Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Problem z teściową.

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
Zaburzona1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 25 lutego 2020, o 16:50

6 marca 2020, o 12:08

Witam mam pewien problem. A mianowicie chodzi o to ,że w listopadzie rozstałam się z chłopakiem i wyprowadził się do swojego rodzinnego domu. Miałam problem byłam z złym stanie psychicznym zwolnili mnie z pracy załamałam się. Kłóciliśmy sie głównie chodziło o pieniądze i ta moja pracę. Bardzo mnie to zabolało że mi nie pomógł wstać na nogi zrozumieć mnie tylko wyprowadził się. Ja wróciłam do swojego domu rodzinnego. Więc tak... Zawsze miałam problem z jego matka uważam że jego dom jest toksyczny rygor kąpiel nie później niż 20 wieczorem ciszę nocne... A jednak jemu to odpowiada. Wróciliśmy do siebie bo nie ukrywam faktu że czułam się samotna a moje życie osobiste umarło więc pomyślałam lepsza taka znajomość niż żadna. Wczoraj wykapalm się o 21 i już krzyk i awantury i słyszałam jak brzęczala pod nosem. Mówiłam mu i tłumaczyłam że się źle czuje jak intruz i że znowu to samo..zwalił winę na mnie że to moja wina wszystko miał w dupie to że jest mi przykro i że płakałam powiedział tylko " nie przejmuj się " wściekłam się i wyszłam na dwie godziny na spacer odetchnąć wróciłam i patrząc na niego mam ochotę go rozwalić. Nic do niego nie dociera wytrzepalo mnie ... Dostałam ataku paniki z tego wszystkiego wczoraj i się poryczalam. I dzisiaj rano zresztą też... Czuje się nic nie warta z tymi stanami lękowymi moje życie to jakis zamęt... Nie mam u siebie wgl znajomych bo wszyscy wyjechali ... Czuje się źle pracy dalej nie mam mimo ,że szukam ciągle dzwonię i wysyłam CV nie wiem co mam ze sobą zrobić ... Jestem wdzięczna że zgodziłam się na leki znowu bo mi trochę pomagają panować nad sobą... Jednak czuje się w kropce z tym wszystkim nie wiem co mam zrobić... Czuje się samotna i źle z tym wszystkim mam wrażenie że jemu na mnie nie zależy nawet nie starał się mnie zrozumieć i mojego zaburzenia. Powiedział że to moja wina bo nie mogłam się wziąć w garść ja wtedy nie miałam pojęcia o nerwicy tak na prawdę nie znałam mechanizmu jeszcze odstawiłam leki podczas tego wszystkiego... I to był mega cios teraz się czuję jakbym to wszystko przeżywała jeszcze raz znowu leki znowu jego matka psychopatka... Kurde pomóżcie czuje się tragicznie nie wiem co robić.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

6 marca 2020, o 12:21

Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:08
Witam mam pewien problem. A mianowicie chodzi o to ,że w listopadzie rozstałam się z chłopakiem i wyprowadził się do swojego rodzinnego domu. Miałam problem byłam z złym stanie psychicznym zwolnili mnie z pracy załamałam się. Kłóciliśmy sie głównie chodziło o pieniądze i ta moja pracę. Bardzo mnie to zabolało że mi nie pomógł wstać na nogi zrozumieć mnie tylko wyprowadził się. Ja wróciłam do swojego domu rodzinnego. Więc tak... Zawsze miałam problem z jego matka uważam że jego dom jest toksyczny rygor kąpiel nie później niż 20 wieczorem ciszę nocne... A jednak jemu to odpowiada. Wróciliśmy do siebie bo nie ukrywam faktu że czułam się samotna a moje życie osobiste umarło więc pomyślałam lepsza taka znajomość niż żadna. Wczoraj wykapalm się o 21 i już krzyk i awantury i słyszałam jak brzęczala pod nosem. Mówiłam mu i tłumaczyłam że się źle czuje jak intruz i że znowu to samo..zwalił winę na mnie że to moja wina wszystko miał w dupie to że jest mi przykro i że płakałam powiedział tylko " nie przejmuj się " wściekłam się i wyszłam na dwie godziny na spacer odetchnąć wróciłam i patrząc na niego mam ochotę go rozwalić. Nic do niego nie dociera wytrzepalo mnie ... Dostałam ataku paniki z tego wszystkiego wczoraj i się poryczalam. I dzisiaj rano zresztą też... Czuje się nic nie warta z tymi stanami lękowymi moje życie to jakis zamęt... Nie mam u siebie wgl znajomych bo wszyscy wyjechali ... Czuje się źle pracy dalej nie mam mimo ,że szukam ciągle dzwonię i wysyłam CV nie wiem co mam ze sobą zrobić ... Jestem wdzięczna że zgodziłam się na leki znowu bo mi trochę pomagają panować nad sobą... Jednak czuje się w kropce z tym wszystkim nie wiem co mam zrobić... Czuje się samotna i źle z tym wszystkim mam wrażenie że jemu na mnie nie zależy nawet nie starał się mnie zrozumieć i mojego zaburzenia. Powiedział że to moja wina bo nie mogłam się wziąć w garść ja wtedy nie miałam pojęcia o nerwicy tak na prawdę nie znałam mechanizmu jeszcze odstawiłam leki podczas tego wszystkiego... I to był mega cios teraz się czuję jakbym to wszystko przeżywała jeszcze raz znowu leki znowu jego matka psychopatka... Kurde pomóżcie czuje się tragicznie nie wiem co robić.
Hej . Ale jak mamy ci pomoc ? Nie masz wsparcia w swoim partnerze a do tego mieszkasz z jego rodzicami to chyba jest sytuacja bez wyjścia , bo wyjście jest tylko jedno jak dla mnie zostawić to wszystko za sobą i iść do przodu .
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Zaburzona1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 25 lutego 2020, o 16:50

6 marca 2020, o 12:43

Maciej Bizoń pisze:
6 marca 2020, o 12:21
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:08
Witam mam pewien problem. A mianowicie chodzi o to ,że w listopadzie rozstałam się z chłopakiem i wyprowadził się do swojego rodzinnego domu. Miałam problem byłam z złym stanie psychicznym zwolnili mnie z pracy załamałam się. Kłóciliśmy sie głównie chodziło o pieniądze i ta moja pracę. Bardzo mnie to zabolało że mi nie pomógł wstać na nogi zrozumieć mnie tylko wyprowadził się. Ja wróciłam do swojego domu rodzinnego. Więc tak... Zawsze miałam problem z jego matka uważam że jego dom jest toksyczny rygor kąpiel nie później niż 20 wieczorem ciszę nocne... A jednak jemu to odpowiada. Wróciliśmy do siebie bo nie ukrywam faktu że czułam się samotna a moje życie osobiste umarło więc pomyślałam lepsza taka znajomość niż żadna. Wczoraj wykapalm się o 21 i już krzyk i awantury i słyszałam jak brzęczala pod nosem. Mówiłam mu i tłumaczyłam że się źle czuje jak intruz i że znowu to samo..zwalił winę na mnie że to moja wina wszystko miał w dupie to że jest mi przykro i że płakałam powiedział tylko " nie przejmuj się " wściekłam się i wyszłam na dwie godziny na spacer odetchnąć wróciłam i patrząc na niego mam ochotę go rozwalić. Nic do niego nie dociera wytrzepalo mnie ... Dostałam ataku paniki z tego wszystkiego wczoraj i się poryczalam. I dzisiaj rano zresztą też... Czuje się nic nie warta z tymi stanami lękowymi moje życie to jakis zamęt... Nie mam u siebie wgl znajomych bo wszyscy wyjechali ... Czuje się źle pracy dalej nie mam mimo ,że szukam ciągle dzwonię i wysyłam CV nie wiem co mam ze sobą zrobić ... Jestem wdzięczna że zgodziłam się na leki znowu bo mi trochę pomagają panować nad sobą... Jednak czuje się w kropce z tym wszystkim nie wiem co mam zrobić... Czuje się samotna i źle z tym wszystkim mam wrażenie że jemu na mnie nie zależy nawet nie starał się mnie zrozumieć i mojego zaburzenia. Powiedział że to moja wina bo nie mogłam się wziąć w garść ja wtedy nie miałam pojęcia o nerwicy tak na prawdę nie znałam mechanizmu jeszcze odstawiłam leki podczas tego wszystkiego... I to był mega cios teraz się czuję jakbym to wszystko przeżywała jeszcze raz znowu leki znowu jego matka psychopatka... Kurde pomóżcie czuje się tragicznie nie wiem co robić.
Hej . Ale jak mamy ci pomoc ? Nie masz wsparcia w swoim partnerze a do tego mieszkasz z jego rodzicami to chyba jest sytuacja bez wyjścia , bo wyjście jest tylko jedno jak dla mnie zostawić to wszystko za sobą i iść do przodu .
Doradzić co mam zrobić ze swoim życiem nie mam komu o tym powiedzieć .Nie mieszkam z jego rodzicami tylko czasami przyjedzam na kilka dni... Ale taką sytuacja mnie boli i męczy chciałabym żeby zmienił podejście.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

6 marca 2020, o 12:58

Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:43
Maciej Bizoń pisze:
6 marca 2020, o 12:21
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:08
Witam mam pewien problem. A mianowicie chodzi o to ,że w listopadzie rozstałam się z chłopakiem i wyprowadził się do swojego rodzinnego domu. Miałam problem byłam z złym stanie psychicznym zwolnili mnie z pracy załamałam się. Kłóciliśmy sie głównie chodziło o pieniądze i ta moja pracę. Bardzo mnie to zabolało że mi nie pomógł wstać na nogi zrozumieć mnie tylko wyprowadził się. Ja wróciłam do swojego domu rodzinnego. Więc tak... Zawsze miałam problem z jego matka uważam że jego dom jest toksyczny rygor kąpiel nie później niż 20 wieczorem ciszę nocne... A jednak jemu to odpowiada. Wróciliśmy do siebie bo nie ukrywam faktu że czułam się samotna a moje życie osobiste umarło więc pomyślałam lepsza taka znajomość niż żadna. Wczoraj wykapalm się o 21 i już krzyk i awantury i słyszałam jak brzęczala pod nosem. Mówiłam mu i tłumaczyłam że się źle czuje jak intruz i że znowu to samo..zwalił winę na mnie że to moja wina wszystko miał w dupie to że jest mi przykro i że płakałam powiedział tylko " nie przejmuj się " wściekłam się i wyszłam na dwie godziny na spacer odetchnąć wróciłam i patrząc na niego mam ochotę go rozwalić. Nic do niego nie dociera wytrzepalo mnie ... Dostałam ataku paniki z tego wszystkiego wczoraj i się poryczalam. I dzisiaj rano zresztą też... Czuje się nic nie warta z tymi stanami lękowymi moje życie to jakis zamęt... Nie mam u siebie wgl znajomych bo wszyscy wyjechali ... Czuje się źle pracy dalej nie mam mimo ,że szukam ciągle dzwonię i wysyłam CV nie wiem co mam ze sobą zrobić ... Jestem wdzięczna że zgodziłam się na leki znowu bo mi trochę pomagają panować nad sobą... Jednak czuje się w kropce z tym wszystkim nie wiem co mam zrobić... Czuje się samotna i źle z tym wszystkim mam wrażenie że jemu na mnie nie zależy nawet nie starał się mnie zrozumieć i mojego zaburzenia. Powiedział że to moja wina bo nie mogłam się wziąć w garść ja wtedy nie miałam pojęcia o nerwicy tak na prawdę nie znałam mechanizmu jeszcze odstawiłam leki podczas tego wszystkiego... I to był mega cios teraz się czuję jakbym to wszystko przeżywała jeszcze raz znowu leki znowu jego matka psychopatka... Kurde pomóżcie czuje się tragicznie nie wiem co robić.
Hej . Ale jak mamy ci pomoc ? Nie masz wsparcia w swoim partnerze a do tego mieszkasz z jego rodzicami to chyba jest sytuacja bez wyjścia , bo wyjście jest tylko jedno jak dla mnie zostawić to wszystko za sobą i iść do przodu .
Doradzić co mam zrobić ze swoim życiem nie mam komu o tym powiedzieć .Nie mieszkam z jego rodzicami tylko czasami przyjedzam na kilka dni... Ale taką sytuacja mnie boli i męczy chciałabym żeby zmienił podejście.
Słuchaj ..powiem Ci prawdę swoją ..facet jeśli się chce zmienić to jest w tanie to zrobić jak mu zależy ale tylko wtedy jak to straci ...jeśli ty zostawiasz kogoś a zaraz ci źle i wracasz to niczego
GO nie uczysz jak tylko tego ze zawsze wrócisz . Pokaż mu ze nie będziesz tego tolerować i albo coś zmieni albo takie życie dla ciebie nie ma sensu .
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Zaburzona1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 25 lutego 2020, o 16:50

6 marca 2020, o 13:06

Maciej Bizoń pisze:
6 marca 2020, o 12:58
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:43
Maciej Bizoń pisze:
6 marca 2020, o 12:21


Hej . Ale jak mamy ci pomoc ? Nie masz wsparcia w swoim partnerze a do tego mieszkasz z jego rodzicami to chyba jest sytuacja bez wyjścia , bo wyjście jest tylko jedno jak dla mnie zostawić to wszystko za sobą i iść do przodu .
Doradzić co mam zrobić ze swoim życiem nie mam komu o tym powiedzieć .Nie mieszkam z jego rodzicami tylko czasami przyjedzam na kilka dni... Ale taką sytuacja mnie boli i męczy chciałabym żeby zmienił podejście.
Słuchaj ..powiem Ci prawdę swoją ..facet jeśli się chce zmienić to jest w tanie to zrobić jak mu zależy ale tylko wtedy jak to straci ...jeśli ty zostawiasz kogoś a zaraz ci źle i wracasz to niczego
GO nie uczysz jak tylko tego ze zawsze wrócisz . Pokaż mu ze nie będziesz tego tolerować i albo coś zmieni albo takie życie dla ciebie nie ma sensu .
Dziękuję ;) ale mam lęk że już zawsze będę sama ze nikt mnie nie zechce. Jeżeli on się nie postara to znaczy że decyzja była słuszna ?
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

6 marca 2020, o 13:14

Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 13:06
Maciej Bizoń pisze:
6 marca 2020, o 12:58
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:43

Doradzić co mam zrobić ze swoim życiem nie mam komu o tym powiedzieć .Nie mieszkam z jego rodzicami tylko czasami przyjedzam na kilka dni... Ale taką sytuacja mnie boli i męczy chciałabym żeby zmienił podejście.
Słuchaj ..powiem Ci prawdę swoją ..facet jeśli się chce zmienić to jest w tanie to zrobić jak mu zależy ale tylko wtedy jak to straci ...jeśli ty zostawiasz kogoś a zaraz ci źle i wracasz to niczego
GO nie uczysz jak tylko tego ze zawsze wrócisz . Pokaż mu ze nie będziesz tego tolerować i albo coś zmieni albo takie życie dla ciebie nie ma sensu .
Dziękuję ;) ale mam lęk że już zawsze będę sama ze nikt mnie nie zechce. Jeżeli on się nie postara to znaczy że decyzja była słuszna ?
Jesteś napewno młoda i śliczna kobieta , wielu będzie cię chciało a jak nie to napisz do mnie 😉 jeśli chodzi o twojego Faceta to sama sobie odpowiedz czy to co teraz sobą reprezentuje jest ci na rękę i czy właśnie z nim chcesz być do końca życia biorąc pod uwagę takie traktowanie . Jeśli się nie zmieni to oczywiście ze decyzja jest słuszna i moim zdaniem juz dawno powinna nastąpić .Buzka 😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

12 marca 2020, o 02:12

Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:43
Doradzić co mam zrobić ze swoim życiem nie mam komu o tym powiedzieć .Nie mieszkam z jego rodzicami tylko czasami przyjedzam na kilka dni... Ale taką sytuacja mnie boli i męczy chciałabym żeby zmienił podejście.
Takiej porady to nie uzyskasz, gdyż tak naprawdę ponosisz pełną odpowiedzialność za swoje decyzje życiowe. Może się to wydawać trudne i nie zawsze decyzja oczywista ale to nadal Twój wybór, a złego wyboru zwykle nie ma. Jest jakiś, który prowadzi do czegoś i tak wkoło. :)
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 13:06

Dziękuję ;) ale mam lęk że już zawsze będę sama ze nikt mnie nie zechce. Jeżeli on się nie postara to znaczy że decyzja była słuszna ?
Z powodu lęku przed byciem samą, a możliwe, iż lęku przed odrzuceniem chcesz wikłać się w związki, w których źle się czujesz? To prawie nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, bo nawet nie może.
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:08
Witam mam pewien problem. A mianowicie chodzi o to ,że w listopadzie rozstałam się z chłopakiem i wyprowadził się do swojego rodzinnego domu. Miałam problem byłam z złym stanie psychicznym zwolnili mnie z pracy załamałam się. Kłóciliśmy sie głównie chodziło o pieniądze i ta moja pracę. Bardzo mnie to zabolało że mi nie pomógł wstać na nogi zrozumieć mnie tylko wyprowadził się. Ja wróciłam do swojego domu rodzinnego. Więc tak... Zawsze miałam problem z jego matka uważam że jego dom jest toksyczny rygor kąpiel nie później niż 20 wieczorem ciszę nocne... A jednak jemu to odpowiada. Wróciliśmy do siebie bo nie ukrywam faktu że czułam się samotna a moje życie osobiste umarło więc pomyślałam lepsza taka znajomość niż żadna. Wczoraj wykapalm się o 21 i już krzyk i awantury i słyszałam jak brzęczala pod nosem. Mówiłam mu i tłumaczyłam że się źle czuje jak intruz i że znowu to samo..zwalił winę na mnie że to moja wina wszystko miał w dupie to że jest mi przykro i że płakałam powiedział tylko " nie przejmuj się " wściekłam się i wyszłam na dwie godziny na spacer odetchnąć wróciłam i patrząc na niego mam ochotę go rozwalić. Nic do niego nie dociera wytrzepalo mnie ... Dostałam ataku paniki z tego wszystkiego wczoraj i się poryczalam. I dzisiaj rano zresztą też... Czuje się nic nie warta z tymi stanami lękowymi moje życie to jakis zamęt... Nie mam u siebie wgl znajomych bo wszyscy wyjechali ... Czuje się źle pracy dalej nie mam mimo ,że szukam ciągle dzwonię i wysyłam CV nie wiem co mam ze sobą zrobić ... Jestem wdzięczna że zgodziłam się na leki znowu bo mi trochę pomagają panować nad sobą... Jednak czuje się w kropce z tym wszystkim nie wiem co mam zrobić... Czuje się samotna i źle z tym wszystkim mam wrażenie że jemu na mnie nie zależy nawet nie starał się mnie zrozumieć i mojego zaburzenia. Powiedział że to moja wina bo nie mogłam się wziąć w garść ja wtedy nie miałam pojęcia o nerwicy tak na prawdę nie znałam mechanizmu jeszcze odstawiłam leki podczas tego wszystkiego... I to był mega cios teraz się czuję jakbym to wszystko przeżywała jeszcze raz znowu leki znowu jego matka psychopatka... Kurde pomóżcie czuje się tragicznie nie wiem co robić.
Nazwałaś ten temat problem z teściową i wierzę Ci, iż jest ona problematyczna ale też stanowi tylko pewien czynnik ogólnego problemu.
Prześledziłem trochę Twoją historię z pierwszego posta i na pewno można wyciągnąć wniosek, że masz np. zaniżone poczucie wartości, sporo wewnętrznego krytyka, tendencję do obwiniania się, brak wiary w siebie i co ważne dla tego tematu - zapewne sporą potrzebę zrozumienia Ciebie, tego co czujesz oraz potrzebę bycia najważniejszą dla kogoś bliskiego, choćby nie wiem co. Być może również tendencję do wyolbrzymiania pewnych słów i reakcji wobec Ciebie, nadmierne przezywanie tego oraz poczucie osamotnienia.
Pisząc to absolutnie nie wskazuję Ciebie palcem jako winną, żeby to było jasne, napisałem to tylko dlatego, że skoro bierzesz teraz leki, to nie poprzestawaj na tym co napisałaś - "leki pomagają mi panować nad emocjami" - a własnie na terapii poruszaj powyższe tematy, które są schematami zakotwiczonymi w okresie dorastania. Jeżeli nie możesz iść na indywidualna terapię, to poszukaj grupowej z nfz, jest do tego zwykle dopasowana.
Może pomóc Ci to unormować pewne własne reakcje, wartość siebie i zmniejszyć uzależnianie jej oraz własnej osoby od innych.

Jeżeli chodzi o Twojego chłopaka, to po tym co napisałaś (to tylko takie przypuszczenia bo informacji jest mało) można stwierdzić, iż pochodzi z rodziny kontrolującej. Zwykle (nie uogólniam) takie osoby nie są zbyt odpowiedzialne wobec innych osób spoza kręgu, który ich kontroluje, gdyż mimo, iż czasem same mają tej rodzinnej kontroli dosyć, to wbrew pozorom w wielu rzeczach ona ich wyręcza.
Czasem nie potrafią odejść od tego schematu i są mocno uzależnieni od rodziców. W związkach z takimi osobami zwykle trudno z ich strony o postawienie partnera na równi z np. mamusią.
Nie tego bowiem są od młodych lat uczeni a zwykle pracować nad sobą średnio się chce z powodu zwykłej wygody, czasami podświadomej, gdyż zawsze można zrobić hop i jesteśmy w domku rodzinnym, kontrolującym ale wygodnym.
Moim zdaniem na tym tle u Was między innymi dochodzi do konfliktów. Ty ogólnie mogłabyś pewnie odpuścić tą kąpiel o tej 21 i zrobić o 20, ale boli Cię, że chłopak nie wybrał jakby Ciebie i nie stanął za Tobą a tego obecnie potrzebujesz z powodów, które opisałem wyżej. On jednak zbagatelizował to i opowiedział się po zasadach wpajanych mu od małego w głowę.

Osobiście uważam, że najlepiej jakbyś skupiła się na pracy nad sobą. Wiem, że prosto powiedzieć ale będzie Ci dużo łatwiej wtedy pewnych rzeczy nie brać za zły omen i niezrozumienie, oraz czuć się ciągle samotną/ Do tego jeżeli wówczas partner będzie naprawdę z tymi mamusiami przeginał, to dużo łatwiej kopniesz go wtedy w dupę.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Zaburzona1234
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 25 lutego 2020, o 16:50

12 marca 2020, o 10:29

Victor pisze:
12 marca 2020, o 02:12
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:43
Doradzić co mam zrobić ze swoim życiem nie mam komu o tym powiedzieć .Nie mieszkam z jego rodzicami tylko czasami przyjedzam na kilka dni... Ale taką sytuacja mnie boli i męczy chciałabym żeby zmienił podejście.
Takiej porady to nie uzyskasz, gdyż tak naprawdę ponosisz pełną odpowiedzialność za swoje decyzje życiowe. Może się to wydawać trudne i nie zawsze decyzja oczywista ale to nadal Twój wybór, a złego wyboru zwykle nie ma. Jest jakiś, który prowadzi do czegoś i tak wkoło. :)
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 13:06

Dziękuję ;) ale mam lęk że już zawsze będę sama ze nikt mnie nie zechce. Jeżeli on się nie postara to znaczy że decyzja była słuszna ?
Z powodu lęku przed byciem samą, a możliwe, iż lęku przed odrzuceniem chcesz wikłać się w związki, w których źle się czujesz? To prawie nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, bo nawet nie może.
Zaburzona1234 pisze:
6 marca 2020, o 12:08
Witam mam pewien problem. A mianowicie chodzi o to ,że w listopadzie rozstałam się z chłopakiem i wyprowadził się do swojego rodzinnego domu. Miałam problem byłam z złym stanie psychicznym zwolnili mnie z pracy załamałam się. Kłóciliśmy sie głównie chodziło o pieniądze i ta moja pracę. Bardzo mnie to zabolało że mi nie pomógł wstać na nogi zrozumieć mnie tylko wyprowadził się. Ja wróciłam do swojego domu rodzinnego. Więc tak... Zawsze miałam problem z jego matka uważam że jego dom jest toksyczny rygor kąpiel nie później niż 20 wieczorem ciszę nocne... A jednak jemu to odpowiada. Wróciliśmy do siebie bo nie ukrywam faktu że czułam się samotna a moje życie osobiste umarło więc pomyślałam lepsza taka znajomość niż żadna. Wczoraj wykapalm się o 21 i już krzyk i awantury i słyszałam jak brzęczala pod nosem. Mówiłam mu i tłumaczyłam że się źle czuje jak intruz i że znowu to samo..zwalił winę na mnie że to moja wina wszystko miał w dupie to że jest mi przykro i że płakałam powiedział tylko " nie przejmuj się " wściekłam się i wyszłam na dwie godziny na spacer odetchnąć wróciłam i patrząc na niego mam ochotę go rozwalić. Nic do niego nie dociera wytrzepalo mnie ... Dostałam ataku paniki z tego wszystkiego wczoraj i się poryczalam. I dzisiaj rano zresztą też... Czuje się nic nie warta z tymi stanami lękowymi moje życie to jakis zamęt... Nie mam u siebie wgl znajomych bo wszyscy wyjechali ... Czuje się źle pracy dalej nie mam mimo ,że szukam ciągle dzwonię i wysyłam CV nie wiem co mam ze sobą zrobić ... Jestem wdzięczna że zgodziłam się na leki znowu bo mi trochę pomagają panować nad sobą... Jednak czuje się w kropce z tym wszystkim nie wiem co mam zrobić... Czuje się samotna i źle z tym wszystkim mam wrażenie że jemu na mnie nie zależy nawet nie starał się mnie zrozumieć i mojego zaburzenia. Powiedział że to moja wina bo nie mogłam się wziąć w garść ja wtedy nie miałam pojęcia o nerwicy tak na prawdę nie znałam mechanizmu jeszcze odstawiłam leki podczas tego wszystkiego... I to był mega cios teraz się czuję jakbym to wszystko przeżywała jeszcze raz znowu leki znowu jego matka psychopatka... Kurde pomóżcie czuje się tragicznie nie wiem co robić.
Nazwałaś ten temat problem z teściową i wierzę Ci, iż jest ona problematyczna ale też stanowi tylko pewien czynnik ogólnego problemu.
Prześledziłem trochę Twoją historię z pierwszego posta i na pewno można wyciągnąć wniosek, że masz np. zaniżone poczucie wartości, sporo wewnętrznego krytyka, tendencję do obwiniania się, brak wiary w siebie i co ważne dla tego tematu - zapewne sporą potrzebę zrozumienia Ciebie, tego co czujesz oraz potrzebę bycia najważniejszą dla kogoś bliskiego, choćby nie wiem co. Być może również tendencję do wyolbrzymiania pewnych słów i reakcji wobec Ciebie, nadmierne przezywanie tego oraz poczucie osamotnienia.
Pisząc to absolutnie nie wskazuję Ciebie palcem jako winną, żeby to było jasne, napisałem to tylko dlatego, że skoro bierzesz teraz leki, to nie poprzestawaj na tym co napisałaś - "leki pomagają mi panować nad emocjami" - a własnie na terapii poruszaj powyższe tematy, które są schematami zakotwiczonymi w okresie dorastania. Jeżeli nie możesz iść na indywidualna terapię, to poszukaj grupowej z nfz, jest do tego zwykle dopasowana.
Może pomóc Ci to unormować pewne własne reakcje, wartość siebie i zmniejszyć uzależnianie jej oraz własnej osoby od innych.

Jeżeli chodzi o Twojego chłopaka, to po tym co napisałaś (to tylko takie przypuszczenia bo informacji jest mało) można stwierdzić, iż pochodzi z rodziny kontrolującej. Zwykle (nie uogólniam) takie osoby nie są zbyt odpowiedzialne wobec innych osób spoza kręgu, który ich kontroluje, gdyż mimo, iż czasem same mają tej rodzinnej kontroli dosyć, to wbrew pozorom w wielu rzeczach ona ich wyręcza.
Czasem nie potrafią odejść od tego schematu i są mocno uzależnieni od rodziców. W związkach z takimi osobami zwykle trudno z ich strony o postawienie partnera na równi z np. mamusią.
Nie tego bowiem są od młodych lat uczeni a zwykle pracować nad sobą średnio się chce z powodu zwykłej wygody, czasami podświadomej, gdyż zawsze można zrobić hop i jesteśmy w domku rodzinnym, kontrolującym ale wygodnym.
Moim zdaniem na tym tle u Was między innymi dochodzi do konfliktów. Ty ogólnie mogłabyś pewnie odpuścić tą kąpiel o tej 21 i zrobić o 20, ale boli Cię, że chłopak nie wybrał jakby Ciebie i nie stanął za Tobą a tego obecnie potrzebujesz z powodów, które opisałem wyżej. On jednak zbagatelizował to i opowiedział się po zasadach wpajanych mu od małego w głowę.

Osobiście uważam, że najlepiej jakbyś skupiła się na pracy nad sobą. Wiem, że prosto powiedzieć ale będzie Ci dużo łatwiej wtedy pewnych rzeczy nie brać za zły omen i niezrozumienie, oraz czuć się ciągle samotną/ Do tego jeżeli wówczas partner będzie naprawdę z tymi mamusiami przeginał, to dużo łatwiej kopniesz go wtedy w dupę.
Dziekuje Viktor powiedziałeś mi o wiele więcej niż terapeutka do której chodziłam ;) będę nad sobą pracować z modułami i filmikami w zasadzie już zaczęłam a puki sobie nie poukładam w głowie niech leki będą moja podpórka w pracy nad sobą ;)
ODPOWIEDZ