Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

przemyślenia po 2ch wizytach na terapii psychodynamicznej

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

3 sierpnia 2018, o 21:37

Zaczęłam chodzić na terapię psychodynamiczną i w każdym dniu wypisuję zachowania kontrolujące rodziców. Zaczynam powoli coś rozumieć z tego wszystkiego...dlaczego czuję się taka zachukana w ich obecności – jestem u babci, staram się jeździć często raz żeby jej pomóc a dwa, żeby zobaczyć jak się czuję w jej obecności i jest od razu z 50% lepiej... już wiem, dlaczego tak odbieram otoczenie rodziców, a szczególnie ojca... matka mało empatyczna, skupiona na sobie, nie akceptująca żadnego mojego partnera... jak mam okazję uciekam do przyjaciółki... gdzie mogę sobie pozwolić dosłownie na wszystko na lęk, na radość, na żal, na uśmiech czuję się w 100% sobą, w domu czuję się jak marionetka i niestety przeszło mi to na pracę, mam silną potrzebę niezależności i jak mi szefowa za bardzo świruje to od razu się wkurzam...i obiecuję sobie staż do listopada a później albo podnajem u niej stanowiska i praca na siebie, albo swoja działalność. Już wiem skąd te myśli: nie możesz, musisz, nie rób tak zrób tak, robisz to źle
Kiedy przez całe życie trzeba było być twardym, z drugiej strony uśmiechniętym, radosnym, dla wszystkich życzliwym...już wiem czemu tak burzliwie przeszłam okres dorastania jak tylko była okazja po szkole plecak klucze i na ra. Mimo, że wiem, że rodzice niby chcieli być dla mnie dobrze, to wiem, że wieczne narzekania że znajomi nie ci, facet nie ten, bo nie ma wyższego wykształcenia, bo matce nie podoba się bo jest mało przystojny, albo po prostu brzydki, te awantury, że jadę do faceta na weekend, bo jak to tak, muszę być w domu, a jak jestem poza nim nie mają nade mną kontroli. Idę do przyjaciółki w wieku 28 lat te pouczenia żebym przyszła wcześniej, że po co mam u niej spać, żebym czegoś nie narobiła...z drugiej strony te narzekania, że w domu nic nie umiem zrobić, a nawet jak zrobię obiad, to i tak jest źle zrobiony bo coś tam nie tak bo ojciec by zrobił inaczej...a jak sprzątam to też nie tak jak powinno być, bo sprzątałam a czegoś tam nie zauważyłam. Moja matka kontrolująca też, bo jak do przyjaciółki się chodziło często i się tam siedziało to jak to tak bo to nie wypada tyle u niej siedzieć, nie wypada tak do nocy, ona ma teraz męża i nie wypada, z przyjaciółką gdzieś jechać i wracać późno no jak to tak wrócić o 24 i jechać z nią po ciemku po ulicach. Tych przykładów jest setki na pęczki... mój ostatni rozpad związku fakt...zaczęłam mieć wiele pytań i wątpliwości dopiero jak zaczęła matka tak mi truć łeb że normalnemu człowiekowi by się odechciało a co dopiero nerwicowcowi... łącznie z tym, że nerwicę mam przez faceta... z którym byłam przez 6 lat a nerwicę mam od dziecka...to jest aryciekawy przykład. Jak facet do mnie przyjeżdżał udawała super babkę na pokaz, a obserwowała każdy jego ruch nieraz mi mówił że to jest chore bo co nie robi czuję wzrok modliszki na sobie, a później ja wysłuchiwałam, że jak on mówi, że nie umie się wysłowić, że za dużo narzeka, że nawet nic nie zjadł, że za długo siedzieliśmy z nimi i powinniśmy iść wtedy do mojego pokoju, mój facet im przywoził prezenty na Boże Narodzenie a oni nie mieli nic...jeden rok ok...drugi rok ...noooo ok, ale trzeci rok czułam się jak debil bez kitu, później gorączkowo szukali byle czego żebym ja zawiozła. Jak opisywałam jego rodzinę mówiłam co i jak to zawsze było zawracanie oczami. Nie mogłam powiedzieć nic dosłownie nic związanego z nim, bo od razu było dopisywanie swojej teorii, która nie miała z prawdą nic wspólnego. Mojemu facetowi trzęsły się ręce czasem, bo ma ucisk na kręgosłupie od roboty – miał wypadek w pracy. Moja mama od razu stwierdziła że jest alkoholikiem, mimo że nie pił w ogóle praktycznie, a na pewno mniej ode mnie :D Miałam do głowy tak nabite, że sama zaczęłam zwracać uwagę na jego niby wady i faktycznie zaczęło mi dużo rzeczy przeszkadzać, mimo że wcześniej nie przeszkadzało, no bo jak ślub, jak ktoś Ci ciągle truje po głowie, a szczególnie Twoja matka, że zmarnuje sobie z nim życie, że po spotkaniach z nim czuję się gorzej (nie czułam się gorzej ze względu na niego, ale ze względu na to, że było ciągłe się ukrywanie). Myśli, że jestem uzależniona od rodziców to normalka, że bez nich nie dam sobie rady też, że muszą mnie pilnować, bo inaczej coś się stanie też.

Takie życiowe przemyślenia moje po 2ch spotkaniach na terapii.
Jutro spierdzielam do babki może i zostanę na noc, bo z nią się bez problemów dogaduję, ona bez problemu opowiada o swoich słabościach. Od rodziców nigdy tego nie słyszałam, mimo że jestem dorosłą i dojrzała osobą.



ZACHOWANIA KONTROLUJĄCE RODZICÓW Z JEDNEGO DNIA

tata po powrocie: chce iśc wyrzucić śmieci i nadaje na mnie że jakiś papierek jest poza koszem
palę e papierosa (ojciec) nie dmuchaj na mnie mimo że nie dmucham, później znowu nie dmucham okno otwarte – machanie ręką ojca i odganianie dymu
chcę wziąć mały talerzyk na kanapkę (nie bierz małego jedz z dużego)
chcę o czymś powiedzieć coś ciekawego przeczytałam (nie chce tego słuchać)
chcę znowu coś powiedzieć co przeczytałam (wściekłaś się z tymi psami znowu!!!) Dodam, że zagadałam o psach chyba pierwszy raz od miesiąca
kupiłam perfumę pokazuję że ładny zapach ( znowu perfumę kupiłaś...zwariowałaś już do reszty popatrz ile tego masz...pieniądze wydajesz na pierdoły)
jak jesz to nie mów, bo się zakrztusisz
włączam jakiś filmik doslownie na 5s z facebooka bo idzie telewizor też, ale nie chciało mi się wkładać słuchawek ...po 2ch sekundach – ścisz to, bo ja oglądam telewizor
czemu do pracy zrobiłaś kanapki z serem, a nie z szynką tutaj jest w lodówce dobra szynka (codziennie jest pytanie czemu tak a nie tak związane z żarciem)
mówię o tym, że jakie niebieskie niebo jest dzisiaj jak nigdy że jutro będzie lampa (ojciec przecież tak jest cały czas ostatnio, tylko Ty nic nie zauważasz) i na to matka do ojca, że przecież cały czas były chmury...a on dopiero takkk no faktycznie


Jeśli Macie jakieś swoje przemyślenia dotyczące mojej sytuacji chętnie posłucham opinie. 'xxdd pozdro :)
Awatar użytkownika
Ptasiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 180
Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00

4 sierpnia 2018, o 07:58

Wiesz, czytając, te wstawki o jedzeniu, wcale sie nie dziwie, ze jestes zafiksowani na tym punkcie. Bo skoro rodzice mówią, ci z nie jesz tak jak powinnas i nie jesz tego, co powinnas, to ty masz swoje leki odnośnie jedzenia.
Brawo za zauważenie, ze nie tak powinna wyglądać zdrowa relacja
No healing without feeling
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

4 sierpnia 2018, o 09:05

Kataraka pisze:
3 sierpnia 2018, o 21:37
Zaczęłam chodzić na terapię psychodynamiczną i w każdym dniu wypisuję zachowania kontrolujące rodziców. Zaczynam powoli coś rozumieć z tego wszystkiego...dlaczego czuję się taka zachukana w ich obecności – jestem u babci, staram się jeździć często raz żeby jej pomóc a dwa, żeby zobaczyć jak się czuję w jej obecności i jest od razu z 50% lepiej... już wiem, dlaczego tak odbieram otoczenie rodziców, a szczególnie ojca... matka mało empatyczna, skupiona na sobie, nie akceptująca żadnego mojego partnera... jak mam okazję uciekam do przyjaciółki... gdzie mogę sobie pozwolić dosłownie na wszystko na lęk, na radość, na żal, na uśmiech czuję się w 100% sobą, w domu czuję się jak marionetka i niestety przeszło mi to na pracę, mam silną potrzebę niezależności i jak mi szefowa za bardzo świruje to od razu się wkurzam...i obiecuję sobie staż do listopada a później albo podnajem u niej stanowiska i praca na siebie, albo swoja działalność. Już wiem skąd te myśli: nie możesz, musisz, nie rób tak zrób tak, robisz to źle
Kiedy przez całe życie trzeba było być twardym, z drugiej strony uśmiechniętym, radosnym, dla wszystkich życzliwym...już wiem czemu tak burzliwie przeszłam okres dorastania jak tylko była okazja po szkole plecak klucze i na ra. Mimo, że wiem, że rodzice niby chcieli być dla mnie dobrze, to wiem, że wieczne narzekania że znajomi nie ci, facet nie ten, bo nie ma wyższego wykształcenia, bo matce nie podoba się bo jest mało przystojny, albo po prostu brzydki, te awantury, że jadę do faceta na weekend, bo jak to tak, muszę być w domu, a jak jestem poza nim nie mają nade mną kontroli. Idę do przyjaciółki w wieku 28 lat te pouczenia żebym przyszła wcześniej, że po co mam u niej spać, żebym czegoś nie narobiła...z drugiej strony te narzekania, że w domu nic nie umiem zrobić, a nawet jak zrobię obiad, to i tak jest źle zrobiony bo coś tam nie tak bo ojciec by zrobił inaczej...a jak sprzątam to też nie tak jak powinno być, bo sprzątałam a czegoś tam nie zauważyłam. Moja matka kontrolująca też, bo jak do przyjaciółki się chodziło często i się tam siedziało to jak to tak bo to nie wypada tyle u niej siedzieć, nie wypada tak do nocy, ona ma teraz męża i nie wypada, z przyjaciółką gdzieś jechać i wracać późno no jak to tak wrócić o 24 i jechać z nią po ciemku po ulicach. Tych przykładów jest setki na pęczki... mój ostatni rozpad związku fakt...zaczęłam mieć wiele pytań i wątpliwości dopiero jak zaczęła matka tak mi truć łeb że normalnemu człowiekowi by się odechciało a co dopiero nerwicowcowi... łącznie z tym, że nerwicę mam przez faceta... z którym byłam przez 6 lat a nerwicę mam od dziecka...to jest aryciekawy przykład. Jak facet do mnie przyjeżdżał udawała super babkę na pokaz, a obserwowała każdy jego ruch nieraz mi mówił że to jest chore bo co nie robi czuję wzrok modliszki na sobie, a później ja wysłuchiwałam, że jak on mówi, że nie umie się wysłowić, że za dużo narzeka, że nawet nic nie zjadł, że za długo siedzieliśmy z nimi i powinniśmy iść wtedy do mojego pokoju, mój facet im przywoził prezenty na Boże Narodzenie a oni nie mieli nic...jeden rok ok...drugi rok ...noooo ok, ale trzeci rok czułam się jak debil bez kitu, później gorączkowo szukali byle czego żebym ja zawiozła. Jak opisywałam jego rodzinę mówiłam co i jak to zawsze było zawracanie oczami. Nie mogłam powiedzieć nic dosłownie nic związanego z nim, bo od razu było dopisywanie swojej teorii, która nie miała z prawdą nic wspólnego. Mojemu facetowi trzęsły się ręce czasem, bo ma ucisk na kręgosłupie od roboty – miał wypadek w pracy. Moja mama od razu stwierdziła że jest alkoholikiem, mimo że nie pił w ogóle praktycznie, a na pewno mniej ode mnie :D Miałam do głowy tak nabite, że sama zaczęłam zwracać uwagę na jego niby wady i faktycznie zaczęło mi dużo rzeczy przeszkadzać, mimo że wcześniej nie przeszkadzało, no bo jak ślub, jak ktoś Ci ciągle truje po głowie, a szczególnie Twoja matka, że zmarnuje sobie z nim życie, że po spotkaniach z nim czuję się gorzej (nie czułam się gorzej ze względu na niego, ale ze względu na to, że było ciągłe się ukrywanie). Myśli, że jestem uzależniona od rodziców to normalka, że bez nich nie dam sobie rady też, że muszą mnie pilnować, bo inaczej coś się stanie też.

Takie życiowe przemyślenia moje po 2ch spotkaniach na terapii.
Jutro spierdzielam do babki może i zostanę na noc, bo z nią się bez problemów dogaduję, ona bez problemu opowiada o swoich słabościach. Od rodziców nigdy tego nie słyszałam, mimo że jestem dorosłą i dojrzała osobą.



ZACHOWANIA KONTROLUJĄCE RODZICÓW Z JEDNEGO DNIA

tata po powrocie: chce iśc wyrzucić śmieci i nadaje na mnie że jakiś papierek jest poza koszem
palę e papierosa (ojciec) nie dmuchaj na mnie mimo że nie dmucham, później znowu nie dmucham okno otwarte – machanie ręką ojca i odganianie dymu
chcę wziąć mały talerzyk na kanapkę (nie bierz małego jedz z dużego)
chcę o czymś powiedzieć coś ciekawego przeczytałam (nie chce tego słuchać)
chcę znowu coś powiedzieć co przeczytałam (wściekłaś się z tymi psami znowu!!!) Dodam, że zagadałam o psach chyba pierwszy raz od miesiąca
kupiłam perfumę pokazuję że ładny zapach ( znowu perfumę kupiłaś...zwariowałaś już do reszty popatrz ile tego masz...pieniądze wydajesz na pierdoły)
jak jesz to nie mów, bo się zakrztusisz
włączam jakiś filmik doslownie na 5s z facebooka bo idzie telewizor też, ale nie chciało mi się wkładać słuchawek ...po 2ch sekundach – ścisz to, bo ja oglądam telewizor
czemu do pracy zrobiłaś kanapki z serem, a nie z szynką tutaj jest w lodówce dobra szynka (codziennie jest pytanie czemu tak a nie tak związane z żarciem)
mówię o tym, że jakie niebieskie niebo jest dzisiaj jak nigdy że jutro będzie lampa (ojciec przecież tak jest cały czas ostatnio, tylko Ty nic nie zauważasz) i na to matka do ojca, że przecież cały czas były chmury...a on dopiero takkk no faktycznie


Jeśli Macie jakieś swoje przemyślenia dotyczące mojej sytuacji chętnie posłucham opinie. 'xxdd pozdro :)
Z doświadczenia powiem że dopiero jak się wyprowadzisz będzie lepiej, dopóki z nimi mieszkasz wasze stosunki się nie zmienią. Ja mam kontrolującą matkę, wieczne porównywanie do innych i krzyki o byle co, płacze że niby przezemnie itp. Jak sie wyprowadziłam to dzwonimy do siebie, stosunki są poprawne, nie kłócimy się, chociaż tak jak bym chciala żeby było to nie jest i wiem że już pewnie nie będzie. Myślałaś o wyprowadzce?
you infected my blood
Awatar użytkownika
Kataraka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 365
Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30

4 sierpnia 2018, o 09:08

Nie mam kasy na to na razie... zbieram by otworzyć swój biznes jestem na stażu i dostaję kasę od szefowej warunki kiepskie żeby starać się o kredyt, na wynajem też mnie nie stać na razie
tapurka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 574
Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51

4 sierpnia 2018, o 09:17

Rozumiem, ważne żeby mieć świadomość że kiedyś się wyprowadzisz, że to nie jest na stałe. Rodziców zachowania nie zmienisz, jedynie możesz zmieniać swoje podejście do ich zachowania, czyli tak jak w przypadku nerwicy zacząć od akceptacji że są jacy są i zlewać ich zachowania, tak żeby nie miały one wpływu na ciebie. Życie w tak toksycznym domu nie jest niestety łatwe, ja gdybym miała innych rodziców to pewnie bym teraz nie leczyła się psychiatrycznie i brała leki :(
you infected my blood
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

13 sierpnia 2018, o 22:30

Uważam jak powyżej, ze wyprowadzka z domu to będzie milowy krok do normalnosci. W ogóle fajnie Klaudia, ze napisałaś posta i nie o tym, ze wkurw... Cie nerwica tylko konkretne życiowe problemy. Ty znasz moje zdanie na ten temat. Te relacje pozostawiają dużo do życzenia, nie wiem jak te teksty wpisuja sie w Wasze ogólne relacje, ale z nich można wywnioskować duza kontrolę i nadzor i brak szacunku do Twoich wyborow, no wolności brakuje. Tak jakby Twoje wybory były zawsze do dupy, a ich lepsze. I cokolwiek nie zrobisz i tak będzie źle. A nie możesz narazie pomieszkać u Twojej babci?
ODPOWIEDZ