Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Przywiązanie do poczucia beznadziei?

Wpisy Ciasteczka
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

27 lipca 2014, o 18:05

Przywiązanie do poczucia beznadziei?

Do napisania tego arta zainspirowała mnie rozmowa sprzed jakiegoś czasu z moim przyjacielem, któremu powiedziałam, że ostatnio nie czułam się sobą, a przecież czułam się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Zdziwiły mnie moje własne słowa. Przecież wreszcie pozbierałam się jakoś do kupy, nie kuliłam się już na łóżku, jak zbity pies, znalazłam robotę i miałam z kimś wyjść na piwo. W trakcie pogadanki, wyszło na to, że po prostu brak mi dawnej siebie, bo nie jestem do takiej siebie przyzwyczajona! Kiedy dotarł do mnie ten fakt, byłam zaskoczona, przecież to absurd. Było mi źle tak wiele lat, nagle się wszystko poodkręcało, a ja nagle wyjeżdżam z czymś takim. Jednak wydaje się, że takie odczucie ma swoje uzasadnienie. Mam wrażenie, że ludzie przyzwyczajają się do tego, co im znane, tak więc mogą przyzwyczaić się do poczucia beznadziei w stosunku do siebie i życia.

Na co dzień żyjemy z całym pakietem przekonań i odczuć związanych z nami samymi i naszą egzystencją, które stanowią jakiś klimat naszej codzienności. Bez względu na to czy jesteśmy zadowoleni, czy cierpimy, zaczynamy utożsamiać siebie i życie z tym subiektywnym filtrem rzeczywistości i czujemy się swojsko w tej formie funkcjonowania. Tak bardzo możemy się przyzwyczaić do myślenia, że "kiedyś będzie lepiej", i że "chcielibyśmy być inni", że paradoksalnie zaczynamy się utożsamiać z takim tokiem myślenia. Wiecznie niespełniona nadzieja staje się treścią naszego życia i może okazać się, że będziemy bardzo zaskoczeni, gdy nagle zorientujemy się, że nie mamy na co narzekać. Dlatego możemy podświadomie opóźniać spełnienie marzeń i efektywną pracę nad tzw. rozwojem osobistym. Wszystko to z przywiązania do znanych nam siebie! Wszelkie odstępstwa od tego jacy jesteśmy w danej chwili zaczynają dawać poczucie obcości i inności, są wychodzeniem poza znielubiony, ale znany schemat zachowań i kształt rzeczywistości. Wiecie, że badania pokazują, że ludzie, którzy wygrywają ogromne pieniądze na loteriach często mają myśli samobójcze, lub targają się na swoje życie? Pierwszą reakcją na kosmiczną wygraną u większości ludzi jest nie radość, a strach! Własnie dlatego, że tracą coś, co dawało im poczucie własnego znanego ja, że cały ich świat zmienia się o 180 stopni, mimo że na lepsze i często zgodnie z ich marzeniami.

Dla zachowania poczucia swojej znanej, swojskiej, tożsamości możemy mówić przy próbach zmieniania siebie - "Ja taki nie jestem", "Ktoś taki, jak ja by tego nie zrobił", "To do mnie niepodobne". Co więcej, inni ludzie też mogą wzmagać w nas taki tok myślenia, bo oni też lubią widzieć nas takimi, jak zawsze. Nie podoba im sie, że muszą zaktualizować dane o nas w swojej głowie, chcą by świat pozostał niezmieniony, taki do jakiego się przyzwyczaili, jakiego się raz na jakimś tam etapie życia nauczyli.

Warto się chyba zastanowić co to znaczy czuć się sobą. Czy znaczy to być tym samym człowiekiem całe życie, czy czuć, że się wzrasta i jest wolnym od trosk kosztem dostosowywania do rzeczywistości i licznych transformacji wewnętrznych? Czy jestem sobą, gdy jestem tym, kim byłem od zawsze, czy jestem sobą gdy działam zgodnie z moimi aktualnymi potrzebami i chęciami?

Myślę, że to ciekawy aspekt przemiany wewnętrznej, nad którym warto się zastanowić w kontekście pokonywania zaburzeń nerwicowych i depresji. Często po zaburzeniach nie będziemy tymi samymi ludźmi którymi byliśmy przed. Przede wszystkim dlatego, że dawne mechanizmy funkcjonowania i tok myślenia zaprowadziły nas właśnie do zaburzeń. Żeby je pokonać, musieliśmy zaktualizować pewne rzeczy w sobie, niektórych się kompletnie pozbyć. Możliwe, że będziemy poznawać nowych siebie ze zdziwieniem, tak, jakbyśmy poznawali inną osobę. Na przykład, jednym z moich wielkich zaskoczeń było odkrycie, że nie jestem samotniczką i osobą aspołeczną. Nagle się okazało, że nie mam potrzeby spędzania całych dni samotnie zamknięta w swoim pokoju, wręcz przeciwnie, mogę być duszą towarzystwa i szukam kontaktu z innymi osobami, a tym, co mi uniemożliwiało realizację tej części mojej osobowości była niska samoocena i fobia społeczna. Jest to rzecz, z którą do tej pory potrafię się czuć "nieswojo", dlatego, że ponad 20 lat swojego życia, żyłam mając inne przekonanie o sobie, w które wierzyłam, i które było samospełniającą się przepowiednią.

Polecam wszystkim, którzy marzą o wewnętrznej przemianie, przyjrzeć się swoim przekonaniom i zastanowić, czy nie pielegnują ich z przesadnym pietyzmem właśnie z tego podświadomego lęku przed utraceniem jakiejś częsci siebie. Częsci, której tak na prawdę nie lubią, i której oddanie ulepszyłoby ich życie. Nie twierdzę, że tego typu zjawisko jest głównym hamulcem w pracy nad sobą, ale na pewno może byc znaczące, bo łatwo próbować wrócić do swoich dawnych nawyków, które unieszczęsliwiają, tylko dlatego, że są swojskim znanym dyskomfortem. Nie bójcie się zmian, zawsze jesteście sobą, tylko w pewnym momencie trochę innym sobą, niż przedtem. Pokochajcie nowych siebie od pierwszej chwili zmian, nie trzymajcie się kurczowo wyuczonych przekonań, a będziecie na pewno szczęśliwsi.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Zablokowany