Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Prawie,prawie...Ale(Czyli standardzik )

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

2 stycznia 2019, o 16:06

ej:) to może ja się troszkę pochwalę... ogólnie od roku żyje sobie z nerwicą. Na początku tragedia- dopadło mnie za granicą z dala od domu,od szpitali i ludzi którzy mówią w moim języku hihi więc gdybym nawet chciała pomocy w szpitalu to nie wiem jak bym im wytłumaczyłaco się że mną dzieje już nie wspominając o tym że nie miałam żadnego ubezpieczenia. Szybki powrót do domu z nadzieja że przejdzie. Tak się nastawilam że w Polsce napewno to coś co się ze mną przejdzie,że szokiem było jak dopiero zaczęło się rozkrecac. Było wssystko:od hipochondrii po opętanie, karę od Boga że nie zawsze byłam przykladnym człowiekiem, nie wychodzenie z domu bo przecież zemdleje lub umrę na środku ulicy. Trafiłam do terapeuty bo jak już mi zamilkly uczucia i nawet jak chciałam wyć to nie mogłam. Terapeutka doszła do wniosku że od zawsze chciałam wszystkim pomagać i ratować świat. A o sobie nigdy nie myslalam- na zasadzie jak już wszyscy będą szczęśliwi to ja też będę. Terapie miałam jakieś 3 mięs coś pomogło ale potem zauważyłam że moja wiedza na temat nerwicy zaczyna być większa od wiedzy mojej terapeutki. Dodam że w połowie terapia znalazłam to forum ( chyba do końca życia będę dziękować administratorom i wam wszystkim,że ta strona istnieje) bo już wiedziałam, że chyba jednak nie jestem jakąś wariatka. Zaliczyłam wizytę u psychiatry bo lek przed schiza był taki że myślałam że po tej wizycie albo mnie zamkną albo powie że to tylko nerwica. Diagnoza: typowe zaburzenie lekowe. I standard : asentra i zoloft. Do tej pory leżą w szafce nietknięte. Radość była niesamowita przez 5 s bo lekarz zaczął swoje pomimo że mówiłam mu że ja już dużo zrozumiałam, zaczęłam wychodzić z domu itp to on swoje, że mam brać leki bo on zna ludzi co to z nerwica sobie nie radza i mają na to rentę albo siedzą w szpitalu. Super- nakręcił mnie jak baranie rogi, bo przecież ja od początku totalna panika że ktoś mnie zamknie w pokoju bez klamek i już nigdy nie zrealizuje tych swoich wielkich planów. Więc pokonałam hipochondrie ( ba nawet jestem dawca organów w razie gdyby coś się mi stalo) i opętanie. Stwierdziłam że spróbuje wrócić do Niemiec. I już po przyjeździe zaczęły się schody... bo lek przed wyjściem 10/10 ( A jak znowu będzie atak paniki bo przecież w Niemczech był poerwszy) no i strach przed schiza. Po miesięcznej mleczarni siedzenia w domu stwierdziłam że albo wychodzę albo wracam do Polski jako przegrana. Było ciężko cholernie,tragedia ale szlam- najgorsze były sklepy ale wzięłam się na sposób bo wlaczalam sobie zegarek na 15min- to był mój czas. Teraz śmiać mi się z tego chce ale wtedy to był mój czas wolny od omdlenia,śmierci,zwariowania na środku sklepu. Dzialalo:):) po paru razach gdy zobaczyłam że jednak nic się nie stało już mogłam odpuścić sobie stoper. Nadal miałam mega stres ale moj upór był większy. Po dwóch miesiącach przeszło wraz z derealizacja który bardzo mocno mnie od początku zaburzenia męczyła. Bylam dumna, szczęśliwa i pewna że już mam to prawie za sobą. Bo to co najbardziej męczyło przeszło...I znowu kuku bo po trzech miesiącach gdzie troszkę męczyły mnie natrętne myśli wskoczył nowy konik lekowy- schizofrenia i psychoza. No i natrętne myśli że przez to że dostanę psychozy albo schizofrenii zrobię komuś krzywdę. I szczerze już bym wolała chyba z powrotem swój strach przed omdleniem. Bo to że ja mogę zrobić komuś krzywdę jest chyba dla mnie gorsze od wszystkich chorób, katastrof itd. Miałam wcześniej jakieś natrety juz w domu że jak lezalam np koło mamy i oglądałam z nią film to przelatywala myśl że boże A jak będę się podnosić i nie chcący ja uderze łokciem i coś jej zrobię. Paralizowalo mnie to na długie godziny bo mama jest dla mnie najważniejsza osoba A fakt że od paru lat bardzo poważnie choruje i jest moim oczkiem w głowie to miałam naprawdę lek paniczny że ja jej coś zrobię. I zamiast pomimo mojej wiedzy zaczac olewac te natrętne myśli to ja się tak w nie wkrecilam, że już byłam pewna że mnie zamkną bo przecież ja jestem nie normalna, psychiczna i ratunku dla mnie nie ma... totalnie się zalamalam bo te myśli mnie przerazaly i powodowały że wracałam do punktu wyjścia. Bo po co się starać skoro mam schizofrenie bo zdrowy czlowiek nie ma takich chorych myśli....... ufff się rozpisalam resztę później dopisze bo muszę to poskładać hihi
Lus
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 292
Rejestracja: 23 kwietnia 2018, o 22:42

2 stycznia 2019, o 19:02

Brawo! Rozumiem że reszta jest tak samo pozytywna ;)
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

2 stycznia 2019, o 19:39

No prawie...hihi bo że dostanę schizofrenie to tak już przemaglowalam i oczywiście nie obyło się bez wiadomości do Victora czy może można jednak dostać? Bo co będzie jak ja może jestem wyjątkiem...Po wielu dniach zalamania i meczarni dotarło...nie można,ale..nie można i koniec. I jak przychodzi myśl,że- Nie można hihi. Tak to tluklam do głowy, że zaskoczyła. Został jeden objaw co się trzyma jak rzep w kudlach. Mysli natretne- jak trochę odpuszczają (tak jak ostatnio 3 tyg miałam spokoj) to radość i dumą,że chyba to już. No i potem nerwica robi mi psikusa na zasadzie jakiś noz->wstrętna mysl( teraz na szczęście już bez obrazów)->panika i chęć ucieczki gdziekolwiek. Potrafię 10 razy olac bo wiem,że tak trzeba A za 11 razem się wkrece. I tak się zastanawiam co ja robię nie tak... Bo to cholerstwo akurat najdłużej się trzyma. I to wieczne rozkminianie czy dzisiaj będą się myśli pojawiać czy nie, czy napewno to tylko myśl czy może naprawdę mam w tej głowie coś popsute. Ciężko mi się ich nie bac bo ja strasznie lubie ludzi i w ogóle z natury wszystkich bym chciała uszczęśliwić...muchy nie umiem pacnac,tylko prądem(wiecie te nowe packi na owady😂😂) ją otumaniam hihi i za okno wystawiam A tu takie myśli . Gdyby nie one mogłabym powiedzieć że już mam za sobą nerwicę...Ale chyba za bardzo mnie polubiła.
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

2 stycznia 2019, o 20:28

Od .....a za 11 razem...do ...muchy nie moge pacnac....to robisz źle.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

2 stycznia 2019, o 20:45

Lilyth pisze:
2 stycznia 2019, o 20:28
Od .....a za 11 razem...do ...muchy nie moge pacnac....to robisz źle.
Nie rozumiem ... :no
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

2 stycznia 2019, o 21:10

Angelika pisze:
2 stycznia 2019, o 20:45
Lilyth pisze:
2 stycznia 2019, o 20:28
Od .....a za 11 razem...do ...muchy nie moge pacnac....to robisz źle.
Nie rozumiem ... :no
:DD :DD moim zdaniem chodzi o to, że Lilith uważa że Twoje podejście do tych myśli, które opisalas we fragmencie od łapania much, jest niewłaściwe. Tak to zrozumialam
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

2 stycznia 2019, o 21:15

Gafa pisze:
2 stycznia 2019, o 21:10
Angelika pisze:
2 stycznia 2019, o 20:45
Lilyth pisze:
2 stycznia 2019, o 20:28
Od .....a za 11 razem...do ...muchy nie moge pacnac....to robisz źle.
Nie rozumiem ... :no
:DD :DD moim zdaniem chodzi o to, że Lilith uważa że Twoje podejście do tych myśli, które opisalas we fragmencie od łapania much, jest niewłaściwe. Tak to zrozumialam
Chodziło mi po prostu o to ze z agresją to ja mam tyle wspólnego co nic więc dlatego te myśli czasami mnie aż paraliżuja. Zawsze potrafiłam się kłócić czy podnieść głos jak już ktoś wyprowadził mnie z równowagi ale nigdy nie potrafiłam ręki podnieść.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

2 stycznia 2019, o 21:26

Własciwie to źle napisałam miało być we fragmencie od za 11 razem się wkręcę... do łapania much... ;-);-);-).
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

2 stycznia 2019, o 21:35

Gafa pisze:
2 stycznia 2019, o 21:26
Własciwie to źle napisałam miało być we fragmencie od za 11 razem się wkręcę... do łapania much... ;-);-);-).
Chyba mam dzisiaj problem z wyciąganiem wniosków, bo zastanawiam się jaki wyciągnąć z tego co ty napisałeś. I z miłą chęcią się dowiem😁 więc proszę rozwiń to trochę bo ja naprawdę przyjmę każdą poradę.
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

2 stycznia 2019, o 21:52

Chodzi o ten fragment

"11 razem się wkrece. I tak się zastanawiam co ja robię nie tak... Bo to cholerstwo akurat najdłużej się trzyma. I to wieczne rozkminianie czy dzisiaj będą się myśli pojawiać czy nie, czy napewno to tylko myśl czy może naprawdę mam w tej głowie coś popsute. Ciężko mi się ich nie bac bo ja strasznie lubie ludzi i w ogóle z natury wszystkich bym chciała uszczęśliwić...muchy nie umiem pacnac"
Tu ujelas swoje podejście do myśli. Rozkminiasz, boisz się myśli itp. To błąd. Myśli to nie fakty. Nic nie znaczą. Myśli nie należy się bać bo nie mają mocy sprawczej. Należy je akceptować i przepuszczać. Niech płyną ale nie możesz ich wspierać świadoma uwaga. To nic że za 11 razem się wkrecasz. Świetnie ze 10 razy się udało. No niestety tu trzeba wytrwałości . Do skutku !
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

2 stycznia 2019, o 21:54

Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

2 stycznia 2019, o 22:09

Widzisz ja wiem,że te myśli jakie by nie były muszę olewac,zamieniać itd. Ale zawsze pojawia się u mnie "ale" , bo jak już się złapie na analizie ich to nie umiem się zatrzymać i potem sama się na siebie wsciekam, że tyle razy mi się udało A teraz znowu mi nie wyszło. I wtedy pojawia się lek i myśl że, to nie przejdzie, że z tego to ja już się nie wyplacze. Na drugi dzień wstaje i znowu próbuje - tylko już czasami cierpliwości mi brakuje.
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

2 stycznia 2019, o 22:19

Gafa pisze:
2 stycznia 2019, o 21:10
Angelika pisze:
2 stycznia 2019, o 20:45
Lilyth pisze:
2 stycznia 2019, o 20:28
Od .....a za 11 razem...do ...muchy nie moge pacnac....to robisz źle.
Nie rozumiem ... :no
:DD :DD moim zdaniem chodzi o to, że Lilith uważa że Twoje podejście do tych myśli, które opisalas we fragmencie od łapania much, jest niewłaściwe. Tak to zrozumialam
Dokladnie o to....dzis czytałam post Victora o ryzykowaniu☺
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Angelika
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 62
Rejestracja: 21 września 2018, o 12:29

3 stycznia 2019, o 10:32

Lilyth pisze:
2 stycznia 2019, o 22:19
Gafa pisze:
2 stycznia 2019, o 21:10
Angelika pisze:
2 stycznia 2019, o 20:45


Nie rozumiem ... :no
:DD :DD moim zdaniem chodzi o to, że Lilith uważa że Twoje podejście do tych myśli, które opisalas we fragmencie od łapania much, jest niewłaściwe. Tak to zrozumialam
Dokladnie o to....dzis czytałam post Victora o ryzykowaniu☺
Podeslesz link do wypowiedzi Victora? Bo może jeszcze nie czytałam ...
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

3 stycznia 2019, o 10:41

Angelika podaj na priv maila wyślę Ci książkę Byron Katie do pracy z myślami. Może Ci podejdzie
ODPOWIEDZ