Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Radość z życia i lęki o nie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Berg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 18 czerwca 2018, o 13:54

20 września 2018, o 15:21

Jestem w totalnym umysłowym zamęcie.
Nerwice mam od 4 miesięcy. Byłem u specjalistów, jest już lepiej, mniej napadów paniki, są lżejsze itd. Ale od kilku dni towarzyszy mi dość dramatyczna myśl natrętna i powiązany z nią lęk. Mianowicie boje się, że zwyczajnie nie chce żyć, od tak bez powodu. Czuję się tak jakby mnie to przytłaczało w pewien sposób. Najgorsze jest to, że nie mam zupełnie ku temu powodów. Pracę mam spokojną, nawet mnie cieszy ( jest tu dość wesoło); mam własne mieszkanie, wspaniałą dziewczynę, właściwie prócz nerwicy nie mam problemów. Przed jej atakiem byłem według mnie radosnym człowiekiem potrafiącym cieszyć się z drobnych rzeczy.
Wizyta u psychologa dopiero za tydzień, a ja nie wiem co robić...Przytłacza i przeraża mnie to.
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 398
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

20 września 2018, o 16:33

Masz natreta lękowego i związane z nim samopoczucie depresyjne .Proponuje zaakceptować stan i zająć się życiem .Powinno przejść z w trakcie odburzania
Berg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 18 czerwca 2018, o 13:54

21 września 2018, o 08:24

No właśnie ja zdaje sobie sprawę, że to może być natręt myślowy. Gdy nie myślę o tym, czuję się całkiem dobrze. Np wczorajszy powrót z pracy rowerem był bardzo fajny i spokojny. Drzemka po niej też. Dzisiaj rano już było trochę gorzej, a teraz znowu się nakręcam i nie potrafię tego zaakceptować. Czuję się jakbym był już jedną nogą na tamtym świecie, chociaż nic mnie tutaj nie przerasta i odczuwam radość z codziennych rzeczy. Może nie tak często jak kiedyś ale jednak. Zmotywować się też nie jest mi trudno, no chyba że natręt męczy i nie wiem co się ze mną dzieje.
Awatar użytkownika
grzeslaw
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27

21 września 2018, o 21:04

Tak jak napisane wyżej - to po prostu natręt myślowy. Emocje przekonują cię, że dzieje się coś złego, gdy tak na prawdę nie dzieje się nic strasznego. Jak sam piszesz nie ma rzeczywistego powodu co jeszcze mocniej pokazuje ze to natręt (ja zazwyczaj wymyślam sobie jakiś powód co nie zmienia faktu że to tylko lęk ;p)

W takim stanie masz prawo bać się takich głupot nawet jak parę dni czułeś się dobrze.
Berg
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 18 czerwca 2018, o 13:54

24 września 2018, o 09:40

Fajnie jakby to było co można w jakiś sposób zaakceptować (wiadomo lęków się nie wybiera). Ale cholera jaką to robi siekę w głowie. Idziesz planujesz sobie co będziesz robił po pracy, jak spędzisz wolny czas a tu myk w głowie walka "a co jeśli jedynym wyjściem jest śmierć?". Tak totalnie bez powodu, jestem wesoły, czy smutny, niezależnie od wszystkiego jak to miało być jedynym wyjście. Cholera ja nawet nie mam realnych problemów w życiu... Skąd takie ustrojstwo się bierze...Takie wiem to trzeba akceptować i olewać, ale to tak zatruwa życie i człowiek czuję się jakby przyszłości miało już nie być. Destrukcja totalna.
ODPOWIEDZ