Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Prowadzenie samochodu - jak sobie radzicie?
- Kokosowy
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 14 listopada 2018, o 16:55
Cześć wszystkim!
Jestem dość wysokofunkcjonującym zaburzonym, ale mam dość spore problemy jeśli chodzi o prowadzenie samochodu.
Zauważyłem, że tak do prędkości 60 kmh na godzinę czuję się świetnie, nie mam żadnych lęków.
Jednak za każdym razem kiedy wyjadę w trasę : czyli trasę szybkiego ruchu lub autostradę to wchodzą mi somaty:
- chrząkanie
- wciąganie nosem flegmy
- mruganie bardzo częste.
No i one powodują, że zaczynam się serio bać, że mam słabszą zdolność reakcji, że mogę spowodować wypadek, że przez to mrugania i swędzenie w oczach nie zauważę niebezpieczeństwa...
Mam trochę podejrzenie, że na mieście się nie boję, bo zawsze jest gdzie się zatrzymać, za każdym skrzyżowaniem mogę sobie zrobić postój "gdyby coś się działo".
A na trasie tego nie mogę zrobić Pobocza są bardzo wąskie a nie każda osoba zauważy że stoję na poboczu w nocy.
Dodatkowa informacja : jestem trochę nadpobudliwy (ale lubię to) i po prostu jazda trasą strasznie mnie nudzi. Nic się nie dzieje, nie mogę się ruszyć z siedzenia samochodu. Nie mogę patrzeć w telefon, nie mogę zamknąć oczu i odpocząć... Może to w tym jest klucz?
Jak radzicie sobie z takimi somatami podczas jazdy samochodem?
Na mnie najlepiej działa zbijanie każdej myśli o niebezpieczeństwie . Ignoruję je jak mogę. Ale nie zawsze sie udaje i jest ciężko...
Jestem dość wysokofunkcjonującym zaburzonym, ale mam dość spore problemy jeśli chodzi o prowadzenie samochodu.
Zauważyłem, że tak do prędkości 60 kmh na godzinę czuję się świetnie, nie mam żadnych lęków.
Jednak za każdym razem kiedy wyjadę w trasę : czyli trasę szybkiego ruchu lub autostradę to wchodzą mi somaty:
- chrząkanie
- wciąganie nosem flegmy
- mruganie bardzo częste.
No i one powodują, że zaczynam się serio bać, że mam słabszą zdolność reakcji, że mogę spowodować wypadek, że przez to mrugania i swędzenie w oczach nie zauważę niebezpieczeństwa...
Mam trochę podejrzenie, że na mieście się nie boję, bo zawsze jest gdzie się zatrzymać, za każdym skrzyżowaniem mogę sobie zrobić postój "gdyby coś się działo".
A na trasie tego nie mogę zrobić Pobocza są bardzo wąskie a nie każda osoba zauważy że stoję na poboczu w nocy.
Dodatkowa informacja : jestem trochę nadpobudliwy (ale lubię to) i po prostu jazda trasą strasznie mnie nudzi. Nic się nie dzieje, nie mogę się ruszyć z siedzenia samochodu. Nie mogę patrzeć w telefon, nie mogę zamknąć oczu i odpocząć... Może to w tym jest klucz?
Jak radzicie sobie z takimi somatami podczas jazdy samochodem?
Na mnie najlepiej działa zbijanie każdej myśli o niebezpieczeństwie . Ignoruję je jak mogę. Ale nie zawsze sie udaje i jest ciężko...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 126
- Rejestracja: 26 września 2018, o 14:28
Ja sobie nie radzę, miałam napady paniki za kierownicą, co powodowało niezbyt bezpieczne sytuacje i przestałam jeździć To znaczy nigdy nie miałam żadnego wypadku ani nic, ale podczas napadu musiałam zjeżdżać za wszelką cenę na pobocze i wszystko mi się rozmywało przed oczami, więc dla mnie to było dość niebezpieczne.
- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Ja mam prawko od lat, ale po zdaniu zacząłem się bać jeździć i nigdy od tego czasu nie byłem za kółkiem. Jeżdżąc z instruktorem oczywiście szło mi nieźle, jak na początkującego kierowce.
Samochodem jeździ tylko moja żona, co jest bardzo niewygodne, zwłaszcza, że mamy małe dziecko. Siedzę z nim z tyłu.. Nie wspominając już o tym, że cała rodzina się ze mnie śmieje.
Tego strachu przed jazdą nigdy nie łączyłem z nerwicą, ale wydaje mi się, że ona ciągle gdzieś tam była we mnie. Teraz od grudnia mam właśnie zacząć kurs przypominający sobie jazdę - wykupiłem 10 godzin. Mam nadzieje, że dam radę i się przełamie.
Samochodem jeździ tylko moja żona, co jest bardzo niewygodne, zwłaszcza, że mamy małe dziecko. Siedzę z nim z tyłu.. Nie wspominając już o tym, że cała rodzina się ze mnie śmieje.
Tego strachu przed jazdą nigdy nie łączyłem z nerwicą, ale wydaje mi się, że ona ciągle gdzieś tam była we mnie. Teraz od grudnia mam właśnie zacząć kurs przypominający sobie jazdę - wykupiłem 10 godzin. Mam nadzieje, że dam radę i się przełamie.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
- Kokosowy
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 14 listopada 2018, o 16:55
@Nerwowy:
A jak przebiegło w Twoim przypadku uświadamianie żony, że jednak nie możesz jeździć i że to ona będzie kierowcą w Waszym związku? W Polsce mamy taką kulturę, że jednak facet jeździ i wozi swoją partnerkę?
Ja jednak chce podjąć walkę... uważam że jakbym po prostu przestał jeździć to byłoby tchórzostwo
A jak przebiegło w Twoim przypadku uświadamianie żony, że jednak nie możesz jeździć i że to ona będzie kierowcą w Waszym związku? W Polsce mamy taką kulturę, że jednak facet jeździ i wozi swoją partnerkę?
Ja jednak chce podjąć walkę... uważam że jakbym po prostu przestał jeździć to byłoby tchórzostwo
- Iwona29
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1899
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Ja lubie szybka jazde
Ale jak wyjeżdżam na eske to momentalnie serce zaczyna mi przyspieszać.Tylko dlatego że ja się boję że ktoś mi zejdzie na pas w momencie kiedy ja będę wyprzedzala od lewej.
Kiedyś mało tir mnie i męża nie zmiażdżył...byliśmy w martwym punkcie tzw.
Dlatego boję się takiej trasy.
Na normalnej drodze przy dociśnięciu gazu mam skok adrenaliny ale mam lepsze odczucie☺
Ale jak wyjeżdżam na eske to momentalnie serce zaczyna mi przyspieszać.Tylko dlatego że ja się boję że ktoś mi zejdzie na pas w momencie kiedy ja będę wyprzedzala od lewej.
Kiedyś mało tir mnie i męża nie zmiażdżył...byliśmy w martwym punkcie tzw.
Dlatego boję się takiej trasy.
Na normalnej drodze przy dociśnięciu gazu mam skok adrenaliny ale mam lepsze odczucie☺
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"✌
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
Nie rezygnuj z jazdy jeśli czujesz się na siłach, bo później ciężej Ci będzie wrócić do tego. Postaraj się przełamać lęk przed jazdą samą w sobie. Jeśli uda Ci się pokonać nerwice pod względem ataków paniki, będzie już tylko lepiej. Nie daj się ograniczać nerwicy. Ja jeździłam autem w okresie największej nerwicy i jakoś żyję, teraz nie mam z tym żadnego problemu, najważniejsze to nie dać się!!!!
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
Ja też nie porzuciłam jazdy samochodem mimo, że na początku potrafiłam jechać z atakiem paniki w trasę ponad godzinną krętą w większości leśną drogą, z której nie jeden wypadł. Bardzo lubię jeździć samochodem i choć jeszcze nerwica potrafi mnie straszyć za kierownicą nigdy się nie zatrzymuję. Wtedy mówię jej rób co chcesz, a ja skoncentruję się na drodze
Kokosowy napisał, że to głównie faceci wożą kobiety. U mnie jest inaczej mimo, że mąż lepiej prowadzi samochod i nie ma nerwicy.
Ja tam lubię być kierowca rajdowca
Ludzie bez nerwicy popełniają błędy za kierownicą.
Pamiętam, że po pierwszym ataku paniki. Po 3 godzinach wsiadłam do samochody i pojechałam też w trasę ponad godzinną
Kokosowy napisał, że to głównie faceci wożą kobiety. U mnie jest inaczej mimo, że mąż lepiej prowadzi samochod i nie ma nerwicy.
Ja tam lubię być kierowca rajdowca
Ludzie bez nerwicy popełniają błędy za kierownicą.
Pamiętam, że po pierwszym ataku paniki. Po 3 godzinach wsiadłam do samochody i pojechałam też w trasę ponad godzinną
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Żona dobrze jeździ i na początku jej to jakoś mocno nie przeszkadzało. Trochę irytowało. Gorzej było gdy była w ciąży. Wiesz mamy samochód, a by jechać do lekarza trzeba było brać taksówkę, lub ona prowadziła z brzuchem. Było mi strasznie głupio.Kokosowy pisze: ↑22 listopada 2018, o 19:45@Nerwowy:
A jak przebiegło w Twoim przypadku uświadamianie żony, że jednak nie możesz jeździć i że to ona będzie kierowcą w Waszym związku? W Polsce mamy taką kulturę, że jednak facet jeździ i wozi swoją partnerkę?
Ja jednak chce podjąć walkę... uważam że jakbym po prostu przestał jeździć to byłoby tchórzostwo
Poza tym teraz żona musi być przy małym dziecku - karmienie. Na zakupy więc chodzę na nogach i dźwigam toboły. Zamiast zakupy załatwić w 30 minut, robi się z tego wielka wyprawa. Utrudnia to życie.
W grudniu idę na te jazdy i mam nadzieję, że przełamię blokadę z głowy. Najgorsze, że jak jest instruktor to idzie mi super, ale jak mam wsiąść sam do auta to już duży problem.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 418
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Ja też mam ten problem z jazdą. Przełamuje się i jeżdżę ale czasem jest ciężko. Już sama nie wiem co robię źlę, bo nawet jak się źle czuję to wsiadam i jadę a dalej się boję...Co najlepsze to na miejscu jeżdżę ale boję się dróg szybkiego ruchu. Na miejscu wożę dzieci i w ogóle ale jak pomyślę, że miałabym sama z dziećmi jechać ekspresówką i dostać ataku paniki to jestem przerażona (choć już sama nie raz jeździłam z taki jakby atakiem i nic mi się nie stało). dobija mnie jak ktoś pisze- czytaj jakiś ,,mądry" psycholog (a właśnie na taki artykuł przedtem natrafiłam), że nie powinno się prowadzić samochodu w nerwicy i z atakiem paniki. Jeśli faktycznie tak jest, to jak ja miałabym się jej pozbyć i tego strachu (jazda ekspresówką to jest mój zdecydowanie dominujący konik) skoro bym nie prowadziła tego auta?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 418
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Może ktoś z odburzonych miał problem z jazda???
-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 723
- Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27
Trzeba być ODPOWIEDZIALNYM. Jeżeli ma się niski poziom koncentracji w zaburzeniu (a na pewnym etapie tak może być) to trzeba się zastanowić czy wsiadając za kierownicę nie będzie się stanowiło zagrożenia dla siebie samego lub otoczenia. Przy czym nie chodzi tu o lęk sam w sobie przed jazdą ale o to na ile potrafi się ktoś skupić podczas jazdy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 418
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Potrafię się skupić doskonale. Nerwica dokucza mi tylko na poziomie leku. Gdy jadę w dłuższa trasę to od razu zaczyna mi serce szybciej bić, drętwieje mi ręka i jest mi duszno.Gafa pisze: ↑16 czerwca 2019, o 10:22Trzeba być ODPOWIEDZIALNYM. Jeżeli ma się niski poziom koncentracji w zaburzeniu (a na pewnym etapie tak może być) to trzeba się zastanowić czy wsiadając za kierownicę nie będzie się stanowiło zagrożenia dla siebie samego lub otoczenia. Przy czym nie chodzi tu o lęk sam w sobie przed jazdą ale o to na ile potrafi się ktoś skupić podczas jazdy.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 418
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
W ogóle to zamiast lepiej jest z tym tematem mam wrażenie ostatnio u mnie coraz gorzej. Ja przełamuje ten lęk-jeżdżę ta ekspresówka a jest coraz gorzej...
- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Ja miałem na początku spory lęk przed jazdą, ale jest coraz lepiej. Już po jeździe nie trzęsę się jak galareta i jeżdżę coraz to nowe trasy. Na razie wybieram jednak te w miarę łatwe i godziny gdy ruch jest mniejszy. Już w dniu kiedy mam jechać samochodem nie stresuje się cały dzień. A nie jeździłem autem wiele lat o czym pisałem wyżej. Po każdej jeździe wręcz jestem z siebie dumnyGafa pisze: ↑16 czerwca 2019, o 10:22Trzeba być ODPOWIEDZIALNYM. Jeżeli ma się niski poziom koncentracji w zaburzeniu (a na pewnym etapie tak może być) to trzeba się zastanowić czy wsiadając za kierownicę nie będzie się stanowiło zagrożenia dla siebie samego lub otoczenia. Przy czym nie chodzi tu o lęk sam w sobie przed jazdą ale o to na ile potrafi się ktoś skupić podczas jazdy.
Powiem Wam, że teraz jazda autem nawet mi pomaga. Skupiam się wtedy tylko i wyłącznie na jeździe, nie mam natrętnych myśli, etc. Po prostu umysł się uspokaja i myślę tylko o tym.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 418
- Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38
Super Nerwowy! U mnie nigdy nie było leku przed jazda, ja zawsze byłam dobrym kierowca, uwielbiałam prowadzić samochód! Żadna trasa nie była mi straszna! Ja nie mam leku o to, ze nie umiem prowadzić czy wątpię w swoje umiejętności. Ja boje się ataku paniki za kółkiem (pierwszy atak paniki miałam w trasie). Przerażają mnie myśli, ze jadę z rodzina i powoduje wypadek, albo ze będę daleko od domu i nikt nie będzie miał jak po mnie przyjechać gdy będzie całkiem złe się czuła za kierownica i nie będę w stanie prowadzić. Na drodze ekspresowej boje się, ze zemdleje, ze nie mam się gdzie zatrzymać, ze mnie sparaliżuje i nie będę mogła zahamować! Kurczę jak to wypisałam
Od razu mi lepiej
Od razu mi lepiej