędza Cię w jeszcze większe doły. Dalsze takie postępowanie nie przynosi nic oprócz jeszcze większego cierpienia. Dlatego wybacz sobie i zrozum świadomie że na większość rzeczy nie miałaś wpływu, nie jest to absolutnie żadna Twoja wina. Nie obwiniaj się za to co Cię spotkało, nie denerwuj się i nie złość na to bo to nic nie da. Oczywiście będzie bardzo ciężko to zrobić, i myślisz pewnie nie da się przy takiej ilości problemów. Uświadom sobie że co Ci da dalsze rozpaczanie nad sobą (oczywiście jest to zrozumiałe i jak najbardziej normalna reakcja) jednak przez pryzmat lat myśląc tak co to dało oprócz tego ogromnego cierpienia ? No nic niestety, wpędza Cię to tylko w dalsze cierpienie. Dlatego da się, wybacz sobie że tak to wszystko wyglądało, nie obwiniaj się za coś na co nie miałaś wpływu żadnego. Próbuj zostawiać przeszłość za sobą, choć to będzie piekielnie trudne bo na pewno masz tyle żalu i złości czy do rodziny czy ogólnie na swój los. Niestety ten żal, złość też działają destruktywnie i wpędzają Cię również w obecne stany. Dlatego próbuj zostawiać przeszłość, zaakceptuj to że tak to wszystko wyglądało, bez poczucia winy, żalu czy złości bo jak powtarzam wpływu na to wszystko nie miałaś i po prostu wiele sytuacji po prostu stały się i trudno trzeba to przyjąć. To brzmi może strasznie ale to jest jedyne słuszne podejście, co da kolejna złość, żal, bezsens czy niemoc ? Nic nie zmieniają oprócz pogłębiającego się stanu. Bądź dla siebie wyrozumiałą, jeśli coś nie będzie wychodzić daj sobie czas, nie krytykuj się i nie poddawaj. Zrozum że masz prawo się tak czuć teraz, że masz prawo do błędu bo dopiero uczysz się czym są te stany, co robić aby z nich wyjść, uczysz się jak zostawić to za sobą i zacząć nowe życie. To wszystko wymaga czasu, dużo wysiłku z naszej strony, pracy nad sobą.

No i druga sprawa to sytuacje na które masz wpływ czyli nałogi, wrażliwość i uważanie się za inną, oraz zbyt duże wymagania co do własnej osoby. Na to wszystko masz wpływ. Jeśli chodzi o nałogi na przykład. Czy to jest coś dziwnego że przy takim cierpieniu, przy tylu problemach chciałaś po prostu poczuć się lepiej choć na chwilę stąd nałogi. Jest to bardzo zrozumiałe, jednak sama widzisz że to jest chwilowe polepszenie stanu i na dłuższą metę nie ma to sensu a być może nawet wyniszcza organizm, powoduje wyrzuty sumienia itp. Dlatego warto znowu być dla siebie wyrozumiałą że miałaś prawo wejść w nałóg, nie oceniaj siebie i nie biczuj za to. Ważne że jesteś świadoma że masz nałogi, że jest problem a go pierwszy krok do wyzdrowienia. Nie znam Twoich nałogów, ale to nieważne bo z każdego da się wyjść. Tylko trzeba sobie uświadomić dlaczego nałogi wystąpiły, co one mi dają, oraz co mogę zrobić aby z nich wyjść. Wrażliwość czy poczucia bycia inną to żadna wada. Sama widzisz ile osób tu na forum się znajduje, każdy prawie z nerwicami czy depresja jest wrażliwy i to przecież też piękna cecha. Potrafimy komuś pomóc, rozumiemy wiele rzeczy jesteśmy empatyczni, coś nas wzruszy. Często właśnie problemy z lękami, depresja dotyka ludzi dobrych bo za bardzo podchodzą do życia, przesadnie reagują na różne sytuacje, dlatego należy zachować równowagę , uczyc się tak na prawdę bo to też nie jest proste. I jeszcze ostatnie co do wymagań nie bądź dla siebie taką surowa i rygorystyczna. Znowu napiszę bądź dla siebie wyrozumiała, daj sobie czas na wyjście z tego wszystkiego. Nie stawiaj sobie na razie żadnych wymagań oprócz tego że spróbuję wyjść z tego wszystkiego, dam sobie nadzieję i szansę i nic więcej. Przy Twojej ilości cierpienia i problemów to wystarczy. Nie można brać za dużo na swoje barki bo to powoduje właśnie presję i depresję a Ty już i tak masz duże obciążenie. Ale dasz radę ! Poradzisz sobie ! Planuj życie oczywiście jako osoba zdrowa, bo taka jesteś ! Po prostu teraz dotknęła Cię depresja ale rozumiesz dlaczego, dziwne by było gdybyś jej nie dostała tak na prawdę. Zrób to co opisałem wyżej, nie skreślaj się ! Wiedz też że potrzeba dużej ilości czasu żeby zmienić całe swoje życie, myślenie, postępowanie i poglądy na to wszystko. Ale jest to możliwe i trzymaj się tego zawsze.
Staram się być dla siebie wyrozumiała. Ale to jest trudne, bo świat nie jest wyrozumialy. Muszę pisać magisterke, muszę niedługo pojąć do pracy, by móc się z czegoś utrzymać. Nie powiem światu: hej, mam ciężka depresję, w sumie mam przecież prawo po tym wszystkim więc ześlijcie mi kasę i dajcie czas. To tak nie działa niestety. Za nałogi się nie obwiniam, rozumiem skąd się wzięły czemu służą i że w dłuższej perspektywie mi szkodzą. A odnośnie złości to to jest raczej tak że w tym sęk że rzadko ja czuję, raczej szybko przemienia się w skutek, zgorzkniałość i niemoc. A ostatnia kwestia jest taka, że mam spore wątpliwości, że mogę planować życie jako osoba zdrowa, bo nie mam takiego myślenia jak osoba zdrowa a poza tym moje problemy i depresja przewlekła jednak mi na to nie pozwalają. Muszę brać moje zaburzenia pod uwagę. Nie powiem sobie, hej tym razem będzie inaczej. Co roku jesienią czujesz się dużo gorzej, ledwo wstajesz z łóżka ale tym razem nagle będzie dobrze i stabilnie możesz pójść do pracy która spełni twoje ambicje. Już się na to nie nabiore, moje doświadczenie mówi co innego. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej i kiedyś znajdę się w miejscu, w którym chciałabym być. Że jeszcze mogę i że tego złego nie jest za dużo, że da się to wszystko ułożyć.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

18 maja 2020, o 12:40

Wiesz po części masz rację. Wiem że Ci bardzo ciężko, zgadzam się że świat nie jest idealny, wyrozumiały co do twojej obecnej sytuacji ale i ogólnie. Każda osoba z forum ma swoją własną historię. Każdy cierpi, kłóci się z tym wszystkim dlaczego akurat my, i mnóstwo takich pytań ale nie widzę sensu pisania kolejnych bo to jest nieskończona ilość. Z czym też można się zgodzić to to, że nie ma sprawiedliwości. Jedni mają zaburzenia, drudzy ciężkie choroby, trzeci jest bardzo biedny i chory a czwarty bogaty i nic mu nie dolega. Można się z tym kłócić i być wściekłym na swój los bo to jest ludzkie. Ale znowu co to mi daje w dłuższej perspektywie ? Pomaga w czymś czy raczej wyniszcza i szkodzi. Im bardziej się buntujemy tym jest tylko gorzej. Dlatego to jak myślisz jest normalne i ludzkie ale bardzo szkodliwe jak widzisz dla swojego stanu. Stąd tkwisz w nim bo się nie zgadzasz na to co Cię spotkało. Okej ja to rozumiem ale wiesz że nic z tego nie wynika, bo nikt magicznie nie weźmie tej depresji, nie cofnie się czasu, swojego życia. Ale możesz działać na takich realiach jakie masz czyli akceptacja przede wszystkim swojego losu, swojego bagażu i cierpienia. Każdy kto się z czymś zmaga może właśnie w końcu zmienić myślenie i podejście do swojego losu lub wybrać tą drugą złą drogę dalszego użalania się i stawiania pod murem ja już tak mam i nikt i nic mi nie pomoże. Tak samo jak porównywanie się do innych ludzi, a bo inni mają lepiej ja mam najgorzej. No okej to jest po części prawda, że masz więcej problemów niż inni, jest Ci ciężej ale właśnie nie stawiaj się pod tym murem że nie wyjdę, mam najgorzej itp. Bo co Ty takim myśleniem pokazujesz podświadomości. Nie wiem czy wiesz ale podświadomość jest jak dziecko i wierzy we wszystko o czym myślisz i jeszcze jedna rzecz jak się myśli w dany sposób to tak się ma. Dlatego jak Ty cały czas uważasz się za osobę ciężko chorą, myślisz tak o sobie no to właśnie dajesz takie bodźce do podświadomości i po prostu stan jest adekwatny pod to co myślisz i wierzysz o sobie. Piszesz o smutku, niemocy no jasne to normalna rzecz przy takiej dłuższej ilości zmagań z depresją. To normalne emocje w takiej sytuacji dlatego właśnie staraj się rozumieć że to nie jest nic dziwnego, że masz prawo do takich emocji teraz, kłania się tutaj ta wyrozumiałość do samej siebie i do swojej psychiki. Na jesieni każdy prawie odczuwa spadek nastroju, brak słońca i gorzej się czuje. Co dopiero osoba z depresją. Nie dziw się temu. Cały czas Cię to wszystko przytłacza to też normalnym jest że nie chce Ci się wstać z łóżka i zmagać się z tym kolejny dzień. Bo nikt nie chce takich stanów czuć, każdy by chciał żeby juz, tu i teraz było dobrze super żeby nic nie dolegało itd. itd. Trzeba też umieć przeżywać te gorsze samopoczucie, zaakceptować je. Ogólnie zmagasz się cały czas z depresją i jesienią jest gorzej bo każdy na jesień w mniejszym/większym stopniu to odczuwa. Przecież depresja była wcześniej i nastała jesień więc jest jeszcze gorzej. Ale czy to coś dziwnego ? No nie bo jesień zawsze pogarsza stan tym bardziej Twój, ponieważ depresja obecna jest cały czas. I nikt nie każe Ci się na coś nabierać, fakt masz źle doświadczenia ale uświadom sobie dlaczego cały czas tak było, bo źle podchodziłaś do tego wszystkiego, jakie miałaś nastawienie do tego wszystkiego, też złe i był bunt, był smutek, niemoc, niechęć no to wszystko to idealna podpałka dla zaburzenia. I to jest fakt że tak było źle ale wiesz teraz dlaczego. Więc daj sobie nadzieję, że może być inaczej, lepiej że da się wyjść z tego. Zmień myślenie, zmień nastawienie, nie traktuj się jako ta ciężko chorą osobą, której już nic nie pomoże. Przestań się skreślać i utwierdzać że już jestem tylko na przegranej pozycji, bo wcale tak nie jest. Wielu tutaj na forum mimo ogromnych ilości różnych problemów nie tylko natury zaburzeniowej, zostawiło już swoje świadectwa że można, że da się. Że to wszystko jest w głowie. Dlatego to Ty zacznij rządzić w swojej głowie, i nie pozwól aby to ona rządziła Tobą.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

18 maja 2020, o 15:47

Wydaje mi się, że u mnie kluczem do tego wszystkiego jest taki wewnętrzny bunt na mój los i determinacja. Miałam to bardzo długo, ale ostatnio jakoś to zatraciłam. Mam poczucie, że przy wielkim wysiłku są bardzo niewielkie rezultaty i dlatego nie chce mi się starać. Coś co kiedyś robiłam automatycznie teraz muszę robić z siłą i logicznym przekonywaniem się. Coś co kiedyś było dla mnie bardzo trudne teraz jest niemożliwe. Czemuś co było trudno teraz jestem w stanie podołać zużywając na to 100% energii i siły. I wiem, że z czasem może być lepiej, jak się będę starać. Ale to zajmie czas. A mi się po prostu nie chce tego wszystkiego przechodzić co będzie w międzyczasie. Nie fascynuje mnie takie życie. Co skutkuje tym że mniej się staram i tym samym wydłużam ten czas. Sama wydłużam swoje cierpienie chcąc go uniknąć. Pora się z nim mierzyć choć nie mam na to siły.
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

18 maja 2020, o 16:50

Wiesz to że potrzebujesz teraz większej ilości energii i siły żeby coś zrobić niż dawniej to podstawowy objaw depresji. Nie może być mowy o rezultatach jeśli cały czas się buntujesz, złościsz nie chcesz tego i ciągle niestety obecne jest użalanie się nad swoim losem a to jest bardzo destruktywne jak już pisałem. Ja to rozumiem również wiem że to nie takie proste że masz dość, ale logicznie zgodzisz się że oprócz większego wpadania w te stany nic Ci to nie daje. Dlatego trzeba koniecznie zmienić działanie, myślenie i podejście do tego. Przechodzenie tego wszystkiego no jest konieczne, nie ma drogi na skróty trzeba każdy etap przejść z akceptacją. Piszesz o tym międzyczasie no ale zobacz leci dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem i w sumie szkoda trochę tego czasu bo przecież żyjesz, funkcjonujesz, starasz sie więc nie lepiej przyłożyć się i wychodzić z tego ? No bo tak jak pisałem i tak czas leci, żyjesz ale jest Ci tak źle, to nie lepiej poprawiać to ? Będzie to czasochłonne, trudne ale no warto chyba, zawsze patrz na cel jak będziesz miała gorszy moment. I przepraszam bo może jesteś zła że ja tak pisze że nie można się użalać, że to wszystko takie proste i łatwe bo nie jest. Staram się tylko przekonać Cię że to destruktywne, i sama pewnie logicznie też tak uważasz i rozumiesz o co mi chodzi, tylko emocje robią swoje i ten bunt jest jakby ponad tym wszystkim na razie. Wiele zależy od Ciebie, pomyśl sobie jakie jakie efekty przez te lata dało Ci obecne postępowanie a co może dać to, o czym piszę. Mało tego słuchaj nagrań i czytaj artykuły z forum, zobaczysz jak to wszystko będzie się składać w całość, jak wchodzi to w krew. Dlatego spróbuj, niczego nie tracisz a zyskać może wiele, życie o którym na ten moment marzysz a może być po prostu prawdziwe.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

18 maja 2020, o 21:39

Mam wrażenie, że piszesz o tym wszystkim z przekonaniem. Dlaczego więc uważasz Swój przypadek za beznadziejny?
Nowy7
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 390
Rejestracja: 28 maja 2016, o 09:33

18 maja 2020, o 22:05

Gosia_M pisze:
18 maja 2020, o 21:39
Mam wrażenie, że piszesz o tym wszystkim z przekonaniem. Dlaczego więc uważasz Swój przypadek za beznadziejny?
Nie wiem skąd taki wniosek ? Nic takiego nie napisałem.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

18 maja 2020, o 22:33

Przepraszam, chyba coś źle zrozumiałam.
Gosia_M
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 30 kwietnia 2020, o 01:32

18 maja 2020, o 22:35

Zastanawiam się jeszcze jak to jest, że ja zazwyczaj złość kieruje przeciwko sobie. Przecież mogłoby być tak, że ona przechodzi w takie 'ja wam pokaze', 'jeszcze będę szczęśliwa'...a zamiast tego jest skutek, przygnębienie i niemoc. I ta złością na świat i los jeszcze siebie każę. To ciekawy temat na terapię.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 maja 2020, o 02:47

Przede wszystkim jak zaangażujesz się już w jakieś działania i próby zrozumienia jakie mechanizmy oraz w jaki sposób zarządzają Twoimi myślami, emocjami, poczuciami czy somatyką, to zaczniesz powoli rozumieć, że sam fakt tego, iz emocje występują teraz przeciwko Tobie, to nie jest cały świat. Istnieje bowiem część możliwych w pewnym stopniu racjonalnych postaw, założeń, które wdrażamy. Wdrażamy mimo tego, że część emocjonalna na obecną chwilę nam w ogóle nie służy i raczej wsparcia z jej strony nie będzie.
Dlatego nie byłoby niczym dziwnym, gdyby ktoś czuł się beznadziejnie, ale próbował nastawiać się odwrotnie do tego choćby wręcz czuł, ze się okłamuje robiąc to. Na tym paradoksalnie polega wychodzenie z zaburzeń.
Prosty przykład, możesz rano wstać i mieć straszny dół, myśli, ze nie da rady, ale możesz wstać i iść np. 10 przysiadów MIMO tych uczuć i to jest Twój świadomy wybór. To błahy przykład ale świadoma praca nad sobą, to rzadko jest praca z pomocą emocji, bo te są zaburzone. trudno to pojąc na początku, ale z czasem się to rozumie, jeśli się robi z tym wszystkim coś konkretniejszego.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
ODPOWIEDZ