Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

To przywitam się i ja :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Zoe
Gość

24 marca 2018, o 20:05

TL;DR

Cześć !

Mam na imię Kasia i mam 29 lat. Jak znalazłam się na tym forum ? Wpisując kolejny raz jakieś straszne choroby w wyszukiarkę, natknęłam się na jednym z wątków tego forum, 25 etapów nerwicy :)
Z jednej strony poczułam ogromną ulgę, że moja dolegliwość, jest taka typowa, z drugiej, uznałam, że to strasznie smutne, że mój organizm sobie sam to robi, że ja sobie sama to robię... Swoją drogą, bardzo spodobało mi się, z jakim dystansem zdarzy Wam się porozmawiać o Waszych problemach. Pomyślałam, że tez tak bym chciała. Szczególnie, że jestem całkiem radosną osobą, która lubi pośmieszkować :>

Jak to się zaczeło ? Tak naprawdę, jak o tym pomyślałam na poważnie, to z nerwicą botykam się od dziecka.

Nagła śmierć taty, kiedy miałam 12 lat, i moja mama z nerwicą, depresją...Nieobecna, na lekach ( z perspektywy zbyt silnych, źle dopasowanych). Właściwie to już wtedy zaczeły sie akcje z nerwica...Sytuację, że zrobie coś tam, to się stanie coś tam towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Zazwyczaj dotyczyły tego, że jesli coś zrobię ( przeskocze, zaczne któraś nogą, dokonam jakiegoś rytuału), to moja mama nie umrze...

Pózniej, 4 lata temu pierwsza, niefajna praca, po której została mi masa objawów somatycznych jak bóle barków, łokcie, kończąc na nadgarstkach i stawach palców. Pózniej, dołączyły wedrujące bóle całego ciała, które potrafiłam sobie wyobrazić i wręcz potrafiłam nimi kontrolofwąć ( miejsce wystepowania, niestety bez umiejetnosci sprawienia, że znikną :D ). Któregoś dnia poczułam mrowienie w róznych miejscach na twarzy, oczywiście w tym wszystkim było szybkie bicie serca, hiperwentylacje, wzmożona nerwowość. Najgorsze chyba jest to poczucie, że za chwilę zemdleje. I mimo, że ten stan nie trwa dłużej niż max kilka minut, to zawsze jest poczatkiem do pszukiwań sympomów chorób w internecie (lęk przed rakiem kości, stwardnieniem rozsianym,albo innym guzem mózgu), tworzenia fikcyjnych sytuacji, w których np coś się dzieje mnie, moim bliskim, i jak moja choroba wpływa na ich życie, zamieniąjąc je w gehennę. Że mój mąż ma wypadek, że umrze podczas operacji, że coś mu się po prostu stanie. Już nie mówie o trudnach codzienności, jak mentalne rozwolnienie przed odbiorem jakichkolwiek wyników badań mojej rodziny, czy nieodbierania telefonów przez bliskich. Jak wszystko jest dobrze, to i tak boje się, że za chwile może nie być. Lęk przed lękiem.

Internista, badania krwi, ortopeda, reumatolog,neurolog - > każdy odsyłał mnie do psychologa. Oczywiście decyzja o pójsciu do kolejego specjalisty, przychodziła mi z ogromnym trudnem BO COS SIE JESZCZE OKAŻE. Neurolog przepisał rtg kregosłupa szyjnego, którego nie zorbiłam de facto oraz konsultacje psychologa, psycholog i reumatolog zaproponował fluoksytycyne. Oczywiście odrzuciłam ten pomysł, ze względu na doswiadczenia z moja mamą i przekonanie, ze ja przecież jestem inna i poradze sobie sama.I faktycznie, w dużej mierze basen, alkohol, siłownia były odpowiedzią na moje dolegliwości. Nauczyłam się panować nad stresem, oddychac tak, żeby się nie hiperwentylować, tak naprawde problemem były już ( chyba realne dość) ból bark- nadgarstek, na które działały ciepłe kąpiele i sport. To było 3 lata temu.

Wkrótce zaczełam starać się o dziecko, jakoś temat nerwicy, był gdzies z tyłu. Pierwsza ciaża, poronienie.. pamiętam, że już w szpitalu czułam to okropne wrażenie pulsowania całego ciała... Wtedy już umiałam z tym walczyć, bo okazało się, ze te mrówki w ciele, to nic innego jak mój puls. Wewnętrzne rozedrganie mija mi, kiedy wsłuchuje się w dzwięk swojego serca. Póżniej nie miałam czasu na takie pierdoły. Jak coś bolało, brałam ibuprom, i problem znikał. Przestałam dopisywac hsitorii do zwykłych dolegliwości. Jeśli ciało było wewnętrzni rozedrgane, tez umiałam sobie z tym radzić. Zaczełam ignorowąc objawy, wysmiewać je, naprawdę było okej.

Teraz..
Teraz mam 2 miesięczną córeczkę. 12 dni temu dostałam migreny z aurą. Byłam z córką na spacerze. Nagle ujarzałam fortyfikacje, jedno oko, drugie zreszą też, wgramoliłam sie z nią i wózkiem na 2 pietro, ale niepokój zaczał narastać. Ona zaczeła płakać, ja panikować, próbując jednoczensie ją rozebrać, przygotowac mleko, uciszyć. Obrazek jak z jakiegoś dramatu psychologicznego. Po 20 minutach aura znikneła i ..zaczał się bół głowy.

Najgorsze, że pojaiwł się lęk zostania samej z dzieckiem. Bałam sie że zemdleje, że nikt mnie nie znajdzie, a co gorsze- moja córka, taka maleńka nie poradzi sobie w takiej sygtuacji. A co jesli bedę ją niosła i coś się stanie ?Lek o mnie, o nią, wyobrażanie sobie sytuacji, okropne uczucie omdlewania, ktore trwało bardzo krotko i obrzydliwie niskie cisnienie typo 95/45 i puls po spacerze oscylujący około 50.

Poszłam do internisty, powiedział, ze to typowa migrena ( niski poziom żelaza, który faktycznie dziś potwierdziłam w badaniach, połóg etc.). Niemniej, udałam się do neurologa ( z dusza na ramieniu). Gdzieś z tyłu była też inna, straszna diagoza, która zaczeła rosnąć z mojej głowie. Neurlog, po badaniu fizykalnym stwierdził, że nie ma powodów do dalszej diagnostyki, że mam koniecznie udac się do psychologa. ( zrobilam jeszcze podstawowe badania, ogólnie, oprócz niskiej ferrytyny są okej, nawet tsh wskoczyło mi z 0.071 do 1.7 w przeciągu 4 tygodni- takie wahanie pewnie też mi nie pomogło)

Po wizycie oczywiscie zaczęłam analizować, czy wszystko powiedziałam, czy diagnoza nie była zasugerowana tym, że wspomniałam o nerwicy, czy ta pani była pewna, czy nie chciała siać paniki z dalsza diagnostyką etc... I znow, 2 dni po wizycie u neurologa i przeszukiwaniu internetu powrocilo mrownieni na twarzy, nosie, biodrze, palcu, kciuku, uchu, bole barków i to okropne uczucie, że mogę zemdleć. Zaczełam doszukwiać sie oczywiscie objawów wzrkowych ktorych nie miałam, ale w sumie to juz nie wiem czy nie był moment, że zaczełam sobie je wyobrażać całkiem skutecznie, np przy zamknietych oczach nie mogłam się uspokoić, ze widzę swiatło przez powieki. ( sic!)).Chodziłam prawie po ścianach. Spokój i nagle... okropny lęk, który przeszywa całe moje ciało, jakby spadał na mnie sufit. Trochę sie przełamałam, jak wyszłam z nią na spacer i okazało się, że to nie musi być od razu związane z takimi sytuacjami, tak samo jak przestałam unikać przewijaka, który jest jedynym miejcem w domu, w którym nie wiedziałabym co z nią zrobić, gdybym zasłabła. (tak,tak, wszędzie mam plan, gdzie ją odloże do przyjazdu karetki).I nagle znow cos mnie mrowi, coś boli. Już nawet myślałam o robieniu mri, i pomijąć, że kosztowałoby mnie to pewnie obrzydliwie dużo zdrowia, to i tak chyba nie rozwiąze problemu, bo przecież jest tyle roznych chorób, o które jeszcze mogłabym siebie podejrzewać....

Od poniedziałku zaczynam terapie. Chcę pomóc sobie, nie chcę też, żeby moja córka miała smutną mamę, którą ja miałam. To uczucie, że jesteś za szybą, a po drugiej stronie toczy się życie. Chciałabym przerwać w końcu te spiralę. Moja babcia, moja mama...niech moja córka nie doświadcza takich stanów.

Chciałabym podejśc do tematu poważnie, w końcu taktować siebie, jak kogoś, kto cierpi na nerwice ( a nie inne powazne choroby) i kogoś, kto potrzebuje pomocy i wcale sobie nie poradzi z tym wszystkim tylko dlatego, że są dni, tygodnie, miesiące, że sa lepiej. Chce przestać żyć w napięciu, że to wszystko może powrócić i znów, będe musiała układac sobie rzeczywistośc od nowa. Chce się cieszyć z mojej córki, chce być wsparciem dla mojego meza i zaakceptować, że mogę być szcześliwa.

Mam do Was pytanie - czy zaczynając terapie, też byliscie świadomi żródła swojego problemu, tego jak walczyć z nerwica, na czym polega terapia, a mimo wszystko ta terapia Wam pomogła? Boję się już na zapas, że psycholog nie będzie mi mógł pomóc, bo za dużo wiem o procesie i jakoś sama dotychczas nie rozprawiłam się z tym problemem. Czy warto zaczynać terapie przyjmując jakieś leki ?
Boje sie też, że terapia mi nie pomoże i okaże się, że jestem śmiertelnie chora... Jejku, nawet teraz widzę, jak absurdalnie to brzmi.

P.S na skali fazy nerwicy jestem gdzieś punkcie 11, ale w życiu udało mi się zaliczyć kilka razy wszystkie punkty, oprócz ostatniego :grr:

Uff, nie wiem czy ktoś przetrwa przez cały ten post :DD :DD :DD :DD
Awatar użytkownika
Halka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 457
Rejestracja: 18 czerwca 2017, o 21:29

24 marca 2018, o 20:17

Witaj . Ja przetrwałam. Psycholog Ci pomoże , niemusimy ze wszystkim sami sobie radzić i nikt niejest wszechwiedzący. Jest wtych tematach uczony i ma wiedze pewnie też pasje? Więc czemu samemu aż tak kombinować jeśli ktoś może pomóc wyjaśnić. Pozdrowienia i przytulasek dla szczęścia Twojego małego
Zoe
Gość

29 marca 2018, o 13:21

Hej,
Dziekkuje za przywitanie : )
Obawiam się, że to nie nerwica, nie wierzę w te diagnozę, co wcale nie pomaga mi w leczeniu...
Jestem po pierwszym spotkaniu z psychoterapeutą. Wieczór po wizycie był super, we wtorek wrócił lęk i objawy somatyczne :(
HempGru90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 28 marca 2018, o 20:38

29 marca 2018, o 14:56

Hey wszystkim ! :) No to i na mnie przyszedł czas aby podzielić się swoją tajemnicą i przy okazji wylać na zew to coś co siedzi w głowie od bardzo dawna . Hm Mam 29 lat za 2 msc. biorę ślub ze swoją druga połówką , mam psa , kochających rodziców , kończę wyższa szkołę... czekam na termin obrony pracy inż. Obecnie jestem na kontrakcie na statku. Czy coś by jeszcze dodał chyba nie ? Wszystko na pierwszy rzut oka idealnie aleee jedno pieprzone aleee.... od kiedy pamiętam meczą mnie tzw. moje fazy . Czy czegoś się boje ? Tak boję się że mam schizofrenie ... wiem zaglądając tu na forum jestem nie pierwsza osoba z lekiem , strachem przed tą straszna choroba jaka jest schizo. sama nazwa ma coś w sobie przerażającego. Tak jak wspomniałem wyżej mam 29 lat strach i obawa ze jestem chory towarzyszy mi od ok 10 lat wiec trochę już się nauczyłem z tym g... żyć , ale czas powiedzieć STOP! Codzienne mysli 24 h na dobe np typu ze nie smakuje mi np schabowy ... to napewno sa zaburzenie odzywianie ktore wystepuja u osob chorych itd tego jest tak wiele jak ze niewiem czy udalo by mi sie opisac to do konca dzisiejszego dnia. :) Wszystko co kiedys dawno temu wyczytalem jako mlody chlopak tkwi w glowie az po dzien dzisiejszy. Dla mnie osobiscie najgorsze jest uczucie ze osoba ze schiz ma poczucie oderwania umysłu od ciała.... i co oczywiscie takie uczucie towarzyszy mi. Osoba ze schizo. ma zwidy,omamy wiec co robie ja? doszukuje sie ze jadac autem zaraz zobacze cos nie realnego... co sie dzieje ? zalewa mnie pot , cisnienie skacze w gore...lapie elek papierosa biore kilka "machow" wl muzyke na full i udaje ze tez mysli zaraz odejda ... moze i gdzies tam sie chowaja na chwile ale tylko po to aby za moment zaatakowac w innej kwesti np idac na spacer z przyszla Zona ,rodzicami psem, krzykne albo powiem cos nie dorzecznego co bedzie wskazywalo na to ze jestem faktycznie chory! i tak kreci sie te moje chore kolko... przy okazji oczywiscie spedzajac normalnie czas, grajac z kumplami na konsoli wolnym czasie czy tez u tesciow na wieczornej kolacji alleee ciagle ze mna jest w glowie ona... mysli ktora mowi mi ze musze sie bac ... Schizofreni. Po spotkaniu z kumplami i jakis tam drinkach mniejszych czy wiekszych co sie dzieje rano? Doszukiwanie sie objawow choroby ... z tym ze mowie glownym konikiem jest uczucie stania z boku wlasniego ciala tak jak wczesniej napisalem , wyczytalem ze os chora ma takie uczucie wiec mam i je ja.

;)
Moze jeszcze wroce i opowiem o swojej NERWICY ,od kiedy pamietam byla ze mna ... juz jako mlody chlopak ciagle towarzyszyla mi mysl co bedzie jesli bede gejem ,to bylo straszne ... ciagle udowadnianie sobie samemu ze tak nie jest , ze mam kolezanki ktore mi sie podobaja itd itd te mysli byly bardzo dlugo ze mna od momentu dojrzewania jakos ,kiedy juz mi sie znudzily ... i totalnie wyszlo mi to z glowy pojawily sie obawy o schizofrenie. Skad zaint ta choroba ? Otoz taty siostra po porodzie doznala jakiegos szoku i ogolnie zaczela byc dziwna i na ktorejs z imprez zaczela wygadywac glupoty i okazalo sie ze to schizofrenia ! I Ja jako mlody chlopak ,ciekawski zawsze doszukajacy sie czegos w internecie zaczałem czytac ,czytac anazlizowac doszukiwac sie podobienstw ,skoro ciotka sie nie odzywa i patrzy sie w jeden punkt przez dluzsza chwile to jesli ja cos takiego robie tzn ze moze rowniez odziedziczylem to chorobsko... jesli osoba ze schiz ma poczucie ze wszystko jeden wielki sen to i ja mam takie uczucie ...ze wszystko jest nie realne. Zeby bylo ciekawiej moja mama ktora jest mega normalna tez jako mloda kobieta walczyla z nerwica i troche opowiadala o swoich problemach , rzeczach ktore ja dreczyly ze np zemdleje , kolotanie serca i co ? po takich wiaodmosciach objawy ktore miala moja mama dziwnym trafem pojawilu sie u mnie ... a skoro juz sie pojawily to co to oznacza - SCHIZOFRENIA. O swoich problemach zawsze mowilem tylko mamie ktora wiedziala 5 przez 10 co siedzi jej synowi w glowie.. Moze nadmienie cos o tacie... Tata mega gosc ,czlowiek praca ,czlowiek ktory zawsze sie starał i stara sie aby w domu niczego nie brakowalo..wiadomo roznie bylo ale gdybym mial ocenic swoje dziecinstow to niczego mi nie brakowalo ani milosci od rodzicow ani rzeczy materialnych , Tata zawsze wymagal abym sie dobrze uczyl w szkole i uczyl sie na jego bledach , ale wiadomo chlopak mlody butowniczy zawsze ma w glowie swoja racje wiec z nauka do gm bylo mega dobrze , do momentu kiedy zaczalem grac w Pilke nozna ale i wtedy kiedy na pierwszy msc byla pilka nozna ,druzyna ,obozy itd nie mialem problemu z nauka malym wysillkiem szedlem do przodu: matura ,prawko , dziewczyna z ktora jestem 8 lat pierwsze studia nie udane ( imprezowy styl zycia ) i nastepnie 2 studia ktore jestem w trakcie konczenia , czyli co ? normalna kolej rzeczy wg wielu ludzi ,ale co? ciagle myslenie ze jestem gejem do ktoregos tam roku a pozniej ze jestem chory na schiozffrenie ..

a zapomnialbym dodoac ze bedac w wieku 17-19lat popalalem trawke az dalem sobie spokoj bo po kazdym zapaleniu bolalo mnie serce ciezko mi sie oddychalo wiec powiedzialem ze to nie dla mnie oczywscie pewnie doszukiwalem sie czegos we wlasnym organizmie ale po co robic cos co czlowieka bardziej schizuje niz relaksuje po za tym zadncyh narkotykow nie bralem o ile trawka jest narkotykiem :P


Moze napisze co staralem sie zrobic aby z tym wygrac , wiec pierwszy raz pojechalem za namowa mamy do psychologa czy tez psychiatry ..(nie pamietam ) opowiedzialem jej historie podobna do tej ktorej dodajac po drodze jeszcze rzeczy typu ze kiedys gdzies przypadkiem w wioadmosciach zawodnik koszykowoki zmarl po uderzeniu lokciem w mostek i co oczywiscie bylo to moje bardzo czule miejsce od tamtej pory. Do tego pamietam ze jako tez mlody chlopaczek ciagle dotykalem sie w okolicy klatki piersiowej sprawdzajac jak bije mi serce i skarzac sie rodzicom ze boli mnie serducho... zrobilismy badania i co ? nic ! badania ekg itd oraz badania wydolnosciowe byly az za dobre :)
Ale wracajac do diagnozy pani doktor po wysluchaniu mojej opowiesci...stwierdzila ze to HIPOCHONDIRA ,nie pamietam wtedy czy to dalo mi spokoj na jakis czas ale zapewne tak , ale co zrobilem zaczalem znow czytac czytac i jeszcze bardzo sie zagniezdzac w temacie i okazalo sie hipochondria gdzies tam moze sie przeplatac ze schozfrenia i znowu kolko sie zamknelo.

Drugi raz kiedy poszedlem do psychiatry bylo spowodowane juz cala kompilacja objawow .. strachem ze zaraz wyskocze z okna ze jadac autem cos zobacze , ze skrece na drugi pas ruchu itd itd ze zrobie krzywde swojej przyszlej zonie i te mysli tak bardzo zaczely we mnie strzelac ze za na mowa przyszlej zony poszedlem do lekarza ...Psychiatra sluchajac zrobil jakis test stwierdzajac ze mimo moich obaw lekow ,natrentnych mysli jestem naprawde silny psychicznie i niema obaw do zadnej schizofreni i przepisal mi SETRANORM ktory bralem przez ponad rok ... bralem wg jego zalecen po czym pojechalem na kolejny kontrakt na statek i co i przeszlo mi to tak w 90 % glownie odeszla mi mysl ze to schozfrenia jakies lęki i stare wyczytane objawy byly ale potrafilem sobie z nimi jakos tam radzic ,wiec stwierdzilem ze skoro juz jest o niebo lepiej ale potrafie juz kontrolowac te mysli to czas odstawic ten lek ( szkoda pieniedzy itd ) odstawilem wg zalecen doktora stponionowo zaczalem zmniejszac dawke az calkowice odstawilem lek i prawde mowiac bylem przekonanny ze tak naprawde pomogla mi praca zajecie sie czyms, pogon za kasa itd ale dzisiaj wiem ze chyba te leki faktycznie pomogly.

Wszystko bylo ok czyli ja i moje demony gdzies tam ze mna ktore w ciagu dnia dawaly o sobie znac ale do wytrzymania . Az do momentu kiedy poszlismy z moja przyszla zona na rozmowy do ksiedza w sprawie zalatwiania nauk przed malzenskich i na ktorys z tych spoktan bylo do wypelninia protokol malzenski - cos takiego , i tam jedno z pytan dotyczylo czy w rodzinie jest osoba chora na chorobe psychiczna? do tego gdzies na facbook pojawil sie "mem " a co jesli tak naprawde biegasz teraz po korytarzu w psychiatryku i to uruchomilo cala lawine mysli ze jestem faktycznie chory ze co bedzie jest za rok bedziemy chcieli miec dziecko a ja mam takie mysli ,przeciez musze dbac o rodzine zarbiac pieniadze a nie uzalac sie nad soba ( dodam ze nie mialem takiej sytuacji ze gdzies tam plakalem czy cos w tym stylu bo placze z regulu tylko podczas ogladania wygranych meczow Polski czy jakis tam wydarzen sportowych :) i bedac tym glebkiem rozmyslan czy jestem chory pojechalem na obecny kontrakt z mysla ze praca obowiazki wstawanie po nocach wybije mi z glowy te mysli ale co zrobil ze mna podstepna NERWICA zaatkowala z potrojna czy tez poczworna moca mowiac mi ze nie jestem w stanie racjonalnie myslec ze wszystko wydaje mi sie dziwne , ze co jesli tylko mi sie wydaje ze jestem na staku itd wiem to straszne ale to wszystko tak starsznie zaczelo sie gromadzic ze stweirdzilem ze tylko tabletki mi pomoga ale urok w tym taki ze wracam dopeiro za 4 tyg i odliczanie dni do moementu kiedy w koncu wezme te tabeltki stalo sie koszmarem codziennie inne objawy codziennie czytanie na internecie aby tylko potwierdzic ze jestem chory itd !! Az podczas serfowania po necie znalazlem "WAS" troche sie wkrecilem w czytanie Admina o tych obajwach itd do tego troche poczytalem posty ludzi z tego forum i troche jakby to siadlo ... wszystko, wiec postanowilem opowiedziec wam swoja historie ....


Jesli komus sie bedzie chcialo czytac moje wypociny i cos napisac moze o podobnych rzeczach i jak z tym wygrac to z gory dzieki :) !!
Agniecha
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 67
Rejestracja: 18 sierpnia 2016, o 16:06

29 marca 2018, o 17:09

Hej znam to od podszewki to lęk przed utrata kontroli .Mam to od 4 lat 😜Nie jesteś sam w lękach jest tak ze strach jest tak silny ze wierzysz w to wszystko a czytanie o tym sprawia ze to nigdy się nie kończy .Jak czytałam to co napisałeś to nawet się zasmialam bo wiem ze nawet jak ktoś Ci powie ze nie masz schizy to uspokaja Cię na chwile bo rodzi się pytanie a co jeśli ?jesli lekarz się pomylił ?jesli od tego strachu mi się zwariuje i tak wkoło .Staraj się olewać te myśli jest strasznie ciężko ale spróbuj i zauważ jedna rzecz tyle lat już mamy zwariować i nic takiego sie nie dzieje .Oprocz tego ze tkwimy w tym piekiełku .Takze głowa do góry
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

31 marca 2018, o 15:38

HempGru90 pisze:
29 marca 2018, o 14:56
Hey wszystkim ! :) No to i na mnie przyszedł czas aby podzielić się swoją tajemnicą i przy okazji wylać na zew to coś co siedzi w głowie od bardzo dawna . Hm Mam 29 lat za 2 msc. biorę ślub ze swoją druga połówką , mam psa , kochających rodziców , kończę wyższa szkołę... czekam na termin obrony pracy inż. Obecnie jestem na kontrakcie na statku. Czy coś by jeszcze dodał chyba nie ? Wszystko na pierwszy rzut oka idealnie aleee jedno pieprzone aleee.... od kiedy pamiętam meczą mnie tzw. moje fazy . Czy czegoś się boje ? Tak boję się że mam schizofrenie ... wiem zaglądając tu na forum jestem nie pierwsza osoba z lekiem , strachem przed tą straszna choroba jaka jest schizo. sama nazwa ma coś w sobie przerażającego. Tak jak wspomniałem wyżej mam 29 lat strach i obawa ze jestem chory towarzyszy mi od ok 10 lat wiec trochę już się nauczyłem z tym g... żyć , ale czas powiedzieć STOP! Codzienne mysli 24 h na dobe np typu ze nie smakuje mi np schabowy ... to napewno sa zaburzenie odzywianie ktore wystepuja u osob chorych itd tego jest tak wiele jak ze niewiem czy udalo by mi sie opisac to do konca dzisiejszego dnia. :) Wszystko co kiedys dawno temu wyczytalem jako mlody chlopak tkwi w glowie az po dzien dzisiejszy. Dla mnie osobiscie najgorsze jest uczucie ze osoba ze schiz ma poczucie oderwania umysłu od ciała.... i co oczywiscie takie uczucie towarzyszy mi. Osoba ze schizo. ma zwidy,omamy wiec co robie ja? doszukuje sie ze jadac autem zaraz zobacze cos nie realnego... co sie dzieje ? zalewa mnie pot , cisnienie skacze w gore...lapie elek papierosa biore kilka "machow" wl muzyke na full i udaje ze tez mysli zaraz odejda ... moze i gdzies tam sie chowaja na chwile ale tylko po to aby za moment zaatakowac w innej kwesti np idac na spacer z przyszla Zona ,rodzicami psem, krzykne albo powiem cos nie dorzecznego co bedzie wskazywalo na to ze jestem faktycznie chory! i tak kreci sie te moje chore kolko... przy okazji oczywiscie spedzajac normalnie czas, grajac z kumplami na konsoli wolnym czasie czy tez u tesciow na wieczornej kolacji alleee ciagle ze mna jest w glowie ona... mysli ktora mowi mi ze musze sie bac ... Schizofreni. Po spotkaniu z kumplami i jakis tam drinkach mniejszych czy wiekszych co sie dzieje rano? Doszukiwanie sie objawow choroby ... z tym ze mowie glownym konikiem jest uczucie stania z boku wlasniego ciala tak jak wczesniej napisalem , wyczytalem ze os chora ma takie uczucie wiec mam i je ja.

;)
Moze jeszcze wroce i opowiem o swojej NERWICY ,od kiedy pamietam byla ze mna ... juz jako mlody chlopak ciagle towarzyszyla mi mysl co bedzie jesli bede gejem ,to bylo straszne ... ciagle udowadnianie sobie samemu ze tak nie jest , ze mam kolezanki ktore mi sie podobaja itd itd te mysli byly bardzo dlugo ze mna od momentu dojrzewania jakos ,kiedy juz mi sie znudzily ... i totalnie wyszlo mi to z glowy pojawily sie obawy o schizofrenie. Skad zaint ta choroba ? Otoz taty siostra po porodzie doznala jakiegos szoku i ogolnie zaczela byc dziwna i na ktorejs z imprez zaczela wygadywac glupoty i okazalo sie ze to schizofrenia ! I Ja jako mlody chlopak ,ciekawski zawsze doszukajacy sie czegos w internecie zaczałem czytac ,czytac anazlizowac doszukiwac sie podobienstw ,skoro ciotka sie nie odzywa i patrzy sie w jeden punkt przez dluzsza chwile to jesli ja cos takiego robie tzn ze moze rowniez odziedziczylem to chorobsko... jesli osoba ze schiz ma poczucie ze wszystko jeden wielki sen to i ja mam takie uczucie ...ze wszystko jest nie realne. Zeby bylo ciekawiej moja mama ktora jest mega normalna tez jako mloda kobieta walczyla z nerwica i troche opowiadala o swoich problemach , rzeczach ktore ja dreczyly ze np zemdleje , kolotanie serca i co ? po takich wiaodmosciach objawy ktore miala moja mama dziwnym trafem pojawilu sie u mnie ... a skoro juz sie pojawily to co to oznacza - SCHIZOFRENIA. O swoich problemach zawsze mowilem tylko mamie ktora wiedziala 5 przez 10 co siedzi jej synowi w glowie.. Moze nadmienie cos o tacie... Tata mega gosc ,czlowiek praca ,czlowiek ktory zawsze sie starał i stara sie aby w domu niczego nie brakowalo..wiadomo roznie bylo ale gdybym mial ocenic swoje dziecinstow to niczego mi nie brakowalo ani milosci od rodzicow ani rzeczy materialnych , Tata zawsze wymagal abym sie dobrze uczyl w szkole i uczyl sie na jego bledach , ale wiadomo chlopak mlody butowniczy zawsze ma w glowie swoja racje wiec z nauka do gm bylo mega dobrze , do momentu kiedy zaczalem grac w Pilke nozna ale i wtedy kiedy na pierwszy msc byla pilka nozna ,druzyna ,obozy itd nie mialem problemu z nauka malym wysillkiem szedlem do przodu: matura ,prawko , dziewczyna z ktora jestem 8 lat pierwsze studia nie udane ( imprezowy styl zycia ) i nastepnie 2 studia ktore jestem w trakcie konczenia , czyli co ? normalna kolej rzeczy wg wielu ludzi ,ale co? ciagle myslenie ze jestem gejem do ktoregos tam roku a pozniej ze jestem chory na schiozffrenie ..

a zapomnialbym dodoac ze bedac w wieku 17-19lat popalalem trawke az dalem sobie spokoj bo po kazdym zapaleniu bolalo mnie serce ciezko mi sie oddychalo wiec powiedzialem ze to nie dla mnie oczywscie pewnie doszukiwalem sie czegos we wlasnym organizmie ale po co robic cos co czlowieka bardziej schizuje niz relaksuje po za tym zadncyh narkotykow nie bralem o ile trawka jest narkotykiem :P


Moze napisze co staralem sie zrobic aby z tym wygrac , wiec pierwszy raz pojechalem za namowa mamy do psychologa czy tez psychiatry ..(nie pamietam ) opowiedzialem jej historie podobna do tej ktorej dodajac po drodze jeszcze rzeczy typu ze kiedys gdzies przypadkiem w wioadmosciach zawodnik koszykowoki zmarl po uderzeniu lokciem w mostek i co oczywiscie bylo to moje bardzo czule miejsce od tamtej pory. Do tego pamietam ze jako tez mlody chlopaczek ciagle dotykalem sie w okolicy klatki piersiowej sprawdzajac jak bije mi serce i skarzac sie rodzicom ze boli mnie serducho... zrobilismy badania i co ? nic ! badania ekg itd oraz badania wydolnosciowe byly az za dobre :)
Ale wracajac do diagnozy pani doktor po wysluchaniu mojej opowiesci...stwierdzila ze to HIPOCHONDIRA ,nie pamietam wtedy czy to dalo mi spokoj na jakis czas ale zapewne tak , ale co zrobilem zaczalem znow czytac czytac i jeszcze bardzo sie zagniezdzac w temacie i okazalo sie hipochondria gdzies tam moze sie przeplatac ze schozfrenia i znowu kolko sie zamknelo.

Drugi raz kiedy poszedlem do psychiatry bylo spowodowane juz cala kompilacja objawow .. strachem ze zaraz wyskocze z okna ze jadac autem cos zobacze , ze skrece na drugi pas ruchu itd itd ze zrobie krzywde swojej przyszlej zonie i te mysli tak bardzo zaczely we mnie strzelac ze za na mowa przyszlej zony poszedlem do lekarza ...Psychiatra sluchajac zrobil jakis test stwierdzajac ze mimo moich obaw lekow ,natrentnych mysli jestem naprawde silny psychicznie i niema obaw do zadnej schizofreni i przepisal mi SETRANORM ktory bralem przez ponad rok ... bralem wg jego zalecen po czym pojechalem na kolejny kontrakt na statek i co i przeszlo mi to tak w 90 % glownie odeszla mi mysl ze to schozfrenia jakies lęki i stare wyczytane objawy byly ale potrafilem sobie z nimi jakos tam radzic ,wiec stwierdzilem ze skoro juz jest o niebo lepiej ale potrafie juz kontrolowac te mysli to czas odstawic ten lek ( szkoda pieniedzy itd ) odstawilem wg zalecen doktora stponionowo zaczalem zmniejszac dawke az calkowice odstawilem lek i prawde mowiac bylem przekonanny ze tak naprawde pomogla mi praca zajecie sie czyms, pogon za kasa itd ale dzisiaj wiem ze chyba te leki faktycznie pomogly.

Wszystko bylo ok czyli ja i moje demony gdzies tam ze mna ktore w ciagu dnia dawaly o sobie znac ale do wytrzymania . Az do momentu kiedy poszlismy z moja przyszla zona na rozmowy do ksiedza w sprawie zalatwiania nauk przed malzenskich i na ktorys z tych spoktan bylo do wypelninia protokol malzenski - cos takiego , i tam jedno z pytan dotyczylo czy w rodzinie jest osoba chora na chorobe psychiczna? do tego gdzies na facbook pojawil sie "mem " a co jesli tak naprawde biegasz teraz po korytarzu w psychiatryku i to uruchomilo cala lawine mysli ze jestem faktycznie chory ze co bedzie jest za rok bedziemy chcieli miec dziecko a ja mam takie mysli ,przeciez musze dbac o rodzine zarbiac pieniadze a nie uzalac sie nad soba ( dodam ze nie mialem takiej sytuacji ze gdzies tam plakalem czy cos w tym stylu bo placze z regulu tylko podczas ogladania wygranych meczow Polski czy jakis tam wydarzen sportowych :) i bedac tym glebkiem rozmyslan czy jestem chory pojechalem na obecny kontrakt z mysla ze praca obowiazki wstawanie po nocach wybije mi z glowy te mysli ale co zrobil ze mna podstepna NERWICA zaatkowala z potrojna czy tez poczworna moca mowiac mi ze nie jestem w stanie racjonalnie myslec ze wszystko wydaje mi sie dziwne , ze co jesli tylko mi sie wydaje ze jestem na staku itd wiem to straszne ale to wszystko tak starsznie zaczelo sie gromadzic ze stweirdzilem ze tylko tabletki mi pomoga ale urok w tym taki ze wracam dopeiro za 4 tyg i odliczanie dni do moementu kiedy w koncu wezme te tabeltki stalo sie koszmarem codziennie inne objawy codziennie czytanie na internecie aby tylko potwierdzic ze jestem chory itd !! Az podczas serfowania po necie znalazlem "WAS" troche sie wkrecilem w czytanie Admina o tych obajwach itd do tego troche poczytalem posty ludzi z tego forum i troche jakby to siadlo ... wszystko, wiec postanowilem opowiedziec wam swoja historie ....


Jesli komus sie bedzie chcialo czytac moje wypociny i cos napisac moze o podobnych rzeczach i jak z tym wygrac to z gory dzieki :) !!

Ja Ci powiem tyle żebyś zapoznał się z materiałami na forum najpierw wszystkimi - materia-zaburzenia-kowe-nerwica-depresja-rozwoj.html
I nagraniami Divovicka
odburzanie-wed-divovica.html

Jest to jedna z lepszych rzeczy jakie mozna przeczytac, posluchac majac zaburzenie :)
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
ODPOWIEDZ