Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

psychodynamiczna&behawioralna.

W tym dziale rozmawiamy o tym jak nam idzie terapia u naszych psychologów, terapeutów.
A także osoby, które nie chodzą na terapię ale mają związane z nią jakieś pytania, mogą tutaj się rozpisać.
Dział ten służy również wyjaśnianiu wspólnie różnych pojęć i zagadnień terapeutycznych.
ODPOWIEDZ
kasiaczka
Świeżak na forum
Posty: 1
Rejestracja: 27 maja 2016, o 19:30

27 maja 2016, o 19:35

Witajcie forumowicze :) Mam pewien problem a mianowicie mam nerwice i szukam terapii juz od jakiegos czasu. Niestety zaden z odwiedzonych przeze mnie terapeutow nie potrafil mi wyjasnic konkretnie jaka jest roznica pomiedzy tymi terapiami podajac konkretny przyklad z zycia wziety.
Kazdy z nich zachwalal swoja i mowil ze ta jest najlepsza ale czemu nie zachwalal tej drugiej to juz nie potrafil uscislic. Czy ktos na forum jest w stanie podac konkretny przyklad? Jak to wplywa, na co i dlaczego? I ktora naprawde moze pomoc?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 maja 2016, o 20:01

Każda z tych terapii ma swoje racje i w każdej leży prawda i możliwość niesienia pomocy oraz zmian we własnym życiu emocjonalnym. W moim przekonaniu jest to zależne od tego jak dana terapia jest prowadzona.

No ale przykład - dajmy na to chłopak 17 lat ma dziewczynę, boi się, że ją straci ale zarazem nie potrafi z nią otwarcie o tym porozmawiać, wyjaśnić sytuacji.
Bo nie potrafi wyrażać emocji, nie został tego nauczony w domu, bądź też wychowuje się w środowisku rówieśników gdzie emocje = słabość. A więc obawia się, że wyjdzie na słabiaka i zamiast rozmowy zaczyna umawiać się na wódeczkę (unikanie sytuacji trudnych) i popadać w czasowe lęki np. o własne zdrowie.
Cała rzecz w tym, że w przeciągu najbliższych miesięcy a może i paru lat unikanie zwykle staje się formą rozwiązywania negatywnych emocji a lęki stają się nawykiem, bowiem lubią atakować nowe wartości, rzucać nowe obawy, wyciągać działa w postaci agorafobii i różnej maści lęków.
Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do niewłaściwego życia emocjonalnego - dzieje się to w mgnieniu oka.

Co powie terapeuta psychodynamiczny? - nastolatek wypiera emocje do nieświadomości co powoduje problemu z emocjami.
A poznawczo-behawioralny? - nastolatek został wyuczony określonych zachowań (wychowanie, środowisko) przez co boi się mówić o tym czego pragnie a do tego uczy się nowych negatywnych w skutkach nawyków.

Specjalnie podałem przykład gdzie dominują na starcie przyczyny, których źródłem są nieumiejętności emocjonalne wyniesione np z domu.
Wydawać by się mogło, że w takim wypadku terapia psychodynamiczna znajdzie zastosowanie. I owszem ale tylko wtedy gdy będzie prowadzona wielowątkowo. Bo jeżeli terapeuta skupi się tylko na okresie wychowania, bez przekazywania wiedzy o potędze samej emocjonalności i bez kwestii lękowych nawyków, poprawa MOŻE nie być pełna.

Znajdzie też tutaj zastosowanie terapia poznawczo-behawioralna ale w czystej formie (ortodoksyjnej) także może być nieskuteczna całkiem, bowiem potrzebny jest tu trening nauki wyrozumienia emocjonalnego dla siebie i otwartości na własne emocje.

Tak więc jest to w moim przekonaniu zależne ogólnie od przypadku ale także od sposobu prowadzenia terapii i umiejętności połączenia kilku czynników.
Nie da się tego ocenić:
- terapia zła
- terapia dobra.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

27 maja 2016, o 22:45

Ja się podpiszę pod tym co pisze Victor. Mi brakuje np. w obecnej terapii psychodynamicznej tego co jest na forum, jest podejście tylko jednowątkowe,z szukaniem cały czas przyczyn w relacjach dziecko-matka. Mi to pomaga w rozumieniu swoich emocji, ale nie pomogłoby mi w przy pewnych nawykach lękowych, które sama wyhodowałam, np. przy hipochondrii.

Druga kwestia to nie podjęłabym już terapii psychodynamicznej w samym centrum zaburzenia lękowego. Uważam, że aby z tej terapii dobrze czerpać trzeba najpierw wyjść choć trochę z koła lękowego, poczuć się trochę lepiej. W pewnym momencie zaczęło to przerastać moje siły psychiczne - wyjście z koła lękowego + grzebanie w przeszłości (i kolejne obciążenia dla psychiki).
PiotrekS.
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 3 stycznia 2014, o 20:03

31 maja 2016, o 22:10

Victor pisze:Każda z tych terapii ma swoje racje i w każdej leży prawda i możliwość niesienia pomocy oraz zmian we własnym życiu emocjonalnym. W moim przekonaniu jest to zależne od tego jak dana terapia jest prowadzona.

No ale przykład - dajmy na to chłopak 17 lat ma dziewczynę, boi się, że ją straci ale zarazem nie potrafi z nią otwarcie o tym porozmawiać, wyjaśnić sytuacji.
Bo nie potrafi wyrażać emocji, nie został tego nauczony w domu, bądź też wychowuje się w środowisku rówieśników gdzie emocje = słabość. A więc obawia się, że wyjdzie na słabiaka i zamiast rozmowy zaczyna umawiać się na wódeczkę (unikanie sytuacji trudnych) i popadać w czasowe lęki np. o własne zdrowie.
Cała rzecz w tym, że w przeciągu najbliższych miesięcy a może i paru lat unikanie zwykle staje się formą rozwiązywania negatywnych emocji a lęki stają się nawykiem, bowiem lubią atakować nowe wartości, rzucać nowe obawy, wyciągać działa w postaci agorafobii i różnej maści lęków.
Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do niewłaściwego życia emocjonalnego - dzieje się to w mgnieniu oka.

Co powie terapeuta psychodynamiczny? - nastolatek wypiera emocje do nieświadomości co powoduje problemu z emocjami.
A poznawczo-behawioralny? - nastolatek został wyuczony określonych zachowań (wychowanie, środowisko) przez co boi się mówić o tym czego pragnie a do tego uczy się nowych negatywnych w skutkach nawyków.

Specjalnie podałem przykład gdzie dominują na starcie przyczyny, których źródłem są nieumiejętności emocjonalne wyniesione np z domu.
Wydawać by się mogło, że w takim wypadku terapia psychodynamiczna znajdzie zastosowanie. I owszem ale tylko wtedy gdy będzie prowadzona wielowątkowo. Bo jeżeli terapeuta skupi się tylko na okresie wychowania, bez przekazywania wiedzy o potędze samej emocjonalności i bez kwestii lękowych nawyków, poprawa MOŻE nie być pełna.

Znajdzie też tutaj zastosowanie terapia poznawczo-behawioralna ale w czystej formie (ortodoksyjnej) także może być nieskuteczna całkiem, bowiem potrzebny jest tu trening nauki wyrozumienia emocjonalnego dla siebie i otwartości na własne emocje.

Tak więc jest to w moim przekonaniu zależne ogólnie od przypadku ale także od sposobu prowadzenia terapii i umiejętności połączenia kilku czynników.
Nie da się tego ocenić:
- terapia zła
- terapia dobra.

Victorze ja jak zwykle pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Wyobraź sobie młodzieńca, u którego w dzieciństwie dochodziło do krytyki gdy wyrażał on swoje potrzeby. Co się wówczas stanie? Będzie odczuwał poczucie winy zawsze gdy tylko komuś odmówi. Tylko terapia psychodynamiczna może pomóc dotrzeć do przyczyny i rozwiązania takiego zachowania. Aby taki człowiek już dorosły wiedział czemu się tak zachowuje. Terapia poznawczo-behawioralna nie pracuje z nieświadomością więc nie będzie z niej płynęła żadna pomoc.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

31 maja 2016, o 22:16

A skąd takie informacje, że poznawczo-behawioralna nie pracuje z nieświadomością? Behawioryzm sam w sobie ortodoksyjny nie pracuje, ale teorie poznawcze przyjmują nieświadomość, w której dochodzi do wyższych procesów emocjonalnych i myślowych.
Ja sobie tego młodzieńca np. wyobrażam jako osobę, u której poczucie winy i wstydu zostało wyuczone. Nawyk cechy osobowości. Nie oznacza to, że nie trzeba pomóc zrozumieć skąd się takie zachowanie bierze ale nie widzę powodu aby nadmiernie się w to wplątywać. Bardziej skupić się na nowym punkcie widzenia poczucia winy, samego siebie i swoich potrzeb a także na treningu umiejętności emocjonalnych.
Wiec nie uważam aby w wyżej wymienionym przypadku bez psychodynamicznej się nie obyło.
A co akurat ciekawie się składa to ja kiedyś byłem podobnym młodzieńcem :D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
PiotrekS.
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 52
Rejestracja: 3 stycznia 2014, o 20:03

31 maja 2016, o 22:26

Ty Victorze to jesteś jedynie co to dobrym demagogiem, zawsze masz gotową odpowiedź.
Ale dam CI radę i przy okazji sobie. Skoro nie masz wykształcenia psychologicznego, ja też nie mam (mimo, że skończyłem medycynę i robię specjalizację psychiatryczną) to nie wypowiadajmy się w kwestiach terapii psychologicznych. Bo to jest wróżenie z fusów na zasadzie ładnych słów :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

31 maja 2016, o 22:33

Nic mi do tego, że brakuje ci argumentów i nie chcesz rozmawiać ale dlaczego każesz mnie się nie wypowiadać? :D
Tematy mnie ciekawią od lat i chętnie o tym rozmawiam. Psychologia to nie jest dziedzina zakazana, każdy ma prawo ją poznawać i interpretować na swój sposób.

Tam u siebie na abc zdrowie gdzie praktykujesz medycynę właśnie tego brakuje - własnej interpretacji. Czyli czegoś innego niż ctrl-c ; ctrl-v.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 10:56

PiotrekS. pisze:
Victor pisze:Każda z tych terapii ma swoje racje i w każdej leży prawda i możliwość niesienia pomocy oraz zmian we własnym życiu emocjonalnym. W moim przekonaniu jest to zależne od tego jak dana terapia jest prowadzona.

No ale przykład - dajmy na to chłopak 17 lat ma dziewczynę, boi się, że ją straci ale zarazem nie potrafi z nią otwarcie o tym porozmawiać, wyjaśnić sytuacji.
Bo nie potrafi wyrażać emocji, nie został tego nauczony w domu, bądź też wychowuje się w środowisku rówieśników gdzie emocje = słabość. A więc obawia się, że wyjdzie na słabiaka i zamiast rozmowy zaczyna umawiać się na wódeczkę (unikanie sytuacji trudnych) i popadać w czasowe lęki np. o własne zdrowie.
Cała rzecz w tym, że w przeciągu najbliższych miesięcy a może i paru lat unikanie zwykle staje się formą rozwiązywania negatywnych emocji a lęki stają się nawykiem, bowiem lubią atakować nowe wartości, rzucać nowe obawy, wyciągać działa w postaci agorafobii i różnej maści lęków.
Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do niewłaściwego życia emocjonalnego - dzieje się to w mgnieniu oka.

Co powie terapeuta psychodynamiczny? - nastolatek wypiera emocje do nieświadomości co powoduje problemu z emocjami.
A poznawczo-behawioralny? - nastolatek został wyuczony określonych zachowań (wychowanie, środowisko) przez co boi się mówić o tym czego pragnie a do tego uczy się nowych negatywnych w skutkach nawyków.

Specjalnie podałem przykład gdzie dominują na starcie przyczyny, których źródłem są nieumiejętności emocjonalne wyniesione np z domu.
Wydawać by się mogło, że w takim wypadku terapia psychodynamiczna znajdzie zastosowanie. I owszem ale tylko wtedy gdy będzie prowadzona wielowątkowo. Bo jeżeli terapeuta skupi się tylko na okresie wychowania, bez przekazywania wiedzy o potędze samej emocjonalności i bez kwestii lękowych nawyków, poprawa MOŻE nie być pełna.

Znajdzie też tutaj zastosowanie terapia poznawczo-behawioralna ale w czystej formie (ortodoksyjnej) także może być nieskuteczna całkiem, bowiem potrzebny jest tu trening nauki wyrozumienia emocjonalnego dla siebie i otwartości na własne emocje.

Tak więc jest to w moim przekonaniu zależne ogólnie od przypadku ale także od sposobu prowadzenia terapii i umiejętności połączenia kilku czynników.
Nie da się tego ocenić:
- terapia zła
- terapia dobra.

Victorze ja jak zwykle pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Wyobraź sobie młodzieńca, u którego w dzieciństwie dochodziło do krytyki gdy wyrażał on swoje potrzeby. Co się wówczas stanie? Będzie odczuwał poczucie winy zawsze gdy tylko komuś odmówi. Tylko terapia psychodynamiczna może pomóc dotrzeć do przyczyny i rozwiązania takiego zachowania. Aby taki człowiek już dorosły wiedział czemu się tak zachowuje. Terapia poznawczo-behawioralna nie pracuje z nieświadomością więc nie będzie z niej płynęła żadna pomoc.
A jak już wie czemu się tak zachowuje to co dalej? bo ja też różne rzeczy omawiam na terapii tylko co dalej z tym? Tutaj widzę właśnie większe pole do popisu dla terapii poz-beh, która daje zadania żeby zmieniać swoje poniekąd już nawyki myślowe, przeżywania emocji wynikające z jakichś przyczyn.
Jak takie coś leczy terapia psychodynamiczna?
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

1 czerwca 2016, o 12:20

Ja też nie do końca rozumiem. Mam wrażenie że ona jest po to by pokazać źródło pewnych zachowań i uświadomić pacjenta o jego zachowaniach, bo niekiedy ludzie nie widzą pewnych rzeczy i problemu doszukują się w całym świecie, że jest zły, że to inni ludzie ich wkurzaja itp
Natomiast do zmian jest poz-beh.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 15:15

Jestem ciekawa odpowiedzi PiotrkaS :-)

Wg mojej terapeutki subzero lecznicza ma być relacja między mną a terapeutką na zasadzie kolejnego przeżywania pewnych emocji, ale już w inny sposób. Nie Ty masz coś robić żeby się zmienić, ale relacja I przeżywanie emocji w inny sposób ma odwrócić schemat/nawyk - ? Dlatego niby poznanie przyczyn jest ważne, bo wywalasz przyczyny wiążące się z bolesnymi przeżyciami. Tylko teraz wszystko przeżywasz już w innej relacji, innych warunkach.

Czy tak jest naprawdę I jest to możliwe - czy działa? To mnie zastanawia.
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

1 czerwca 2016, o 18:29

Chyba powoli czaje o co chodzi. Trzeba przeżyć jeszcze raz sytuację, ale w za kolejnym razem odeprzeć ją niereaktywnością w innym wypadku nie mam za cholere pojęcia, ale ja tak robię i widzę że u mnie działa. Zmieniają się moje podejścia w których reagowałem agresją czy lękiem.
Lecząca relacja z terapeutką? Zależy czy ładna :huh
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

1 czerwca 2016, o 18:33

Nie oczekujcie od Piotrka odpowiedzi sensownej :) Mimo ze robi specjalizacje psychiatryczna to rzadko kiedy ma cos sensownego do dodania. Zwykle pisze cos po to byle napisac, jak troll, a lezy to w dawnych powodach gdy strona ta miala podlegac pod portal abczdrowie a sie ostatecznie vic nie zgodzil.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

1 czerwca 2016, o 18:48

Dobrze wiedzieć ddd. W takim razie poczytam jego wpisy dla beki. :DD
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

1 czerwca 2016, o 21:21

ddd pisze:Nie oczekujcie od Piotrka odpowiedzi sensownej :) Mimo ze robi specjalizacje psychiatryczna to rzadko kiedy ma cos sensownego do dodania. Zwykle pisze cos po to byle napisac, jak troll, a lezy to w dawnych powodach gdy strona ta miala podlegac pod portal abczdrowie a sie ostatecznie vic nie zgodzil.
Aha :DD dobrze wiedzieć :)
Maura
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 9 czerwca 2017, o 19:43

16 czerwca 2017, o 00:50

Witam, to mój pierwszy post tutaj. Będzie przydługo, więc z góry dziękuję wszystkim którzy dobrną do końca.

Mam 27 lat i od 7 lat z dłuższymi lub krótszymi przerwami zmagam się z nerwicą i lękami społecznymi. Nerwica koncentruje się u mnie na żołądku, czyli mdłości, bóle brzucha, trudności zjedzeniem a nawet strach przed tym, od jakiegoś czasu lęk napadowy w miejscach publicznych. Jestem w trakcie terapii psychodynamicznej i zastanawiam się czy jej niedługo nie zakończyć i spróbować behawioralno-poznawczej. Dużo szperałam w internecie i zdecydowałam się napisać na tym forum po przeczytaniu paru wypowiedzi na ten temat, szczerze mówiąc dopiero tutaj poczułam się zrozumiana ze swoimi obawami i frustracją spowodowaną terapią psychodynamiczną...

Chodzę na nią ok 1,5 roku. Nie jest to moja pierwsza terapia, wcześniej chodziłam 3 lata do innej terapeutki (ten sam nurt) musiałam jednak tę terapię przerwać. Jakiś czas radziłam sobie sama, a później zaczęłam nową pracę i problemy wróciły (lęk przed ludźmi, ogólnie trudności adaptacyjne, objawy fizyczne) zdecydowałam się więc jeszcze raz na terapię. Główne tematy poruszane na sesjach to moja niska samoocena, trudna relacja z matką, brak poczucia bezpieczeństwa, straszne wyczulenie na opinie i reakcje innych ludzi, itp. Wieczne analizowanie przeszłości, uczuć do rodziców, nawiązywanie do dzieciństwa, itp. Czasem mi to pomagało, czasem miałam już dosyć tego że na tych wizytach cały czas rozgrzebujemy przeszłość, chciałam bardziej skoncentrować się na teraźniejszości. Zdarzały się takie wizyty kiedy do szału doprowadzało mnie że terapeutka przez większość wizyty nie mówi, gdy czułam się prowokowana albo lekceważona, bo gdy opowiadałam o jakimś problemie, ona w odpowiedzi po prostu parafrazowała moje wypowiedzi opisując uczucia (typu "gdy pani słucham, widzę ze jest w pani dużo złości") albo oczywiście nawiązywała do matki ("czyli w tej sytuacji jest podobnie jak było w pani domu rodzinnym").

Gorzej zrobiło się niedawno, gdy parę miesięcy temu znowu zmieniłam pracę. Praca jest ok, sama się na to zdecydowałam i cieszę się że zostałam zatrudniona w nowym miejscu, ale mam wrażenie że sama zmiana otoczenia obudziła moje lękowe mechanizmy :/ Wróciły dolegliwości których już dawno nie miałam albo pojawiały się sporadycznie. Problemy z jedzeniem, strach że na mieście dostanę ataku paniki i jeszcze z tego zwymiotuję, lęk przed jeżdżeniem do pracy (dojeżdżam dłużej niż do poprzedniej pracy, sami wiecie jak podróż zatłoczonym środkiem transportu działa na nerwicowca), ogromny lęk przed tym jak odbierają mnie nowi współpracownicy, wieczorami nieraz dostawałam takiej paniki że bałam hydroksyzynę na uspokojenie - prawie nigdy nie było tak źle żebym musiała doraźnie uspokajać się lekami. Zaczęłam się nawet bać wychodzenia z chłopakiem czy znajomymi na miasto - takich lęków przed byciem poza domem nie miałam już parę lat. Od około roku biegam, lęki czepiły się nawet tego i tak jak uwielbiałam biegać to tego też nagle zaczęłam się bać, bo panika łapała mnie nawet na treningu na osiedlu, a normalne objawy towarzyszące wysiłkowi tylko to potęgowały. Po prostu ogromny regres mimo bycia w terapii. Oczywiście opowiadałam na bieżąco wszystko terapeutce no i niestety, coraz bardziej się rozczarowywałam aż w końcu zaczęłam załamywać.

Zaznaczę tu że nie mam większych zastrzeżeń do samej terapeutki. Jest miła, słucha, ogólnie czuję że mogę jej zaufać. Chodzi raczej o nurt w którym pracuje. Mam wrażenie, że ona po prostu mnie nie rozumie, że jej metody pracy po prostu nic nie pomagają na to zaburzenie. Dla niej każdy lęk to oznaka czegoś. Jeśli np. przychodziłam i mówiłam że wczoraj z nerwów ledwo jadłam i ciągle czuję lęk, boję się wychodzić z domu, to ona drąży co się mogło stać w tym tygodniu, no bo na pewno coś musiało. Dopatruje się w tych objawach jakiejś symboliki, podobieństw do dzieciństwa. Po co? Nie rozumie, że boję się jechać na miasto bo 3 dni temu gdy jechałam to miałam napad paniki - jak dla mnie to typowa nawykowa reakcja lękowa, strach że sytuacja się powtórzy - tylko tłumaczy to tak, że pewnie chcę czegoś uniknąć. Mam wrażenie że wpadam przez to rozumowanie w błędne koło i tylko bardziej się nakręcam. Trafnie ktoś tu napisał, że sama nerwica to ciągłe analizowanie swoich myśli i samopoczucia, więc dodatkowe analizowanie tego wszystkiego z terapeutką raczej nie pomaga. Zamiast nauczyć się jak sobie radzić, ja jeszcze próbuję analizować skąd lęk w danej chwili się wziął...i wpadam w jeszcze gorszą panikę. Mój duży zarzut do terapeutki jest taki, że jakby ignoruje cały mój zestaw lęków i objawów tylko chce szukać w nich dziesiątego dnia. Strasznie mnie to frustruje, bo nie mogę normalnie funkcjonować a przecież kto ma mi w tym pomóc jak nie terapeutka.

Długo uważałam że ta sytuacja to moja wina. Że coś ze mną nie tak bo przecież jestem w terapii, więc skąd te napady lęku? Brak poczucia bezpieczeństwa i zrozumienia u terapeutki? Za terapię płacę, więc tym bardziej się frustrowałam. Gdy masz zaburzenia lękowe, wszyscy radzą iść na terapię, tam się nauczysz jak sobie z tym radzić. Tylko ja w ogóle nie czułam, że sobie z tym radzę, nabrałam raczej przekonania że jedyne co od terapeutki dostanę to wieczne analizowanie mojej przeszłości, a objawy które są chyba dla niej jakimś ubocznym dziwactwem muszę zwalczyć sama. Bardzo pocieszające. W końcu jednak zaczęłam więcej czytać na ten temat, drążyć te różnice między psychodynamiczną a p-b. Ze zdumieniem przeczytałam wiele rzeczy o których pomyślałam "to bym właśnie chciala usłyszeć od mojej terapeutki! to by mi pomogło". Zawsze chciałam by terapeuta był bardziej konkretny, skupiony na teraźniejszości, zadawał zadania domowe, po prostu żebym wiedziała że konkretnie nad czymś razem pracujemy. Nie chcę w kółko rozpracowywać swojej przeszłości, tylko nauczyć się jak mogę pozbyć się lęku tu i teraz. Wiem że moje objawy biorą się z psychiki, szkoda że sama świadomość tego nie pomaga. Zdaję sobie też sprawę że w relacjach z ludźmi gdy poznaję kogoś nowego wpadam w schematy myślowe, mówiąc wprost mam skrzywione spojrzenie na pewne rzeczy ;) I byłabym wdzięczna terapeucie który mi pomoże to rozpracować, zamiast wyłącznie tłumaczyć moje nastawienie do ludzi trudnymi doświadczeniami. A już najbardziej zależy mi nad tym by pozbyć się objawów i móc normalnie jak kiedyś objeść się bez nerwów, a później na luzie iść na spacer albo jechać na wycieczkę.

Dużo rozjaśniło mi to forum gdzie przeczytałam podobne doświadczenia osób które chodziły na t. psychodynamiczną i przestawiły się na p-b. Nawet nie wiecie jaką poczułam ulgę że nie jestem sama z takimi odczuciami, naprawdę długo obwiniałam się za to że terapia mi nie pomaga i że nie umiem panować nad swoim lękiem. Nie chcę też powiedzieć, że to moja terapeutka jest kiepska i to jej wina, po prostu chyba terapia psychodynamiczna się przy takich zaburzeniach nie sprawdza...jednocześnie mam wiele obaw przed zmianą terapii, sama myśl o zaczynaniu od nowa mnie przeraża. Może ktoś napisałby coś więcej jak pomogła terapia p-b, czy naprawdę jest skuteczna w leczeniu somatycznych objawów nerwicy? Chętnie popiszę z kimś na priv, jeśli kogoś nie odstraszył ten esej (zazwyczaj się tak nie rozpisuję ;) ) . Serdeczne dzięki za przeczytanie, pozdrawiam
ODPOWIEDZ