Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Powrót kryzysu: lęk dotyczący pracy, związku

Być może miałeś jakieś nieciekawe przeżycia, traumę i chcesz to z siebie "wyrzucić"?
Albo nie znalazłeś dla siebie odpowiedniego działu i masz ochotę po prostu napisać o sobie?
Możesz to zrobić właśnie tutaj!

Rozmawiamy tu również o naszych możliwych predyspozycjach do zaburzeń, dorastaniu, dzieciństwie itp.
ODPOWIEDZ
kristopher
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 18 marca 2020, o 21:26

19 marca 2020, o 08:19

Jestem młodą (24 l) osobą, która jest nastawiona na sukces, znam swoją wartość i dążę do samorozwoju. Życie towarzyskie i romantyczne na fajnym poziomie, cały czas dążę do nauki - zgłębiania wiedzy w specjalizacjach, które mnie interesują. Szaleństwo związane z koronawirusem z początku dało mi myśl, że taki okres stagnacji dobrze mi zrobi, że zrobię sobie pauzę od pracy, że nauczę się nowych rzeczy, że ogólnie się wyciszę.

Niestety, jest zupełnie inaczej. Wpadłem w panikę i wkręcanie sobie negatywnych myśli dotyczących przyszłości. Mam możliwość pracy zdalnej, ale nie jestem w stanie skupić się na obowiązkach. Prokrastynacja. Zewsząd dochodzą do mnie komunikaty na temat wirusa, które wcale nie pomagają - ciągle się słyszy, że jest coraz gorzej i będzie coraz gorzej, żeby się nastawić na dalsze siedzenie w domu itp. Staram się unikać śledzenia tego tematu i czytania for dyskusyjnych, ale codziennie daję się wciągnąć w tę pułapkę i czytam jeszcze więcej. Temat siedzenia w domu jest dla mnie jak wyrok, jestem towarzyską osobą i boli mnie, że nie mogę spędzić tego czasu z dziewczyną, z przyjaciółmi. Ograniczam się jedynie do wyjść na własne podwórko i spacerów wokół domu.

Nieustanne szukanie rozwiązania na myśli "jak będzie". Za miesiąc zmieniam pracę. Myślenie na temat tego, czy w następnym miesiącu będę miał co do portfela włożyć, czy uda mi się znaleźć jakąkolwiek pracę. Miałem w planach przeprowadzkę do innego miasta, wynajem mieszkania itp. Wszystko to skutkuje tym, że siedzę w panice i nakręcam się niepotrzebnie, nie mogąc skupić się na teraźniejszości.

W poprzednich latach pojawiał się u mnie szeroko poruszany na tym forum temat ROCD. Zetknąłem się z tym tematem przy okazji poprzednich związków, jednak idąc za radami forumowiczów i literatury poświęconej tej sprawie żyłem sobie z tym spokojnie, bez wkrętów. Teraz cała ta sytuacja osłabiła mnie na tyle, że dostrzegam u siebie silniejsze objawy ROCD. Martwi mnie fakt, że przez nieokreślony czas nie będę mógł zobaczyć się ze swoją dziewczyną. Paraliżują mnie myśli, że przez to wszystko relacja ucierpi. A jeszcze gorsze jest to, że nadaję tym myślom najwyższy priorytet i skupiam się na nich bardziej, niż na czymkolwiek innym. Na porządek dzienny wyszły typowe wkrętki ROCD - "ona mnie nie chce", "nie odbiera - traci mną zainteresowanie", "na pewno nie chce już tego ciągnąć". Pociąga to za sobą myśli na temat słuszności relacji i ciągłe doszukiwanie się odpowiedzi na moje pytania i nieświadomego szukania upewnienia.

Brzmi to jak niska samoocena, która... dopiero teraz wychodzi na światło dzienne? Może i tak, ale zawsze miało się czasami jakieś negatywne myśli, czy to dotyczące pracy, czy związku - chyba jestem takim typem osobowości :) nawet niedawno, miałem jakiś gorszy dzień i zaczęło się analizowanie - co dalej ze mną, co dalej ze związkiem. Jednak wtedy moje podejście było takie, że zajmuję się czymś, macham ręką na wyjebkę, daję sobie czas i faktycznie było OK. Nie było takiej możliwości, żebym nadawał tym myślom jakikolwiek priorytet i żyłem sobie dalej. W tym momencie blokuje mnie strach, lęk przed tym co będzie - trzeba przyznać, że sytuacja z wirusem jest nadzwyczajna, nie było możliwości przygotowania się na coś takiego. Natłok myśli burzy moje rutynowe funkcjonowanie, bo gdy tylko przestanę myśleć o tym, co będę robił w przyszłych miesiącach, zaczynam analizować swój związek i z powodu natrętnych myśli dochodził do niepotrzebnych wniosków. Staram się w tym jakoś odnaleźć i wiem, że będę teraz potrzebował sporo czasu, żeby się uspokoić, naprawić swój stan emocjonalny. Jakby ktoś wsparł poradą? ;)
Awatar użytkownika
grubas
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 83
Rejestracja: 21 lutego 2019, o 08:46

19 marca 2020, o 08:37

kristopher pisze:
19 marca 2020, o 08:19
Jestem młodą (24 l) osobą, która jest nastawiona na sukces, znam swoją wartość i dążę do samorozwoju. Życie towarzyskie i romantyczne na fajnym poziomie, cały czas dążę do nauki - zgłębiania wiedzy w specjalizacjach, które mnie interesują. Szaleństwo związane z koronawirusem z początku dało mi myśl, że taki okres stagnacji dobrze mi zrobi, że zrobię sobie pauzę od pracy, że nauczę się nowych rzeczy, że ogólnie się wyciszę.

Niestety, jest zupełnie inaczej. Wpadłem w panikę i wkręcanie sobie negatywnych myśli dotyczących przyszłości. Mam możliwość pracy zdalnej, ale nie jestem w stanie skupić się na obowiązkach. Prokrastynacja. Zewsząd dochodzą do mnie komunikaty na temat wirusa, które wcale nie pomagają - ciągle się słyszy, że jest coraz gorzej i będzie coraz gorzej, żeby się nastawić na dalsze siedzenie w domu itp. Staram się unikać śledzenia tego tematu i czytania for dyskusyjnych, ale codziennie daję się wciągnąć w tę pułapkę i czytam jeszcze więcej. Temat siedzenia w domu jest dla mnie jak wyrok, jestem towarzyską osobą i boli mnie, że nie mogę spędzić tego czasu z dziewczyną, z przyjaciółmi. Ograniczam się jedynie do wyjść na własne podwórko i spacerów wokół domu.

Nieustanne szukanie rozwiązania na myśli "jak będzie". Za miesiąc zmieniam pracę. Myślenie na temat tego, czy w następnym miesiącu będę miał co do portfela włożyć, czy uda mi się znaleźć jakąkolwiek pracę. Miałem w planach przeprowadzkę do innego miasta, wynajem mieszkania itp. Wszystko to skutkuje tym, że siedzę w panice i nakręcam się niepotrzebnie, nie mogąc skupić się na teraźniejszości.

W poprzednich latach pojawiał się u mnie szeroko poruszany na tym forum temat ROCD. Zetknąłem się z tym tematem przy okazji poprzednich związków, jednak idąc za radami forumowiczów i literatury poświęconej tej sprawie żyłem sobie z tym spokojnie, bez wkrętów. Teraz cała ta sytuacja osłabiła mnie na tyle, że dostrzegam u siebie silniejsze objawy ROCD. Martwi mnie fakt, że przez nieokreślony czas nie będę mógł zobaczyć się ze swoją dziewczyną. Paraliżują mnie myśli, że przez to wszystko relacja ucierpi. A jeszcze gorsze jest to, że nadaję tym myślom najwyższy priorytet i skupiam się na nich bardziej, niż na czymkolwiek innym. Na porządek dzienny wyszły typowe wkrętki ROCD - "ona mnie nie chce", "nie odbiera - traci mną zainteresowanie", "na pewno nie chce już tego ciągnąć". Pociąga to za sobą myśli na temat słuszności relacji i ciągłe doszukiwanie się odpowiedzi na moje pytania i nieświadomego szukania upewnienia.

Brzmi to jak niska samoocena, która... dopiero teraz wychodzi na światło dzienne? Może i tak, ale zawsze miało się czasami jakieś negatywne myśli, czy to dotyczące pracy, czy związku - chyba jestem takim typem osobowości :) nawet niedawno, miałem jakiś gorszy dzień i zaczęło się analizowanie - co dalej ze mną, co dalej ze związkiem. Jednak wtedy moje podejście było takie, że zajmuję się czymś, macham ręką na wyjebkę, daję sobie czas i faktycznie było OK. Nie było takiej możliwości, żebym nadawał tym myślom jakikolwiek priorytet i żyłem sobie dalej. W tym momencie blokuje mnie strach, lęk przed tym co będzie - trzeba przyznać, że sytuacja z wirusem jest nadzwyczajna, nie było możliwości przygotowania się na coś takiego. Natłok myśli burzy moje rutynowe funkcjonowanie, bo gdy tylko przestanę myśleć o tym, co będę robił w przyszłych miesiącach, zaczynam analizować swój związek i z powodu natrętnych myśli dochodził do niepotrzebnych wniosków. Staram się w tym jakoś odnaleźć i wiem, że będę teraz potrzebował sporo czasu, żeby się uspokoić, naprawić swój stan emocjonalny. Jakby ktoś wsparł poradą? ;)

Piszesz o "nieustannym szukaniu rozwiązania na myśl 'jak będzie'". Dla mnie to brzmi raczej jak nieustanne straszenie samego siebie, że na pewno będzie źle. Od siebie mogę na szybko powiedzieć, żebyś skupił się na tym, żeby tego sobie nie robić. Hamuj się jak zaczynasz nakręcać tragizowanie. Zajmij się pracą. Zastosuj jakieś techniki, żeby praca się posuwała do przodu. Np nastaw stoper na 25-30 minut i zajmij się wyłącznie pracą. Nie ma w tym czasie żadnych mediów społecznościowych, odbierania telefonów, robienia herbaty etc. 30 minut skupienia na pracy. Potem 5 czy 10 minut na przerwę. Rozluźnienie, sprawdzenie czy wynaleźli już lek na coronę :DD Potem znowu 30 minut pracy itd.
W naszym kraju sytuacja związana z wirusem wygląda stabilnie. Póki co, wręcz dobrze. Śledzę statystyki bo też się boję i widzę, że pesymistyczne prognozy opierające się na krzywej wykładniczej wyglądają optymistycznie biorąc pod uwagę sytuację. Z dnia na dzień w tych prognozach widać, że nie będzie tak źle jak choćby we Włoszech. Trzeba się zająć tym na co mamy wpływ, odłożyć na później to czego teraz nie da się zrealizować i zadbać o siebie i bliskich.
Powodzenia!
Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.
Stanisław LemSzpital Przemienienia
ozz87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 127
Rejestracja: 8 marca 2018, o 14:44

26 marca 2020, o 11:23

kristopher pisze:
19 marca 2020, o 08:19
Jestem młodą (24 l) osobą, która jest nastawiona na sukces, znam swoją wartość i dążę do samorozwoju. Życie towarzyskie i romantyczne na fajnym poziomie, cały czas dążę do nauki - zgłębiania wiedzy w specjalizacjach, które mnie interesują. Szaleństwo związane z koronawirusem z początku dało mi myśl, że taki okres stagnacji dobrze mi zrobi, że zrobię sobie pauzę od pracy, że nauczę się nowych rzeczy, że ogólnie się wyciszę.

Niestety, jest zupełnie inaczej. Wpadłem w panikę i wkręcanie sobie negatywnych myśli dotyczących przyszłości. Mam możliwość pracy zdalnej, ale nie jestem w stanie skupić się na obowiązkach. Prokrastynacja. Zewsząd dochodzą do mnie komunikaty na temat wirusa, które wcale nie pomagają - ciągle się słyszy, że jest coraz gorzej i będzie coraz gorzej, żeby się nastawić na dalsze siedzenie w domu itp. Staram się unikać śledzenia tego tematu i czytania for dyskusyjnych, ale codziennie daję się wciągnąć w tę pułapkę i czytam jeszcze więcej. Temat siedzenia w domu jest dla mnie jak wyrok, jestem towarzyską osobą i boli mnie, że nie mogę spędzić tego czasu z dziewczyną, z przyjaciółmi. Ograniczam się jedynie do wyjść na własne podwórko i spacerów wokół domu.

Nieustanne szukanie rozwiązania na myśli "jak będzie". Za miesiąc zmieniam pracę. Myślenie na temat tego, czy w następnym miesiącu będę miał co do portfela włożyć, czy uda mi się znaleźć jakąkolwiek pracę. Miałem w planach przeprowadzkę do innego miasta, wynajem mieszkania itp. Wszystko to skutkuje tym, że siedzę w panice i nakręcam się niepotrzebnie, nie mogąc skupić się na teraźniejszości.

W poprzednich latach pojawiał się u mnie szeroko poruszany na tym forum temat ROCD. Zetknąłem się z tym tematem przy okazji poprzednich związków, jednak idąc za radami forumowiczów i literatury poświęconej tej sprawie żyłem sobie z tym spokojnie, bez wkrętów. Teraz cała ta sytuacja osłabiła mnie na tyle, że dostrzegam u siebie silniejsze objawy ROCD. Martwi mnie fakt, że przez nieokreślony czas nie będę mógł zobaczyć się ze swoją dziewczyną. Paraliżują mnie myśli, że przez to wszystko relacja ucierpi. A jeszcze gorsze jest to, że nadaję tym myślom najwyższy priorytet i skupiam się na nich bardziej, niż na czymkolwiek innym. Na porządek dzienny wyszły typowe wkrętki ROCD - "ona mnie nie chce", "nie odbiera - traci mną zainteresowanie", "na pewno nie chce już tego ciągnąć". Pociąga to za sobą myśli na temat słuszności relacji i ciągłe doszukiwanie się odpowiedzi na moje pytania i nieświadomego szukania upewnienia.

Brzmi to jak niska samoocena, która... dopiero teraz wychodzi na światło dzienne? Może i tak, ale zawsze miało się czasami jakieś negatywne myśli, czy to dotyczące pracy, czy związku - chyba jestem takim typem osobowości :) nawet niedawno, miałem jakiś gorszy dzień i zaczęło się analizowanie - co dalej ze mną, co dalej ze związkiem. Jednak wtedy moje podejście było takie, że zajmuję się czymś, macham ręką na wyjebkę, daję sobie czas i faktycznie było OK. Nie było takiej możliwości, żebym nadawał tym myślom jakikolwiek priorytet i żyłem sobie dalej. W tym momencie blokuje mnie strach, lęk przed tym co będzie - trzeba przyznać, że sytuacja z wirusem jest nadzwyczajna, nie było możliwości przygotowania się na coś takiego. Natłok myśli burzy moje rutynowe funkcjonowanie, bo gdy tylko przestanę myśleć o tym, co będę robił w przyszłych miesiącach, zaczynam analizować swój związek i z powodu natrętnych myśli dochodził do niepotrzebnych wniosków. Staram się w tym jakoś odnaleźć i wiem, że będę teraz potrzebował sporo czasu, żeby się uspokoić, naprawić swój stan emocjonalny. Jakby ktoś wsparł poradą? ;)

Kristofer, na pocieszenie Ci powiem, że chyba 90 % osób pierdolca dostaje. Ja obecnie, siedzę sam, niedawno partnerka odeszła ode mnie, nie chciała kontyunować naszej co prawda trudnej relacji. W dodatku, nie mogę zobaczyć się z dzieckiem 8 miesięcznym, przez pierd.... wirusa. Wkurw mnie łapie, albo dołek. Staram się te emocje oraz myśli wychwytywać dać im być, pozwolić żeby przepłynęły przeze mnie, zająć się czymś. Akurat jest lepiej, skupiam się na czymś. Ale czasem mnie roznosi, to gram w UFC na konsoli i wkur.w.i.am. się albo wrzeszcze. Czasem coś wypiję (tak jak wczoraj) albo zapuszcze pornosa. Nie jest to dobra droga, oczywiscie robie też pozytywne rzeczy: lekkie ćwiczenia, joga, książka, praca. Polecam iśc, to drugą drogą. No ale oczywiście jesteśmy ludźmi, każdy ma swoje słabości.
Skończy się to gunwo, ale życie ogółu społeczeństwa nie będzie wyglądało już tak samo jak przed wirusem.
Awatar użytkownika
dankan
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 935
Rejestracja: 23 maja 2014, o 10:11

8 kwietnia 2020, o 12:42

Dlaczego nie będzie wyglądało tak samo jak przed wirusem? Bo 2 miesiące w domu trzeba posiedzieć? A jakbyś złamał nogę to też byś miał inne życie potem? Nie przesadzajcie już z tym tematem bo sami nakręcacie ten czas w głowie chyba.
Ekonomicznie jest to zły czas bardzo, sam nie mam pracy w obecnej chwili przez to zamknięcie, ale nie wierze, że wszystko runie. Po czasie wróci do normy. Nie dramatyzujmy.
Najlepsza instrukcja pozbycia sie nerwicy plus inne wpisy ludzi z forum
moja-historia-plus-moje-odburzanie-t5194.html#p49014

spis-tresci-autorami-t4728.html
ODPOWIEDZ